niedziela, 30 grudnia 2012

Dziwne przeczucie

Kiedy usłyszałam słowa Mata dotarło do mnie , że raczej już nie zobaczę Amandy.  Przecież ten wampir jest nieobliczalny. Jak ja mogłam do tego dopuścić. Amanda miała być druhną na moim ślubie. Była moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie udawała , że mnie lubi . Ona po prostu była wspaniała . Nigdy nie pomyślała o mnie źle. Ale ja to straciłam. Moją najlepszą przyjaciółkę. To straszne. Odkąd się tu pojawiłam dzieją się naprawdę dziwne rzeczy.  Ale przecież nie mogę jej zostawić. Muszę ją znaleźć, ocalić. Ona się nie podda ,  nie jest taka.

S-Zacznijmy jej szukać.

M-Jesteś pewna ? Jest bardzo wcześnie .

S-Nie obchodzi mnie to . Mogę iść sama jeśli nikt nie chce mi pomóc.

M-Pójdę z tobą .

P-Ja też .

L-My też .

Zdziwiłam się , że Lindsay chce mi pomóc , ale teraz to nie było najważniejsze. Złapałam za telefon i wybrałam numer do Alexa. Nie usłyszałam jeszcze jednego sygnału , a Mat wyrwał mi komórkę.

S-Co robisz ?

M-Nikt jeszcze nie wie. Musimy być czujni.

S-Czyli gdzie zaczniemy szukać ?

M-My pójdziemy do domu , a Paul i reszta do kina.

S-Dlaczego oni idą tam gdzie ostatnio była Amanda  ?

M-Sara to nie tak .

S-No dobra.

Nie chciałam już dłużej sprzeciwiać się Matowi ponieważ to tylko opóźniało poszukiwania. Zdecydowałam , że nie będę się już kłóciła . Założyłam buty i czekałam już na dworze. Mat porozmawiał chwilę z pozostałymi i dołączył do mnie. Pobiegliśmy do drogi. Potem do domu Amandy. Przez trzy godziny błąkaliśmy się po jej śladach , ale nic. Wreszcie trop zaprowadził nas do sąsiedniego miasta. Niedaleko kina wychwyciliśmy zapach wampira.

M-To on . Ale jego zapach jest wszędzie .

S-Czuję .

M-Wyczuwam też Jessicę i innych . Pewnie się rozdzielili .

S-Może my też tak zróbmy ?

M-Nie , pójdziemy razem .

S-Okej.

Nie podobało mi się to , ale musieliśmy coś zrobić. Zgodziłam się na decyzję Mata i poszliśmy za zapachem . Szliśmy dość długo , ale niestety nic nie znaleźliśmy. Byłam zła , ale próbowaliśmy. Gdy byliśmy ponownie obok kina do Mata zadzwonił telefon . Paul znalazł trop prowadzący za miasto . Od razu pobiegliśmy za nim . Wszyscy spotkaliśmy się na umówionym miejscu .

P-Jego zapach prowadzi dalej.

J-Teraz powinniśmy iść razem, ale boję się o Conora .

M-Ktoś powinien z nim zostać.

L-Może Sara ?

S-O nie , muszę znaleźć Amandę.

M-Ale ktoś musi zostać z Conorem.  Chciałabyś gdyby ktoś go zaatakował.

S-Ale przecież blondyn jest w innym mieście.

L-Ale może nie działa w pojedynkę.

S-Mat , proszę .

M-Ja ciebie też . Będę dzwonił .

S-Jak zwykle ja . Masz mnie ciągle informować.

M-Okej.

Byłam zła , ale gdyby stało się coś Conorowi nigdy bym sobie tego nie wybaczyła . W drodze powrotnej ponownie mijałam kino , ale tym razem byłam od niego dosyć daleko. Okazało się , że policja prowadzi poszukiwanie. Widziałam z nimi Alexa . Pokazywał im gdzie to się zaczęło. Paul dobrze wybrał . Rzeczywiście Alex wskazał stronę , w którą odjechał samochód z Amandą. W domu byłam po trzydziestu minutach . W środku na szczęście zastałam Conora .  Kiedy mnie zobaczył bardzo się zdziwił , ale nic nie powiedział. Usiadłam obok niego i położyłam telefon  na stoliku . Siedziałam nieruchomo. Nawet nie oddychałam. Patrzyłam przed siebie . Po kilku minutach dostałam wiadomość od Mata. " Jesteśmy już dość blisko. Gdybyś mogła to nie dzwoń do mnie przez najbliższy czas . Kocham Mat ."  Po tej wiadomości zrobiłam się jeszcze bardziej nerwowa. Usiadłam wygodniej na sofie i spojrzałam na Conora.

S- Odsuń się teraz . Muszę coś sprawdzić.

C-Mam wyjść z domu ?

S-Nie. Usiądź niedaleko , ale nie za blisko .

C-Okej.

S-Ostatnio słabo u mnie z samokontrolą  .

