poniedziałek, 8 grudnia 2014

Kino z Albertem

Podczas oglądania filmu dużo rozmawiałam z Matem, można rzec, że chyba o wszystkim. Lubiłam spędzać tak czas. To takie beztroskie chwile. Możemy wtedy zapomnieć o wszystkich nieprzyjemnościach i powspominać lepsze dni. Było ich równie wiele jak tych złych, ale zawsze miło się je wspomina. Po skończonym seansie było już około siedemnastej. Wszyscy zaczęli się już powoli zbierać. Tak jak postanowiłam, zeszłam na dół razem z Matem, odprowadziłam go do drzwi i kazałam szykować się Albertowi na wypad do kina. Wyszłam z domu i razem z moim narzeczonym obserwowaliśmy jak pozostałe wampiry wbiegały wgłąb lasu.
- No dalej musisz już iść. - uśmiechnęłam się do niego.
-Spokojnie. Czy aż  tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? -zaśmiał się.
-Chciałbyś. Nienawidzę się z Tobą rozstawać, dlatego chce mieć to szybko za sobą.-odpowiedziałam.
-A co jeśli będę chciał wziąć Cię ze sobą? -uśmiechnął się łobuzersko. - No chodź tu do mnie, nie będziemy się w końcu widzieć przez dłuższy czas.

Mat mocno objął mnie w pasie i przytulił do siebie. Cały czas szeptał mi do ucha, że mnie bardzo kocha i że postara się wrócić jak najszybciej. Następnie pocałował mnie czule w usta i powiedział, że musi już iść.Po chwili odwrócił się w stronę lasu i pobiegł przed siebie. Gdy zniknął w zaroślach, wróciłam do domu. Albert był już gotowy. Zdziwiłam się ponieważ całkowicie zmienił swój strój. Wydaje mi się, że nawet wziął prysznic. Nie wiem co się wszystkim stało, ale dzisiaj chyba każdy mnie zaskakuje. Wracając do Alberta, chłopak zaczesał włosy do tyłu, wyglądał całkiem inaczej. Założył na siebie ciemną koszulę, spodnie i trampki. Patrząc na niego stwierdziłam, że i mi przyda się zmiana stroju. Pobiegłam na górę, założyłam jakieś bardziej wyjściowe ubranie, uczesałam się i zeszłam na dół.
-Myślałem, że byłaś już gotowa. -uśmiechnął się.
-Nawet mnie nie denerwuj, pewnie wstydziłbyś się ze mną pokazać w publicznym miejscu.
-Przez grzeczność nie zaprzeczę.-zaśmiał się. -To co zbieramy się ? - zapytał.
-Pewnie. Już się nie mogę doczekać.-uśmiechnęłam się i wyszłam z domu.

Oboje wsiedliśmy do samochodu. Podróż do kina była szybka i przyjemna. Oboje z Albertem otworzyliśmy szyby w aucie ponieważ było dość duszno, a jego pojazd nie był jakiś wypasiony. Miał słabość do staroci. Oczywiście przy nim nigdy nie można tak powiedzieć bo pewnie by się załamał. Swoje samochody traktował jak kobiety. W sumie to dobrze o nim świadczy ponieważ nigdy nie pozwolił powiedzieć złego słowa na ten temat. Wracając do wypadu do kina, przed budynkiem była masa ludzi. Wydawało mi się, że dzisiaj będą pustki, ale się pomyliłam. Albert oczywiście się ze mnie nabijał, ale z czasem i jego zaczynało to denerwować. Czekaliśmy ponad 30 minut w kolejce po bilety. Kiedy byliśmy już na sali, zaczęło się straszne zamieszanie. Ludzie kręcili się i większość osób była bardzo wkurzona.Wkrótce wszystko się uspokoiło i zaczął się film. Wyciągnęłam Alberta na maraton, który trwał prawie całą noc. Filmy były bardzo ciekawe. Ostatnio z horrorów przerzuciłam się na dramaty. Albert nie był do końca przekonany, ale w końcu chyba mu się spodobały. Niektóre były naprawdę niezłe. Gdy seans się skończył było około trzeciej nad ranem. Część ludzi na sali smacznie spała. Oczywiście Albert przespał jeden film, ale w drodze powrotnej wszystko mu opowiem.Gdy wyszliśmy z sali, na ulicach oprócz nas i ludzi z kina nikogo nie było. Na zewnątrz było dość chłodno, a na ziemi były wielkie kałuże. Powolnie zaczęliśmy się zbliżać do auta. Oczywiście jak zwykle nie było zamknięte. Albert wsiadł do środka i odpalił silnik. Ja postanowiłam włączyć radio i jakoś nas rozbudzić. Ruszyliśmy. Gdy jechaliśmy miastem Albert znacznie zwolnił. Jezdnia była bardzo śliska, jednak tylko my zachowywaliśmy się jak przystało. Przed nami jechał samochód, którego kierowca nie wyglądał na zbyt rozsądnego. Kiedy jechaliśmy droga bardzo się nam dłużyła. W pewnym momencie zasnęłam. Miałam okropny koszmar. Widziałam przed sobą wypadek, w którym uczestniczyłam. Prawdopodobnie to nasz powrót do domu. Widziałam zakrwawionego Alberta i siebie i jeszcze kogoś, ale trzeciej osoby nie znałam. To było naprawdę straszne. Najgorsze jest to, że Albert też to pewnie widział. Gdy byliśmy już pod domem nie komentował tego w żaden sposób, ale wyglądał na przybitego.

