czwartek, 29 listopada 2012

Koszmar

Przez około pół godziny się nie odzywaliśmy ale ja już nie wytrzymywałam. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Kiedy wyszłam na stoliku stał talerzyk z kilkoma kawałkami pizzy . Zjadłam parę ale reszty nie mogłam. Położyłam się na łóżku i oglądałam na komputerze oferty transportu na ślub. Jak dla mnie najlepszym rozwiązaniem była bryczka ale Mat nie był nią aż tak bardzo przekonany. Nie odzywał się ale nie z powodu ślubu tylko z naszej nieuwagi. Starałam się go jakoś pocieszyć.  Jeszcze niedawno chciał mieć ze mną dzieci a teraz co ? Nie rozumiałam jego zachowania. To chyba ja powinnam się martwić  , ale ja nie bardzo chciałam o tym myśleć. Wyłączyłam przeglądarkę i włączyłam jakiś horror. Wybrałam naprawdę dobry film. Chowałam głowę pod kołdrę kilka razy.  Czasami zakrywałam oczy ręką. Gdy film się skończył wyłączyłam komputer i odłożyłam go na stolik. Położyłam się z powrotem na łóżko . Skupiłam się przez chwilę na okolicy. Chciałam sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu .Na szczęście byliśmy sami.

S- Mat dlaczego ze mną nie rozmawiasz ?

M- Ale o nic nie pytałaś .

S- To teraz będziesz odpowiadał tylko na moje pytania ?

M- Nie . Zamyśliłem się .

S- Rozumiem . Jutro nie idę do szkoły.

M- Dlaczego ?

S- Nie chce mi się.

M- Ale przecież w tą sobotę jest bal .

S- Wiem. Chyba nic się nie stanie jeśli nie pójdę jutro do szkoły.

M- No chyba nie. W takim razie ja też zostanę.

S-Okej. Dobranoc .

M-Dobranoc.

Mat pocałował mnie w czoło i przysunął się bliżej . Jednak ja nadal czułam że coś jest nie tak. Najgorsze było to że nauczył się zamykać przede mną swoje myśli i nie wiedziałam co go gryzie. Byłam na siebie zła. Po co ja mu w ogóle ostatnio tyle powiedziałam o nas. Przecież on na pewno się tym przejął. Rozmyślałabym dłużej ale zasnęłam. Miałam straszny koszmar. Śniła mi się Rebeca. Domyślała się że jesteśmy wampirami i chciała nas wydać. Na samym końcu widziałam Mata jak umiera. Zaczęłam się wiercić. Ponieważ w moim koszmarze ktoś mnie  trzymał i nie pozwalał pomóc Matowi.  Spadłam z łóżka. Otworzyłam oczy . Spojrzałam na łóżko . Leżał tam Mat cały we krwi. Zaczęłam krzyczeć. Wtedy otworzyłam oczy. To wszystko było jednym strasznym snem. Mat patrzył na mnie z współczuciem. Usiadłam na łóżku . Po moich polikach poleciało kilka łez. Mat przytulił mnie do siebie i ciągle powtarzał " To tylko sen" . Wierzyłam mu ale nigdy nie pogodziłabym się z taką wiadomością. Kiedy się trochę uspokoiłam Mat przyniósł mi kubek z sokiem. Wypiłam całą szklankę i znów usiadłam na łóżku.

Wizyta

W szkole wszyscy się nudzili. Gdyby nie trening poszłabym na wagary .  Na zajęciach sportowych pani Moner dała nam straszny wycisk. Byłam wykończona. Po treningu wzięłam prysznic i udałam się do wyjścia. Obok drzwi czekał na mnie Mat. Stał tam ponieważ nie chciał żeby Lindsay mnie jeszcze raz zaatakowała . Minęłam ją i byłam zadowolona że nie doszło do bójki. Na parkingu wyczułam Rebece . Śledziła mnie i Mata. Jechała za nami samochodem. Myślała że jej nie widzimy. Wydaje mi się że każdy zorientowałby się że jest obserwowany . Dojechaliśmy do domu. Mat zaparkował samochód w garażu a ja zaniosłam swoje rzeczy na górę. Przebrałam się i zeszłam do kuchni. Zaczęłam piec pizze. Od kilku dni miałam już na nią ochotę. Do domu wszedł Mat . Od raz przyszedł do mnie.

M- Ona chce do nas wejść .

S- Po co ? Nie wyczuwam od niej takich myśli .

M- Wydaje mi się że chce nas sprawdzić. Nie jest przekonana że jesteśmy ludźmi.

S- Ale przecież nic na nas nie ma. Wpuścimy ją .

M- Oczywiście że tak .

Kroiłam razem z Matem składniki kiedy do drzwi zbliżyła się kobieta. Po kilku minutach zadzwoniła. Mat odłożył nuż i poszedł otworzyć drzwi. Usłyszałam jej głos. Był bardzo przyjazny . Pytała Mata o jego dane , a potem mówiła coś o balu. Nie bardzo rozumiałam o czym mówiła ponieważ była trochę zestresowana i się jąkała . Zbliżyłam się do drzwi i ją zobaczyłam. Spojrzała na mnie i otworzyła szeroko oczy z przerażenia. Nie wiedziałam o co jej chodzi . Po chwili zorientowałam się że trzymam w dłoniach duży , ostry nuż. Skierowałam ostrze na dół i zerknęłam na nią. Od razu się uspokoiła.

R- Przepraszam , że przeszkadzam ale mam kilka papierów do podpisania.

S- Jakich papierów ?

R- Dotyczących balu.

S-Aha. Dobrze. Niech pani wejdzie do środka. Od razu muszę przeprosić za bałagan w kuchni ale właśnie robiłam kolację.

R- Nic nie szkodzi  .

S-Może zje pani z nami.

R- Nie dziękuję.

Ucieszyłam się słysząc tą wypowiedź. Wiedziałam że Mat również. Wątpię żeby zjadł kawałek pizzy skoro nie mógł przełknąć ciasta. Uprzątnęłam ze stołu zbędne rzeczy i kazałam jej usiąść. Wyjęła z teczki kilka arkuszy i pokazała nam gdzie i co mamy podpisać. Robiliśmy wszystko tak jak kazała. Po dziesięciu minutach opuściła dom. Byłam szczęśliwa że wszystko tak łatwo poszło . Kiedy wyszła znów wzięłam się za robienie pizzy. Ciasto był już gotowe . Zaczęłam nakładać na nie składniki i po chwili mogłam już wkładać ją do piekarnika. Posprzątałam i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku i trochę odpoczęłam.

S- Myślisz że jeszcze wróci ?

M- Raczej nie. Trochę ją dzisiaj wystraszyłaś .

S- Wiem. Nie chciałam . Kompletnie zapomniałam o tym nożu .

M- Przecież nic się nie stało.

S- Całe szczęście.

M- Daj spokój nie byłoby tak źle.

Mat przysunął się do mnie i przytulił. Poczułam się lepiej. Odwróciłam się do niego i pocałowałam w usta. Chciałam już wstać ale Mat kontynuował  pocałunki. Nasze ubrania szybko wylądowały na podłodze. Zaczęliśmy się kochać. Wtedy przypomniało mi się o pizzy. Odskoczyłam od niego. Wiedziałam że to nie był dobry pomysł.

M- Zrobiłem ci coś ?

S- Nie .

M- To co się stało ?

S- Pizza.

M- Zaraz ją wyłączę.

Włożył na siebie jakieś ubrania i zbiegł na górę. Musieliśmy uważać ponieważ w każdej chwili do domu mógłby ktoś wejść. Usiadłam na łóżku i zaczęłam o nas myśleć. Wtedy zorientowałam się że się nie zabezpieczyliśmy. Zapomnieliśmy. O nie !  Co teraz będzie . Przecież nie mogę być teraz w ciąży.  W tym momencie do pokoju wszedł Mat. Popatrzył na mnie i podszedł bliżej.

M- Co się stało ?

S- Zapomnieliśmy .

M- O czym ?

S- O zabezpieczeniu.

M- Co ? O nie . Przepraszam to moja wina.

S- Nie przepraszaj . Oboje zapomnieliśmy .

M- Ale ja powinienem o tym pamiętać.

S- Nie martw się. Może nic się nie stało . Może nie zajdę w ciąże.

M- Miejmy nadzieję.


środa, 28 listopada 2012

Warunek

Obudziłam się rano bardzo wypoczęta. Wstałam dość wcześnie dlatego wzięłam prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki zorientowałam się że Mata nie ma w domu . Zaczęłam rozglądać się po pokoju i znalazłam list. Pisało że jest na polowaniu. Obiecał że wróci przed czasem . Ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Nie chciało mi się robić nic konkretnego . Zjadłam kanapkę z dżemem . Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i usiadłam przed telewizorem w salonie. Oglądałam jakąś bajkę . Nie chciało mi się nawet przełączyć. Nieoczekiwanie do domu wszedł Paul.

P- Gdzie jest Mat ?

S- A coś się stało ?

P- Gdzie on jest ?

S- Na polowaniu .

P- No nie żartuj .

S- Co jest ?

P- Łowca jest w lesie. Obserwuje każdy dom.

S- Zadzwonię do niego.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i zaczęłam wybierać numer . Okazało się  , że zostawił  telefon w domu. Wystraszyłam się. Jeżeli wpadł na łowcę na pewno go zapamięta. Zaczęłam zakładać buty i kurtkę . Wtedy do domu wszedł Mat.

M- Gdzie się wybierasz ?

S- Po ciebie .

M- Po mnie ?

P- W lesie jest łowca. Dzisiaj będzie was obserwować.

M- Aha . Nie widziałem jej. Może jest po drugiej stronie.

P- Może. Ale teraz musicie naprawdę uważać.

M- Okej. Umiemy o siebie zadbać .

P- Niech ci będzie. Teraz niestety muszę już iść . Cześć.

S- Pa.

Kiedy Paul wyszedł zdjęłam buty , a kurtkę powiesiłam z powrotem na wieszak . Usiadłam z Matem na sofie i oglądaliśmy w milczeniu jakiś film .

S- Mat musimy porozmawiać .

M- O czym ?

S- O nas .

M- O ślubie ?

S- Nie.

M- Chodzi ci o wczorajszą noc ?

S-Mniej więcej.

M- Sara musisz mnie zrozumieć. Boję się o ciebie . Nie mogę cię skrzywdzić.

S- Mat ja wiem. Pozwól mi skończyć.

M- No dobrze.

S- Chodzi o to że ja mogę na chwilę zrezygnować z tej diety. Wiesz przecież że to wykonalne.

M- Proszę ,  nie rób tego. Postaram się kontrolować , tylko nie rezygnuj z diety.

S- Ale przecież to i tak nic nie zmieni jeśli przez jakiś czas z niej zrezygnuję.

M- Zrobię wszystko co chcesz tylko nie rezygnuj.

S- Okej. Niech ci będzie .

M- Myślałem że nie dasz się namówić.

S- Czekaj. Jest jeden warunek .

M- Jaki ?

S- Pamiętasz naszą małą kłótnie na temat spadochronu ?

M- Tak .

S- To masz już o tym zapomnieć. Ten pomysł już wyleciał z twojej głowy.

M- No dobrze.

Po tej dziwnej rozmowie ubraliśmy się i wyjechaliśmy do szkoły. Jadąc lasem kilka razy wyczułam łowcę ale starałam się nie zwracać na nią uwagi.

wtorek, 27 listopada 2012

Wieczór

Wróciliśmy do domu i poszliśmy odrabiać lekcje. Wieczorem zaczęliśmy rozmawiać . Byliśmy sami w domu dlatego musiałam wykorzystać taką okazję.

M- Wiesz jak ona się nazywa ?

S- Yhym .

M- A powiesz mi ?

S- A co z tego będę miała ?

M- No nie wiem . Sama mówiłaś że mamy oszczędzać.

S- Nie chodzi mi o to .

M- A o co ?

S- Naprawdę nie wiesz ?

M- Nie.

Przysunęłam się do niego bliżej i zaczęłam całować. Odwzajemnił kilka pocałunków ale potem przestał . Byłam na niego zła ale ostatnio słabo się kontrolował i musi na mnie uważać.

M- Nie mogę. Przepraszam .

S- Nic nie szkodzi . Pooglądamy film ?

M- Jasne . Ale na początku powiedz mi jak się nazywa.

S- Rebeca . Nie sprawdzałam nazwiska. Wiem tylko że obserwuje wszystkich po kolei. Patrzyła dzisiaj na nas , ale jak zobaczyła że jemy to odwróciła od nas wzrok.

M- Nie jest doświadczona. Inne łowczynie , które widziałem były gorsze. Chodziły za tobą cały czas . Nachodziły cie nawet w domu. Ale teraz to pewnie już nie żyją. Ostatni raz widziałem łowczynię pięćdziesiąt lat temu.

S- Wydaje mi się że ta jeszcze tu trochę nas pomęczy.

M- Możliwe. Dowiedziałaś się może na co zwraca uwagę ?

S- Nie. Nie mogłam się na niczym skupić. Trudno było dowiedzieć się jak ma na imię.

M- Czyli wie już o darach. Stara się kontrolować myśli .

S- Możliwe . Jednak i tak zdradziła mi wiele informacji.

M- Wydaje mi się że jest początkująca.

S- Nie wiem .

M- Więc jaki wybieramy film ?

S- Jesteś mistrzem w wybieraniu. Ja zawsze znajdę jakiś mało straszny.

M- Okej. Zaraz coś włączę.

Mat wybrał film i jak mówiłam był naprawdę bardzo dobry. Czasami chowałam się żeby nie widzieć niektórych  momentów. Mat wtedy cicho chichotał. Doprowadzało mnie to do szału. Za każdym razem kiedy próbowałam wytrzymać zamykałam oczy albo patrzyłam w inną stronę. Mimo tego i tak trzasłam się ze strachu ponieważ słyszałam wszystkie odgłosy. Przytuliłam się do Mata i oglądałam dalej. Gdy film się skończył Mat położył komputer na biurku i położył się obok mnie . Byłam zmęczona , dlatego zasnęłam błyskawicznie. 

