niedziela, 18 listopada 2012

Sprzeczka

Od nowa zaczęła się szkoła. Odrabianie lekcji , wczesne wstawanie. Lekcje minęły bardzo szybko . Dzisiaj po raz pierwszy po długiej przerwie wracam na treningi. Oczywiście z obstawą. Mat nie spuszczał ze mnie oka nawet na sekundę. Chodził ze mną nawet pod toaletę. Byłam trochę poirytowana ale czułam się bezpiecznie. Kiedy weszłam na salę i przywitałam się z wszystkimi zaczęliśmy się rozgrzewać a potem grałyśmy. Wyszłam trochę z formy ale z czasem będzie coraz lepiej. Po grze wstąpiliśmy z Matem do kawiarni. Zjadłam kawałek ciasta i wypiłam ciepłą herbatę. Pojechaliśmy do domu. nie byliśmy sami. W środku był Conor z Jessicą . Z tego co usłyszałam kłócili się. Weszliśmy do kuchni , wzięłam coś do picia i poszliśmy do siebie. Na schodach mijaliśmy się z Conorem . Był wściekły . Chciałam go pocieszyć ale przez chwilę się wahałam . Podałam Matowi sok i wybiegłam za nim. Zdziwiłam się ponieważ nikt za nami nie wyleciał. Dobiegłam do samochodu Conora i wsiadłam do środka. Popatrzył na mnie przez chwilę i zgasił silnik.

C- Czego chcesz ?

S- Jedź . Nie będę ci przeszkadzać.

Odpalił samochód i odjechaliśmy. Wczytałam się w jego myśli . Był zdenerwowany na Jessicę . Twierdzi że ona go oszukuje , ma tajemnice . Przez dłuższy czas jechaliśmy w ciszy ale on dłużej już tego nie zniósł.

C- Sara czy ja wyglądam na kogoś głupiego ?

S- Nie sądzę.

C- To jak myślisz dlaczego Jessica mnie oszukuje ?

S-Skąd wiesz że cie oszukuje ?

C- Mówiła mi że jedzie na zakupy ale widziałem ją jak biega po lesie . Może ona kogoś ma ale nie chcę ze mną zerwać ?

S-Może ci się pomyliło. To  niemożliwe. Ona cię kocha.

C- Co ty możesz wiedzieć. Ty i Mat poza sobą świata nie widzicie. Nie mówię że to złe ale no z Jessicą jest inaczej.

S- Ale Mata też często nie ma w domu .

C- To nie o to chodzi . Ja widzę że ona mnie oszukuje . Kiedy spotykałem się z tobą było inaczej. Wiedziałem gdy kłamiesz ale potem mówiłaś prawdę ale Jessica udaje. Ona ciągle udaje.

S-Conor musisz z nią porozmawiać ale najlepiej ochłoń trochę.

Szpital

Kiedy się obudziłam w oczy zaczęły mi świecić jakieś lampy. Nie mogłam się podnieść. Ręce miałam obandażowane , na nogach brzuchu i twarzy miałam pełno kabli. Źle mi się oddychało ponieważ w nosie też miałam jakieś rurki. Zaczęłam ruszać nogami. Na szczęście nie bolały. Otworzyłam oczy szerzej i zobaczyłam że na sali nie ma Mata. Zdenerwowałam się . Jednak cały czas kogoś czułam. Przekręciłam głowę na drugą stronę . Siedział  tam Oliver. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się sztucznie.

O-Dobrze się czujesz ?

S-Tak. Dziękuję.

O-Za co ? To przecież wszystko przeze mnie.

S- Wiem że ty pomogłeś Matowi i wydaje mi się że wiedziałeś o tym że do niego dzwoniłam.

O-Wiedziałem. Ale ja nie chciałem być taki jak oni. Wiele razy walczyłem ale tylko dlatego żeby mnie nie zabili.

S- Rozumiem.

O- Dobra ja będę się już zbierał.

S-Poczekaj. Ja wiem o twojej rodzinie . Bardzo mi przykro . Ale mam radę . Spotkaj się z twoją żoną . Ja spotkałam się z bratem a on już wiedział o wampirach. To nie musi być wcale zły pomysł.

O-Dziękuje.

Z sali wyszedł Oliver ale za chwilę wszedł Mat. Miał przerażoną minę. Unikał mojego spojrzenia. Usiadł obok łóżka i wziął mnie za rękę. Gładził ją swoją dłonią. Milczeliśmy przez dłuższy czas ale ja nie mogłam już dłużej wytrzymać.