środa, 8 października 2014

Skrócone zajęcia.

Tak więc nastał poniedziałek. Chyba najgorszy ze wszystkich dni tygodnia. Na samą myśl o dzisiejszym dniu odechciewało mi się życia. Na dodatek zajęcia z naszą kochaną panią Brendą. Gdy spojrzałam na zegarek jeszcze bardziej się zniechęciłam. Miałam niecałe piętnaście minut do przyjazdu mojej korepetytorki. Postanowiłam jakoś w miarę się ogarnąć. Niezdarnie odgarnęłam cieniutką kołdrę i wstałam z łóżka. Bez zastanowienia wybrałam dres. Umyłam zęby i związałam włosy w kitkę. Nie miałam czasu na makijaż dlatego nawet o tym nie pomyślałam. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół. Czekały tam na mnie dwa przepyszne tosty i gorąca kawa z mlekiem. Nie miałam zbyt dużo czasu na jedzenie więc szybko się uwinęłam. Zdążyłam pozmywać i pożegnać przyjaciół, a potem zjawiła się Brenda. Dzisiaj wyglądała nieco inaczej. Zwykle ubierała się dość skromnie, nie wyzywająco. Jednym słowem zwyczajnie. Ale tym razem ogromnie mnie zaskoczyła. Zresztą nie tylko mnie bo Albert również to zauważył. Miała na sobie obcisłą białą bluzkę wciągniętą w równie obcisłą spódnicę. Nie był to strój tandetny, banalny, a raczej odpowiedni dla niej. W końcu wyglądała bardzo młodo, a nie miała się czego wstydzić. Kończąc już o jej wyglądzie mogę powiedzieć, że dzisiaj wypadłam fatalnie w porównaniu do niej. Dzisiejsze lekcje bardzo wolno się ciągnęły. Może dlatego, że cały czas zerkałam na zegarek. Myślę, że Albert to zauważył, na pewno to zauważył ponieważ przekazywał mi w myślach żebym się uspokoiła bo Brenda chyba się denerwuje. Tak czy siak nie mogłam tego opanować. Nareszcie nadszedł czas na chwilę przerwy. Nasza korepetytorka przeprosiła nas na chwilę i wyszła z domu. Widziałam jak wyciąga ze swojej torebki telefon komórkowy, ale nie chciałam podsłuchiwać rozmowy więc zagadałam do Alberta.
-Czemu nikt mnie rano nie obudził? - zapytałam z lekkim oburzeniem w głosie.
-Mat powiedział, że jesteś zmęczona i potrzebujesz dużo snu. - zaśmiał się. - Możesz mieć pretensje tylko do niego.
-Nie mam do nikogo pretensji. -odpowiedziałam.-Po prostu zastanawiało mnie to czemu nikt po mnie nie przyszedł. - wzruszyłam ramionami.
-No nic, czasu nie cofniesz. -uśmiechnął się.- Mat mówił Ci, że lekcje trwają dzisiaj krócej ? -zapytał .
-Trwają krócej? -powtórzyłam.- Czyli dzisiejszy dzień nie jest taki najgorszy.- pocieszyłam się.
-Nie przesadzaj. Moim zdaniem to jeden z lepszych dni. -powiedział.- Wyobrażasz sobie cały dzień spokoju bez ani jednego wampira w domu. - zaśmiał się.
-Jak to? - zapytałam zdziwiona. -Czemu ja nigdy nie jestem o niczym informowana.- powiedziałam ponurym tonem.
-Dzisiaj jest polowanie. Z tego co wiem Mat też już sporo nie polował, a poza tym w szkole jest wyjazd integracyjny czy coś w tym stylu więc nikt nie będzie zdziwiony jeśli nie będzie kilku uczniów.-wyjaśnił.
-Nie no, super. -westchnęłam. - Myślałam, że powinnam być informowana o takich sprawach.

