sobota, 14 maja 2016

Życie pełne niespodzianek

Obudziłam się dość późno, bo około dziesiątej. Pacjenci byli już po śniadaniu, ale nie martwi mnie fakt, że mnie ono ominęło. Przez uchylone drzwi widziałam Matthewa rozmawiającego z lekarzem. Chłopak jedną ręką trzymał się za głowę, a drugą jakoś dziwnie wyginał. Wyglądał na zestresowanego, a tym samym i ja taka byłam. Po chyba dwudziestominutowej rozmowie wszedł na salę. Był bledszy niż zwykle, o ile w ogóle to możliwe. Spojrzał na mnie,a potem odetchnął głęboko.
-Co jest? Wypisują mnie?- zapytałam
-Tak.-odpowiedział bezgłośnie.
-A coś więcej, co mi jest?- ponownie zadałam pytanie.
-Masz problemy z ciśnieniem i lekką anemię.- powiedział.
-Ale to nic poważnego.-odpowiedziałam.- A Ty wyglądasz jakbym co najmniej umierała.
-Jest jeszcze coś.- powiedział łamiącym się głosem. 
-Czyli jestem bardziej chora? Tylko mi nie mów, że to nowotwór.- wykrztusiłam.
-Jesteś w ciąży.-prawie wyszeptał. 
-Co? Ja? Ale jak to możliwe? -zapytałam.-Może się pomylili.
-Poprosiłem o kilkakrotne powtórzenie badań.-westchnął.
-To przecież niemożliwe, ja, ja..-łzy popłynęły mi po policzku. 

Matthew nie potrafił mnie pocieszyć. Wiem, jak to teraz wygląda, chciałam mieć dziecko, ale trochę później. Zostałam sama z wampirem, który udaje mojego męża, a gdzieś tam w świecie Mat, mój narzeczony o niczym nie wie. Nawet nie wiem jak go o tym poinformować. Momentalnie zaczęłam płakać jak małe dziecko. Aparatura ponownie się uruchomiła, na salę wbiegła pielęgniarka i podała mi jakiś środek. Powiedziała, że po tym po prostu się uspokoję. Około południa byłam już gotowa do wyjścia. Matthew podpisał wypis i w milczeniu pojechaliśmy do domu. Od razu poszłam do swojej sypialni i położyłam się spać. Chłopak przyniósł mi moje leki, a potem wyszedł zamykając za sobą drzwi.
***

Popadłam w lekką depresję. Wychodziłam z sypialni tylko aby coś zjeść, albo żeby skorzystać z toalety. Z Matthewem rzadko się widywałam. Chłopak czasami wychodził na całe dnie. Kiedy raz zapytałam gdzie się wybiera, stwierdził, że szuka kontaktu z Matem. Trochę mnie tym pocieszył, ale fakt że minął już miesiąc, a on nic nie zdziałał był nieco stresujący. Po miesiącu samotności postanowiłam wziąć się w garść. Oczywiście nie mogłam dłużej tego znieść. W nocy dręczyły mnie koszmary, w których nękała mnie Monica. Ostatniej nocy przyśniło mi się to, co zaszło w salonie. Wtedy przeraziłam się nie na żarty. Monica nie powiedziała mi, że jest kimś w rodzaju medium. W życiu bym się po niej tego nie spodziewała. Widziałam, że gdy Matthew podał jej rękę zobaczyła masę krwi, martwych ludzi i poznała nasz sekret. Od tamtej pory nie kontaktowała się ze mną. Oczywiście gdy tylko zerwałam się z łóżka pobiegłam na dół. Rozejrzałam się po domu, ale nikogo oprócz mnie w nim nie było. Nawet Bena, czyli szczeniaczka, który już zdążył trochę podrosnąć, a tym samym wyrządzić wiele szkód. Gdy wyjrzałam przez okno zauważyłam chłopaka przy ogrodzeniu. Tak, Matthew cały czas zajmował się najróżniejszymi pierdołami i oczywiście poprowadził własną działalność. W domu brakowało już naprawdę niewiele mebli, między innymi nowego łóżka dla mnie, ale na to nie ma co narzekać. Postanowiłam go zawołać. Wyszłam na werandę i zawołałam go. Gdy do mnie podszedł wyglądał na wystraszonego. Wtedy opowiedziałam mu całą sytuację. Zamarł na chwilę, a potem powiedział, że Monica wyjechała z miasteczka. Pomyślałam, że pozbyliśmy się problemu, ale co jeśli ona wróci i zacznie mieszać w naszym życiu. Byłam naprawdę przerażona. Oboje z Matthewem weszliśmy do domu. Postanowiłam go przeprosić za to, że zamknęłam się w pokoju i zachowywałam się jak dziecko. Było mi wstyd, nie powinnam zostawić go samego z moim problemem. Powinniśmy razem poszukać jakiegoś rozwiązania, a priorytetem była szczera rozmowa, od której oboje uciekaliśmy. Stwierdziłam, że należy wziąć sprawy w swoje ręce, w tej sytuacji było to nieuniknione.
-Matthew, musimy porozmawiać.- powiedziałam stanowczo.
-Już w tej chwili?- zapytał.
-Tak.-skinęłam głową.
-Wiedziałem, że ta chwila w końcu nastąpi.-odpowiedział i usiadł na sofie.
-Po pierwsze to chciałabym Cię naprawdę przeprosić.-powiedziałam.
-Przeprosić? Za co? To chyba ja powinien. -odpowiedział.
-To ja zawaliłam, ale myślę, że nie będziemy tego odkopywać.- wyjaśniłam.
Chłopak przytaknął, a potem zaczęliśmy naprawdę długą rozmowę. Ustaliliśmy, że nadal będziemy szukać kontaktu z Matem, ale musimy być ostrożni. Potem zeszło na temat mojej nieplanowanej ciąży. Wtedy Matthew powiedział, że znalazł świetnego lekarza, który pracuje kawałek za miastem. Byłam w lekkim szoku, że chłopak zdążył już ogarnąć tyle spraw na raz. Rozmowa skończyła się przed wieczorem. Chociaż nie do końca, ponieważ tak naprawdę przerwał ją listonosz. Nasz dom jest odwiedzany jako ostatni, co w sumie nie jest zaskoczeniem. Matthew odebrał listy, a ja wzięłam się za kolacje. Gdy drzwi się zamknęły momentalnie stanął obok mnie i pomachał mi przed nosem jakąś kolorową kartką.