S- Coś ze mną nie tak ?

M- Wydaje mi się że wszystko  w porządku . A boli cię coś ?

S- Nie ale nie rozumiem dlaczego patrzysz na mnie jakby się coś stało.

M-Ledwo przeżyłaś. Straciłaś bardzo dużo krwi. Leżałaś nieprzytomna ponad cztery dni.

S-Naprawdę ? Przepraszam , nie wiedziałam .

M- Nie przepraszaj. To moja wina. Nie powinienem zostawić cię samej w domu. Mogłem poczekać z polowaniem.

S-Mat nic się nie stało. Wypadki się zdarzają.

M- Ale w naszym przypadku bardzo często.

W szpitalu leżałam kolejne trzy dni. Lekarze wypuścili mnie ale miałam naprawdę uważać. W domu byłam tylko z Matem. Codziennie dzwonił do mnie Tom i pytał o zdrowie. Wyzdrowiałam ale już było po świętach. W szpitalu spędzałam sylwestra i nowy rok. Lekarze pozwolili napić mi się jakiegoś gazowanego napoju bo o szampanie nawet nie było mowy.   

Kryjówka

Zapadła noc. Nie chciałam zasnąć ale ciało odmawiało posłuszeństwa. Starałam się pilnować ale zasnęłam. Kiedy wstałam był już ranek . Było mi bardzo zimno. Około ósmej zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Poprosiłam Olivera o przyniesienie mi z bagażnika ciepłego kocu i o coś do jedzenia. Niechętnie ale się zgodził. Dał mi okrycie i poszedł do sklepu. Chwyciłam telefon. Zadzwoniłam do Mata. Odebrał.

M-Sara gdzie jesteś ?

S- Nie wiem . Zasnęłam  w nocy i nie patrzyłam na znaki.

M-Gdzie teraz jesteś.

S- Na stacji benzynowej . Niedaleko jest park i jak się pojedzie dalej widać centrum miasta. Wyrzucę przez okno papierek albo kawałek ubrania. Mat proszę znajdź mnie.

M- Staram się. Szukamy cię wszędzie.

S- On chce mnie wywieść do starej fabryki . Ale nie mam pojęcia gdzie to jest.

M- Opisz to miejsce.

S- Dwa duże budynki . Jeden wygląda na opuszczony ale drugi jest zadbany. To fabryka plastikowych butelek. Ten drugi budynek wygląda na spalony. Mat proszę znajdź mnie. Namierz mój numer . Boję się.

M- Znajdę cię. Wytrzymasz jeszcze chwile. Kocham cię .

S- Ja ciebie też. Muszę już kończyć . On wraca.

M-Będzie dobrze. Chyba wiem gdzie będziesz .

Rozłączyłam się i szybko usunęłam numer z wybieranych połączeń. Odłożyłam telefon na miejsce. Oliver wszedł do samochodu i rzucił mi kilka batonów i podał kawę. Popatrzyłam na niego  i podziękowałam. Jednak on nic nie odpowiedział. Zaczęłam szperać w jego głowie. Dowiedziałam się o nim wszystkiego. Było mi bardzo przykro co go spotkało. Jego historia była o wiele gorsza od mojej. On miał dzieci i żonę na utrzymaniu. Wtedy znalazł go Henry. To straszne co go spotkało. Jest wampirem niecałe dziesięć lat ale cały czas nie może się pogodzić ze swoim losem . Zostawił w domu młodą żonę i dwójkę małych dzieci. To bardzo smutne. Chciałam mu pomóc ale zezłościł by się że z nim rozmawiał. Skupiłam się bardziej na drodze. Cały czas jechaliśmy przed siebie. Znów się ściemniło . Zatrzymaliśmy się na poboczu. Oliver wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.

O- Możesz rozprostować nogi . Ale pamiętaj jestem od ciebie szybszy.

S- Dziękuje.

Wysiadłam i weszłam do lasu. Musiałam załatwić potrzeby fizjologiczne. Wcześniej jakoś nie musiałam. Powietrze w lesie było bardzo przyjemne. Chodziłam dość długo. Chyba się zgubiłam ponieważ było dość ciemno. Nie chciałam uciekać ponieważ Oliver był ode mnie szybszy. Zawołałam go parę razy i pomnie przyszedł .Weszliśmy do samochodu. Odwrócił się w moją stronę i zaczął mówić.