W tym momencie do środka weszła Brenda. Albert już nic nie odpowiedział. Lekcje trwały jeszcze dwie godziny. Po skończonych zajęciach poczułam, że jestem bardzo głodna. Włożyłam do piekarnika pizze z zamrażalnika i usiadłam na sofie w salonie. W telewizji leciała właśnie jakaś denna komedia, która jednak poprawiła mi humor. Albert nadal siedział bez słowa. Nie wiem, czy się na mnie wkurzył, czy myśli, że ja się wkurzyłam, ale ta cicha jest potrzebna. W ciągu godziny spokoju mogłam się w pełni uspokoić. W międzyczasie opiekła się pizza, którą wspólnie zjedliśmy. Po posiłku postanowiłam zadzwonić do mamy. W sumie to trochę za nią tęsknię, chyba znowu się przyzwyczaiłam do mieszkania w rodzinnym domu. Gdy zaczęłam szukać telefonu okazało się, że leży na łóżku. W pokoju panował straszny bałagan. Pościel leżała na ziemi, wokół mebli porozwalane ubrania i walizki. Zrobiło mi się głupio. W końcu powinnam tu chociaż trochę posprzątać. Odłożyłam plany dzwonienia na później, a teraz wzięłam się do roboty. Na początku pozbierałam wszystkie brudne ubrania i wrzuciłam je do prania. Potem pościeliłam łóżko, odkurzyłam podłogę i powycierałam kurze. Gdy skończyłam pokój wyglądał bardzo schludnie. Byłam z siebie dumna. Postanowiłam poszukać jakiegoś ciekawego filmu, ale przy okazji weszłam na swoją pocztę. Miałam pełno wiadomości od moich przyjaciół. Wiadomości od Davida przeważały. Przez kilka minut zastanawiałam się czy powinnam odpisywać, ale stwierdziłam, że powinnam to zrobić. Kiedy kliknęłam na ikonkę utworzenia wiadomości, zorientowałam się, że nie wiem co napisać. W końcu zaczęłam ubarwiać rzeczywistość. Napisałam, że czuję się lepiej i że mam częste spotkania z psychologiem, ale nie wracam jeszcze do domu. Wspomniałam również, że zamierzam wybrać się na studnia. Kazałam mu pozdrowić wszystkich i czekać na kolejne odpowiedzi. Myślę, że moja wiadomość chociaż trochę go ucieszy. Po wysłaniu maila włączyłam sobie jakiś klasyczny dramat. Film nie zdążył się jeszcze rozkręcić, a do domu zaczęli wracać moi znajomi. Mat niepewnie wszedł na górę i przywitał się ze mną. Postanowiłam się nie dąsać i zachowywałam się normalnie.
-Cześć Piękna.- szepnął wchodząc do pokoju.- Ślicznie dziś wyglądasz.- uśmiechnął się i usiadł obok.
-Cześć .-odwzajemniłam uśmiech i cmoknęłam go w usta.- Dzisiaj to wyglądam tragicznie, ale skoro Ci się podobam mogę częściej się tak czesać i ubierać. -zaśmiałam się.
-Nie ma sprawy. - pogładził dłonią mój policzek. - Wiesz, że mamy dzisiaj polowanie? -zapytał niepewnie.
-Wiem. -odpowiedziałam spokojnie.- Jeśli mi pozwolisz to pod Twoją nieobecność pojechałabym do kina. - uśmiechnęłam się.
-Pewnie, tylko wolałbym żeby Albert pojechał z Tobą. - spojrzał na mnie z troską.
-Okej. To załatwione- pokiwałam głową i ponownie cmoknęłam go w usta.

sobota, 7 czerwca 2014

Udana niespodzianka

Z powodu, że nie było nikogo w środku trochę się zaniepokoiłam.Mat na początku w ogóle się tym nie przejął, ale kiedy zobaczył moją reakcję postanowił zadzwonić. Zaczął wybierać numer i wtedy zadzwonił mój telefon. Nie znałam tego numeru dlatego podałam komórkę Matowi. Odebrał bez chwili zastanowienia. Rozmówca mówił bardzo cicho i nie mogłam zrozumieć o czym rozmawiali.Ta sytuacja zaczynała mnie już powoli denerwować.Spojrzałam gniewnie na Mata, ale on uśmiechnął się łobuzersko w odpowiedzi a następnie rozłączył się.
-Coś nie tak?-zapytał rozbawiony.
-Oczywiście wszystko w porządku.-odpowiedziałam beznamiętnie.
-Nie gniewaj się. To tylko nasi wspaniałomyślni znajomi.-zaśmiał się.
-Coś się stało? -zapytałam.
-Właściwie to ciężko odpowiedzieć na to pytanie.-spojrzał na mnie i podrapał się po głowie.
-Mat, to nie jest śmieszne. Co oni znowu zrobili ?-zapytałam.
-Pytasz co zrobili. No więc już tłumaczę. -zaczął się śmiać, a potem chrząkać przed rozpoczęciem.-No więc oni wpadli na pomysł żeby zostawić nas samych. Wymyślili coś w stylu nocy przedślubnej. Bardzo oryginalne, ale po nich można spodziewać się wszystkiego.
-Oni są nienormalni. Jestem ciekawa kto wpadł na ten pomysł.-zaczęłam panikować, z każdym kolejnym słowem byłam coraz bardziej czerwona.
-Kochanie, czy Ty przypadkiem się nie rumienisz?- podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-To ze złości.-próbowałam opanować fale gorąca wpływające na moje poliki.
-W takim razie, jesteś piękna kiedy się złościsz.-spojrzał na mnie i cmoknął w czoło. - Więc co teraz robimy? Może skorzystamy z propozycji zaoferowanej przez naszym najlepszych przyjaciół?-uśmiechnął się łobuzerko i wziął w ramiona.
-Myślę, że możemy spróbować.- odpowiedziałam i zerknęłam w stronę drzwi.

