środa, 3 lipca 2013

Wyjazd

Jeszcze nigdy tak szybko nie wbiegłam do domu. Czułam się winna i bezradna zarazem.Nie powinnam robić nadziei David'owi , ale nie mogę mu powiedzieć o Mac'ie. Cała ta sytuacja wydaje się strasznie pogmatwana     .Na całe szczęście w domu są tylko rodzice i gdzieś na górze kręci się Matthew. Zresztą i tak to niczego nie zmieni. Stało się, David mnie pocałował i będzie robił to częściej. Nie wiem jak mam mu w tym przeszkodzić. Mam udawać, że boję się ponownie z nim związać? To byłoby przecież beznadziejne. Ale co zrobiłbym Mat gdyby był teraz w domu. Wolałabym nie wiedzieć. Postanowiłam na razie zostawić tą sprawę do rana. Potem coś wymyślę, ale przynajmniej się postaram.
-Sara gdzie jest Mat ?-zawołała mama z kuchni .
-Dzisiaj go nie będzie.-krzyknęłam.-Wróci w nocy albo jakoś nad ranem.
-No dobrze. -powiedziała zbliżając się w moim kierunku.-A wie gdzie jest klucz?-zapytała.
-Nie mam pojęcia, ale da sobie radę.-uśmiechnęłam się.
-Powinnaś już iść spać. -spojrzała na mnie uważnie.
-Już idę.-zaśmiałam się i powoli poszłam w kierunku schodów.

W pokoju na moim łóżku leżał mały liścik od Mat'a. Chłopak zostawił mi wiadomość, w której informował, że wróci wcześnie rano. Właśnie tego się spodziewałam. Nie marnując już dłużej czasu na sen, poszłam wziąć szybki prysznic.Kiedy byłam już gotowa położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Około dziewiątej rano do mojego pokoju zaczęły się przedostawać promyki porannego słońca. Niestety zapomniałam zasłonić wczoraj okien więc musiałam już wstać. Dziś niedziela. Już jutro miałam zacząć uczyć się w domu. Bardzo mi się to nie podoba, ale nie mam innego wyjścia. Zrezygnowana weszłam do łazienki, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze prawie się załamałam. Zaczęłam doprowadzać się do porządku, ale w którymś momencie do środka wszedł Mat. Był ubrany i wyglądał jak zawsze bardzo seksownie.
-Wyspałaś się ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Niekoniecznie.-uśmiechnęłam się. -Wybierasz się gdzieś ? - spojrzałam na walizki stojące obok drzwi.
-Muszę wcześniej wyjechać.-powiedział spoglądając w jakiś punkt.
-Dlaczego? Coś się stało ? -wrzasnęłam.
-Nie. Wszystko w porządku.-uśmiechnął się.
-To dlaczego nie dopuszczasz mnie do swoich myśli?-zapytałam poirytowana .
-Nie lubię jak ktoś szpera mi w głowie.-szepnął i pocałował mnie w usta.
-Poczekaj.-przerwałam mu.-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Sara muszę jechać. Nie mam już czasu.-powiedział .
-Coś nie tak ? Znowu nas szukają ? -zapytałam zaniepokojona.
-Nie. Po prostu muszę szybko spotkać się z Rose.-wytłumaczył.
-A kiedy zamierzasz wrócić ? -szepnęłam zrezygnowana .
-Za tydzień, ewentualnie dwa. -odpowiedział i ponownie mnie pocałował. - Zadzwonię wieczorem.
-A co powiedziałeś moim rodzicom ? -zapytałam.
-Że muszę załatwić kilka spraw odnośnie ślubu.-uśmiechnął się.
-Mat a kiedy on się odbędzie. Ostatnio w ogóle nic nie załatwiliśmy.-powiedziałam.
-Spokojnie. Wszystko załatwię. -zaśmiał się i zaczął powoli wychodzić z pokoju.

Idąc za nim czułam się strasznie samotna. Myślałam, że zostanie chociaż tydzień dłużej. Niestety zawsze jak czegoś bardzo chcę to wszystko się komplikuje. Wychodząc na dwór zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma tutaj w pobliżu David'a , ale nikogo nie było. Kiedy Mat zapakował wszystkie walizki do bagażnika podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Rozchmurz się. Nie lubię kiedy jesteś smutna.-popatrzył na mnie i uniósł jedną brew.
-Nawet mnie nie denerwuj. Miałeś zostać dłużej. -rzuciłam.
-Przepraszam. To naprawdę ważne. -wyjaśnił.
-To dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi.-zapytałam.
-Lepiej żebyś nie wiedziała.-uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło na pożegnanie.
-Niech Ci będzie. -szepnęłam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Od razu lepiej. - zaśmiał się cicho.-Wejdź już do środka bo robi się zimno.
-Okej.Uważaj na siebie.-powiedziałam i zaczęłam zbliżać się w kierunku drzwi.

Kiedy stałam już przed wejściem Mat odjechał samochodem, a na podjazd podjechał David z Angel'ą. Oboje zaczęli mi machać. Już na sam ich widok zrobiło mi się weselej. Odruchowo zaczęłam zmierzać w ich kierunku.
-Gotowa?-zapytali niemal razem.
-Chyba mamy jeszcze trochę czasu?- uśmiechnęłam się.
-Niewiele. -odpowiedział David.
-Całe szczęście, że pojechaliśmy wcześniej po bilety.-zaśmiała się Angel'a.-Zostały cztery ostatnie.
-Dzisiaj mamy szczęście. -uśmiechnęłam się.-Wejdźcie do środka.-zaproponowałam.-Muszę się przebrać i możemy jechać.
-Okej.-powiedziałam Angel'a. -Tylko się pospiesz. Po kinie muszę jechać do lekarza.-uśmiechnęła się.
-Coś się stało ? -zapytałam.
-Nie. Mam po prostu wizytę u psychologa i zapisuję się na leczenie anoreksji.- spojrzała na nas z zadowoleniem.
-No nareszcie. - zaśmiał się David.-Lepiej się pospiesz Sara, a my poczekamy w salonie.-zaproponował.
-Okej.-powiedziałam idąc w kierunku schodów.

W pokoju zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednim dobraniem stroju. Nie bardzo wiedziałam jak i w co mam się ubrać. Przecież przeważnie siedziałam w domu, a teraz muszę iść do kina, a nie chcę wyglądać jak jakiś dziwoląg. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że zwykle jeansy i jakiś t-shirt wystarczą. Wcale nie przejmuje się jak wyglądam bo i tak tu długo nie pomieszkam. Kiedy ubrałam się w uszykowane ubrania wbiegłam do łazienki i szybko rozczesałam i ułożyłam włosy. Wyglądałam nieco lepiej niż rano. Gdy byłam już gotowa zbiegłam po schodach na dół do salonu, gdzie właśnie siedzieli moi przyjaciele z moją mamą i Matthew'em. Na ten widok zrobiło mi się słabo.
-Sara właśnie przedstawiłam twojego kolegę David'owi i Angel'i.-uśmiechnęła się mama.-Może weźmiecie go ze sobą do kina?-zapytała.
-Nie, nie trzeba.-powiedział Matthew.-Miałem na dzisiaj zaplanowany wyjazd. Chciałem porozglądać się po okolicy.-zaczął się tłumaczyć.
-Mamo z miłą chęcią byśmy go wzięli, ale na sto procent nie ma już biletów.-zaczęłam mu pomagać ponieważ wiedziałam, że nie wytrzyma na sali kinowej pełnej ludzi.
-No trudno. Może następnym razem.