O-Musisz mi zaufać. Tam gdzie jedziemy będzie nieprzyjemnie. Kupię ci trochę jedzenia ale musisz się słuchać . Oni nie są tacy jak ja. 

S-Gdzie mnie zabierasz ?

O- Nazywamy to "Domem dzieci Henrego "

S- Ale ja nie chcę tam być. Proszę. Chcę wrócić do domu.

O-Wiem. Ja ci w tym nie pomogę. Albo uratują cię twoi przyjaciele albo nikt.

S-Dlaczego mi to teraz mówisz ?

O-Dlatego że zrozumiałem co robię. Przez całą drogę myślałem o twoim porwaniu. Musisz mi zaufać.

S-Postaram się.

O-Dobrze. Trochę ich okłamiemy. Musisz włożyć tą chustkę co wcześniej na usta i przepaskę na oczy. Miałaś tak jechać cały czas ale to bardzo niewygodne.

S-Skąd wiesz ?

O-Mnie też tak przewożono .

S-Czyli oni też cię porwali ?

O-Niestety . Musimy się już zbierać.

Oboje wsiedliśmy do samochodu . Oliver zawiązał mi usta i oczy . Kazał mi się położyć na siedzeniu . Czas dłużył się niemiłosiernie. Nagle samochód zatrzymał się. Usłyszałam zbliżające się kroki. Czytałam im w myślach . Była to kobieta i mężczyzna. Carla i John.

C- Dłużej się nie dało Oliver . Louie jest niecierpliwy .

O- Nie zrobi jej nic złego , prawda ?

J-Miejmy nadzieję.

C-John zabierz ją do środka.

J- Ok.

Ktoś zbliżył się do tylnych drzwi i wziął mnie przez ramię. Czułam się niekomfortowo ale musiałam to wytrzymać. Zostałam postawiona na jakimś miękkim dywanie. Odwiązano mi oczy a potem całą resztę. Stałam przez chwilę wpatrując się w wszystkie twarze. Odnalazłam Oliviera. On jako jedyny miał spuszczony wzrok . Nagle ktoś się odezwał i zbliżył prosto do mnie. To Louie.

L- Sara , jak dobrze cię widzieć.

S- Nie zbliżaj się.

L- Taka ładna buźka. Nie chcesz chyba jej stracić.

S- Po co mnie tu sprowadziliście ?

L-Zara ci wszystko opowiem. Podaj rękę moja droga .

S- Po co ci moja ręka.

L-Przepowiem ci przyszłość. To właśnie mój dar.

S- Nie sądzę żebyś coś zobaczył.

Podałam mu rękę . Widziałam że na jego twarzy pojawił się grymas złości . Chodzi o to że żaden dar na mnie nie działa. Ale na szczęście mało osób o tym wiedziało . Spojrzałam mu prosto w oczy. Były czerwone , przepełnione gniewem. Odszedł kawałek ode mnie , zaklaskał parę razy i wydał rozkaz.

L-Wszyscy natychmiast wyjść.

C- A ona ?

L- Nasz gość zostaje. A wy macie się stąd oddalić.

J- Po co ?

L-Lepiej mnie nie denerwuj.

Wszyscy wysłuchali polecenie. Niektórzy wyszli bez słowa. Na sali było więcej niż piętnaście osób. Teraz zostały dwie. Louie patrzył na mnie i obserwował moje zachowanie.

L- A więc nie chcesz tu zostać ?

S- Nie. Mam dom gdzieś indziej .

L- Niestety wiele osób chciało uciec ale to niewykonalne.

S- Nie wydaje mi się.

L- Tutaj możesz żyć jak chcesz . Za niewielką opłatą oczywiście .

S- Opłatą?

L-Moje drogie dziecko . Słyszałaś może o walkach wampirów ? Wydaje mi się że nie. U nas są organizowane dość często. Każdy domownik tego domu walczy. Zostało nas osiemnaście . Zostali najlepsi. Henry stworzył bohaterów. Każdy z nas ma jakiś dar. Z nimi łatwiej poradzić sobie na ringu.

S- O czym ty w ogóle mówisz ?

L- Skarbie mówię o twojej przyszłości. Masz wielką przewagę . Inne dary na ciebie nie działają. Możesz być najlepsza. Wyobrażasz to sobie.

S- Nie będę z nikim walczyć.

