poniedziałek, 26 listopada 2012

Łowca

Zaprowadziłam Mata do domu. Był zszokowany. Zresztą ja też. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Weszliśmy do domu. Na szczęście nie było nikogo. Wzięłam bandaże i poszłam na górę. Czekał tam na mnie. Zaczął mnie przepraszać ale ja się nie gniewałam. Mi też się to zdarzyło.

M- Sara , zrobiłem ci coś ? Proszę odezwij się.

S- Nic się nie stało.

M- Mogłem cię zabić .

S- Ale nie zabiłeś .

M- Pomóc ci .

S- Jeśli chcesz .

M- Ja już się kontroluje .

S-Okej. Nie musisz się tłumaczyć.

Od tej pory milczał. Kiedy go o coś pytałam odpowiadał ale po pewnym czasie. Nie chciałam żeby się tak zachowywał. Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć. Rana na ręce bardzo szczypała ale nie chciałam mówić tego Matowi. Gdyby się dowiedział obwiniałby siebie . Przysunęłam się do niego bliżej . Moja ręka dotykała jego ciało . Od razu szczypanie zniknęło. Jego skóra była lodowata. Teraz mi to nie przeszkadzało. Kiedy się rano obudziłam w domu nie było nikogo. Na łóżku Mat zostawił list. Pisało w nim że wyjechał na kilka dni . Złapałam za telefon i zadzwoniłam do niego .

S- Mat co się dzieje ?

M- Nic . Nie będzie mnie w domu przez kilka dni.

S- Gdzie jesteś ?

M- Nie mogę ci powiedzieć . Niedługo wrócę. 

S- Mat , dlaczego mnie zostawiłeś ?

M- Spokojnie , przecież wrócę.

S- Ale dlaczego mi nic nie powiedziałeś ?

M- Przepraszam ale muszę już kończyć.

Siedziałam przez chwilę na łóżku i rozmyślałam. Nie chciałam iść do szkoły bez Mata. Zdecydowałam że pójdę na wagary. Zadzwoniłam do Amandy czy pójdzie ze mną ale ona była już prawie pod szkołą. Musiałam siedzieć sama. Zeszłam na dół . Wzięłam  jakiś napój , coś słodkiego i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i  zaczęłam krzyczeć. W moim pokoju siedział Paul .

P- Przepraszam , nie chciałem cię przestraszyć .

S- Jak się tu dostałeś ?

P-Przez okno.

S- Poczekaj chwilę . Muszę się ubrać .

P- Nie musisz .

Było mi wstyd. Miałam na sobie bardzo skąpą piżamę. Bardzo krótkie szorty ledwo zakrywały mi tyłek. Wzięłam jakieś spodnie z szafy i podkoszulkę. Weszłam do łazienki i się przebrałam. Kiedy wyszłam zobaczyłam że Paul też jest na wagarach.  Miał przy sobie plecak.

S- Nie powinieneś być w szkole ?

P- Powinienem ale nie mogłem zostawić cię samej z nim .

S- Chodzi ci o Mata ?

P- O niego też ale mamy gorszy problem.

S- Jaki?

P-Słyszałaś o łowcy wampirów ?

S- O czym ?

P- Tak myślałem . Łowcy wampirów to ludzie , którzy uciekli innym wampirom. Jest ich dość sporo. Zabijają każdego wampira jakiego spotkają na swojej drodze.

S- Czyli Mat jest w niebezpieczeństwie.

P- Raczej nie. Chodzi o to że łowcy gromadzą się w miejscach zatłoczonych i tam raczej was szukają. Nie chodzą po lasach.

S- Ale przecież my nie jesteśmy źli .

P-Wiem ale oni tego nie wiedzą.

S- I co teraz zrobimy ?

P- Nic. Powiesz reszcie przyjaciół że mają być ostrożni. Muszą uważać. Oni nieźle się maskują. Widziałem nie jednego w akcji.

S- W akcji ?

P- No mają niezłe pomysły. Jeden kiedyś rozciął sobie rękę i oglądał się czy jakiś wampir się odwróci w stronę krwi. Niestety wokół nie było ani jednego.

S- Czyli musimy się pilnować ?

P-Dokładnie. A teraz zadam ci pytanie . Dobrze się czujesz ?

S- Tak . A coś się stało ?

P- Nie no po prostu martwię się.  Widziałem cię wczoraj i nie wyglądałaś dobrze. Poza tym dlaczego nie poszłaś do szkoły.

S- Czuję się świetnie. A do szkoły nie poszłam tylko dlatego bo bez Mata się w niej nudzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz