środa, 23 października 2013

Kłótnia

Gdy tylko zdałam sobie sprawę w jakim stanie jest Amanda zaczęłam się zastanawiać jak ona zareaguje na mój powrót. Postanowiłam do niej zadzwonić, ale nie byłam pewna czy to dobry pomysł. W końcu sięgnęłam po komórkę, która leżała gdzieś w mojej torbie i wybrałam numer. Odebrała dopiero po trzech sygnałach.
- Amanda ?- zapytałam niepewnie.
-Tak, kto mówi?
-Nie poznajesz mnie. To ja Sara.

W odpowiedzi usłyszałam tylko odkładanie słuchawki, a raczej jej rzucanie. Chyba nie powinnam do niej zadzwonić tak bez żadnej zapowiedzi. Może powinnam skontaktować się z jej mamą. Miałam wielki chaos w głowie. Pewnie Amanda siedzi teraz w domu i zastanawia się czy to jakiś żart czy naprawdę ja. Źle zrobiłam dzwoniąc do niej, ale jednak to moja przyjaciółka. Nie zachowywałam się wobec niej najlepiej. Ja zawsze wiedziałam o niej wszystko, a ona o mnie kompletnie nic. To nie jest sprawiedliwe. Ogarnęły mnie straszne wyrzuty sumienia. Już miałam zadzwonić po raz drugi kiedy do pokoju zapukał Paul.
-Dzwoniłaś już do niej, prawda ?
-Tak.
-Przed chwilą jej mama dzwoniła do Conor 'a  i pytała czy to prawda, że wróciłaś.
-Mogę się z nią spotkać ?
-Nie ma jej w mieście. Chyba już Ci o tym wspominałem.
-Tak, ale ona zachowuje się tak przeze mnie.
-To nieprawda.
-A jak inaczej to wytłumaczysz ?
-Nie wiem czy wiesz, ale to wszystko przez tego jej chłopaka. Po tym jak została znaleziona, przez pierwszych kilka tygodni nie odstępował jej nawet o krok, ale mu się już chyba znudziło. Zaczął rozglądać się za innymi dziewczynami. Amanda nie wytrzymała, chciała z nim być za wszelką cenę. Wkrótce chłopak zaczął brać narkotyki, a ona razem z nim. Doprowadziło to do tego, że wyniszczyła sobie organizm i miała spore problemy ze zdrowiem.
-Co?! Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.
-Próbowaliśmy Ci o tym powiedzieć, ale Mat kazał nam Cię nie martwić.
-Czyli on o wszystkim wiedział ?
-Tak. Próbował jej pomóc. Szukał odpowiednich lekarzy .
-To go nie usprawiedliwia. Okłamał mnie i to jeszcze w taki sposób. Chciałabym zostać sama.
-Oczywiście. Już mnie nie ma. Dzisiaj zostaniesz sama bo wszyscy są na polowaniu, a ja muszę wracać do siebie.
-Jasne. Dam sobie radę.
-Tylko nie rób nic głupiego.
-Jestem za bardzo zdenerwowana żeby móc coś zrobić. - westchnęłam.
-W takim stanie masz najgorsze pomysły.- spojrzał na mnie unosząc brew.
-Nawet mnie nie denerwuj .- warknęłam
-Już idę. -uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

Gdy wreszcie zostałam sama ponownie sięgnęłam po telefon, ale tym razem wybrałam numer do Mata. Oczywiście nie odebrał. Byłam wściekła. Chciałam już rzucić telefonem o ścianę, kiedy nagle usłyszałam jego dzwonienie. To Mat.
- Przepraszam, ale nie mogłem odebrać. Coś się stało ?
-Tak. Jestem na Ciebie wściekła. Może masz mi coś do wyjaśnienia? -wrzasnęłam.
-Nie rozumiem co takiego zrobiłem?
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że z Amandą jest aż tak źle. Okłamywałeś mnie od samego początku.
-Robiłem to dla twojego dobra.
-Okłamywałeś mnie dla mojego dobra? To chyba najgorsze co mogłam od Ciebie usłyszeć.
-Sara, co Cię ugryzło ?
- Jeszcze nie wiesz ?  Zawiodłam się na Tobie. Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim, ale jednak się myliłam.
-Co Ty wygadujesz? Przecież jestem z Tobą szczery.
-Nieprawda. Mówisz tylko tyle ile uważasz, że powinnam wiedzieć. Nie jestem już dzieckiem. Wiesz jak mi teraz głupio z powodu Amandy. Ona zawsze by mi pomogła, a ja nawet jej nie powiedziałam, że wyjeżdżam.
-Nie denerwuj się postaram się wszystko wyjaśnić jak wrócę.
-I co jej powiesz ? Przecież cały czas ją okłamujemy. Mam już tego dosyć.
-Coś wymyślę. Dobrze wiesz, że nie poradziłaby sobie z prawdą o nas.
-Muszę to jeszcze przemyśleć. Nie musisz do mnie już dzwonić. Cześć.

Rozłączyłam się i szybko wyłączyłam telefon. Byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam co z sobą zrobić. Postanowiłam wziąć prysznic. Gdy weszłam do łazienki wiedziałam, że wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie to pocieszyło. Wyglądała o wiele przytulniej i było w niej więcej miejsca. Kiedy zobaczyłam wielką wannę zrezygnowałam z prysznica. Nalałam sobie ciepłej wody, wlałam również płyn do kąpieli, zapaliłam kilka świeczek i włączyłam muzykę. Gdy weszłam do wody od razu się odprężyłam. Nie wiem jak długo siedziałam w wodzie, ale gdy wyszłam było już późno, nawet bardzo późno. Po przebraniu się w piżamę zeszłam na dół i zrobiłam sobie kilka tostów, nalałam w szklankę coli i poszłam na górę. Włączyłam komputer i znalazłam jakiś film. Zasnęłam w kilka minut. Nie skończyłam nawet jeść. Kiedy się obudziłam w domu kręciło się już kilka osób. Postanowiłam się z nimi przywitać, ale na początek musiałam się przebrać. Gdy znalazłam już odpowiednie ubrania poszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Po kilku minutach zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęłam się.
-Wiesz jak dawno Cię nie widziałem.- powiedział Albert i podszedł bliżej.
-No nareszcie się obudziłaś. -zaśmiała się Lindsay. - Nie wiem czy uwierzysz, ale cieszę się, że Cię widzę.
-Ja też się cieszę. Gdzie pozostali ?
- W szkole.- powiedział.
-Ja też się zaraz zbieram.- westchnęła.
-Ale nie zostanę sama? -spojrzałam na Alberta.
-Oczywiście, że nie. -zaśmiał się i wszedł do kuchni. -Masz może ochotę na śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Trzymasz formę żeby zmieścić się w suknię ślubną? - zachichotał .
-To nie jest śmieszne. -

wtorek, 22 października 2013

Powrót

Godzina czekania była męczarnią. Domyślałam się, że właśnie to będzie najgorsze. Na szczęście niedługo przed przyjazdem Paul'a zadzwonił Mat. Gdy tylko usłyszałam jego głos poprawił mi się humor. Ustaliłam z nim szczegóły mojej podróży. Po tym jak Paul podjechał pod dom,  Matthew wyniósł moje walizki. Wyszłam za nim i przywitałam się.
-Musimy się pospieszyć. Mat kazał jechać dosyć szybko. Mamy się nie zatrzymywać. -poinstruował Paul.
-Powiedział Ci kiedy dotrze na miejsce?-zapytałam.
-Nie będzie go kilka dni, ale dopóki się nie pojawi nie powinnaś sama wychodzić.
-Świetnie, czyli znowu muszę się ukrywać ?
-To tylko dla twojego dobra. Od jutra zaczynasz uczyć się w domu. Jeśli chcesz to mogę Ci towarzyszyć. -uśmiechnął się.
-Lepsze to niż nic. -mruknęłam.
-Nie marudź. Wsiadajmy już.- powiedział i otworzył mi drzwi.

W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zgodnie z poleceniem wsiadłam do samochodu. Matthew usiadł z przodu. Przez całą drogę nic nie mówił, ale jakoś do tego przywykłam. Paul też nic nie mówił, co było dość dziwne, ale nie miałam ochoty wypytywać go o takie rzeczy. Cała podróż przebiegła dość szybko ponieważ na drogach nie było wielu samochodów. Z jednej strony mnie to dziwiło ponieważ zawsze kręciło się tu sporo aut.  Pod dom wjechaliśmy późnym popołudniem. W środku nikogo nie było, ale drzwi były otwarte.
-Możesz iść na górę. Trochę się tam pozmieniało. Lindsay robiła remont.
-Co? -krzyknęłam i pobiegłam na górę.

Już przed drzwiami czułam się inaczej. Ściany na korytarzu były pokryte jakąś tapetą, podłoga z drewna. Wyglądało to całkiem przytulnie, ale nie spodziewałam się takich zmian. Postanowiłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam na klamkę i zamarłam na chwilę. Po odliczeniu kilku sekund weszłam do środka. W pierwszym momencie byłam w szoku. W naszym pokoju nic się nie zmieniło. Po prostu ktoś tu dokładnie posprzątał. Byłam wdzięczna Lindsay. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam na zaścielanym łóżku. Już dawno tutaj nie byłam. Cieszyłam się, że wreszcie wróciłam. Brakowało mi tego miejsca i przyjaciół. Zastanawiałam się gdzie oni się podziewają i właśnie wtedy do pokoju wszedł Paul.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny sprzed chwili. -zaśmiał się.
-Myślałam, że w naszym pokoju też zrobiła remont.
-Nie chciała tego robić bez waszego pozwolenia. -wyjaśnił.
-I bardzo dobrze zrobiła. Bardzo brakowało mi tego miejsca. -uśmiechnęłam się.
-A za mną nie tęskniłaś ? -wyszczerzył się.
-Tęskniłam za wszystkimi, ale nie mogłam nawet zadzwonić i z wami porozmawiać.- wytłumaczyłam.
-Wiem. Mat mi wszystko wyjaśnił. Nikt nie ma Ci tego za złe. Wiemy w jakiej byłaś sytuacji .
-A wiesz może co z Amandą?
-Z tego co słyszałem to nie najlepiej. Jej rodzice nie wiedzą jak jej pomóc. Wywieźli ją z miasta, ale chyba nic to nie dało. Ona ciągle wygaduje jakieś bzdury i twierdzi, że Ciebie porwano.
-Może powinnam z nią porozmawiać ?
-To nie jest najlepszy pomysł. Mat nie pozwolił Ci opuszczać domu.
-To niech Amanda przyjedzie do mnie.
-Nie wiem czy to będzie możliwe. Ona w ogóle nigdzie nie wychodzi.
-Chyba powinnam do niej zadzwonić.