W jednej chwili znaleźliśmy się w salonie. Mat ułożył mnie wygodnie na sofie i zaczął delikatnie całować. Jedną dłoń wsunął w moje włosy, a drugą znaczył różne wzory wzdłuż mojej szyi. Wkrótce zaczął całować mnie w okolicy żuchwy, następnie zmierzał w kierunku piersi. Zwinnym ruchem pozbył się mojej górnej garderoby po czym kontynuował pieszczoty. Przysunął mnie jeszcze bliżej do siebie i zaczął rozpinać moje spodnie. Następnie ja zajęłam się jego spodniami. Mat zaczął całować mnie z okolicach bioder, po chwili zdjął moją bieliznę. Na początku włożył we mnie jeden palec. Zaczęłam szybciej oddychać. Złapałam go za włosy i przysunęłam do siebie. Rozkosz coraz bardziej narastała, gdy byłam już na skraju wytrzymałości wszedł we mnie i zaczęliśmy się kochać. Gdy oboje byliśmy już spełnieni, przykryliśmy się kocem i leżeliśmy przytulając się do siebie. Momentalnie zasnęłam. Mat zaniósł mnie do naszego pokoju i ułożył mnie na łóżku. Kiedy wstałam dom był pełen ludzi, a dokładniej wampirów.

***

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Informacja dla czytelników

Moi Drodzy,

bardzo Wam wszystkim dziękuję za odwiedzanie mojego bloga. Gdyby nie Wy, nie miałabym po co tutaj blogować.Wasze komentarze bardzo mnie wspierają i motywują. Niestety przez brak czasu nie mogłam kontynuować opowiadania, ale już niedługo to zmienię. Mam w swoich planach jeszcze trochę tutaj popisać więc nie musicie się martwić, że przerwę opowiadanie. Sama jestem ciekawa, co jeszcze wymyślę. Możliwe, że kolejny post zostanie opublikowany jeszcze w tą sobotę w godzinach wieczornych, ale nie chcę niczego obiecywać.

Gorąco Was pozdrawiam i życzę miłego czytania ;)
Mała Niezapominajka

niedziela, 27 kwietnia 2014

Weekend

Godzinę później obiad był już gotowy. Mat pomagał mi nakrywać do stołu. W międzyczasie pod domem zjawił się samochód rodziców. Mój narzeczony wniósł walizki do domu i zaniósł je do sypialni. Przyjechała tylko mama z tatą. Spodziewałam się również Toma i Kelly. Może jakoś udało im się przekonać rodziców do zostania w domu. Kiedy rodzice odpoczęli po podróży, podałam obiad. Wszystkim smakowało. Nadszedł wieczór. Byłam wyczerpana, zresztą nie tylko ja. Rodzice chwilę z nami porozmawiali i udali się do swojej sypialni. Mat i ja przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy.
-Zmęczona?-zapytał, całując mnie w czoło.
W odpowiedzi skinęłam tylko głową. Mat wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, po czym posadził na wielkim łóżku.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem.On tylko uniósł brwi pytająco. Wstałam z łóżka, złapałam go za dłoń i zaprowadziłam do łazienki. Mat odkręcił wodę i wybrał jakiś pachnący olejek. W międzyczasie zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. On zrobił to samo i weszliśmy do wanny. Woda przyjemnie koiła nasze ciała. W powietrzu unosił się zapach wanilii.Mat objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-Nadał boisz się za mnie wyjść ? -spojrzał na mnie i połaskotał po policzku.
-Przecież nie bałam się za Ciebie wyjść.- wyjaśniłam.
-No, nie byłbym tego taki pewien.
-Ważne, że ja jestem tego pewna. -uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.
-Nie jestem co do tego przekonany.- wzruszył ramionami.
-To jak mam Cię przekonać? Nie wierzysz mi, że Cię kocham i chcę z Tobą być ?-spojrzałam na niego.
-Wierzę w Twoją miłość do mnie, ale zastanawiam się czy nadal chcesz za mnie wyjść. Ostatnio sporo narozrabiałem.- uśmiechnął się i pocałował mnie w skroń.
-Wiem, ale wydaje mi się, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zresztą w każdym związku zdarzają się kłótnie. W naszym nie aż tak często, ale jednak się zdarzają. Najważniejsze, że potrafimy sobie wybaczyć i normalnie ze sobą rozmawiać o swoich problemach.-popatrzyłam na niego.
-Z tym muszę się zgodzić. Czyli nadal chcesz za mnie wyjść, tak jak na początku, kiedy o to zapytałem ?
-Tak. Obiecuję, że w najbliższym czasie nie zmienię zdania. - uśmiechnęłam się.
-Nie zostało Ci za dużo czasu. Nasz ślub odbędzie się lada chwila. Chociaż ostatnio zaniedbaliśmy trochę przygotowania.
-Jeszcze zdążymy wszystko nadrobić. Nie mamy za dużo czasu, ale jestem pewna, że nam się uda.
-Też jestem dobrej myśli.
-Może po ślubie moi rodzice odpuszczą sobie kontrolne wizyty.
-Mam taką nadzieje.