Rozpoznana

Rankiem ,  kiedy się obudziłam strasznie bolały mnie mięśnie. Miałam straszne zakwasy . Ledwo wstałam z łóżka i weszłam do łazienki. Przejrzałam się w lusterku.  Wyglądałam strasznie. Oczy podkrążone , twarz blada. Musiałam wziąć się za siebie . Umyłam twarz i nałożyłam lekki makijaż. Nigdy tego nie robiłam odkąd zostałam wampirem ale teraz musiałam to niestety zrobić. Wyglądałam nieco lepiej , ale mogło być lepiej. Weszłam do pokoju i przebrałam się w czyste ubrania. Na dole czekało na mnie śniadanie. Mat zrobił mi tosty. Uwielbiam je.  Zjadłam wszystko . Wstawiłam brudne naczynia do zmywarki i pojechaliśmy do szkoły.  Na parkingu jak zwykle było dość tłoczno. Mijałam się z wieloma ludźmi . Przed drzwiami prawie wpadłam na Lindsay . Na szczęście Mat w odpowiednim momencie mnie złapał. Uśmiechnęłam się do niego i podziękowałam . Idąc korytarzem do mojej głowy wpadły pewne myśli. Nie były moje ani Mata. Szłam starając się zlokalizować osobę , do której należały ale nikogo nie widziałam . Wtedy zorientowałam się że ktoś mnie obserwuje. Doszłam z Matem pod klasę . Nie chciałam się rozglądać ale musiałam zobaczyć kto to jest. Skupiłam się bardziej i dowiedziałam się wszystkiego. Nazywa się Rebeca. Pracuje w szkole od dwóch dni. Ona jest łowcą. Spojrzałam na Mata. Uśmiech z jego twarzy znikł . Pocałował mnie w czoło i szepnął do ucha.

M- Łowca tu jest , prawda ?

S- Tak. Obserwuje wszystkich.

M- A więc zachowujmy się normalnie.

S- Postaram się.

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli od klasy. Lekcje mijały bardzo szybko. Po czwartej godzinie wszyscy wybrali się na stołówkę . Nawet ja z Matem. Spotkałam tam Jessicę , a nawet Jane. Z Lindsay siedział Mike. Wszyscy starali się udawać ludzi. Poszłam do okienka gdzie wydawali jedzenie. Nie było nic szczególnie dobrego , dlatego wybrałam sałatkę. Mat kupił to samo. Usiedliśmy w osobnym stoliku i znów do mojej głowy weszły myśli łowcy.  Patrzyła teraz na mnie i Mata. Bardziej przyglądała się jemu niż mi. Byłam zdenerwowana. Wzięłam do ust kawałek sałaty i spojrzałam na Mata. On również jadł. Co prawda było to dla niego torturą ale uśmiechał się przy tym do mnie. Kiedy Rebeca zobaczyła nas jedzących od razu zmieniła kierunek wzroku. Obserwowała teraz Amandę . Patrzyła na nią przez dłuższy czas . Potem znów na nas. Czułam się bardzo dziwnie. Na szczęście zadzwonił dzwonek. Na kolejnych lekcjach było ciekawiej. Jednak i one minęły bardzo szybko. Po zajęciach poszłam na halę sportową. Pani Grace Moner odwołała trening i zaprosiła całą drużynę do kawiarni. Ze mną oczywiście poszedł Mat. gdy byliśmy na miejscu okazało się że w środku siedzi łowca. Złapałam Mata za rękę i spojrzałam mu w oczy. Od razu wiedział co się stało.  Uśmiechnął się do mnie i usiedliśmy w stoliku . Siedzieliśmy we dwójkę. Rebeca obserwowała wszystkich po kolei. Mat z trudem jadł ciasto. Wiedziałam że dłużej już nie wytrzyma . Wzięłam jego talerzyk i zjadłam.  Popatrzył na mnie i mówił że zabrałam mu ciasto ale tylko po to żeby udowodnić że chciał je zjeść . Niektóre dziewczyny zaczęły już rozjeżdżać się do domu , dlatego my też decydowaliśmy się na powrót. Wyszliśmy z kawiarni . Za nami szła Rebeca . Nie zwracaliśmy na nią uwagi. Doszliśmy do samochodu i weszliśmy do środka. mat odpalił silnik i odjechaliśmy.

Zawody

Rano kiedy wstałam obok łóżka czekało już na mnie śniadanie.  Zjadłam wszystko . Zaczęłam się szykować. Musiałam związać włosy. Byłam już gotowa. Zeszłam na dół i ubrałam kurtkę. Mat zaniósł moją torbę do samochodu i pojechaliśmy. Na parkingu było małe zamieszanie. Trenerka Grace biegała we wszystkie strony. Na szczęście Mat mógł jechać ze mną  . W autobusie usiedliśmy na prawie samym końcu. Za nami siedziałam Amanda i Alex. Łącznie jechało czterech chłopaków. Szczerze to nie wiem po co ale cieszyłam się że Mat jest blisko. Na samym końcu siedziała Lindsay i Mike , a gdzieś w przodzie Paul. Rozmawiał z panią Moner. Jechaliśmy długo  ale podróż była cudowna. Rozmawiałam z Matem cały czas . Na miejscu zaprowadzono nas na wielką halę sportową. Pokazali nam przebieralnie i kazali nam tam zostawić swoje torby. Szybko się uszykowałyśmy i wybiegłyśmy na rozgrzewkę. Po dziesięciominutowej rozgrzewce nadszedł czas na grę. Na początku grałyśmy przeciwko dziewczynom z pierwszej klasy. Oczywiście wygrałyśmy , ale to była dopiero rozgrzewka. Kiedy na boisko weszły dziewczyny starsze od nas o rok trochę się przestraszyłam. Wyglądały dziwnie. Jedna miała ponad dwa metry wzrostu. wydawało mi się że była nawet wyższa od Mata. Druga miała tak nieprzyjemną twarz ,że nie mogłam na nią patrzeć. Reszta również była nienormalna ale musiałam się skupić na grze a nie ich wyglądzie. Pierwszy set wygrały one. Niestety nie mogłam pozwolić im na to żeby wygrały. Wzięłyśmy się w garść . Pokonałyśmy je . Potem grałyśmy jeszcze trzy mecze. Byłam już zmęczona ale musiałam poczekać na wyniki. Zajęłyśmy pierwsze miejsce. Nasza trenerka była z nas bardzo dumna. Powiedziała że po jutrzejszym treningu zabierze nas do kawiarni. Dostałyśmy puchar i dyplomy.  Poszłyśmy się przebrać . Każda spieszyła się żeby jak najszybciej wrócić do domu. Na parkingu czekał na mnie Mat. Wziął moją torbę i pocałował .

M- Gratulacje .

S- Dziękuje . Powinieneś powiedzieć to wszystkim.

M- Dla mnie ty byłaś najlepsza .

S- Nie przesadzaj.

M- Jesteś głodna ?

S- Trochę.

M- To dobrze. Kupiłem kilka batonów.

S-Podzielę się z Amandą. Pewnie Alex zapomniał .

M- No raczej tak.

Weszliśmy do autobusu i usiedliśmy na swoich miejscach. Chciałam poczęstować Amandę ale niestety zasnęła . Kiedy dojechaliśmy do naszej szkoły Mat poszedł do samochodu a ja zostałam jeszcze chwilę z trenerką. Dziękowała każdej po kolei . Poszłam do samochodu i odjechaliśmy.  W drodze do domu zasnęłam. Było bardzo blisko ale byłam naprawdę zmęczona.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Ostrzeżenia

Siedziałam z Paulem około godzinę. Oglądaliśmy film. Pod koniec ktoś do niego zadzwonił. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu i wreszcie Paul się odezwał.

P- Muszę już iść . Będziesz uważać ?

S- Jasne . Nie musisz się martwić .

P-Przyjdę wieczorem .

S-Okej.

Gdy tylko Paul wyszedł i oddalił się od domu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Mata . Długo nie odbierał ale w końcu usłyszałam go .

M- Coś się stało ?

S- Musisz wracać .

M- Gdzie jesteś ?

S- W domu. Nie poszłam do szkoły .

M- Dlaczego ? Co się stało ?

S- Na razie nic .  Mat musisz wrócić. W okolicy jest łowca.

M- Skąd o nim wiesz ?

S-Paul mi powiedział. Kazał mi uważać.

M- Jeszcze dzisiaj będę. Nie wychodź z domu. Nawet do lasu. Będą tam chodzić.

S- Skąd wiesz ?

M-Bo w gazetach było że jakieś zwierze zaatakowało Lindsay . Oni wiedzą kto to był na prawdę.

S- A jeśli przyjdą do nas do domu ?

M- Otwórz i zachowuj się normalnie. Poczęstuj ich czymś i jedz przy nich . Na pewno się nabiorą. Jednak wydaje mi się że szybko nas nie odwiedzą.

S- Czyli raczej dzisiaj nie przyjdą ?

M- Tak mi się wydaje. Powiedz wszystkim domownikom o łowcach. Muszą się przygotować. Nie martw się . Będę za kilka godzin . Zadzwonię do Kate . Ty możesz powiadomić Toma .

S- Okej. Do zobaczenia.

M- Kocham cię ,  pa.

Rozłączyłam się i od razu wybrałam numer Toma. Odebrał.

T- Słucham panią.

S- Hej. Możesz rozmawiać ?

T- Tak. Opowiem pani o naszych ofertach.

S- Powiedz Kelly że w naszej okolicy grasuje łowca. Musi być czujna ponieważ do was też może przyjść.

T-Wie pani co oddzwonię później i podam pani więcej szczegółów.

Rozłączył się. W pokoju byli rodzice . Musiał zachowywać się inaczej .Przecież gdyby powiedział moje imię oboje na pewno by na niego spojrzeli. A niestety Tom nie umie kłamać. Położyłam się na łóżku . Patrzyłam w sufit.  Nagle zamknęłam oczy i zasnęłam . Kiedy się obudziłam był już wieczór. Wtedy przypomniałam sobie o zawodach. Wyleciało mi to z głowy. Usiadłam i zadzwoniłam do Amandy.

A- Hej. Dlaczego nie było cię w szkole ?

S- Nie chciało mi się iść . Amanda byłyście na zawodach ?

A- Przecież pani Grace mówiła że są przeniesione na jutro. Nie słyszałaś ?

S- Nie. Czyli są w środę ?

A- Tak .  Lepiej o nich nie zapomnij . Trenerka ci nie wybaczy .

S- Dobra , dzięki . Nie zawracam ci już głowy.

A- No , pa.

Odłożyłam telefon na biurko i przypomniałam sobie słowa Paula. W domu byli wszyscy . Nawet Jane. Właśnie wychodziła ale zbiegłam na dół i ją zatrzymałam. Zawołałam na dół Jessicę i Conora.

S- Muszę was ostrzec .

C- Przed czym ?

S- Łowcy są w mieście.

J- Co ? Skąd oni się tu wzięli ?

J- Nie wiem. Ja muszę już iść .

S- Jane uważaj .

J- Jasne.

S- Jessica wytłumacz Conorowi kim oni są . A ty Conor daj mi numer do Lindsay .

C- Po co ci on ?

S- Muszę zadzwonić do Mikea.

C-Okej.

Wybrałam numer do Lindsay. Nie odbierała na początku ale po piątym razie ją usłyszałam.

L- Tak , słucham  .

S- Tu Sara.

L- Czego chcesz ?

S- Masz numer do Mikea ?

L- Tak . A co chcesz zdradzić Mata ?

S- Nie. Ale muszę z nim pogadać .

L- Jest obok mnie .

S- A podasz go ?

L- Okej.

M- Co jest ?

S- Mike łowca jest w pobliżu .

M- Zrozumiałem. Dzięki za wiadomość .Pa.

Rozłączyłam się i poszłam na górę. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się w piżamę i uszykowałam sobie dres na jutrzejsze zawody. Położyłam się na łóżku i przeglądałam zdjęcia. Było już późno kiedy przyjechał Mat. Cicho wszedł na górę. Zobaczył że nie śpię i uśmiechnął się. Podszedł do mnie i przytulił.

M- Na szczęście nic ci nie jest .

S- Co my teraz zrobimy ?

M- Nic. Będę po prostu bardziej udawał człowieka.

S- A ja ?

M- Ty jesteś człowiekiem.

S- Wiesz że to nieprawda.

M-Prawda, prawda. Twój zapach się zmienił. Już nie pachniesz tak jak wcześniej. Teraz trudniej się kontrolować. Zresztą widziałaś mnie wczoraj.

S- Ale ja nie czuję się inaczej. To znaczy nie działa na mnie już krew. Wczoraj ją czułam ale nie chciałam jej pić .

M- No właśnie. Zmieniłaś się a mnie trudno się przyzwyczaić do ciebie nowej.

S- Jakoś musisz.

Przytuliłam się do niego mocniej i pocałowałam w usta. Mat uśmiechnął się tylko i przyłożył usta od mojego czoła. Położyliśmy się na łóżku i zasnęłam .

Łowca

Zaprowadziłam Mata do domu. Był zszokowany. Zresztą ja też. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Weszliśmy do domu. Na szczęście nie było nikogo. Wzięłam bandaże i poszłam na górę. Czekał tam na mnie. Zaczął mnie przepraszać ale ja się nie gniewałam. Mi też się to zdarzyło.

M- Sara , zrobiłem ci coś ? Proszę odezwij się.

S- Nic się nie stało.

M- Mogłem cię zabić .

S- Ale nie zabiłeś .

M- Pomóc ci .

S- Jeśli chcesz .

M- Ja już się kontroluje .

S-Okej. Nie musisz się tłumaczyć.

Od tej pory milczał. Kiedy go o coś pytałam odpowiadał ale po pewnym czasie. Nie chciałam żeby się tak zachowywał. Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć. Rana na ręce bardzo szczypała ale nie chciałam mówić tego Matowi. Gdyby się dowiedział obwiniałby siebie . Przysunęłam się do niego bliżej . Moja ręka dotykała jego ciało . Od razu szczypanie zniknęło. Jego skóra była lodowata. Teraz mi to nie przeszkadzało. Kiedy się rano obudziłam w domu nie było nikogo. Na łóżku Mat zostawił list. Pisało w nim że wyjechał na kilka dni . Złapałam za telefon i zadzwoniłam do niego .

S- Mat co się dzieje ?

M- Nic . Nie będzie mnie w domu przez kilka dni.

S- Gdzie jesteś ?

M- Nie mogę ci powiedzieć . Niedługo wrócę. 

S- Mat , dlaczego mnie zostawiłeś ?

M- Spokojnie , przecież wrócę.

S- Ale dlaczego mi nic nie powiedziałeś ?

M- Przepraszam ale muszę już kończyć.