Poczekałam , aż Conor się przesiądzie i zamknęłam oczy . Na początku widziałam tylko ciemność. Gdy zaczęłam otwierać oczy zobaczyłam Mata i pozostałych. Czaili się obok ciemnego budynku . Nie domu , to chyba opuszczony hotel . Przyglądałam się wszystkiemu z bliska . Mat szedł z Jessicą z jednej strony , a Paul , Lindsay i Mike z drugiej. W pewnym momencie wszyscy się zatrzymali . Z budynku wybiegł blondyn. Był całym w krwi. Nie swojej krwi. Lindsay zaczęła się rozpraszać. Czuła ludzką krew. Mike trzymał ją mocno za rękę , ale nie było łatwo. Przeniosłam wzrok na pozostałych. Mat był zdenerwowany . Mówił coś do porywacza , ale nie bardzo rozumiałam co . Wreszcie Paul się na niego rzucił , ale tamten uciekł . Otworzyłam oczy. Okazało się , że stoję w korytarzu. Weszłam z powrotem do salonu .

S-Co ja robiłam ?

C-Różne rzeczy .

S-Jak długo mnie nie było ?

C-Jakieś pół godziny.

S-Aż tyle ?

C-No tak.  Chciałem cię budzić , ale wtedy zaczęłaś chodzić.

S-Mówiłam coś ?

C-Tak. Ale to nie było nic sensownego .

S-A co mniej więcej  ?

C-Coś o ucieczce . Mówiłaś do kogoś , że musimy uciekać .

S-Serio ? A może miałam na myśli nas ?

C-Nie wiem.

S-Zostajemy ?

C-Chyba tak.

Ponownie usiadłam na sofie , ale czułam coś dziwnego. Coś podpowiadało mi , że grozi nam niebezpieczeństwo. Siedziałam jeszcze przez dziesięć minut , ale to mnie przerosło.

S-Conor , coś jest nie tak. Muszę pomóc Matowi .

C-Zostanę sam.

S-Nie. Zadzwonię po Toma lub jego rodziców.

C-Sara , nie znam ich .

S-Są mili.

Wzięłam telefon ze stolika i zadzwoniłam . Na szczęście byli w domu . Szczerze to ucieszyli się , że mi pomogą. Byli u nas już po trzydziestu minutach.  Nie chcieli puścić mnie samej , ale w końcu się zgodzili. Tom chciał iść ze mną , ale mu nie pozwoliłam. Wybiegłam z domu i pędziłam najszybciej jak potrafiłam. Minęłam kino , po kilkudziesięciu  minutach byłam prawie na miejscu . Rozpoznałam po zapachu Mata. Nawet słyszałam jego myśli. Chyba wyczuł moją obecność. Kazał mi się zatrzymać. Posłuchałam go. Przysłuchiwałam się wszystkiemu. Blondyn nazywał się Diego Galameau . Mówił coś o ponownym spotkaniu i o zemście. Słyszałam jeszcze jak Paul zagroził mu , a tamten uciekł. Kiedy już go nie słyszałam podbiegłam do nich .

M-Miałaś pilnować Conora .

S-Nie jest sam .

M-A z kim ?

S-Rodzicami Toma .

M-Ten psychopata też tam jest ?

S- On nie jest psychopatą.

M-Co teraz zrobimy ?

L-Zadzwońmy na policję .

S-Ale musimy tu zostać i ich przypilnować.

M-Na pewno zostaniemy .

S-Czekaj . Słyszycie ?

J-Co ?

S-Coś tyka .

M-O nie. Musimy wszystkich ewakuować.

S-Nie wiem czy starczy czasu. Słyszę Amandę . Ledwo oddycha. Muszę tam iść.

M-Rozpozna cię.

S-A masz inny pomysł ?

M-No nie.

Zdecydowaliśmy , że wejdę ja , Mat , Paul i Jessica . Mike musiał pilnować Lindsay . W środku było bardzo ciemno. Wszędzie pełno ludzkiej krwi. Od tego zapachu ciężko nad sobą panowałam. Złapałam Mata za rękę i mocno ją ścisnęłam. Weszłam do pokoju , w którym była Amanda. Spojrzałam na nią. Ledwo widziała , ale mnie poznała . Pomogłam jej wstać . Złapałam jeszcze dwie dziewczyny i w szybkim tempie wyprowadziłam z domu. Kazałam im iść daleko od budynku , ale miały być na widoku . Po pięciu minutach budynek był pusty. Poszliśmy do porwanych dziewczyn . Były przerażone. Bały się nawet nas. Podeszłam do Amandy .

S-Jak się czujesz ?

A-Nie dobrze. Chyba krwawię .

S-Pokaż .

Zerknęłam na jej szyję. Rzeczywiście leciałam krew. Chciałam zatkać czymś ranę , ale to nie był najlepszy pomysł. Po dotknięciu jej krwi poczułam na ręce ciepły płyn. Przez chwilę przyglądałam się swojej dłoni , aż poczułam zapach cieczy. Na szczęście Mat pojawił się obok mnie i wytarł rękę. Popatrzył na Amandę i uśmiechnął się do niej .

M-Zabierzemy cię teraz do domu .

A-A one ?

M-Policja już jedzie.

S-Musimy ci coś wytłumaczyć.

A-Ale co ?

M-Opowiemy ci w domu .