czwartek, 27 grudnia 2012

Ponowne bycie wampirem

Kiedy się obudziłam było już po dziewiątej. Zastanawiałam się dlaczego Mat mnie nie obudził. Założyłam jakąś bluzę i zeszłam na dół . W salonie był Conor , Jessica , Mike i Lindsay. Mat oczywiście był w kuchni i robił śniadanie. Popatrzyłam na nich wszystkich i się zdziwiłam .  Wszyscy mnie przywitali nawet Lindsay. Byłam w szoku. Weszłam do kuchni i usiadłam na krześle .

M-Już wstałaś ?

S-Chyba dopiero . Mat będziemy mięli kłopoty .

M-Dzisiaj są warsztaty historyczne. Zaczynają się od jedenastej .

S-Skąd wiesz ?

M-Mam znajomości.

Popatrzyłam na Mata , ale on nic nie powiedział tylko pocałował mnie w usta i postawił przede mną talerz z jajecznicą. Szczerze to nie byłam głodna , ale nie mogłam się oprzeć temu zapachowi. Po śniadaniu poszłam na górę. Przebrałam się w czyste ubrania , a potem umyłam zęby i uczesałam się. Zeszłam na dół. Usiadłam obok Mata. Oglądaliśmy wiadomości . Znów był artykuł o porwaniach nastolatków. Mat złapał pilot i szybko przełączył na coś innego . Po godzinie zaczęliśmy się szykować. Zauważyłam , że Lindsay zostaje dzisiaj sama. Trochę się niepokoiłam , ale wiedziałam , że raczej nie zrobi niczego złego. W szkole od razu skierowali wszystkich na halę. Uczniowie z młodszych klas przygotowywali referaty i puszczali różne filmy na projektorze. Po godzinie zaczęłam się nudzić. Zresztą nie tylko ja. Niektórzy chłopcy nawet spali , ale dla mnie to  trochę lekceważące . Oparłam głowę o ramię Mata i starałam się słuchać. Po kolejnej godzinie film się skończył . Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Na środek wyszedł przewodniczący szkoły i kazał nam wychodząc zapisać swoją obecność. Byliśmy niedaleko drzwi . Wtedy Mat podał mi kluczyki i kazał iść do samochodu , a on poszedł nas zapisać. Na parkingu był spory ruch. Wsiadłam do samochodu od strony pasażera i czekałam na Mata. W pewnym momencie poczułam za sobą czyjś zapach . Wystraszyłam się. To nie był człowiek , ale zapach był znajomy . Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam Toma. Nie mojego brata , tylko kolegę. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko oczy.

S-Co ty tu robisz ?

T-Może to dziwnie zabrzmi ,ale przyszedłem ci podziękować.

S-Mi ?

T-Tak. Gdyby nie ty Camile byłaby już martwa , a teraz nadal jest moją dziewczyną.

S-Nie musisz mi dziękować. Ale lepiej już idź.

T-Wiem. Mat mnie nie lubi . Zresztą się mu nie dziwie .

S-Tom nie mów tak. Po prostu lepiej idź.

T-Okej .Spadam.

Tom wysiadł z samochodu i szedł w kierunku wyjazdu , ale wtedy zauważył go Mat. Tak jak myślałam strasznie się zdenerwował . Przez chwilę stał w miejscu . Postanowiłam do niego podejść . Wtedy on ruszył w stronę Toma. Szedł wolno ,ale zdecydowanym krokiem . Dobiegłam do niego i złapałam go za rękę. Starałam się go odciągnąć ale nie miałam tyle siły. Zauważyłam , że kilka osób się nam przygląda.

S-Mat wracaj ! Uspokój się.

M-Muszę mu tylko coś powiedzieć.

S-Mat , proszę. Wszyscy patrzą. Nie chcę żebyś coś m zrobił. Opanuj się.

M-Sara wracaj do samochodu.

S-Idziesz ze mną ?

M-Nie.

S-No to ja też. Jeśli mu coś zrobisz to pożałujesz . On przyszedł mi podziękować.

M-Sara , proszę .

S-Nie Mat. Nie ma takiej opcji . Wracamy .

Mat stanął na chwilę i po chwili już wracaliśmy. Cieszyłam się , że mnie posłuchał. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. W domu nie było nikogo. Byliśmy sami. Mat usiadł przed telewizorem , a ja poszłam do kuchni po coś do picia. Usiadłam obok niego. Znów oglądał wiadomości. Ostatnio dość często to robił. Znów o tych nastolatkach. Mówili też o tym blondynie co kiedyś. Podobno przebywa niedaleko naszego miasta. Kiedy reporter powiedział gdzie dokładnie Mat znieruchomiał. Przestał nawet oddychać , a dokładniej udawać . Spojrzałam na niego i chciałam zapytać o co chodzi ,ale wtedy on się odezwał.