Siedziałam przez chwilę na łóżku i rozmyślałam. Nie chciałam iść do szkoły bez Mata. Zdecydowałam że pójdę na wagary. Zadzwoniłam do Amandy czy pójdzie ze mną ale ona była już prawie pod szkołą. Musiałam siedzieć sama. Zeszłam na dół . Wzięłam  jakiś napój , coś słodkiego i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i  zaczęłam krzyczeć. W moim pokoju siedział Paul .

P- Przepraszam , nie chciałem cię przestraszyć .

S- Jak się tu dostałeś ?

P-Przez okno.

S- Poczekaj chwilę . Muszę się ubrać .

P- Nie musisz .

Było mi wstyd. Miałam na sobie bardzo skąpą piżamę. Bardzo krótkie szorty ledwo zakrywały mi tyłek. Wzięłam jakieś spodnie z szafy i podkoszulkę. Weszłam do łazienki i się przebrałam. Kiedy wyszłam zobaczyłam że Paul też jest na wagarach.  Miał przy sobie plecak.

S- Nie powinieneś być w szkole ?

P- Powinienem ale nie mogłem zostawić cię samej z nim .

S- Chodzi ci o Mata ?

P- O niego też ale mamy gorszy problem.

S- Jaki?

P-Słyszałaś o łowcy wampirów ?

S- O czym ?

P- Tak myślałem . Łowcy wampirów to ludzie , którzy uciekli innym wampirom. Jest ich dość sporo. Zabijają każdego wampira jakiego spotkają na swojej drodze.

S- Czyli Mat jest w niebezpieczeństwie.

P- Raczej nie. Chodzi o to że łowcy gromadzą się w miejscach zatłoczonych i tam raczej was szukają. Nie chodzą po lasach.

S- Ale przecież my nie jesteśmy źli .

P-Wiem ale oni tego nie wiedzą.

S- I co teraz zrobimy ?

P- Nic. Powiesz reszcie przyjaciół że mają być ostrożni. Muszą uważać. Oni nieźle się maskują. Widziałem nie jednego w akcji.

S- W akcji ?

P- No mają niezłe pomysły. Jeden kiedyś rozciął sobie rękę i oglądał się czy jakiś wampir się odwróci w stronę krwi. Niestety wokół nie było ani jednego.

S- Czyli musimy się pilnować ?

P-Dokładnie. A teraz zadam ci pytanie . Dobrze się czujesz ?

S- Tak . A coś się stało ?

P- Nie no po prostu martwię się.  Widziałem cię wczoraj i nie wyglądałaś dobrze. Poza tym dlaczego nie poszłaś do szkoły.

S- Czuję się świetnie. A do szkoły nie poszłam tylko dlatego bo bez Mata się w niej nudzę.

niedziela, 25 listopada 2012

Samokontrola

Rankiem zjadłam śniadanie i razem z Matem pojechałam do szkoły. Starałam się zakryć skaleczoną rękę. Nie chciałam nikomu mówić o wczorajszym zajściu . Na parkingu było pełno ludzi. Szliśmy do szkoły . Wtedy zatrzymała mnie Lindsay.

L- Hej. Sara jak się czujesz ?

S- Dobrze.

L-Wiem . Dziwna sprawa. Przepraszam.

S- Nic się nie stało.

L- Naprawdę ?

S-Tak. Nie musisz być dla mnie miła . Było by lepiej żebyś mnie już więcej nie atakowała.

L- Ok. Czyli zapominamy o tym ?

S-Tak.

L-Ale ja i tak nie zmienię zdania że nie zasługujesz na Mata.

Nie skomentowałam już tego tylko poszłam dalej . Mat nie powiedział ani słowa. Cały czas milczał. Spojrzałam na niego . Zaczął się śmiać.

S- Co jest ?

M- Nic. Myślałem że da sobie spokój.

S- Raczej szybko nie odpuści.

M- Najwidoczniej .Będziemy musieli sobie z tym poradzić.

Przez resztę dnia było bardzo nudno. Na lekcjach nauczycielki nie mówiły nic ciekawego. Na szczęście mijały  szybko. Niestety w domu musiałam powtarzać wszystko ponieważ w środę miałam dwa sprawdziany. Mat bardzo mi przeszkadzał. Całował mnie w usta i rozpraszał. Nie mogłam się skupić. Chciałam się chociaż trochę pouczyć.

S- Mat , nie rozpraszaj mnie.

M- Po co się uczysz ? Podpowiem ci .

S- A potem jak będę chciała iść do pracy ?

M- Nie będziesz musiała. Mamy przecież dużo pieniędzy.

S- Ale kiedyś się skończą. Słyszałam że będziesz chciał powiększyć rodzinę , prawda ?

M- Mamy jeszcze dużo czasu na prace. Teraz możemy zająć się sobą.

S- Mat , przestań .Ja muszę sama zaliczyć te testy .

M- Dlaczego nie mogę ci pomóc ?

S- Muszę radzić sobie sama.

M- Przesadzasz .

S- Nie obrażaj się.

Wiedziałam że Mat się obrazi ale nie myślałam że aż tak bardzo. Posiedział ze mną jeszcze dziesięć minut i wyszedł . Chciałam iść za nim ale kazał mi zostać. Nie chciałam go bardziej denerwować dlatego zostałam. Uczyłam się do późna . Mata nadal nie było. Zaczęłam się martwić. Byłam zmęczona ale zdecydowałam się na poszukiwania. Powiedziałam Jessice że wychodzę. Ubrałam się ciepło i poszłam do lasu. Na początku szłam za śladami . Potem znalazłam trop. Biegłam wokół niego. Wtedy poczułam jeszcze jeden zapach. Był znajomy. Próbowałam go rozpoznać. Zbliżałam się coraz bliżej i wtedy znalazłam bluzkę. Wyglądała jakoś dziwnie. Zorientowałam się że to ubranie należy do Lindsay. Zaczęłam się skradać. Usłyszałam jej myśli. Nie była sama. Podeszłam bliżej. Rozpoznałam drugą osobę. To był Mat. Na szczęście mnie nie wyczuł. Przyglądałam się im z daleka ale widziałam wszystko doskonale. Lindsay chciała go całować ale Mat nie chciał. Opierał się jej. Mimo tego siedział tam razem z nią. Zrobiło mi się przykro ale nie mogłam nic zrobić. Lindsay cały czas próbowała się do niego dobrać. Kilka razy go pocałowała ale on nie odwzajemnił pocałunku. Dziwnie się czułam ich obserwując ale nie mogłam się oprzeć. Lindsay gładziła go ręką po twarzy . Matowi się to podobało. Byłam coraz bardziej wściekła. Przytulił się do niej i pocałował. Kiedy to zobaczyłam opadła mi szczęka. Byłam zszokowana. Wtedy zauważyłam coś jeszcze . Ręką Lindsay krwawiła. Mat pił jej krew. On nie mógł się opanować. Chwyciłam za telefon . Chciałam zadzwonić ale nie miałam zasięgu. Nie mogłam liczyć na pomoc innych. Złapałam ja jakiś zaostrzony kamień i bardziej rozwaliłam ranę którą zrobiła mi Lindsay. Podeszłam bliżej. Mat mnie wyczuł ale Lindsay mnie nie widziała. Pocałował ją w czoło i powiedział że zaraz wróci. Kiedy był już daleko w krzakach zaczął zbliżać się w moim kierunku. Czytałam jego myśli. Nie panował nad sobą. Nie poznawał mnie. Stał już naprzeciwko .

S- Mat to ja . Nie poznajesz mnie ? Co się z tobą dzieje ?

M- Jestem głodny , bardzo głodny.

S- Musisz się kontrolować.

Zbliżyłam się  do niego . Złapałam go za rękę . Niestety to był błąd. Moja krew spadła na jego palce. Przyłożył dłoń do nosa . Jego oczy płonęły. Wystraszyłam się i zaczęłam uciekać. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Złapał mnie bardzo szybko. Patrzył na mnie i uważnie mi się przyglądał. Błądził myślami. Wahał się. Jedna część chciała mojej krwi ale druga chciała mnie chronić. Nieoczekiwanie upadł na kolana. Zaczął krzyczeć .

S- Co się dzieje ?

M-Uciekaj! Nie mogę się powstrzymać .

S- Nie zostawię cię.

M- Uwierz mi .

S- Dasz radę .

Zdjęłam kurtkę , potem bluzkę i owinęłam rękę . Patrzyłam na Mata . Walczył ze sobą. Uspokajał się. Wtedy obok nas pojawił się Paul.

P- Zaatakował cię ?

S-Nie.

P-Nie kłam .Znalazłem Lindsay .

S-Co ci powiedziała ?

P-Że jest pijana i nie bardzo wie co się stało.

sobota, 24 listopada 2012

Nowy w szkole

Razem z Matem wyskoczyłam  przez okno w pokoju Paula. Szliśmy do samochodu . Dzisiejszy dzień był naprawdę dziwny. W domu przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Rankiem ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół. Na stole czekało śniadanie. Zjadłam je szybko i pojechałam z Matem do szkoły. Na parkingu było tłoczno. Śnieg zaczął już topnieć. Nie zostało po nim nawet śladu. Robiło się coraz cieplej a był dopiero styczeń . Na korytarzu mijałam się z Lindsay. Spojrzała na mnie i powiedziała Matowi cześć. Szczerze to mi już to nie przeszkadzało. Nienawidziłam jej , ale nie mogłam dawać jej satysfakcji że mi dokucza. Idą do klasy znów poczułam słodki zapach. Spojrzałam na Mata . On też go rozpoznał. Wygląda na to że Paul będzie chodził z nami do szkoły. Doszliśmy do klasy i zauważyliśmy go stojącego obok drzwi. Rozmawiał z Amandą i Alexem. Podeszliśmy bliżej i się przywitaliśmy. Uśmiechnął się do nas. Zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Na każdej lekcji nauczyciele wypytywali o niego . Musiał opowiadać swoją historię siedem razy. Przypomniało mi się jak było ze mną . Gdyby nie Mat z nikim bym nie gadała. Ale teraz wszyscy mnie już znają. Niektórzy nawet nienawidzą. Po lekcjach szłam z Matem do samochodu po torby na trening. Kiedy wracaliśmy do szkoły zatrzymał nas Paul.

P- Gdzie idziecie ?

S- Na trening siatkówki .

P- Mogę iść z wami ?

M- Jasne .

P- Świetnie. Zauważyłem że w waszej szkole jest nawet dużo wampirów.

M- Tak. Ale wszystkie są takie jak my.

P- Wiem . Umiem was rozpoznać.

Razem z Paule zmierzaliśmy w stronę hali sportowej . Dzisiaj było dość dużo osób dlatego pani rozdzieliła nas na cztery drużyny. Niestety Lindsay była ze mną  , Mata też wybrano do innej drużyny.  Trochę się załamałam ale miałam  całkiem dobry skład. Doszedł do nas również Paul . W czasie gry okazało się że jest świetny . Z pierwszą drużyną wygraliśmy. Z moich bliższych znajomych była tam tylko Amanda. Potem grałam z Mate i na samym końcu z Jessicą , Conorem i Mikiem , który zaczął chodzić na treningi z powodu Lindsay.  Z ostatnimi przeciwnikami prawie przegraliśmy ale sobie poradziliśmy. Po grze poszłam pod prysznic. Oczywiście kolejka była ogromna , a ja stałam na samym końcu . Po trzydziestu minutach  czekania nadeszła moja kolej. Zmyłam z siebie cały brud. Teraz pachniałam moim szamponem i żelem pod prysznic. Wyszłam  z kabiny i okazało się że znów zostałam sama z Lindsay. Popatrzyła na mnie jak na jakąś dziwaczkę.

L- Znów zostałam z tobą .

S- Ja też nie jestem zadowolona . Ale mam radę . Nie odzywajmy się do siebie . Może wtedy wytrzymamy.

L- Nie będę wcale cię słuchała. A i myślisz że nie powiem Matowi o twoim romansie.

S- Jakim romansie ?

L- Z tym nowym przystojnym chłopakiem z waszej klasy . Zresztą do Mikea też się kleisz. Jesteś dziwna. Mieć takiego chłopaka i tak go zdradzać .

S- Lindsay nie wiem o co ci chodzi . Z Paulem nic mnie nie łączy , zresztą tak jak z Mikeiem . Uczepiłaś się mnie nawet nie wiem dlaczego .

L- Nie wiesz ? Odebrałaś mi chłopaka. Byłaś z moim bratem a ja z Matem nie pamiętasz ?

S- Ja nie byłam z twoim bratem . Możesz go o to zapytać. A jeśli chodzi o Mata to kocham go i nie zamierzam z niego zrezygnować .

L- Kłamiesz. Złamiesz mu serce .

Starałam się nie zwracać na nią uwagi. Ubrałam się i wyszłam . Niestety ona cały czas chodziła za mną . Przed drzwiami znów stał Mike . Czekał na Lindsay. Ona znów coś knuła.

L- Sara zaczekaj.

S- Czego znowu ode mnie chcesz ?

L- Posłuchaj. Zostaw Mata w spokoju , rozumiesz ?

S- Lindsay czy ty siebie w ogóle słuchasz  ? Co ty bredzisz ?

L-To ostatnie ostrzeżenie .

S-Spadaj.

Otworzyłam drzwi ale coś szarpnęło mnie za włosy . Lindsay znów się ze mną biła . Kopnęłam ją w brzuch . Poleciała na ścianę. Mike złapał mnie i unieruchomił . Lindsay podeszła do niego i chciała mnie uderzyć ale wtedy jej rękę złapał Paul.

P- Puść ją !

M- Chcesz żeby się pozabijały ?

P- Zajmę się Sarą , a ty zajmij się nią .

Mike puścił mnie . Spojrzałam na niego i podziękowałam mu że mnie powstrzymał. Wzięłam swoją torbę i wyszłam na zewnątrz. Paul szedł cały czas obok mnie . Mówił coś o Lindsay ale nie mogłam się skupić.  Wtedy zorientowałam się że z mojej ręki leci krew. Kapała na ziemię. Zerknęłam na ranę. Wyglądała okropnie.

S- Kto mi to zrobił ?

P- Ona. miała w ręce żyletkę . Nie widziałaś ?

S- Ona zwariowała .

P- Wydaje mi się że coś brała.

S- Ale po co ?

P - Nie wiem.