Weekend z moimi rodzicami minął bardzo szybko. Przez cały czas omawialiśmy szczegóły ślubu i rozmawialiśmy o naszych dalszych planach. W niedzielę wróciliśmy do naszych przyjaciół. W środku nie było nikogo. 

czwartek, 30 stycznia 2014

Chwile namiętności

-Wiesz chociaż o której przyjedzie mama?-zapytałam.
-Mówiła, że będzie przed trzynastą. Wspomniała też o Tom 'ie i Kelly.- uśmiechnął się.
-Jasne, chce mieć na oku mnie i Toma. Mogłam to przewidzieć.
-Przestań, przecież nie będzie aż tak źle. Zostanie tylko do niedzieli. - powiedział i spojrzał na mnie.
-Coś mi się wydaje, że będzie nas odwiedzać coraz częściej. Mam nadzieję, że w końcu się jej to znudzi. -zaśmiałam się.
-Skoro będzie chciała przyjeżdżać do nas częściej to chyba będzie lepiej jeśli zamieszkamy tutaj.- zerknął na mnie.
-Nie sądzę żeby był to dobry pomysł. Nikogo tutaj nie znamy. Poza tym w okolicy i tak nikt nie mieszka.- powiedziałam.
-Myślałem, że dość szybko to osiedle się zaludni. Oferta jest bardzo atrakcyjna. - uśmiechnął się.
-Atrakcyjna, ale też trochę kosztuje. Niewiele osób ma w posiadaniu tyle pieniędzy. - spojrzałam na niego.- Myślisz, że w najbliższym czasie ktoś tu się wprowadzi ? -zapytałam.
-Myślę, że tak. Poczekajmy jeszcze kilka miesięcy. Jeśli nic się nie zmieni to możemy znaleźć coś innego.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-No niech Ci będzie.- uśmiechnęłam się. - Mam nadzieję, że pomożesz mi z gotowaniem. - zaśmiałam się.
-Jeśli tylko będziesz chciała. - uśmiechnął się. - Kazałem jej żeby zostawiła Ci jak najmniej do zrobienia.
-Jeszcze nie przeczytałam instrukcji do końca. - uśmiechnęłam się.

Mat odwzajemnił uśmiech. Nie czekając dłużej podniosłam kartkę. Tak jak się spodziewałam nie było tam nic trudnego. Najwięcej uwagi było poświęcone na estetyczne ułożenie potrawy.
- No i jak ? Pomóc Ci w czymś ? -zapytał i przysunął się do mnie bliżej.
-Nie trzeba. Jeszcze nie muszę nic robić. Zostałam wyręczona prawie we wszystkim.- uśmiechnęłam się i spojrzałam Matowi w oczy.
-Coś nie tak? - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wszystko okej. Po prostu dawno na Ciebie nie patrzyłam. Nie miałam nawet takiej okazji. -odpowiedziałam.
-No dobrze. Popatrz sobie przez chwilę.- mruknął mi do ucha, zaczął muskać wargami mój kark.
-Szybko minęła ta chwila.-szepnęłam. -Ale wcale mi to nie przeszkadza.
-To cudownie.- wyszeptał .- Będziesz miała jeszcze dużo okazji żeby sobie na mnie popatrzeć.-uśmiechnął się po czym objął mnie w pasie.