M-Musisz iść na polowanie.

S-Po co ? Przecież kazałeś mi trzymać się diety .

M-Sara musisz . Ten blondyn jest wampirem. Obecnie jest pod taką postacią , ale często zmienia wygląd.

S-Co ?

M-Nie będę ci teraz wyjaśniał. Po prostu go znam i jest groźny.

S-Okej , nie musisz się denerwować.

M-Muszę . On może cię zabić .

S-Mnie nie da się zabić.

M-To nie jest śmieszne. Lepiej już chodźmy.

Mat wyłączył telewizor i podał mi kurtkę. Tymczasem ja zakładałam już buty. Wybiegliśmy z domu. Mat wytropił jakieś małe stado . Zaatakował pierwszy. Zostawił mi cała zdobycz. Spojrzałam na niego .

S-To jest twoje . Sama coś złapię.

M-Okej.

Rzuciłam się na kolejną sarnę i zatopiłam w niej kły. Krew wypełniła moje usta. Nie mogłam się powstrzymać. Złapałam jeszcze dwie . W pewnym momencie Mat mnie złapał .

M-Starczy .

S-Nie przesadzaj .

Pocałowałam go w usta i chciałam się odsunąć , ale wtedy objął mnie mocniej i zaczął całować namiętniej. Wziął mnie na ręce i zaczął zdejmować ze mnie ubrania. W pewnym momencie wyczułam czyjąś obecność. Mat postawił mnie na ziemi i zaczął się rozglądać. Tymczasem ja zakładałam już spodnie. Stanęłam obok niego i złapałam go za rękę. Nagle z krzaków wyskoczył Paul.

P-Co wy tu robicie ?

S-Polujemy .

P-Aha ? Ale razem  ?

M-Tak. Przymus.

P-Nie rozumiem.

M-Nie mogę nic powiedzieć więcej .Lepiej dla was .

P-No okej. To ja spadam. Nie będę wam przeszkadzał.

S-Pa.

Paul zniknął gdzie w zaroślach ,a ja spojrzałam na Mata . Zastanawiałam się o co może mu chodzić. Podeszłam do niego bliżej i zawiesiłam mu ręce na szyi.

S-Mi też nie powiesz ?

M-Między innymi nie będę mówił tobie. Cieszyłbym się gdybyś nigdy się o tym nie dowiedziała.

S-Mat.

M-Sara , proszę.

Mat pocałował mnie w usta i przyciągnął do siebie. Po kilku minutach postanowiliśmy wracać do domu . Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku wszyscy na nas spojrzeli. Pewnie mój zapach powoli się zmieniał .

J-Mat słyszałeś ?

M-Tak , ale proszę was nie mówcie o tym i nie myślcie.

J-Nie ma sprawy .



Dobra wiadomość

Weszłam do łazienki i spojrzałam na Lindsay . Wyglądała już o wiele lepiej choć oczy cały czas zwracały na siebie uwagę. 

L-Lepiej ?

S-Tak. Ale twoje oczy są wciąż nienaturalne .

L-Co mam zrobić ?

S- Spróbuj zasłonić je włosami .

L-A może założę okulary ?

S-To będzie bardzo podejrzane. Lepiej nie. Możemy już iść ?

L-Poczekaj. Powiedz mi jak mam się kontrolować . Nie jestem w tym dobra .

S-Dasz radę. Po prostu postaw się samej sobie .

L-Dziękuję .

S-Nie ma za co .

Nie wiedziałam co jest dziwniejsze. Wizyta pani Colvin czy stosunek Lindsay do mnie. To było naprawdę dziwne . Powoli zeszłyśmy ze schodów i weszłyśmy do pokoju . Pani Loe siedziała na sofie . Obok niej Mike , a naprzeciwko Conor i Jessica . Mat stał niedaleko . Lindsay stanęła obok stolika. Miała spuszczoną głowę. Usiadła na fotelu. Tymczasem ja podeszłam do Mata . Usłyszałam w głowie myśli Mata . Chciał żebyśmy poszli i zostawili wszystkich w spokoju. Podeszłam do wyjścia i założyłam buty . Mat zamknął za nami drzwi. Złapałam go za rękę i weszliśmy głębiej w las . Na początku biegliśmy , ale potem już szliśmy . Było już dosyć ciemno . Nie bardzo widziałam w nocy. Odkąd jestem na diecie mam mniej siły i niektóre cechy wampirze zanikają. Czasami nawet trudno mi odczytać czyjeś myśli. Po godzinie byłam już wykończona. Jedyne czego chciałam to położyć się i zasnąć.

S-Mat zatrzymajmy się już. Nie mam siły.

M-Trzeba było powiedzieć wcześniej. Przecież nie musimy odchodzić daleko. Jeśli chcesz możemy zrobić odpoczynek .

S-Okej.

Mat usiadł obok drzewa. Od razu do niego podeszłam i usiadłam na nim. Złapałam go za szyję i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Zaczął się bawić moimi włosami . Zamknęłam oczy. Zobaczyłam moją mamę . Jechała w samochodzie z tatą , Tomem i Kelly. Pomyślałam , że musiała wyjść ze szpitala. Ucieszyłam się. Po chwili otworzyłam oczy. Mat chyba nie zauważył mojej chwilowej nieobecności. Siedzieliśmy tak około piętnastu minut.

M-Wracamy ?

S-Tak . Ale zanieś mnie , proszę.

M-Nie ma sprawy.

Pocałowałam go w usta i chciałam wstawać , ale nieoczekiwanie Mat zaczął biec. Po dosłownie kilku minutach byliśmy pod domem. Mat postawił mnie pod drzwiami. Weszliśmy do środka. Atmosfera była o wiele lepsza niż wcześniej. Postanowiłam nie mieszać się w ich życie prywatne dlatego weszłam z Matem do naszego pokoju. Zaczęłam szukać w komodzie czystej bielizny , potem wybrałam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki , ale kojący prysznic . Rozczesałam włosy i weszłam do pokoju. Mat czekał na swoją kolej. Położyłam się na łóżku . Poszukałam telefonu. Miałam kilka nieodebranych połączeń i wiadomość . Tom napisał , że wypuścili mamę wcześniej i że mam się szykować na wizytę w domu na weekend. Ucieszyłam się. Odłożyłam telefon na szafkę i przykryłam się kołdrą. Po kilku minutach dołączył do mnie Mat. Pocałował mnie w usta i zasnęłam

Wizyta niezapowiedzianego gościa

W tym momencie do domu wszedł Mike . Musiał słyszeć naszą kłótnie ponieważ bardzo dziwnie patrzył na Lindsay .  Podszedł do nas .

M-Bardzo was przepraszam za jej zachowanie . Postaram się żeby więcej się to nie powtórzyło.

S-Nie ma sprawy .

Byłam zaskoczona tym co zrobił Mike. Po przeproszeniu nas wyszedł z domu. Lindsay od razu za nim pobiegła . Przynajmniej będzie spokojnie przez jakiś czas. Po dziesięciu minutach nadal ich nie było . Postanowiłam pójść na górę.  Gdyby przyszli nie chciałabym z nimi siedzieć. Mat poszedł za mną. Byliśmy już w pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka , wtedy zbliżył się do mnie Mat . Objął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował . Następnie wziął się na moją bluzkę . Po kilku sekundach miałam na sobie tylko bieliznę. Leżeliśmy na łóżku i się całowaliśmy. Nagle Mat odskoczył.

S-Co się dzieje ?

M-Ktoś tu jedzie .

S-Zawsze nam ktoś przerywa .

M- Nie marudź tak .

Mat podał mi spodnie , a potem bluzkę. Kiedy byliśmy już ubrani nawet ja usłyszałam odgłos silnika. Zeszliśmy na dół. To Jessica i Conor . Dawno z nimi nie rozmawiałam . Weszli do środka .

C-Gdzie ona jest ?

M-Kto ?

C-Lindsay ? Zabije ją !

S-Conor spokojnie ! Co się stało ?

J-Była niedaleko domu . Rodzice ją widzieli .

S-Co ?!

M-To niemożliwe. Przecież tłumaczyłem jej wiele razy żeby nie pokazywała się w domu i miejscach publicznych .

C-Wiem . Mama zadzwoniła na policję. Na dodatek mają jej zdjęcie. Tata powiedział , że im nie uwierzą dlatego chcieli mieć dowód.

S-Ona zwariowała.

C-Dlatego pytam gdzie jest .

S-Niestety nie wiemy  . Mike ją zabrał .

M-Poczekajcie zadzwonię do niego .

C-Muszą tu być jak najszybciej .

