sobota, 4 kwietnia 2015

Ucieczka przyjaciela

Spodziewałam się telefonu od Mata, ale nieoczekiwanie zadzwoniła mama. Była spokojna, ale wyczuwałam jakąś niepewność w głosie. Po krótkiej rozmowie poinformowała mnie, że spotkała Mata na mieście i zaczęła coś mówić o ślubie. To całkowicie zbiło mnie z tropu. Nie wiedziałam co się dzieje. Starałam się ją jakoś podejść, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Oczywiście połknęła haczyk i wszystko mi wyjaśniła. Mat kupował w sklepie nową kartę do telefonu i podobno miał do załatwienia jakąś sprawę. Mama od razu pomyślała, że chodzi o ślub więc to potwierdziłam. Musiałam ją okłamać, w tym wypadku było to wskazane. Nie rozmawiałyśmy długo, nie miałam na to siły. Po skończonej pogawędce zerknęłam na Alberta, chłopak wydawał się niespokojny. Podeszłam do niego bliżej, w tym momencie poczułam, że upadam. Zwiastowało to kolejną wizję i tak też było. Znajdowałam się w parku. Obok fontanny stał Mat. Rozmawiał przez telefon, w dłoni trzymał kartkę z jakimś numer. Zbliżyłam się. Teraz widziałam wszystko wyraźniej. To była kolejna wiadomość do mnie. Mat kazał zadzwonić pod ten numer. Później jego postać zaczęła się rozmazywać, a ja poczułam przeraźliwy ból w tyle głowy. Otworzyłam oczy, nade mną stał Albert. Mina chłopaka była nieciekawa.
- Widziałeś ?- zapytałam i zaczęłam się podnosić.
-Widziałem. Sara nie wstawaj.-powiedział. Jest gdzieś tutaj apteczka? -zapytał.
-Nie mam pojęcia.- odpowiedziałam. - Musimy zadzwonić do Mata.
- Na początku zajmę się Twoją głową. Rozbiłaś lampkę i coś mogło Ci się w nią wbić. - powiedział.
-Albert, musimy do niego zadzwonić. Nic mi nie będzie. - wyjaśniłam.
-Krwawisz, nie chcę żeby Mat mnie zabił jak coś Ci się stanie.- uśmiechnął się.
-Okej, Ty poszukaj apteczki, a ja zadzwonię. - zaproponowałam.
-Ach te kobiety. Zawsze musicie stawiać na swoim. -mruknął pod nosem i pomógł mi usiąść na fotelu.-Przypadkiem się stąd nie ruszaj.- powiedział.

W odpowiedzi skinęłam lekko głową i sięgnęłam po telefon do kieszeni. Wybrałam numer i zadzwoniłam. Po dwóch sygnałach odezwał się jakiś głos. Zaniepokoiłam się ponieważ to nie Mat. Rozmawiałam z jakimś mężczyzną. Wtedy od razu przeszedł mnie dreszcz ponieważ dotarło do mnie, że Matowi coś musiało się stać. Przez chwilę milczałam. Nie wiedziałam co powiedzieć, już miałam się rozłączyć kiedy usłyszałam jak mężczyzna zaczyna coś mi tłumaczyć. Wyjaśnił, że zna Mata i został poproszony o przekazanie informacji. Powiedział, że to może wydawać się mało wiarygodne, ale nie było innego wyboru żeby mnie dalej instruować. Instrukcje Mata były dość oczywiste. Oboje z Albertem mięliśmy się za bardzo nie ujawniać, raz w tygodniu mogliśmy jechać na zakupy, wynoszenie śmieci tylko wieczorem i zero podnoszenia rolet w oknach. Nasze lekcje z Brendą zostały zawieszone, po prostu brak kontaktu ze światem. Na koniec dowiedziałam się, że nie muszę wyrzucać karty od telefonu i że Mat będzie się z nami jakoś kontaktował. Tak mniej więcej wyglądała rozmowa z nieznanym mi dotąd mężczyzną. Nie musiałam jej powtarzać Albertowi bo chłopak wszystko wyraźnie słyszał. Po tym jak opatrzył mi głowę poszedł pozwiedzać dom. W międzyczasie poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Stwierdziłam, że nie będę spała. Nie w tym stanie. Za bardzo się bałam o Mata. Gdy usiadłam z kubkiem przed telewizorem nieoczekiwanie zjawił się Albert.
-Co powiesz na to żeby się przeszedł po okolicy?-zapytał.
-Nie ma mowy. Słyszałeś przecież co mówił Mat. - wrzasnęłam.
-Nie krzycz. Chciałem tylko obejrzeć okolicę.-wyjaśnił.
-Albert zostań! Nigdzie nie idziesz.- powiedziałam stanowczo.- Tutaj też nie jest bezpiecznie.
-Wyniosę tylko śmieci, okej?- zapytał.
-Czemu jakoś dziwnie Ci nie wierzę? - spojrzałam na niego.

Albert pokręcił tylko głową i poszedł do kuchni. Wyjął coś do picia i po chwili usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w milczeniu. Po piętnastu minutach postanowiłam wziąć kąpiel. Stwierdziłam, że chłopak nie powinien wyjść. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Otworzyłam swoją torbę, znalazłam w niej kosmetyczkę, dresy i kilka par bluzek. Nie mogłam winić za to Alberta. Chłopak nie wiedział pewnie gdzie jest moja szafa z ubraniami. Bardzo dziękuję mu za to, że wziął kosmetyczkę. Wzięłam ją i poszłam na górę. Weszłam do sypialni i zaczęłam grzebać w szufladach. Oczywiście zapomniałam o ich zawartości. Albert nie wziął mi żadnej bielizny, a ta tutaj była bardzo specyficzna. Postanowiłam wybrać coś w miarę odpowiedniego. Wzięłam również czyste ręczniki i weszłam do łazienki. Napuściłam do wanny wody, nalałam mój ulubiony olejek i położyłam się. Taka odprężająca kąpiel działała na mnie kojąco. Siedziałam w wodzie aż zrobiła się lodowata. Po wyjściu owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Weszłam z powrotem do sypialni, otworzyłam szafę i wyciągnęłam jakieś ubrania. W sumie nie były takie złe. Postanowiłam zejść na dół. Nigdzie nie mogłam znaleźć Alberta. Wkurzyłam się. Zaczęłam biegać po domu aż w końcu na niego wpadłam. Od razu się uspokoiłam. Widziałam, że chłopak nie jest chętny do rozmowy więc nic nie powiedziałam. Albert mruknął coś tylko, że idzie się położyć.
***
Noc zleciała bardzo szybko. Kawa w ogóle nie zadziałała i zasnęłam od razu. Nad ranem zorientowałam się, że coś jest nie tak. Na stole leżała jakaś kartka. Poznałam pismo Alberta. Chłopak napisał, że udało mu się skontaktować z Matem i musi coś załatwić. Czyli zostałam sama. Na samą myśl zrobiło mi się słabo. Jak Mat mógł na to pozwolić. Zdezorientowana zaczęłam czytać dalej. Okazało się, że Mat wyjechał za granicę. Ma się z kimś skontaktować i przysłać kogoś wiarygodnego. Na chwilę obecną będę bezpieczniejsza sama. Albert może być ciągle śledzony przez tą dziewczynę, a ona nie wyglądała przyjaźnie.