Przejechał dłońmi głaszcząc moje plecy. Opuszki jego palców przyjemnie gładziły moją skórę. Mimo jego ciągłych pieszczot nadal na moim ciele pojawiała się gęsia skórka. Po chwili znalazłam się jeszcze bliżej niego. Mat przyciągnął mnie do siebie i jednym sprawnym ruchem posadził na blacie kuchennym. Zachichotałam cicho i przeczesałam palcami jego włosy. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Oboje napawaliśmy się tą chwilą. Czułam jego delikatny dotyk na moich udach. Moje serce biło coraz szybciej, a oddech znacznie przyspieszył. Mat zaczął łapczywie całować mnie po żuchwie zmierzając coraz niżej. Zacisnął delikatnie dłoń na mojej piersi pogłębiając pocałunek. Ostrożnie wsunął rękę pod moją bluzkę i szybkim ruchem ściągnął ją ze mnie. Zaczął pieścić moje piersi, po czym przesunął dłońmi po moich ramionach. Przez chwilę popatrzył mi w oczy i nagle uśmiechnął się łobuzersko. Zabrał się za  rozpinanie moich spodni. Oparłam się na rękach i podniosłam biodra lekko w górę, by ułatwić mu zdjęcie ich. Nie spodziewałam się jednak, że od razu ściągnie również majtki. Siedziałam teraz na blacie kuchennym, miałam na sobie tylko biustonosz. Mat pochylił się i zaczął całować moje piersi znacząc drogę pocałunkami w dół mojego brzucha. Gdy był już na wysokości pępka, zatoczył językiem wokół niego koło. Zadrżałam czując tą miłą pieszczotę.Mat dalej muskał wargami moją skórę, schodząc coraz niżej. W końcu poczułam jego miękkie usta między nogami. Chwilę później, do ust dołączył również język. Odchyliłam głowę do tyłu, czując rozkosz, która mnie ogarnęła. Sapnęła cicho, kiedy wsunął delikatnie we mnie palec, nie przestając poruszać językiem. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i głębsze. Teraz zaczęłam cicho pojękiwać z rozkoszy, czułam narastające we mnie gorąco, wiedziałam że zaraz rozsypię się na milion kawałków i kiedy byłam już na skraju wytrzymałości, Mat nagle wyprostował się i wszedł we mnie z impetem. Jęknęłam głośno, zaczęłam coraz ciężej oddychać. Moje ciało wygięło się w łuk. Objęłam go i przysunęłam do siebie. Chłopak zaczął poruszać się lekko i delikatnie.Wbiłam paznokcie w jego skórę na wysokości łopatek. Mat zaczął dyszeć mi do ucha. Zagryzłam swoją dolną wargę, czując, ponownie wzbierające we mnie gorąco. Mat zacisnął dłonie na moich biodrach. Jeszcze kilka szybkich ruchów i pochłonęła nas wspólna rozkosz. Mat oparł swoje czoło o moje i z przymkniętymi powiekami wyszeptał.
-Kocham Cię Sara. Kocham Cię najbardziej na świecie.



                                                                       ***

Z góry przepraszam Was za swoją nieobecność. Miałam pisać częściej, ale po prostu nie starcza mi na to czasu. Bardzo mi miło, że codziennie do mnie zaglądacie. Cieszę się, że jest Was coraz więcej. Chciałabym również przeprosić, że nie odpowiadam na Wasze pytania i prośby. Nie wiem czy powinnam obiecywać, ale postaram się to wszystko nadrobić. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie.

Ps. Post powstał dzięki mojej najukochańszej koleżance. To ona zmusiła mnie do pracy i pomogła w pisaniu. Bardzo jej za to dziękuję. :)

Życzę miłego czytania ;)
Gorąco pozdrawiam 
Mała Niezapominajka

sobota, 11 stycznia 2014

Przespana droga

-Przepraszam, że musiałaś tyle czekać.
-Nie ma sprawy.
-Spakowałaś już ubrania ?
-Nie, jeszcze nie. Zaraz się tym zajmę.
-Nie musisz tego robić. Jak wrócę, to sam to zrobię. Zapomniałem, że przecież ty musisz spać.
-Dam radę. Zaraz coś spakuję.
-Lepiej się już połóż. Ja się tym zajmę.
-No dobrze, skoro tak uważasz.
-Dobranoc
-Uważaj na drodze.

Po krótkiej rozmowie od razu się położyłam. Skoro Mat powiedział, że zajmie się pakowaniem nie miałam już nic innego do roboty. Sen przyszedł momentalnie. Nie musiałam się męczyć z zasypianiem. Może to i nawet lepiej. Przynajmniej się wyśpię. Mam taką nadzieję. Już dawno nie wstawałam wcześniej niż ósma rano. Jeśli nie dam rady to będę spała w samochodzie. Około szóstej poczułam na poliku zimno wydychanego powietrza. Zaraz potem miły dotyk ust. Od razu otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. Mat nachylał się nade mną i uważnie mi się przyglądał nie spuszczając ode mnie wzroku. Złapałam go jedną ręką za szyję i przysunęłam jego twarz do mojej. Złożyłam na jego ustach czuły pocałunek i ponownie się uśmiechnęłam. Drugą rękę wsunęłam pod  koszulkę i lekko pogładziłam jego plecy. Chciałam ponownie go pocałować, ale wtedy usłyszałam jego głos w mojej głowie.
-Nie jesteśmy sami.- uśmiechnął się i cmoknął mnie w czubek nosa.

W odpowiedzi odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że za chwilę będę musiała wstać, ubrać się i jechać samochodem przez kilka godzin. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Niestety po kilku minutach wstałam i zaczęłam szukać ubrań, w które mogę się ubrać.
-Skoczę na dół zrobić Ci śniadanie.-zaproponował
-Mhm.-mruknęłam
-Jakieś życzenia ?-zapytał i uśmiechnął się.
-Coś dobrego.
-Oczywiście. Już mnie nie ma.