Doszliśmy do samochodu. Był otwarty . Mata nie było w pobliżu ale czasami chodził do kawiarni i przynosił mi coś do jedzenia. Wsiadłam do środka i pożegnałam się z Paulem. Zawinęłam wokół ręki bluzkę. Siedziałam w samej podkoszulce ale włączyłam ogrzewanie i nie było mi zimno. Po dwóch minutach przyszedł Mat. Od razu domyślił się że coś się stało. Zaczął grzebać w schodku . Wyjął gazę ,wodę utlenioną i bandaż. . Odkrył rękaw bluzki i polał lekko miejsce , w którym Lindsay rozcięła skórę. Piekło przez chwilę . Potem Mat położył tam gazę i owinął rękę bandażem. Pocałował mnie w czoło .

M- Wszystko w porządku ?

S-Tak. Jedźmy już do domu .

M- Przyniosłem ci ciasto.

S-Zjem w domu. Nie jestem teraz głodna.

M- Będę musiał porozmawiać z Conorem .

S-Mat nie . Ona coś wzięła i dlatego to zrobiła.

M- Mogła cię zabić .

S-Ale tylko zraniła.

Po przyjeździe do domu okazało się że Conor jest u Jessici . Wiedziałam że Mat wykorzysta sytuację i pójdzie z nim porozmawiać. Weszliśmy do środka. Siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Mat pomógł mi zdjąć kurtkę i zaniósł ciasto do kuchni. Wtedy Jessica poczuła moją krew.

J-Co się stało ?

S- Nic.

J- Przecież widzę że masz uszkodzoną rękę.

S- Nic się nie stało . Naprawdę.

Wtedy z kuchni wyszedł Mat . Zawołał wszystkich do kuchni i zaczął rozmowę.

M- Wiem że to zabrzmi trochę głupio ale to Lindsay skaleczyła Sarę .

C- Co ?

S- Wbiła mi w rękę żyletkę .

C- Naprawdę ? Lindsay ? Ona nie zrobiłaby czegoś takiego .

S- Wiem. Brała jakieś narkotyki.

C- Całe szczęście że ci nic nie zrobiła .

S- Nic się nie stało.

C-Przepraszam was ale ja jadę do domu. Muszę z nią porozmawiać.

S- Zostań . Ona i tak musi się uspokoić .

C- Lepiej pojadę.

J- Ja też. Razem ją uspokoimy.

C- No dobra.

Conor i Jessica szybko opuścili dom . Mat zaniósł torby i plecaki na górę a ja wzięłam talerzyk z ciastem. Odrobiliśmy lekcje i leżeliśmy na łóżku. Tym razem ja włączyłam film i oglądaliśmy go do późna. Potem zasnęłam i śnił mi się naprawdę straszy koszmar. Oczywiście uczestniczyła z nim Lindsay.

Wyjaśnienia

Mat długo zastanawiał się nad tym żeby mnie wziąć ale ja nie pozwoliłabym mu beze mnie jechać. Nareszcie się zgodził. Tym razem wzięliśmy jego samochód . Prowadził doskonale . Bez przeszkód wymijał każdy samochód. Do miasta dojechaliśmy w piętnaście minut. Zaprowadziłam go na miejsce zdarzenia ale nie było tam już Paula. Potem poszliśmy do sklepu ,w którym kupowałyśmy sukienki ale był już zamknięty. Starałam się wyczuć jego zapach . Nie było trudno . Był wszędzie. Zaczęłam iść jego tropem . Mat szedł cały czas za mną. Chodziliśmy już ponad godzinę. Wtedy poczułam jego świeży zapach. Biegłam w jego kierunku. Zatrzymałam się pod jakimś domem. W jednym pokoju świeciło się światło. Zobaczyłam Paula . On mnie chyba też. Podszedł do okna i popatrzył na nas. Rozejrzał się , a potem skoczył  z okna. Zbliżył się do nas i uważnie się przyglądał . Mat złapał mnie za rękę i przekazał mi wiadomość w myślach. Kazał mi uciekać gdyby coś się stało.

P- Myślałem że już dzisiaj nie wrócisz do miasta . Odważna jesteś .

S- Paul musimy porozmawiać .

P- Jasne . Tylko dlaczego przyszłaś z obstawą ?

S- To Mat. Jest moim narzeczonym .

P- Rozumiem. Ale wiesz że cię nie skrzywdzę , prawda ?

M- Sara chciała żebym ja z tobą porozmawiał.

P- O czym ? Wydaje mi się że już wszystko ci powiedziała .

M- Możliwe. Nalegałbym jednak na rozmowę.

P- No to wejdźcie do środka.

S- Nie chcemy robić zamieszania.

P- Nie zrobicie. Wejdziecie przez okno .

M- Okej.

Paul zbliżył się do domu i wszedł po ścianie . Potem pomachał nam ręką żebyśmy też weszli. Popatrzyłam na Mata . Uśmiechnął się do mnie. Wziął mnie na ręce i weszliśmy razem. W pokoju Paula nie było niczego dziwnego. Stało łóżko , komputer , biurko i oczywiście był bałagan . Zresztą nie dziwiło mnie to. Chyba każdy nastolatek ma w pokoju pełno ubrań , książek i innych rzeczy. Paul popatrzył na nas i kazał nam usiąść na łóżku.Zrobiliśmy jak kazał . Wtedy zaczęła się nasza długa rozmowa.

M- Więc teraz cię słuchamy .

P- Oczywiście. Już mówię. Więc jak już wiecie jestem wilkiem . Nasze watahy są na całym świecie. Naszym zadaniem jest chronienie ludzi. Mamy eliminować wampiry , które są groźne . Pewnie się zdziwicie ale nie każdy wilk trzyma się tej zasady. Niektóre zabijają wszystkie wampiry ale w tym mieście ich nie ma. Staramy się aż tak bardzo nie ujawniać. Sara mnie widziała dlatego wam powiedziałem . Musicie trzymać to w tajemnicy .

M- W takim razie wampir , którego zlikwidowałeś chciał zabić Sarę ?

P- Tak. Był spragniony krwi dlatego chodziłem za Sarą cały czas.

S- Czyli do tej restauracji wyciągnąłeś nas specjalnie ?

P- Tak. On chodził za wami odkąd weszłyście do sklepu , w którym pracuję.

M- W takim razie dziękuję za uratowanie życia mojej narzeczonej.

P- Nie ma za co .

S- Mam jeszcze jedno pytanie. Skąd wiedziałeś że jestem wampirem ?

P- Pachniesz inaczej niż człowiek ale nie tak samo jak wampir. Takich jak ty jest naprawdę niewiele osób.

M- Znałeś kogoś takiego jak Sara ?

P- Znam. Nazywa się Patrick . Był moim kolegą w innym mieście.

S- Czy on żywił się krwią ?

P- Na początku tak ale potem zaczął jeść normalne jedzenie .

M- Czyli to normalne.

P- Jak najbardziej . Nie wiem czy to wam coś powie ale on może mieć dzieci. Jego dziewczyna jest w ciąży.

M- Dziękujemy za te informacje.

S- Chyba musimy już iść .

P- Możecie wpadać częściej.

Wilk

Szłam szybkim krokiem do samochodu. Droga powrotna zajęła nam niewiele czasu . Amanda cały czas mówiła o tym kasjerze. A ja nie mogłam się pogodzić z tym co widziałam. Jakim cudem on zmienił się w wilka ? Czy to normalne ? Stanęłam pod domem Amandy. Pożegnałam się z nią nie wychodząc z auta. Kiedy weszła do domu szybko ruszyłam i wyjechałam z podwórka. Jechałam bardzo szybko . Mijałam już lasy. Byłam niedaleko. Przed budynkiem stał Mat. Czekał na mnie. Nie był zły . Martwił się o mnie. Wysiadłam z samochodu i wzięłam torby. Podszedł do mnie i pomógł mi. Był sam. W domu nie było nikogo . Popatrzyłam na niego i mocno przytuliłam. W mojej głowie wciąż miałam wspomnienia tego tajemniczego chłopaka. Zaczęłam płakać. Mat wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Posadził mnie na sofie i przytulił. Musiałam mu powiedzieć o Paulu. On mógł być dla nas niebezpieczny .

M- Sara co się dzieje ?

S- To było straszne .

M- Sara o co chodzi ? Wytłumacz mi to proszę.

S- Boję się .

M- Nie musisz . Jestem wampirem . Kto może mnie pokonać ?

S- Wilk. Widziałam go .

M- Sara wilk to tylko zwierzę.

S- Ale to był wilkołak .

M- Nie żartuj.

S- Mat musisz mi uwierzyć . Pachniał inaczej niż człowiek ale również bardzo apetycznie. Zabił wampira .

M- Ale tobie nic nie zrobił . Prawda ?

S- Nie. On bronił mnie i Amandę.

M- W takim razie Amanda też go widziała ?

S- Nie . Kazałam jej iść do samochodu. Wtedy zobaczyłam jak Paul zmienia się w wilka i rozszarpuje tego wampira na kawałki .

M- Rozmawiałaś z tym Paulem ?

S- Tak. On powiedział że jest ich więcej . Mat oni mogą nas zabić .

M- Nie pozwolę im na to . Sara , czym on mówił coś więcej ?

S- Mówił że on nie zabija wszystkich wampirów.

M- Będę musiał z nim porozmawiać .

S- Ale ja muszę przy tym być .

M- Jesteś zmęczona . Zostań .

S-Chcesz jechać teraz ?

M-Im szybciej tym lepiej.

S-Jadę z tobą .

M-Proszę  ,zostań .

S- Nie ma mowy. 

Tajemniczy kasjer

Po krótkiej rozmowie z Amandą pojechałyśmy moim samochodem na zakupy . Chodziłyśmy po sklepach parę godzin . Wreszcie weszłyśmy do odpowiedniego. Było tam pełno sukienek. Długie , krótkie , wąskie , szerokie. Wzięłyśmy kilka wieszaków i poszłyśmy przymierzać. Ja wybrałam kremową , dopasowaną na górze , a Amanda różową na cieniutkich ramiączkach . Szłyśmy już do kasy , wtedy Amanda pokazała mi pewnego chłopaka. Był bardzo przystojny i pachniał niesamowicie. Lepiej niż Conor . Stałyśmy już i czekałyśmy na obsługę . Podszedł do nas właśnie on .  Uśmiechnął się do nas . Nazywał się Paul.

P - Pewnie wybieracie się na bal ?

A- Tak. Będzie super.

P-Myślę że takim pięknym dziewczyną mogę dać jakąś zniżkę.

S- Nie trzeba .

P- Drobiazg . Tańsza sukienka to droższe buty .

A- Dziękujemy .

Wyszłyśmy ze sklepu. Popatrzyłyśmy się na siebie i zaniosłyśmy zakupy do samochodu . Poszłyśmy do sklepu obuwniczego . Zaczęłyśmy szukać odpowiednich . Amanda znalazła  szpilki , ale były zbyt wysokie. Alex był niski jak na faceta więc Amanda musiała szukać innych . Ja zaczęłam się rozglądać za jakimiś kremowymi lub czarnymi szpilkami . Całe szczęście że Mat miał prawie dwa metry. Mogłam założyć każde buty . Wybrałam te kremowe. Kolor był identyczny jak sukienka. Kupiłam je i poszłyśmy z Amandą coś zjeść . Kupiłyśmy colę i frytki. Zjadłyśmy szybko jedzenie i wyszłyśmy z pubu. Szłyśmy chodnikiem do samochodu. Mijałyśmy wiele osób , aż  nagle stanął przed nami Paul.

P- Co za niespodzianka. Mam dzisiaj chyba szczęście wpadać na takie ładne dziewczyny. Co robiłyście ?

A- Kupowałyśmy buty .

S- Ale się spieszymy.

P- A co powiecie na sok. Dacie się namówić ?

S- Naprawdę nie mamy czasu.

A- Ale na chwilę możemy iść.

S- No nie wiem .

A- Sara no zgódź się .

P-Właśnie. Chodź Sara. Ładne imię.

S-Dziękuję. Możemy iść ale nie więcej niż pół godziny.

Szłyśmy za Paulem . Starałam się być ostrożna. Nie znałam go na tyle żeby mu ufać. Weszliśmy do ładnej restauracji i usiedliśmy w stoliku. Paul zamówił nam soki i po kawałku ciasta. Siedziałyśmy z nim już prawie godzinę. Zdenerwowałam się. Umówiłam się z jakimś nieznajomym do restauracji a za kilka miesięcy będę miała męża . Paul cały czas bajerował Amandę ale ja się tak łatwo nie dałam. Nagle zadzwonił mój telefon. To Mat.

S- Hej. Coś się stało ?

M- Za ile będziesz ? Martwię się .

S- Już niedługo .

M- Okej. Czekam.

Po ty telefonie nie wytrzymałam . Przerwałam rozmowę Paula i Amandy.

S- Amanda ja jadę. Mat się martwi . O ciebie Alex na pewno też.

A- Okej. Paul musimy się pożegnać.

P-Zostańcie jeszcze chwilę.

S- Nie możemy . Paul nie zrozum nas źle. Musimy już jechać.

Po wyjściu z restauracji szłyśmy do samochodu. Było naprawdę ciemno. Wyczułam że ktoś za nami idzie. To był wampir. Do tego głodny. Chciał wypić krew moją i Amandy. Wystraszyłam się. Wtedy zza budynku wyszedł Paul. Zatrzymał się przed wampirem i zaczął go od nas odciągać. Chciałam mu pomóc ale nie mogłam zostawić Amandy. Podałam jej klucz do samochodu i powiedziałam że zapomniałam telefonu z restauracji. Odeszła bez słowa. Pobiegłam do Paula. Popatrzył na mnie ze złością. Kazał mi uciekać. Nie posłuchałam go . Pomagałam mu walczyć z wampirem ponieważ widziałam że sobie nie radzi. Stanął na ziemi i przemienił się w wilka. Stanęłam jak wryta. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam. Paul zaciągnął swoją ofiarę za budynek. Widziałam tylko kawałki ciała lądujące na ziemi . Zamknęłam oczy. Miałam dość wspomnień dotyczących wampirów. Odwróciłam się ponieważ usłyszałam kroki. Paul przykucnął obok mnie i popatrzył mi w oczy.

P- Wiesz kim jestem ?

S- Nie.

P- A wiesz kim był tamten ?

S- Tak.

P-Czyli mi uwierzysz jeśli usłyszysz coś nieprawdopodobnego ?

S-Tak .

P-Jestem wilkiem. Coś w stylu wilkołaka.

S- Uratowałeś mi życie .

P-Tak , to prawda.

S-Zabijasz wampiry ?

P-Tak .

S- Wszystkie wampiry ?

P- A co ,  znasz jakiegoś ?

S-Ja jestem wampirem .

P-Ale nieszkodliwym  . Zabijamy tylko te złe wampiry .

S- "Zabijamy" ?