Mat zadzwonił do Mikea i kazał mu przyprowadzić Lindsay , tymczasem ja dałam Conorowi coś na uspokojenie. Po trzydziestu minutach się zjawili . Środek , który podałam zadziałał . Na szczęście. Conor był bardziej opanowany. Usiadł na sofie i zawołał Lindsay. Rozmowa zaczęła się przyjaźnie , ale po dwóch minutach poleciało kilka wyzwisk. Conor wyjął kopertę i podał ją Lindsay. Otworzyła ją i zobaczyła kilka swoich zdjęć. Bardzo się zdenerwowała . Wstała i zrzuciła z komody kilka wazonów. Mike złapał ją i kazał się uspokoić. Nieoczekiwanie pod dom podjechał samochód. Zapach znajomy , ale nie mogłam zidentyfikować osoby. Wtedy Mat zebrał wszystkie stłuczone wazy , Jessica usiadła obok Conora , a Mike złapał Lindsay za rękę i pociągnął po schodach na górę. Po całym domu rozległ się dzwonek . Podeszłam do drzwi razem z Matem . Wtedy zobaczyłam panią Loe Colvin.

S-Dzień dobry .

L-Witaj Saro . Jest może Conor . Mam dla niego kilka wiadomości .

S-Oczywiście. Niech pani wejdzie.

Mama Conora weszła do środka i usiadła naprzeciwko niego. Zaproponowałam herbatę , ale nie chciała nic do picia . Stałam niedaleko Mata i uważnie się przyglądałam . Weszłam do jej głowy.  Dowiedziałam się wielu rzeczy , aż wreszcie rozszyfrowałam jej plan. Ona podejrzewała Conora , że wie gdzie znajduje się Lindsay. Myślała nawet , że jest u nas w domu . Ona nas szpiegowała . Widziała już Lindsay kilka razy. Złapałam Mata za rękę i nieoczekiwanie zamknęłam oczy.  Miałam wizję. Była straszna. Pani Colvin wbijała nóż w klatkę piersiową Conora. Wtedy pojawiła się Lindsay. Poczuła krew brata. Otworzyłam oczy. Byłam w kuchni sama z Matem.

S- Oni tu jeszcze są ?

M-Tak. Nie było cię dosłownie dwie minuty .

S-Ona chce zabić Conora .

M-Co ?!

S-Widziałam . Ona myśli , że on ją porwał. Musimy coś zrobić.

Wróciliśmy do salonu . Jessica wszystko słyszała dlatego była bardziej czujna. Stanęliśmy obok schodów. Wtedy na górze coś zatrzeszczało. Wszyscy spojrzeli na nas.

L-Co to ?

S-Pewnie mój kot. Ostatnio jest bardzo niegrzeczny .

L-Mogę go zobaczyć ?

S-Kota ?

L-Tak.

S-Po co ?

L-Lubię zwierzęta .

S-Może innym razem .

L-Ukrywacie coś ?

S-Nie. Jak pani chce możemy iść do pokoju i go poszukać.

L-Dobrze .

Myślałam , że pani Colvin  da sobie spokój , ale się myliłam . Poszła za mną i Matem. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam lekko otwarte okno .

S-Musiał wyskoczyć przez okno .

L-Możliwe.

Staliśmy już na schodach , wtedy Loe zobaczyła koszulkę . Podeszła bliżej i ją podniosła.

L-Ładna. Pewnie kot ją wyniósł , jest twoja ?

S-Tak.

L-Używasz takich samych perfum jak Lindsay .

S-Możliwe.

L-Okłamujecie mnie ! Gdzie jest moje dziecko ?

S-Pani Colvin , Lindsay zaginęła .

L-Porwaliście ją.

W tym momencie otworzyły się drzwi na samej górze , z których wyszła Lindsay . Podeszła dość blisko , ale nie zbliżyła się do matki.

L-To ona ?

S-Tak .

L-Co jej zrobiliście ? Ona jest taka blada .

S-Nic. Niech pani lepiej zejdzie na dół. Lindsay zaraz dołączy .

L-Na pewno ?

L-Zejdę mamo ,nie martw się.

Pani Colvin zeszła z Matem . Lindsay patrzyła na mnie z wdzięcznością. Zerknęłam na jej twarz . Rzeczywiście była blada. Na szczęście miałam kosmetyki . Otworzyłam drzwi do naszego pokoju i wpuściłam ją. Pokazałam jej kosmetyczkę w łazience , a sama zaczęłam szukać czy nie mam szkieł kompaktowych . Niestety nie znalazłam. Lindsay miała lekko czerwone oczy . Wyglądały lepiej niż na początku , ale nie było rewelacji.