Kiedy Mat zajął się przygotowywaniem śniadania ja zdążyłam się ubrać i uczesać. Gdy ponownie weszłam do pokoju zobaczyłam spakowaną walizkę. Włożyłam do niej kosmetyczkę i zeszłam na dół. Na stole w kuchni już czekały na mnie ciepłe tosty. Na sam widok zaczęło mi burczeć w brzuchu. Od razu wzięłam się za jedzenie. Pochłonęłam chyba cztery. Postanowiłam, że resztę zostawię Albertowi. Wiem, że jeśli chłopak poczuje ten świetny zapach na pewno wstanie i je zje. Kiedy posprzątałam już talerze, Mat czekał w korytarzu z walizką. Podał mi kurtkę i otworzył drzwi. Na dworze czekał na nas odpalony samochód. Wsiadłam do środka, a on zapakował walizkę. Niedługo potem ruszyliśmy. Mimo tego, że położyłam się wcześnie spać i się wyspałam i tak zasnęłam w czasie drogi. Obudziłam się dopiero na osiedlu, na którym mieszkaliśmy. Mat zaparkował samochód przed domem. Oboje wysiedliśmy i zaczęliśmy zmierzać w kierunku wejścia. Dom był otwarty, a w środku unosiły się zapachy pysznych potraw. Nie wiem kto tu był i gotował, ale na pewno się na tym znał. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam na blacie kartkę z kilkoma instrukcjami. Dotyczyły one niektórych potraw, które nadal się gotowały lub piekły. W piekarniku prawdopodobnie siedział indyk, a w jednym z garnków gotowała się fasola. Było tego jeszcze więcej, ale nie zaglądałam do każdego. Po jakimś czasie obok mnie stanął Mat.
-Musiałem przynieść walizkę.-uśmiechnął się i złapał mnie lekko w pasie.
-Kto to przygotował?- zapytałam.
-Nasza pomoc domowa.-szepnął mi do ucha.
-To gdzie ona teraz jest ?
-Już jest niepotrzebna. Poprosiłem żeby coś zaczęła, a jak wrócisz to dokończysz. Poza tym to wampir więc nie wiem jak by zareagowała. Mówiła, że się kontroluje, ale kto ją tam wie. -wyjaśnił.
-Czyli nasza pomoc domowa jest wampirem?
-Tak. Spokojnie, wiem że można jej zaufać. -uśmiechnął się i pocałował w policzek.

środa, 8 stycznia 2014

Nieoczekiwana wizyta

Postanowiłam, że nie będę dzisiaj do nich dzwonić. Na początku powinnam porozmawiać z Mat'em, ale nie jeszcze gotowa na tą rozmowę. Muszę się uspokoić i przemyśleć kilka spraw. Na pewno będzie wściekły, że tak z tym zwlekam, ale dam teraz rady. Powinien mnie zrozumieć, to jak się zachował bardzo mnie zdenerwowało. Do reszty wyprowadziło mnie to z równowagi. Nawet jak teraz o tym myślę, nie mogę się opanować. Lepiej do niego nie dzwonić. Może sam zadzwoni, tylko co wtedy ? Tak czy siak będę musiała z nim porozmawiać, ale postaram się to opóźniać w miarę możliwości. Po tych kilku minutach rozważania postanowiłam się położyć. Sen nadszedł bardzo szybko. Nic mi się nie śniło, obudziłam się wypoczęta, ale godzinę przed czasem. Miałam bardzo dużo czasu na poranną toaletę. Kiedy wstałam z łóżka rozejrzałam się po pokoju i zaczęłam kierować do łazienki. Wyszłam z niej po czterdziestu minutach. Znalazłam jakieś ubrania i przebrałam się w nie. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Alberta jeszcze nie było. Postanowiłam zrobić śniadanie. Dla siebie i dla niego. Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy to omlety. Nie miałam za dużo czasu, ale nie chciałam już z nich rezygnować. Bardzo szybko zabrałam się za przygotowywanie. Kiedy wszystko było już gotowe Albert pojawił się w kuchni z uśmiechniętą miną.
-Ładnie pachnie.-uśmiechnął się.- Mam nadzieję, że nic do tego nie dodałaś.- zaśmiał się i popatrzył na mnie.
-Kto powiedział, że to dla Ciebie.?- zachichotałam i wystawiłam mu język.
-No nie bądź taka, na pewno się podzielisz.- spojrzał na mnie podnosząc brew.
-No nie wiem, może podasz chociaż jeden powód dla którego mam to zrobić ?- zapytałam.
-Bo jestem bardzo głodny i nie mogę się oprzeć tym zapachom. -uśmiechnął się .
-Powiedzmy, że mnie przekonałeś.- zaśmiałam się.- Jutro czekam na tosty.
-Oczywiście.- powiedział z uśmiechem.- Mam nadzieje, że nie zaśpię bo mnie zabijesz.
-No właśnie, nie zawiedź mnie.
-Dobrze, już dobrze.