P-Jest nas więcej. Tydzień temu się tu przenieśliśmy .

S- Muszę już iść .

P-Poczekaj. Skaleczyłaś się w rękę ?

S- Przepraszam .

P- Za co ?

S- Nie ważne. Muszę już iść.

P- Okej. Uważaj na siebie .

S- Postaram się.

Propozycja

Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam Mata. Zaczął mi machać. Uśmiechnęłam się do niego. Przeszedł przez ulicę i wszedł do kawiarni. Usiadł obok nas .

M- Sara zapomniała o waszych sukienkach .

S- Przepraszam . Wyleciało mi to z głowy.

K- Nic się nie stało.  Nikt z nas o tym nie pamiętał.

J- To może pójdziemy same.

S-Jest jeszcze jeden problem.

M- Jaki ?

S- Nie ma Amandy. Zapomniałam o niej a to moja przyjaciółka . Chciałabym żeby ona też była moją druhną.

K-To nie kłopot. I tak kupimy identyczne sukienki.

S-Dziękuję.

Wyszły zostawiając mnie samą z Matem. Dokończyłam jedzenie. Zapłaciłam i my również wyszliśmy. Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce.

M- Musimy iść jeszcze do jednego sklepu .

S- Jakiego , czego jeszcze nie mamy ?

M- Obrączek i wydaje mi się że powinnaś mieć jakiś wisiorek na szyi .

S- Musimy dzisiaj ?

M- Obiecuję że będzie szybko. Wytrzymasz .

S- Okej .

Za około dziesięć minut znaleźliśmy sklep jubilerski . Weszliśmy do niego i zaczęliśmy wybierać. Wszystkie były bardzo ładne ale niektóre nie podobały się Matowi. Po obejrzeniu wszystkich zdecydowaliśmy się w końcu , które wybierzemy. Były złote , cienkie i miały mały wzorek. Był prawie niewidoczny. Mat zażyczył sobie żeby na każdej były wygrawerowane nasze inicjały. Zapłaciliśmy zaliczkę i mieliśmy przyjechać za dwa miesiące. Wracaliśmy do auta. Byłam padnięta. Chodziłam po sklepach cały dzień. Wsiadłam do samochodu Mata i położyłam się. Mat zadzwonił do Kate i powiedział że będzie jechał ze mną do domu . Chciałam zaprotestować ale nie miałam siły nawet się odezwać. Poczekaliśmy pięć minut i do samochodu przybiegł Sam. Wziął kluczyki od mojego auta i odszedł . Mat odpalił silnik i ruszyliśmy. Nie pamiętam ile jechaliśmy ponieważ zasnęłam na samym początku . Kiedy się obudziłam leżałam już na łóżku . Obok mnie leżał Mat. Przeglądał coś w internecie. Spojrzałam na komputer. Zobaczyłam stronę internetową salonu sukien ślubnych . Spojrzałam na twarz Mata. Uśmiechał się.

M- Pokażesz mi swoją suknię ?

S- Nie mogę .

M- Dlaczego ?

S- Nie słyszałeś że pan młody nie może widzieć sukni ślubnej ?

M- Zrobimy wyjątek .

S- Nie. Mogę ci powiedzieć że suknia jest biała.

M- Bardzo zabawne.

S- Wcale nie.

M- No dobra nie będę się z tobą kłócił.

Popatrzył na mnie , a potem czule pocałował w usta . Uśmiechnęłam się do niego i mocniej przytuliłam. Włączyliśmy horror i oglądaliśmy go do świtu . Rankiem wstałam , wzięłam prysznic i ubrałam się. Kiedy wyszłam z łazienki czekało już na mnie gotowe śniadanie. Zjadłam je a potem zadzwoniłam do Amandy .

S- Hej. Co robisz ?

A- Cześć . Właśnie szykuję się na zakupy .

S- A gdzie jedziesz ?

A- Do miasta . Kupuję sobie sukienkę na bal . Chcesz jechać ze mną ?

S- Czemu nie . Mam dla ciebie niespodziankę.

A- Jaką ?

S- Powiem ci jak przyjadę .

A- Ok. Nie mogę się doczekać.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata.

M- Jedziesz gdzieś ?

S- Tak , jeśli nie masz nic przeciwko .

M- Nie, jedź . Ja i tak muszę iść na polowanie.

S- Nie jesteś zły ?

M- Nie . Tylko się o ciebie martwię.

S- Umiem o siebie zadbać .

M- Nie wątpię .

Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale Mat zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego poważnie ale to nic nie dało. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Stałam już przed nimi ale Mat zablokował mi przejście. Popatrzył na mnie i pocałował . Odprowadził mnie do drzwi i tam się pożegnaliśmy. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. U Amandy byłam bardzo szybko. Otworzyła mi jej mama . Wpuściła mnie jej mama . Weszłam na górę i zapukałam. Amanda stała w drzwiach. Czekała zniecierpliwiona na moją niespodziankę.

A- No powiesz mi wreszcie ?

S- Poczekaj chwilkę.

A- Wiesz jak się niecierpliwię .

S- Okej. Już mówię. Na początku zadam ci pytanie . Chciałabyś być jedną z moich druhen ?

A- Ja ? Oczywiście że tak .

Amanda nie dopuściła mnie do głosu. Zaczęła piszczeć i śmiać się. Nie wiedziałam jak mam ją uspokoić. Była bardzo zadowolona. Wreszcie się przymknęła.

S- Amanda wczoraj byłam na zakupach i wybrałam sukienki z dziewczynami . Wiem że to trochę niesprawiedliwe ale jeszcze nie wiedziałam czy się zgodzisz . Kate i Jessica wybrały sukienki. Wszystkie są takie same. Myślę że będą ci się podobały. Jeszcze raz cię przepraszam .

A- Nic nie szkodzi.Akurat wczoraj nie było mnie w domu. Zresztą nie ma nawet o czym mówić skoro była tam Kate i Jessica. Obydwie mają ładne ubrania więc wydaje mi się że sukienki są ładne.

piątek, 23 listopada 2012

Zakupy

Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Przysiadł się do mnie Mat i głupio się uśmiechał. Wiedziałam że zaraz znów zacznie te swoje gadki o  jego wymarzonym ślubie i takie tam .  Starałam się nie zwracać na niego uwagi . Skończyłam jeść. Włożyłam talerz do zmywarki i znów usiadłam przy stole.

M- Jedziemy na zakupy .

S- Nie chce mi się. Zostańmy .

M- Ale musisz wybrać jakąś suknię ślubną.

S-Dzisiaj ?

M-Lepiej wybrać wcześniej bo później możesz jeszcze coś zmienić.

S- Sama mam ją wybrać ?

M- Nie. Jedziemy dwoma samochodami . Ja jadę z Conorem i Samem , a ty z Kate i Jessicą.

S- Wykończysz mnie .

M- Weź swoją kartę. Przelałem na nią trochę pieniędzy .

S- Trochę ? Ty nie wiesz ile to jest.

M- Nie denerwuj się . Zobaczymy się wieczorem .

S-Dopiero ? Co my będziemy tam robić ?

M- Jedziemy dosyć daleko więc musimy długo jechać. Będziemy  w tym samym mieście. Na pewno na siebie wpadniemy .

S- Okej.

Mat pocałował mnie w czoło i poszedł na górę. Przyniósł mi torebkę . Ubrałam się i wyszliśmy na dwór. Chłopaki jechali pierwsi . Przez całą drogę dziewczyny wypytywały mnie o nieszczęsny spadochron ale ja cały czas się nie zgadzałam. Jechaliśmy dwie godziny. Było by o wiele dłużej ale Mat wybierał mało ruchliwe drogi. Dojechaliśmy do miasta. Przesłał mi w myślach komunikat. Musieliśmy się rozdzielić. Pojechałam w stronę centrum. Zaparkowałam na parkingu i wysiadłyśmy z samochodu. Szłyśmy obok wielu sklepów . Nagle Kate znalazła salon sukien ślubnych . Weszłyśmy do środka. Podeszła do nas sprzedawczyni. Miała na koszulce przypiętą plakietkę z imieniem. Nazywała się Brenda .  Zaprowadziła nas do pokoju z wygodnymi fotelami i zaczęła mnie wypytywać.

B- Zaczniemy od podstaw . Jakiego koloru ma  być sukienka i jakiej ma być długości ?

S- Myślę o kolorze kości słoniowej . Wydaje mi się również rzeczy sukienka była długa.

B- Dobrze w takim razie niech mi pani powie mniej więcej jak ma wyglądać.

S- Nie chcę żeby była bardzo wielka . Nie chcę żeby była szeroka . Musi być dopasowana na górze . W tali może mieć jakąś małą ozdobę . Na samym dole ma ma być odrobinę szersza ale nie za dużo i oczywiście ma sięgać do ziemi. Było by cudownie gdyby ciągnęła się trochę za mną.

B- Dobrze. Zaraz czegoś poszukam. Niech panie usiądą sobie i chwilę poczekają.

Siedziałyśmy chyba trzydzieści minut . Wtedy na salę znów weszła Brenda ale ciągnęła za sobą dwa pełne wieszaki sukienek. Zaczęłam je przymierzać ale żadna mi się nie podobała. Siedziałam w przymierzalni ponad dwie godziny . Była już zmęczona. Kate podała mi ostatnią sukienkę . Była idealna. Taka jaką chciałam. Wyszłam żeby się obejrzeć. Wyglądałam w niej całkiem nieźle. Postanowiłam ją kupić. Brenda zapisała moje dane i powiedziała że za miesiąc będzie gotowa. Wyszłyśmy z salonu i zaczęłyśmy szukać sklepu z butami. Tym razem znalazłam go sama. Weszłyśmy do środka . Byłyśmy w bardzo drogim sklepie ale nie miałam już siły szukać innego . Zaczęłam przymierzać buty. Wszystkie były na wysokich obcasach. Szukałam czegoś niższego ale nic nie mogłam znaleźć. Podeszła do nas ekspedientka i zapytała czego szukamy. Kilka razy pokręciła głową i po chwili przyniosła nam kilka par. Od razu wybrałam jedną parę. Oczywiście były najdroższe. Kupiłam je . Wyszłyśmy ze sklepu . Byłam głodna ponieważ burczało mi w brzuchu. Weszłyśmy do jakiejś kawiarni. Zamówiłam sobie kawałek szarlotki i jakiś sok . Zadzwonił mi telefon. Dzwonił Mat.

M- I jak zakupy ?

S- Jestem wykończona .

M- Nie przesadzaj . A wybrałaś sukienki dla druhen ?

S- Jeszcze nie . Zapomniałam . Mat nie mam już siły. Przymierzałam sukienki ponad dwie godziny .

M - Ale mam nadzieje że jakąś wybrałaś .

S- Tak.

M- Z tymi sukienkami to zrobimy tak . Ja przyjdę zaraz do ciebie do tej kawiarni a dziewczyny pójdą z chłopakami .

S- Skąd wiesz że jestem w kawiarni ?

M-Jestem w sklepie po drugiej stronie.

czwartek, 22 listopada 2012

Powrót

Obudziłam się wcześnie rano ale byłam wyspana. Obok mnie na łóżku leżał Mat. Cały czas szperał w internecie.  Przysunęłam się bliżej niego. Objął mnie ramieniem i razem oglądaliśmy różne filmy dotyczące ślubów . Niektóre był tradycyjne i poważne ale Mat od razu je wyłączał .  Nie chciało mi się dłużej ich oglądać dlatego zaczęłam mu trochę przeszkadzać. Zasłaniałam mu ekran albo jeździłam myszką po ekranie . Mat nie zwracał na mnie uwagi. Odepchnęłam ręką komputer i usiadłam naprzeciwko niego. Pocałowałam go w usta potem w szyję ale on jakoś dziwnie się zachowywał .

S- Co jest ?

M- Myślisz że my tak możemy przed ślubem ?

S- A czemu nie ?

M- No bo grzeszymy .

S-Wcześniej ci to nie przeszkadzało .

M- Bo wcześniej nie wiedziałem że ze wszystkiego będę się musiał spowiadać.

S- To normalne . Spowiadasz się ze wszystkiego .

M- No tylko że ja byłem w kościele kilkaset lat temu. Szczerze to nie pamiętam .

S-To nic. Kościół jest otwarty dla wszystkich. A teraz się skup .

M- Sara ja nie mogę.

S- Nie żartuj .

Znów pocałowałam go w usta ale teraz z jeszcze większą namiętnością. Włączałam w te pocałunki całe swoje ciało. Tak bardzo go pragnęłam. Przez krótki czas się wahał ale wkrótce zaczął mnie całować tak jak potrafił najlepiej. Łóżko na którym leżeliśmy zaczęło skrzypieć i ruszać się. Starałam się nie zwracać na to uwagi . Przez resztę tego dnia zwiedzaliśmy okolicę. Wieczorem wyjechaliśmy do domu. Około dwudziestej zadzwoniła do mnie Amanda . Wypytywała czy wszystko w porządku i śmiała się ze mnie że nie umiem długo obrażać się na Mata. Przez resztę drogi do domu spałam albo kłóciłam się z Matem .Chodziło oczywiście o spadochron który sobie ubzdurał .  Działał mi tym na nerwy. Nie mogłam go dłużej słuchać . Do domu wróciliśmy około szóstej rano. Nie miałam siły dlatego poprosiłam Mata żeby zaniósł mnie na górę. W naszym pokoju położył mnie do łóżka a ja zasnęłam . Kiedy się obudziłam słyszałam że w domu jest dużo osób. Była sobota więc Kate i Sam przyjechali z akademika .  W domu była nawet  Jessica , Conor i oczywiście Mat. Wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Zeszłam na dół gdzie wszyscy już na mnie czekali. Zostałam obrzucona pytaniami.

K- I co zgodziłaś się na spadochrony , bo Mat nie chce nic powiedzieć ?

S-Oczywiście że nie.

C- Ja też uważam że to świetny pomysł.

S-No Mat nieźle to zaplanował  Sara.

M- Widzisz wszystkim się podoba .

S-Ale ja się na to nie zgodzę. Nie ma mowy.

M-Jeszcze zmienisz zdanie .

Przerażający pomysł

Przejechaliśmy całe osiedle i dojechaliśmy do wielkiej posiadłości . Była tam stadnina koni ,  duże pole golfowe , ogromny ogród , fontanna  i wiele innych atrakcji. Wjechaliśmy do środka. Przed pięknym budynkiem stała kobieta . Patrzyłam na Mata ale on nic nie mówił. Wysiadłam razem z nim. Podeszliśmy bliżej .

