czwartek, 25 lipca 2013

Telefon

Oczywiście nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie. Matthew tylko pokręcił głową i usiadł bliżej mnie na łóżku. Przez kilka sekund mi się przyglądał, a potem zaczął nad czymś poważnie zastanawiać. Próbowałam dostać się do jego myśli, ale skutecznie mnie unikał. Dokładnie tak jak Mat.
-Powinniśmy go powiadomić.-powiedział.
-Komu?-zapytałam zdziwiona.
-A jak myślisz ? Przecież jak coś Ci się stanie to on mnie zabiję. Ostatnio myślałem poważnie nad swoim życiem i nie chcę go jednak tak szybko stracić.- lekko się uśmiechnął.
-Proszę, nie mówmy mu. Będzie lepiej jak nikt się o tym nie dowie.-poprosiłam i popatrzyłam na niego.
-Sama dobrze wiesz,że to co się przed chwilą tutaj wydarzyło nie jest normalne.A gdyby zamiast mnie siedziała tutaj twoja mama już dawno przestałaby oddychać.-wyjaśnił.
-Myślisz, że jak powiemy Mat 'owi to on coś zmieni? -zapytałam. -Przecież on nic nie może zrobić.
-Owszem może.-spoważniał i spojrzał na mnie uważnie.
-Ciekawe jak. Może powinnam iść do jakiegoś lekarza.-zapytałam z ironią w głosie.
-Sądzę, że załatwił by Ci wizytę u dobrego psychologa.- powiedział spokojnie.
-Myślisz, że jestem nienormalna?-wrzasnęłam.
-Wcale tego nie powiedziałem, ani tak nie myślałem. Zastanawiam się tylko nad tym dlaczego nie rozmawiałaś jeszcze z kimś o tym co przeżyłaś. -odpowiedział.
-Matthew, ja nie potrzebuję pomocy ponieważ nic mi nie jest. -wyjaśniłam.
-Sara widzę jak się zachowujesz i uwierz mi nie wygląda to najlepiej. Ten twój kolega myśli, że wszystko jest tak jak dawniej, a ty za wszelką cenę nie chcesz mu wyjaśnić, że wszystko się zmieniło. Jak dla mnie to nie jest normalne, nie wspominając już o dzisiejszej nocy. -powiedział.
-Okej powiem mu, że z tego już nic nie będzie, ale proszę nie mów Mat 'owi.
-Jasne, ja będę milczał aż nagle coś się komuś stanie ? Nie uważasz, że to nie jest w porządku wobec niego. Dziewczyno już niedługo będziecie małżeństwem.
-Niech Ci będzie, ale jest jeden warunek.-powiedziałam.
-Okej, tylko zrób to jeszcze dzisiaj. Więc jaki jest twój warunek ?
-Sama mu o tym powiem.-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?
-Chyba tak.
-Ostrzegam Cię jednak,  że jeśli tego nie zrobisz zabiorę Ci telefon i sam mu o tym powiem.-powiedział.

W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy trzymałam już komórkę w dłoni wybrałam numer. Nie czekałam zbyt długo żeby usłyszeć głos Mat 'a.
-Cześć kotku, sprawdzasz mnie?-zaśmiał się.
-Nie, muszę Ci o czymś powiedzieć.-szepnęłam.
-Coś się stało? -zapytał zaskoczony.
-Niezupełnie.
-W takim razie co chcesz mi powiedzieć?
-Obawiam się, że będziesz musiał wrócić wcześniej.
-Co takiego się stało ? Sara, czy coś jest nie tak ?
-Prawie wszystko w porządku, ale nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.
-Najlepiej powiedz prawdę.
-Okej. Postaram się. No więc przed chwilą obudziłam się z krzykiem i próbowałam udusić Matthew 'a. Od jakiegoś czasu jestem bardzo blada i zimna albo cała rozpalona. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale chcę wrócić do domu.
-Czy ktoś to widział?
-Nie, ale obawiam się, że to wkrótce może wyjść na jaw.
-Nie jest dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej. Może nawet jutro wieczorem. Powiedz rodzicom, że wyjeżdżamy. Spakuj walizki i czekaj. Matthew niech też będzie gotowy bo może nam jeszcze pomóc. Chociaż zadzwonię po Paul 'a. On Cię zawiezie, a ja załatwię Ci indywidualne nauczanie. Gdy opanujesz materiał wrócimy do szkoły. Musisz pożegnać się ze znajomymi i powiedzieć im, że jedziesz na specjalne leczenie.
-Moja mama się nie zgodzi.
-Uwierz mi, że się zgodzi. Przepraszam ale naprawdę muszę już kończyć. Poproś kogoś to pomoże Ci w pakowaniu, a i nie martw się o jutrzejsze lekcje, zaraz je odwołam. Do jutra .

Rozłączyłam się i zerwałam się na równe nogi. Wyjęłam z szafy walizki i zaczęłam kolejno zapełniać je ubraniami. Matthew również zaczął wszystko pakować. Po kilku minutach wszystko było spakowane. Zostawiłam sobie dres na drogę i kosmetyczkę . Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść, Matthew poszedł za mną, ale trzymał się dosyć daleko. Usiadł gdzieś w jadalni, a ja zaczęłam obierać jabłko.