Jedzenie śniadania zajęło nam niecałe dziesięć minut. Po skończonym posiłku Albert poszedł się szybko przebrać, a ja posprzątałam. Brenda była tak jak zwykle. Nie spóźniła się ani minuty, zawsze ta sama pora. Dzisiaj nie męczyła nas już tak bardzo, chociaż zajęcia były jeszcze dłuższe niż poprzednie. W czasie krótkiej przerwy zrobiłam sobie i Albertowi herbaty. Było mi trochę głupio, że nie mogę nic zaproponować Brendzie, ale nawet nie potrafiłabym zapytać. Gdy znów wróciliśmy do nauki nie miałam już siły. W końcu cały dzień siedziałam przy książkach. Zajęcia skończyły się dopiero wtedy, gdy do domu wróciła Jessica i Conor. Brenda od razu wstała z miejsca i powiedziała, że na dzisiaj koniec po czym wyszła. W sumie nie było to dziwne zachowanie. Siedziała z nami cały dzień i chyba nawet ona się zmęczyła. Kiedy Albert odprowadził ją do drzwi, ja poszłam do kuchni i poszukałam czegoś do jedzenia. Nie było w niej nic specjalnego, ale przecież nie mogę opuszczać domu. Muszę kogoś poprosić o zrobienie zakupów. Gdybym mogła normalnie wychodzić nie sprawiałabym tylu kłopotów. Kiedy do domu zaczęło schodzić się coraz więcej ludzi poprosiłam Jessic'ę o zrobienie drobnych zakupów. Bez przeszkód się zgodziła i przekonywała, że nie sprawiam jej tym żadnych problemów. Po krótkiej rozmowie z innymi przyjaciółmi udałam się na górę. Sprawdziłam rejestr połączeń na telefonie. Na szczęście nic nowego. Wtedy postanowiłam wziąć długą i przyjemną kąpiel. Poszłam do łazienki i zaczęłam nalewać wody do wanny. Telefon odłożyłam na półkę nad umywalką. Jeszcze nim weszłam do wanny otrzymałam wiadomość od Mata. Jednak próbował się ze mną skontaktować. Chwilę później telefon zaczął dzwonić. Postanowiłam odebrać.
-No nareszcie. Myślałem, że już nie odbierzesz.
-...
-Jesteś tam w ogóle ? Tylko mi nie mów, że nadal się na mnie gniewasz.
-Powiedzmy, że nie.
-Czyli nadal jesteś obrażona. Ile razy mam Cię jeszcze przeprosić?
-To nie o to chodzi.
-Tak, wiem. Ale możesz dać mi chociaż jeszcze jedną szansę ?
-Przecież wiesz, że ją otrzymasz, tylko nie wiem ile jeszcze będzie tych szans?
-Obiecuję, że się poprawię i już Cię nie zawiodę.
-Mam taką nadzieję.
-Dziękuję. I jak tam zajęcia?
-Nie jest najgorzej. Dość długo trwają.
-To dobrze, niestety trochę ostatnio opuszczałaś wiec musisz nadrobić.
-Wiem, ale to męczące.
-Dasz radę. Jutro masz już wolne, ale od poniedziałku znowu zaczynasz.
-A już myślałam, że będę się męczyć przez cały tydzień.
-Oszczędziłem Cię. Zapomniałem zapytać. Dzwoniła do Ciebie mama ?
-Tak, ale nie odbierałam.
-Uff, to dobrze. Powiedziałem jej, że nie masz czasu bo się uczysz.
-Pytała o coś?
-Tak.
-O co ?
-Czy może jutro do nas przyjechać ?
-Co ? I co powiedziałeś?
-Powiedziałem, że może. Nie chce żeby znowu nas o coś podejrzewała.
-I jak Ty to sobie wyobrażasz? Przecież Ciebie nie ma, a ja nie zostanę sama w tym wielkim domu.
-Spokojnie, już wracam. Będę nad ranem. Musisz się wyspać, bo jutro dość wcześnie wyjeżdżamy. Najlepiej spakuj dla nas jakieś ubrania.
-Myślałam, że chociaż da nam jakiś tydzień na odpoczynek od niej.
-Nie będzie źle. Damy radę.
-Mam taką nadzieję.
-Przepraszam Cię na chwilę, ale muszę zatankować samochód i rozejrzeć się po okolicy. Mogę zadzwonić za jakiś czas, czy już się kładziesz ?
-Możesz dzwonić.
-No to do usłyszenia.

Po rozmowie z Matem poprawił mi się humor, mimo tego, że już jutro odwiedza nas mama. Nie spodziewałam się po niej tak szybkiej wizyty. Wiedziałam, że nas odwiedzi, ale nie aż tak szybko. Już chyba wolałabym zajęcia z Brendą niż rodzinne spotkanie. Do tego muszę wcześnie wstać i znowu jechać samochodem. Nie lubię tych częstych podróży, wykańcza mnie to. Kiedy weszłam do wanny woda nadal była ciepła, powiedziałabym że wręcz gorąca.Siedziałam w niej ponad godzinę. Potem ubrałam się w dres i położyłam na łóżku. Czekałam na telefon. W końcu zadzwonił.


                                                                               ***

Przepraszam za te długie przerwy w pisaniu, ale bardzo rzadko mam na to czas. Od tej pory postaram się pisać częściej. Miłego czytania ;)
Pozdrawiam
Mała Niezapominajka