M- Dzień dobry. Jestem Mat Parker a to moja narzeczona Sara Smith.

R- Miło mi . Ja jestem Rachel Cast . Będę dzisiaj państwa oprowadzać .

Prowadzała nas dwie godziny. Był super. Pokazała nam tyle ciekawych miejsc. Potem usiadła z nami w ogrodzie i rozmawialiśmy.

R- Jesteście państwo zainteresowani ?

M- Myślę że tak. Ale miałbym małą prośbę. Mogła bym nam pani doradzić  coś odpowiedniego .

R-Oczywiście. Ostatnio jeden klient spadał ze spadochronu do ołtarza . Może brzmi dziwnie ale wyglądało bardzo efektownie.

S- O nie . Nic ekstremalnego .

R- Rozumiem . To może konie ?

S- Brzmi całkiem dobrze .

M- Konie ? To przereklamowane . Chciałbym coś bardziej rozrywkowego .

S- Nie ma mowy.

R- No musicie to sobie państwo uzgodnić .

M- Dobrze. Będziemy w kontakcie.

R- No to do usłyszenia.

Poszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy do środka i wtedy zaczęliśmy rozmawiać .

S- Co ci strzeliło do głowy ? Chcesz skakać ze spadochronu ?

M- Czemu nie ? Mielibyśmy niezłe wejście.

S- Wyobrażasz sobie mnie w białej sukni ślubnej spadającej z kilkunastu metrów nad ziemią.

M- No. Zastanawiam się tylko gdzie będziesz miała bukiet ale to da się jakoś załatwić , nie ?

S- Chyba żartujesz . Nie zgadzam się .

M- No Sara proszę. Będzie super . Obiecuję .

S- Nie ma mowy.

M- A co powiesz na to żeby helikopter spuścił nas z liny ?

S- Powiem tylko tyle że jesteś bardzo dziwny.

M-No zgódź się ! Proszę.

S- Nie . Wierzyłam  że będziesz myślał o tym ślubie poważnie .

M- Ja myślę poważnie. Wolisz przyjechać zwykłą limuzyną i nudzić się .

S- Mat to nie będzie nudne . Wymyślimy coś wspólnego.

M- A na motor byś się zgodziła ?

S- Może ale to bardzo niepewne.

M- Musisz się zgodzić.

S- A jak nie to się ze mną nie ożenisz ?

M- Ożenię ale będę bardzo nieszczęśliwym mężem .

S- Oj Mat nie wiem jak ja z tobą wytrzymam .

Dojechaliśmy do hotelu . Weszliśmy do naszego pokoju i wzięliśmy wspólny prysznic. Położyłam się spać . Mat szukał na internecie filmików jak panna młoda i pan młody skaczą ze spadochronami do ołtarza . Znalazł jeden i mi pokazał. Był z siebie bardzo zadowolony ale mi się to w ogóle nie podobało. Potem pokazał mi zdjęcia na motorze. Były całkiem ładne ale jak na razie nie chciałam się zgodzić na taką ewentualność .

Nowe osiedle

Jechaliśmy cały dzień i noc. Byłam wykończona. Zatrzymaliśmy się w jakimś hotelu. Mat prowadził mnie do środka. Zaprowadził mnie do pokoju i położył na łóżku. Kiedy się obudziłam było już południe. Obok mnie na stoliku stało śniadanie. Mat powiedział żeby coś zjadła i zaraz pojedziemy. Zrobiłam jak kazał. Przebrałam się w czyste ubrania i byłam już gotowa. Jechaliśmy około trzydzieści minut. Zatrzymaliśmy się na dużym osiedlu. Zaczęłam się rozglądać ale nic mi to nie mówiło. Pomyślałam że może odwiedzamy kogoś znajomego albo coś w tym stylu. Wysiedliśmy . Mat złapał mnie za rękę i  zaczął iść w stronę dużego pięknego domu. Zapukał do środka. Otworzyła nam jakaś miła kobieta . Była elegancko ubrana. Wpuściła nas do środka. Wtedy zauważyłam że w domu nie mieszkał nikt. Nie było w nim mebli . Był pusty . Kobieta przedstawiła się nam . Nazywała się Lara Fricker . Zaczęła nas oprowadzać po domu. Był bardzo wielki. Miał dwa piętra nie licząc parteru i piwnicy. Na dole była wielka kuchnia , jadalnia oraz ogromy salon i jedna łazienka. Piętro wyżej była jedna większa sypialnia , cztery pokoje odrobinę mniejsza i  dwie łazienki. Na samej górze były dwa pokoje gościnne z łazienkami oraz  wielka sauna. Zajmowała prawie całe piętro. Zastanawiałam się po co my tu jesteśmy. Zeszliśmy na sam dół. Kobieta podała Matowi kilka formularzy i kazała się do niej odezwać jeśli się zdecyduje. Patrzyłam na nich jak głupia . Nie wiedziałam co się dzieje. Wyszliśmy na zewnątrz .  Zmierzaliśmy w kierunku samochodu. Wtedy zobaczyłam że za domem jest jeszcze basen oraz duży garaż . Kiedy zobaczyłam ile kosztuje dom nawet nie przyszło mi do głowy ile lat musiałabym na niego oszczędzać. Wsiedliśmy do samochodu .

M- Podoba ci się ?

S- Mówisz o tej wielkiej willi ?

M- To zwykły dom.

S- No nie wiem czy każdy ma saunę w domu.

M- To taki bonus.

S- W ogóle dlaczego pytasz czy mi się podoba ?

M-Chciałbym tu z tobą zamieszkać po ślubie.

S- Przecież my nie mamy tyle pieniędzy .

M- Mamy jeszcze więcej. Wiesz ile lat ja przepracowałem ?

S-Na pewno sporo.

M- Więc jak podoba ci się dom ?

S- Jest ładny . Ale nie zbyt daleko od znajomych ?

M- Nie . W tym mieście jest  dużo szkół policealnych. Wszyscy nasi znajomi  będą się tu uczyć.

S- To teraz podoba mi się jeszcze bardziej.

M- Ale to nie koniec niespodzianek . Zaraz pokażę ci coś jeszcze.

S- Już nie mogę się doczekać.

środa, 21 listopada 2012

Wyjazd

Po całym tym nieprzyjemnym zdarzeniu pojechaliśmy do domu. Wyszłam z samochodu i zaczął bardzo boleć mnie brzuch. Pobiegłam do domu . Zachciało mi się wymiotować. Wbiegłam na górę i weszłam do łazienki. Wymiotowałam . Mat stał za mną . Przykładał mi dłonie do czoła. Kiedy  bóle minęły położyłam się na łóżku . Nie mogłam wytrzymać. Wzięłam jakieś tabletki przeciwbólowe. Po piętnastu minutach zaczęły działać. Poczułam ulgę . Przebrałam się w inne ubrania i razem z Matem odrabialiśmy lekcje. Około dwudziestej położyłam się spać. Leżałam na łóżku przytulona do Mata. Był lodowaty ale mi to nie przeszkadzało ponieważ ja byłam cała gorąca. Zasnęłam bardzo szybko. Przebudziłam się w nocy.  Strasznie chciało mi się pić. Odwróciłam się w stronę Mata ale go tam nie było. Zeszłam na dół. Stał w kuchni i robił jajecznicę. Pokazał mi na stolę szklankę wody . Podał mi talerz z jedzeniem i kazał jeść. Nie musiał długo czekać. Byłam wygłodzona. Nie jadłam nic od rana. Gdy zjadłam wszystko włożyłam naczynia do zmywarki i odwróciłam się w stronę Mata. On podszedł do mnie bez słowa i zaniósł mnie na górę. Położył mnie na łóżku i pocałował . Do samego rana już się nie budziłam. Około siódmej obudził mnie Mat. Bez słowa wstałam i się szykowałam. Zeszłam na dół. Tam czekał na mnie Mat z moim i plecakiem. Założyłam kurtkę i wyszliśmy na zewnątrz . Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy. Na szkolnym parkingu było dużo osób. Wszyscy patrzyli na nas jak wjeżdżamy. Wyczytałam z ich myśli wszystko. Wiedzieli o mnie i Lindsay , a także o zaręczynach z Matem. Tak naprawdę nie przejmowałam się. Lindsay na pewno nagadała im że mnie pobiła ale prawda była taka że u mnie nic nie było widać a ona miała spuchniętą wargę. Do naszego samochodu podbiegła Amanda.

A- Hej Sara. Słyszałam że biłaś się wczoraj z Lindsay. Nie wyglądasz na poszkodowaną .

S- Niestety to prawda . A co ona mówiła ?

A- No że prawie złamała ci nos.

S- Kłamczucha. Wiedziałam że tak będzie.

M- Nie przejmuj się. Zaraz wszyscy dowiedzą się jak to było naprawdę.

S- Mam nadzieję.

Idąc przez parking wszyscy patrzyli na moją twarz . Powinnam spuścić głowę ale ja szłam dumnie pokazując wszystkim że Lindsay kłamała. Kiedy weszłam do szkoły zauważyłam pod klasą Lindsay. Wokół niej stało chyba z dziesięć osób. Przechodząc obok niej spojrzałam jej w twarz i powiedziałam "Cześć Lindsay " . Wszyscy się nagle odwrócili i spojrzeli na moją twarz . Potem usłyszałam jak dopytują  ją o mnie . Stwierdziłam tylko że zasłużyła . Nie powinna wtrącać się w życie uczuciowe innych. Na lekcjach było bardzo nudno. Gdyby nie Mat już dawno bym spała. Cały czas opowiadał mi jakieś kawały. Były bezsensowne ale śmieszne. Potem zaczął myśleć o tym jak mnie całuje . Nawet mi się to podobało ale kazałam mu przestać. Po lekcjach szliśmy korytarzem z Matem. Zauważyłam że na tablicy ogłoszeń są zapisy na bal maturalny który odbędzie się pod koniec tego miesiąca .

M- Mam pomysł. Ty idź zapisz nas na bal a ja znajdę Lindsay i wszystko sobie z nią wytłumaczę.

S- Okej.

Szłam dalej. Zapukałam i weszłam do sekretariatu ponieważ tam była cała lista. Zapisałam siebie a potem Mata. Przed nami były już nazwiska Amandy i Alexa. Niestety na samym początku zobaczyłam imię Lindsay .  Zdenerwowałam się ale ona nie mogła nam popsuć zabawy. Wyszłam z pomieszczenia i szłam w kierunku wyjścia. Przed drzwiami stała Lindsay z Mikiem . Wyczytałam z jej myśli że już rozmawiała z Matem. Chciałam ją minąć ale mnie zatrzymała.

L- Nie musiałaś nasyłać na mnie Mata .

S- Nie musiałam i nie nasłałam.

L- Lepiej się nim naciesz bo niedługo możesz go stracić.

S- Mam małą radę dla ciebie. Lepiej ty ze mną  nie zadzieraj bo dzisiaj mogę za siebie nie ręczyć.

L-Tylko spróbuj. A pożałujesz.

S- Nie mam zamiaru dłużej się z tobą  kłócić.

Otworzyłam drzwi i wyszłam. Lindsay mówiła coś o mnie Mikeowi ale ja nie zwracałam na nią uwagi. Doszłam do samochodu . Czekał przy nim na mnie Mat. Podszedł do mnie i pocałował czule w usta .

M- Mam dla ciebie niespodziankę.

S- Brzmi nieźle.

M-Musisz być grzeczna żeby ją zobaczyć.

S-No przecież jestem.

M- Wiem , wiem . Wczoraj broniłaś swojego chłopaka . Nie wiem czy jakaś dziewczyna stanęłaby w mojej obronie.

S- Ja też nie wiem .

Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy .  Jechaliśmy długo. Było już ciemno.

S- Zdążymy potem wrócić ?

M- Nie będzie nas do końca tego tygodnia .

S- To gdzie jedziemy ?

M- Tajemnica .


Bójka

Przez resztę tej lekcji siedzieliśmy na korytarzu . Wróciliśmy dopiero po dzwonku na kolejne zajęcia. Czas mijał bardzo szybko. Po ostatniej lekcji szłam z Matem  w stronę parkingu . Zatrzymaliśmy się obok mojego auta.

M- Musisz iść na trening ?

S-Tak. Za tydzień zawody.

M- A mogę też zostać ?

S-Jeśli tylko chcesz . Ale będziemy musieli wracać osobno .

M- O samochody to się nie martw. Zaraz jadę odstawić twój.

S-Skąd masz kluczyki ?

M-Zapasowe .

S-Okej. Czyli przyjedziesz  ?

M-Będę jak najszybciej.

Po tych słowach pocałował mnie w czoło i wziął mój samochód. Patrzyłam jak odjeżdża . Odprowadziłam go wzrokiem i poszłam na halę. Nie byłam sama . W przebieralni stała również Lindsay , która od niedawna zaczęła chodzić na treningi . Kiedy weszłam popatrzyła na mnie i opuściła wzrok. Zdziwiłam się ponieważ nic jej nie zrobiłam ale wtedy przypomniało mi się że widziała mnie i Mata w łazience.

L- Wiesz co dziwna jesteś ?

S- Mówisz do mnie ?

L- A jest tu ktoś inny.

S- No chyba nie .

L-No więc mówię do ciebie.

S-Ale o co ci chodzi ?

L-Ty nie kochasz Mata . Bawisz się jego uczuciami . Nie powinnaś być jego dziewczyną.

S- Co ? O czym ty mówisz ?

L- Rozmawiałam już wiele razy z Matem. Cały czas jest zapatrzony w ciebie a ty go po prostu olewasz . Nie odzywałaś się do niego wczoraj a dzisiaj wykorzystywałaś go w łazience .

S-Teraz to ty jesteś trochę dziwna .

L- Ja mówię jaka jesteś. Wydaje mi się że nie jesteś odpowiednią dziewczyną dla Mata.

S- Aha. A kto jest odpowiedni ? Ty ? Widziałam jak się do niego kleisz . Myślisz że jak zakręcisz mu tyłkiem przed oczami to będzie twój. Mat taki nie jest. On woli inteligentne osoby a nie puste i małostkowe.

L- Jesteś wredna wiesz ?

S- Sądzę tylko że to szczerość.

L- Nie wiem co on w tobie widzi. Kiedy przyjeżdżał do mnie zachowywał się inaczej .

S-Naprawdę . Powinnaś mu to powiedzieć a nie zawracasz mi teraz głowę.

L- Jesteś podła . Jak możesz go tak wykorzystywać ?