L-Zaraz zobaczymy .

S-Co to ma znaczyć ?

Nie odpowiedział tylko rzucił się na mnie. Obnażył kły. Wystraszyłam się. Przecież nie miałam tyle siły co on. Ale Louie nie żartował. Już po minucie byłam wykończona . Podbiegł do mnie i kopnął z całej siły w brzuch. Uniosłam się do góry i wpadłam prosto na stół. Złamał się pod moim ciężarem. Nie mogłam wstać. Ręka która była niedawno złamana zaczęłam strasznie boleć. Chciałam się podnieść ale wtedy przede mną znów stał Louie złapał mnie i pociągnął do góry . Chciał rzucić mną o ścianę ale wyczytałam to z jego głowy. Złapałam go za rękę i z całej siły uderzyłam. Upadłam ale on też leżał. Zaczęłam uciekać do drzwi ale przed nimi stał Louie. Chwycił mnie za ubranie i rzucił w stronę ściany. Na podłogę upadłam ja i jakieś wielkie lusterko. Kilka odłamków utkwiło w mojej ręce. Zaczęłam je wyjmować. Poczułam zapach krwi. Była to moja krew. Louie też ją wyczuł podbiegł do mnie i spojrzał na mnie . Był głodny . Rzucił się na moją rękę i spijał ze mnie krew. Byłam już prawie nieprzytomna wtedy do sali wbiegł Oliver z Matem i resztą moich przyjaciół. Wszyscy rzucili się na Louiego . Rozszarpali go na kawałki . Obok mnie było pełno krwi. Pierwszy podbiegł do mnie Mat. Patrzył mi prosto w oczy. Złapał kawałek swojej bluzki i zawinął wokół ręki. Mówił do mnie ale coraz słabiej go słyszałam. Dziwnie się czułam . Z jednej strony było mi zimno ale z drugiej jakoś ciepło. Poczułam że się przemieszczam.

Porwanie

Wieczorem wsiedliśmy  w samochód Mata i pojechaliśmy do kina. Na miejscu mieliśmy spotkać się z Alexem i Amandą. W kinie kupiliśmy bilety i poszliśmy na film. Gdy weszliśmy na salę rozpoznałam ochroniarza . Niestety on nas też. Parę tygodni temu wygonił nas. Dzisiaj zachowywaliśmy się o wiele lepiej. Nikt nie zwrócił nam uwagi . Zdziwiłam się ponieważ Mat już nie rzucał popcornem po całej sali. po seansie  poszliśmy na zakupy. We wszystkich sklepach były duże wyprzedaże. Kelly i Amanda były bardzo zadowolone. Zresztą chyba każda dziewczyna lubi mieć coś nowego w szafie.Miałyśmy strasznie dużo toreb. nawet chłopaki coś sobie kupili. W drodze powrotnej zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy. Zorientowałam się że nie ma Mata. Zeszłam na dół. W domu byłam tylko ja i Tom. Wzięłam coś do picia i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku . Wtedy poczułam zapach wampira. Nie przestraszyłam się ponieważ ostatnio po domu chodziło ich wiele. Leżałam na łóżku i nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły się. Podniosłam głowę i zobaczyłam Olivera Zeskoczyłam na ziemię.

S- Co ty tu robisz ?

O-Wróciłem po ciebie.

S- Wynoś się stąd .

O-Nie denerwuj się .

S- Czego chcesz ?

O- A czego mogą chcieć wampiry ?

S-Przecież ja jestem wampirem .

O-Ale pachniesz o wiele lepiej niż śmiertelnicy.

S-Proszę cię zostaw mnie.

O-To mam się zająć tym obok .

S- Nie . Proszę . Zostaw nas w spokoju.

W tym momencie złapał mnie i związał czymś usta żebym  nie hałasowała. Wziął mój samochód. Wrzucił mnie na tył i odpalił silnik. Jechał bardzo szybko. Zaczął dzwonić mu telefon . Rozpoznałam kobiecy głos. Chyba mówili o mnie. Nazwali mnie przesyłką. Nie wiedziałam do końca o co im chodzi. Na szczęście miałam w baku mało paliwa . Zjechał na stację benzynową. Pozamykał wszystkie drzwi i wszedł do sklepu. Zauważyłam że jego telefon leży na fotelu. Zadzwoniłam do Mata . Nie odbierał . Nagrałam mu się na sekretarkę.