S- Lindsay zejdź ze mnie i zajmij się sobą. Kocham Mata i nie zamierzam z niego zrezygnować z twojego powodu. Nie wiem czy wiesz ale jestem z nim zaręczona.

L- Jesteś w ciąży ? Wpadłaś . Przez ciebie on będzie musiał zrezygnować ze szkoły.

S- Nie . Nie jestem w ciąży. Mat oświadczył mi się ponieważ mnie kocha a nie z przymusu .

L- Jak mogłaś ? On się teraz zmarnuje.

Dłużej już nie wytrzymałam . Wyszłam z szatni i zobaczyłam że dopiero teraz przychodzą dziewczyny. Na hali był też Mike. Zastanawiałam się co on tam robi ale przypomniałam sobie o Lindsay. Ona mu się podobała . Trening się już zaczął . Dziewczyn było trochę mało. Nawet nie było Amandy. Grał z nami Mike . Był w mojej drużynie. W połowie meczu pojawił się Mat . Musiał dojść do przeciwników. Nie przeszkadzało mi to. Lecz był z Lindsay.  Starałam się o tym nie myśleć ale było trudno. Wygrała drużyna Mata. W przebieralni już nie musiałam dłużej rozmawiać z siostrą Conora . Na szczęście. Wyszłam z przebieralni i zauważyłam że Lindsay idzie za mną. Mówiła coś pod nosem ale to ignorowałam. Zatrzymałam się przed drzwiami i czekałam na Mata . Stała ze mną . Nagle przyszedł Mike.

M- Cześć dziewczyny. Co robicie ?

L-Nie interesuj się.

M- Ale jesteś miła.

S- Dzisiaj ma chyba jakiś przypływ złej energii.

L- Spadaj. Lepiej zajmij się swoim narzeczonym .

S- Nie będziesz mi mówiła co mam robić.

L- To się okaże . Zobaczymy co będziesz mówiła kiedy zostaniesz sama.

S- Nie denerwuj mnie bo nie ręczę za siebie.

L- Mat bardzo dobrze całuje , prawda ? Zresztą co ja się będę pytała. Jest w tym świetny .

S- Zaraz pożałujesz .

L -Uderzysz mnie ?

S- A chcesz się przekonać.

M- Ej uspokójcie się .

S- Mike nie wtrącaj się.

Lindsay podeszła do mnie bliżej i popchnęła na Mikea . Zdenerwowałam się. Prawie upadłam ale to dodało mi jeszcze więcej siły. Rzuciłam torbę na ziemię i uderzyłam Lindsay w twarz . Kopnęła mnie w brzuch. Upadłam na podłogę . Leżałam na plecach . Teraz ja kopnęłam ją w ramię. Zachwiała się a ja wstałam . Uderzyłam ja pięścią w twarz. Ręka bardzo bolała ale nie mogłam się powstrzymać. Poczułam jej krew. Wytarła ręką rozcięcie na wardze i zaczęła mnie wyzywać. Rzuciła się na mnie z pięściami. Ciągnęła mnie za włosy . Nie poddawałam się . Wykrzywiłam jej rękę. Zaczęła mi się wyrywać. Chciałam ją znów kopnąć ale coś mnie powstrzymało. To Mat mnie odciągnął. Wtedy zorientowałam się że przez cały czas nikt nas nie widział. Mike poszedł po Mata . Chciałam się mu wyrwać i kopnąć ją jeszcze raz ale Mat wyniósł mnie z na zewnątrz .Postawił mnie dopiero przy samochodzie.

M- Co ty wyprawiasz ?

S- Zasłużyła .

M- Czy to tylko dlatego że kilka dni temu z nią rozmawiałem ?

S- Nie .

M- To o co poszło ?

S- Ona uważa że ja cię wykorzystuję i że byłaby lepszą dziewczyną dla ciebie.

M- I dlatego się biłaś ? O mnie ?

S- Tak.

M- To dobrze mieć dziewczynę która broni swojego chłopaka.

S- No nie wiem. Wydaje mi się że będę miała przez to kłopoty.

M- Załatwię to jeszcze dzisiaj .

S- Chcesz do niej jechać ?

M- Tak. Porozmawiam z nią.

S- Nie chcę żebyś z nią rozmawiał.

M- Spokojnie mnie nie uderzy .

Zgoda

Rankiem obudziłam się trochę obolała . W domu była tylko Jessica. Popatrzyłam na zegarek . Na szczęście nie zaspałam. Poszłam do siebie i zaczęłam się przebierać. Spakowałam książki i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie i pojechałam do szkoły. Jechałam bardzo krótko . Na parkingu zobaczyłam Mata. Stał sam. Przez chwilę się cieszyłam ale nie długo ponieważ on czekał na Lindsay. Wyszłam z samochodu i zmierzałam w stronę szkoły. Niestety musiałam go minąć.

M- Cześć Sara .

S- Cześć.

Jego to bawiło ale mnie denerwowało. Na szczęście dzisiaj i jutro jest trening. Nie będę musiała siedzieć z nim w pokoju. Szłam korytarzem sama . Pod klasą było niewiele osób. Jak na złość nie było Amandy. Nie chciałam siedzieć sama dlatego poszłam do biblioteki. Wybrałam kilka książek i wracałam na zajęcia które miały się zacząć za parę minut. Nieoczekiwanie zatrzymał mnie Mike.

M- Cześć Sara.

S- Hej. Coś się stało ?

M- Nie . Mam małe pytanie ? Mat i Lindsay są razem ?

S- Nie. A co widziałeś jak się całują ?

M- Nie ale myślałem że Mat jest z tobą .

S- Ja też tak myślałam .

M- Czyli zerwaliście ?

S- Nie odzywamy się do siebie ale nie wiem co to ma z tobą wspólnego .

M- Chodzi o to że ja i Lindsay . No wiesz .

S- Nie bardzo .

M- Ona mi się podoba.

S-Aha. Nie bardzo wiem jak ci mogę pomóc. A  teraz muszę już iść bo spóźnię się na pierwszą lekcje .

M-Okej.

Szłam dosyć szybko. Kiedy byłam już obok klasy zadzwonił dzwonek. Na szczęście zdążyłam. Usiadłam w ławce. Na razie siedziałam sama ale wiedziałam że wkrótce przyjdzie Mat. Spóźnił się . Wszedł do klasy kilka minut po dzwonku . Zajął swoje miejsce i zaczął mnie dręczyć. Siedzieliśmy w przedostatniej ławce. Nikt nie mógł nas zobaczyć. Mat to wykorzystał. Zaczął jeździć ręką po mojej nodze. Myślałam że nie wytrzymam ale nagle został zawołany do tablicy. Wstając z ławki złapał mnie za tyłek . Odwróciłam się w jego stronę ale to był błąd ponieważ prawie mnie pocałował. Do końca tej lekcji starałam się jakoś wytrzymać . Było trudno ale jakoś przeżyłam. Na zajęciach wychowania fizycznego grałam w siatkę z Lindsay. W czasie gry dostała ode mnie kilka razy piłką w twarz. Chyba za czwartym razem trafiłam jej w nos. Zaczęła jej lecieć krew. Poczułam zapach unoszący się wokół niej. Przypomniał mi się smak jej krwi. Nie mogłam się powstrzymać. Zaczęłam się do niej zbliżać. W tym momencie zadzwonił dzwonek . Nie zwracałam na niego uwagi . Na halę weszli chłopcy z naszej klasy ponieważ mięli zajęcia na hali obok . Mat również poczuł krew . Szukał mnie . Tymczasem ja stałam już przed Lindsay. Krew leciała wolno . Pachniała apetycznie.

S- Przepraszam . Nie chciałam .

L-Każdemu się zdarza.

S-Mogę zaprowadzić cię do pielęgniarki .

L-Świetny pomysł.

M- Pójdę z wami .

Kiedy się odwróciłam zauważyłam Mata. Patrzył na mnie ze złością. Chciałam go teraz uderzyć ale i tak nic by mi to nie dało. Starałam się bardziej skupić na Lindsay. Krew skapywała na podłogę. Wyciągnęłam rękę żeby złapać choć jedną kropelkę ale Mat wziął chusteczkę i przyłożył ją do nosa Lindsay. Szliśmy korytarzem . Mat po jednej stronie ja po drugiej. Stanęliśmy przed pokojem pielęgniarki . Lindsay weszła sama. Usiadłam na krześle. Moje gardło domagało się jej krwi. Gdy tylko weszła do środka Mat stanął obok mnie.

M- Musisz się kontrolować.

S- Ciekawe jak. Wiesz jak dawno nie piłam krwi. Łatwo ci mówić.

M- Proszę cię skoncentruj się.

S- Na czym. W moich myślach cały czas widzę ją w tym lesie kiedy wysysałam jej jad.

M- Pomogę ci.

S- Nie chcę twojej pomocy.

Niestety Mat nie posłuchał . Złapał mnie za rękę i weszliśmy do damskiej łazienki. Oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Bardzo namiętnie. Nie mogłam mu się oprzeć. Błądził swoimi ustami po całym ciele. Nie wiem dlaczego ale podobało mi się to . Bardzo mnie to dekoncentrowało. Wziął mnie na ręce i posadził na blacie obok umywalek. Gładził swoimi rękami moje nogi. Kierował je coraz wyżej i wyżej. Był już na udach . Odskoczyłam od niego ponieważ  drzwi od łazienki się otworzyły. Stała tam Lindsay. Kiedy nas zobaczyła otworzyła szeroko oczy i buzię ze zdziwienia. Patrzyła na nas jeszcze przez chwilę . Mat złapał mnie za rękę i wyszliśmy .

S- Widzisz co zrobiłeś ?

M- Co zrobiliśmy .

S- Ja nic nie robiłam .

M- Ale również nie protestowałaś.

S- Niech ci będzie. Co jej teraz powiemy ?

M- Nic. Przecież jesteśmy razem .

S- Na pewno  ?

M- A chcesz ze mną zerwać ?

S-Ja nie ale nie wiem czy ty nie chcesz .

M- A myślisz że oświadczyłem ci się po to żeby z tobą zrywać.

S- No nie wiem .

M- Kocham cię i zdania nie zmienię.

S- To dobrze. Już myślałam że mnie nie chcesz.

wtorek, 20 listopada 2012

Zazdrość

Wstałam dość późno. Nie zdążyłam zjeść śniadania. Dziś jechaliśmy moim samochodem . Na parkingu było bardzo tłoczno. Staraliśmy się śpieszyć . Prawie spóźniliśmy się na pierwszą godzinę. Lekcje mijały bardzo szybko. Dziwiłam się ponieważ czasami wydłużały się w nieskończoność. Na ostatniej godzinie rozmawiałam z Amandą. Okazało się że za dwa tygodnie odbędą się zawody z siatkówki. Musiałam iść do trenerki po różne papiery. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i szłam z przyjaciółką  na halę. Mat szedł za nami. Nie bardzo wiedział o co chodzi.

S- Mat idę z Amandą na chwilę coś załatwić. Zaraz będziemy .

M- Okej. Ja będę szedł na parking.

Na hali sportowej czekała już na nas pani  Grace Mower . Wyjaśniła nam z kim będziemy grały . Dała nam do wypełnienia jakieś formularze i prosiła o przyjście na  najbliższe  treningi. Po wyjściu ze szkoły zmierzałam w kierunku samochodu. Zdziwiłam się ponieważ nie było przy nim Mata. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam go z Lindsay. Wpadłam w furię. Co ona robiła z moim przyszłym mężem ? Miałam zamiar ją przejechać. Wtedy przyjrzałam  im się bliżej. Nie uwierzyłam własnym oczom. Ona trzymała go za rękę . Nie wiem w jakim celu. Na pewno nie wynikało to z bliskości między nimi ponieważ ona i Mat się z tego śmiali. Byłam bardzo wkurzona. Przyglądałam się im jeszcze przez chwilę ale moja cierpliwość się skończyła. Kiedy zobaczyłam jak Mat łapie ją za biodra odpaliłam silnik i odjechałam. W domu byli wszyscy oprócz Kate i Sama . Weszłam na górę . Na łóżku czekał na mnie uśmiechnięty Mat .

M- Dlaczego mnie zostawiłaś ? Zapomniałaś o mnie ? Musiałem wracać na pieszo .

S- Mógłbyś zejść z mojego łóżka ? Chciałabym się położyć .

M- Nie mów mi że się na mnie obraziłaś .

S- Ruszysz wreszcie tą dupę.

M-Już. Nie musisz krzyczeć.

S- Jak mówię cicho to nie słuchasz .

M- Zadam ci pytanie . Jesteś na mnie obrażona ?

S- Tak. Nie mam zamiaru się do ciebie odzywać .

M- Jak chcesz . Nie ma sprawy. Tylko będziemy musieli siedzieć w tym samym pokoju .

Na to już nie odpowiedziałam. Usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcje . Starałam się ignorować obecność Mata ale było trudno. Cały czas zwracał na siebie uwagę. Na początku zaczął nachodzić mnie swoimi myślami. Potem zaczął szeleścić wszystkim co miał pod ręką . Na samym końcu zaczął się przebierać na samym środku pokoju. Wtedy nie wytrzymałam. Wzięłam plecak i spakowałam do niego książki. Pojechałam do Amandy . Na szczęście nie było u niej Alexa. Otworzyła mi ona ponieważ była sama w domu .

A- Hej. Wejdź .

S- Dzięki .

A- Świetnie że przyszłaś . Bardzo mi się nudziło. Robiłam tosty . Chodźmy na górę.

 Weszłyśmy na górę do pokoju Amandy. Tam poczęstowała mnie tostami i szklanką coli. Byłam dość głodna. Przypomniało mi się że to pierwszy posiłek który jem dzisiaj.

A- Coś się stało ? Wiem że nie powinnam pytać ale jestem ciekawska.

S- Obraziłam się na Mata .

A- Znowu. Jesteś z nim zaręczona około tydzień i już się pokłóciliście. O co poszło tym razem ?

S- Widziałam jak rozmawia z Lindsay.

A- Powiedziałaś rozmawia ?

S- Tak.

A- Dziwne. Dlaczego zabronisz mu z nią rozmawiać ?

S- Nie lubię jej. Oni razem się śmiali i trzymali się za ręce . Do tego Mat złapał ją za biodra.

A- Przesadzasz . Mat cię kocha i na pewno nie chcę cię zdradzić . Nie możesz być aż tak zazdrosna.

S- Amanda ja jeszcze w tym roku będę jego żoną.

A- Naprawdę ? Dlaczego mi nie powiedziałaś ?

S- Jeszcze to nie jest do końca uzgodnione. Poza tym na pewno będziesz zaproszona . O ile do tego czasu nie zerwiemy.

A- Musisz trochę wyluzować. Zrelaksuj się.

S- Ostatnio jak się wyluzowałam to machałam Matowi testem ciążowym przed oczami.

A- Wiem. To był zły pomysł ale poskutkowało.

S- Nie było aż tak źle.

A- A poza tym mogę ci przysiąc że w tym tygodniu się pogodzicie.

S- Nie ma mowy. Niech pocierpi.

A- Czyli co zero czułości ?

S- Nawet nie rozmawiamy.

A- Przejdzie ci zobaczysz.

Przez resztę wieczoru odrabiałyśmy lekcje. Od Amandy wyjechałam około dwudziestej drugiej ale nie chciało mi się wracać do domu . Pojechałam  do sklepu spożywczego i zrobiłam zakupy na kilka dni. Podjechałam pod dom. Był pusty . Ucieszyłam się. Weszłam do kuchni i rozpakowałam torby.  Nie mogłam nacieszyć się samotnością ponieważ Mat przyszedł kilka minut po mnie. Pachniał lasem. Stwierdziłam że był na polowaniu. Od razu poszedł na górę  a ja wzięłam kilka paczek różnych słodyczy i poszłam za nim. W pokoju zaczął mi znów dokuczać. Cały czas słyszałam go w mojej głowie. Zdenerwowałam się.

S- Mat możesz wreszcie przestać.

Nie odpowiedział . Przesłał mi w myślach tylko  moje słowa gdy mówiłam o tym żebyśmy nie rozmawiali. Myślałam że dłużej już nie wytrzymam ale wtedy położył się na łóżku i zaczął nucić jakąś piosenkę. Poszłam do łazienki . Zaczęłam się rozbierać. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Kiedy się odwróciłam zaczęłam krzyczeć. Mat stał odwrócony do mnie plecami. Przeglądał się w lustrze. Natychmiast wygoniłam go z środka. Po umyciu się chciałam wyjść ale okazało się że Mat zabrał wszystkie ręczniki.

S- Mat to nie jest śmieszne .

M-Co nie jest śmieszne ?

S- Zabrałeś mi ręcznik.

M- Ja cały czas siedziałem tu. W łazience byłem tylko po to by przejrzeć się w lusterku.

S- Oddawaj te ręczniki.

M-Nie mam ich .

S-Okej. Niech ci będzie . To proszę cię zamknij teraz oczy.

M-Tyle razy widziałem cię już nagą.

S- Zrób to dla mnie proszę.

M- Okej.

Wybiegłam z łazienki i zaczęłam szukać czystej bielizny. Otworzyłam komodę ale w niej były same koronkowe majtki i staniki. Wzięłam jakiś komplet i założyłam go. Czułam się w nim dziwnie. Poszłam do łazienki wysuszyć włosy. Potem chciałam położyć się na łóżku ale leżał już tam Mat.

S- Chciałabym się położyć.

M- Ja też .To łóżko dla dwojga .

S- Ale wampiry nie śpią .

M- To dlaczego się teraz kładziesz ?

S- No dobra . Możesz tu leżeć ale masz mnie nie dotykać.

M- Rozumiem. Postaram się.

Położyłam się .Starałam się zasnął ale Mat cały czas dotykał mnie opuszkami palców na całym ciele. Było to bardzo denerwujące ponieważ jego skóra jest lodowata. Kiedy uspokoił się z rękami zaczął cały czas się wiercić. Byłam wykończona . Próbowałam go ignorować ale on ciągle coś robił mi na złość. Zdecydowałam że wezmę kołdrę i pójdę spać w salonie. Na kanapie było bardzo niewygodnie ale od razu zasnęłam .

Spacer

Wróciliśmy do domu. Conora i Jessici już nie było. Ucieszyłam się. Złapałam Mata za rękę i pobiegliśmy na górę. Od razu zaczęliśmy się całować i rozbierać. Nie mogłam mu się oprzeć. Jego usta krążyły po całym moim ciele. Było cudownie. Jego język rozpalał ogień w moich ustach . Byłam taka podniecona . Chwytał zębami moją wargę. Było bardzo przyjemnie. Wtedy poczułam ukucie. Zignorowałam to . Mat przytulił mnie mocniej. Był bardzo brutalny.  Zorientowałam się o co chodzi. Z moich ust leciała krew. Mat nie mógł się jej oprzeć. Starałam się go odepchnąć ale on nie przestawał.

S- Mat uspokój się. To moja krew.

M-Nie mogę.

S- Mat zabijasz mnie. To boli.

Walczył z sobą ale trudno mu było się powstrzymać. Odepchnęłam go mocniej i spadłam z łóżka. Wstałam a on patrzył na mnie i nie mógł uwierzyć w to co się stało. Chciałam do niego podejść ale jak zaczęłam się zbliżać on zaczął się cofać. Wystraszyłam się.

S- Wszystko w porządku ?

M- Chyba ja powinienem o to zapytać.

S-Każdemu się zdarza.

M- Piłem twoją krew. To nie jest normalne. To nie powinno się zdarzyć.

S- Mogłam bardziej uważać .

M-Nie obwiniaj się . To moja wina .

S-Mat nie mów tak.

Znów zaczęłam się do niego zbliżać ale on nadal nad sobą nie panował. Wtedy przypomniałam sobie że wciąż mam krew w ustach. Poszłam do łazienki i kilka razy przepłukałam gardło. Już nie było w niej ani kropli krwi. Wyszłam i zobaczyłam jak Mat wychodzi z pokoju.

S- Gdzie idziesz ?

M- Muszę się przejść .

S- Idę z tobą.

M- Nie ma mowy .

S- Samej na pewno mnie nie zostawisz .

M- Nie boisz się iść ze mną ?

S- Mam się bać swojego przyszłego męża  ?

M-Możesz się jeszcze wycofać .

S-Ja nie chcę . Mat kocham cię bez względu na to co robisz .

M-Sara to nie takie łatwe. Nie chcę cię stracić. Dzisiaj miałaś szczęście ale co by było gdybym nie był na tyle świadomy tego co robię.

S-Damy radę tylko musimy trzymać się razem.

M- Na pewno chcesz iść ze mną ?

S- Tak.

Ubrałam się ciepło i poszliśmy się przejść. Przez całą drogę milczeliśmy. Nie lubiłam takich sytuacji. Doprowadzały mnie do szału. Na dodatek było zimno i bolały mnie już nogi. Gdy szliśmy kilka razy się przewróciłam ponieważ na ziemi było pełno śniegu . Zamarzły mi już ręce . Zaczęłam się trząść . Wtedy Mat odwrócił się w moją stronę.

M- Chcesz moją kurtkę ?

S- Tak. Jest bardzo zimno.

Założyłam ubranie które podał mi Mat i szliśmy dalej.  Chodziliśmy około dwóch godzin. Nie miałam już siły. Starałam się iść cały czas za nim ale zostawałam w tyle. Czasami się zatrzymywał i czekał ale teraz złapał mnie za rękę.

M- Chcesz wracać ?

S- Tak. Jestem wykończona.

M- Okej.

Wziął mnie na ręce i zaczął biec. Do domu dobiegliśmy w dziesięć minut. Odmarzły mi nogi i ręce . Pobiegłam na górę i zaczęłam się ogrzewać. Do rana było już zaledwie trzy godziny. Położyłam się na chwilę i zasnęłam .

poniedziałek, 19 listopada 2012

Planowanie

Po skończonej rozmowie zdecydowałam z Matem że zostawimy ich samych na jakiś czas. Zeszliśmy na dół i odjechaliśmy. Zatrzymaliśmy się niedaleko jeziora. W nocy przy świetle księżyca widok był cudowny. Wysiedliśmy z samochodu . Zdziwiłam się ponieważ nie było aż tak zimno.  Na jeziorze była gruba warstwa lodu. Spojrzałam w stronę Mata.

S- Mogę ?

M- Nie bardzo.

S- Proszę . Chodź ze mną.

M- Nie chce żeby znów coś ci się stało.

S- Z tobą będę bezpieczna.

M-Zobaczymy.

Podszedł do mnie i razem weszliśmy na lód . Na początku chodziliśmy ale potem zaczęliśmy się ślizgać. Czułam się jak na lodowisku. Puściliśmy się i kontynuowaliśmy . Nagle poślizgnęłam się i straciłam równowagę. Wpadłam na Mata i razem upadliśmy. Przez chwilę się śmialiśmy , potem Mat pocałował mnie w usta . Nie mogłam mu się oprzeć. Zbliżyłam się do niego i napierałam na jego usta . Kierowało mną pożądanie. Zaczęłam rozpinać jego kurtkę . Wtedy on złapał mnie za rękę .

M- Sara nie teraz .

S-Dlaczego ? Pragnę cię.

M- Nie mam żadnych zabezpieczeń.

S-Trudno . Proszę.

M- Chcesz mieć teraz dzieci ?

S- Jeszcze nie .

M- Musisz wytrzymać.

Pocałował mnie w usta . Nagle uniosłam się do góry. Trzymał mnie na rękach . Niósł mnie do samochodu. W aucie rozebraliśmy się z kurtek i rozmawialiśmy.

M-Przepraszam że nawaliłem .

S-Nic się nie stało. Myślę że mogę ci wybaczyć.

M- Dziękuję. To się więcej nie powtórzy .

S- To co teraz robimy ?

M- A chcesz wracać do domu ?

S- Nie bardzo .

M- No to może porozmawiamy ?

S- Świetnie. Mam pomysł . Przedstaw mi wizję twojego wymarzonego ślubu.

M- Co ?

S- No dalej. W końcu poprosiłeś mnie o rękę.

M- Nie wiedziałem że zadasz mi kiedyś takie pytanie .

S- No powiedz coś . Proszę.

M- Jak dla mnie to wymarzony ślub nie odbędzie się bez ciebie. Gdy tylko staniesz przed ołtarzem i powiesz "Tak" będę się czuł cudownie.

S- Oj już dobra bo się rozmyślę.

M- Teraz ty przedstaw swoją.

S- Ja to widzę bardzo uroczyście. Chcę mieć prostą białą suknię. Przyjęcie ma być małe . Bardzo chciałabym zaprosić przyjaciół , Toma i Kelly . Będę musiała mieć kilka druhen .  Piękne białe buty . I oczywiście ciebie obok.

M- Nie wiem czy będzie nas stać na twoje wymogi .

S- Nie żartuj . Nie będzie aż tak źle.

M- Na kiedy chciałabyś to wszystko zaplanować.

S- Nie wiem. Codziennie o tym myślę. Teraz jest ostatni rok w szkole. Potem studia. Chciałabym żeby Amanda i inni nasi przyjaciele byli obecnie . Ślub może być jeszcze w tym roku ale na dziecko to stanowczo za wcześnie.

M- Czyli chciałabyś jeszcze w tym roku ?

S- Chyba tak .

M- To świetnie.

Zdradzona tajemnica

Wróciliśmy do domu . Conor niepewnie wyszedł z auta i poszedł ze mną na górę. Zapukał do drzwi i rozmawiał z Jessicą. Ja z Matem odrabialiśmy lekcje. Potem włączyliśmy film. Starałam się nie słuchać ich kłótni. Myślałam że się pogodzą.Siedzieliśmy z Matem w milczeniu ale ja nie mogłam tego wytrzymać . Przytuliłam się do niego .  Wydaje mi się że wiedział o co chodzi. Zaczęliśmy się całować. Gdy usta Mata zbliżyły się do moich nie mogłam się na niczym skupić. Bardzo mnie to  dekoncentrowało.  Nie słyszałam już myśli Conora  ani Jessici . Skupiłam się bardziej na Macie. Całował bardzo namiętnie. Wtedy usłyszałam krzyk. Spadłam z łóżka. Mat patrzył na mnie z przerażeniem. Wstałam i wyszłam z pokoju. Zapukałam do  Jessici. To ona krzyczała. Zobaczyłam Conora leżącego na podłodze.

S- Co się stało ?

J- Powiedziałam mu .

S- Co mu powiedziałaś ?

J- Że jestem wampirem .

S- Zwariowałaś ?!

J- Nie chciałam z nim zrywać. Sara ja go kocham . Nie mogłam go dłużej okłamywać.

S- Musimy go obudzić.

Mat pomógł nam położyć go na łóżku Jessici . Conor był nieprzytomny piętnaście minut. Gdy otworzył oczy zaczął krzyczeć. Złapał mnie za rękę i chciał uciekać. Niestety ja nawet się nie poruszyłam. Spojrzał na mnie i otworzył szeroko oczy .

C- Ty też ?

S- Tak Conor. To nic złego .

C-Jesteś wampirem . Pijesz krew . To nie jest normalne.

S- Akurat ja nie piję krwi . Ale Jessica i Mat tak.

C- Czyli Mat też ? Ile was do diabła jest ?

S- Dość sporo. Conor nie możesz nas za to winić. To nie był nasz wybór.

C- Ale wy możecie mnie zabić.

M- Gdybyśmy chcieli to pewnie już byś nie żył .

S- Mat ! Straszysz go .

J- Conor my nie pijemy ludzkiej krwi .

C- To czym się żywicie ?

M-Krwią zwierzęcą.

C- Nie łatwiej ludźmi ?

M-Łatwiej i przyjemniej .

S-Ale nas nie musisz się bać.

C- Nie mam pewności .

S-Masz. Twoja siostra została ukąszona .

C- Co ? Lindsay też jest wampirem ?

J-Nie ponieważ Sara wyssała jej jad . Uratowała jej życie .

C- Dziwne . Skoro Sara nie pije krwi to dlaczego wy ją pijecie ?

S-Dobre pytanie. Ja nie przeszłam w pełni przemiany . Zostałam ukąszona ale nadal mogę jeść .

C- Czyli Jessica i Mat żywią się krwią a ty nie. Trochę skomplikowane .

S- Przyzwyczaisz się.

C- Czyli mnie nie zabijecie?

S- Nie .

C- A jak zjem czosnek czy coś to się wam nic nie stanie ?

S- To wszystko mity. Jedynie co na nas działa to słońce . Robimy się wtedy bardziej bladzi.

C- Rozumiem.

J- Przepraszam że ci nie powiedziałam  ale bałam się o ciebie.

C-Okej. Zdaję sobie sprawę że to dla was ważne i żeby lepiej tego nie rozgłaszać.

S- Tak. Jesteś jedynym człowiekiem w szkole, który o nas wie.