poniedziałek, 31 grudnia 2012

Policja

Przez chwile się jej przyglądałam . Zastanawiałam się , jak przez jeden dzień , kilka godzin może się ktoś zmienić. Amanda była bardzo przestraszona , powiedziałabym , że ledwo trzymała się na nogach.  W jej głowie również wszystko uległo zmianie. Bała się nawet mnie . Cały czas przypominała sobie o blondynie. Kojarzyła z nim coś dziwnego , ale najbardziej chodziło o strach.

M-Sara powinniśmy już iść .

S-Ale Amanda idzie z nami .

M-Jesteś pewna ?

S-Tak. Powiemy policji , że ona zadzwoniła , ale uciekła ponieważ bardzo się bała . 

M-To nie jest najlepszy pomysł , ale niech ci będzie.

S-Jak ją zaprowadzimy ?

M-Wezmę ją na ręce.

S-Ale musimy kazać jej zamknąć oczy  .

M-To nie jest konieczne , ale jak uważasz.

Amanda na początku nie była pewna , ale się zgodziła. Mat wziął ją na ręce i pobiegliśmy w las. W domu byliśmy bardzo szybko . Amanda nie zastanawiała się nawet jak tu się znalazła . Weszliśmy do środka . Conor rozmawiał o czymś z Tomem , a państwo Stark oglądali coś w telewizji. Kiedy nas zobaczyli od razu ciepło nas przywitali i proponowali pomoc. Podziękowałam im za wszystko . Pani Melanie powiedziała , że jeszcze chwilę zostaną. Zgodziłam się . Wróciłam do Amandy . Złapałam ją za rękę .

A-Jesteś zimna .

S-Bo byliśmy na dworze. Choć , przebierzesz się w czyste ubrania.

A-Masz apteczkę ?

S-Tak . Ktoś się zaraz tym zajmie.

Poszłam z nią na górę . W pokoju zaczęłam szukać ubrań na zmianę. Amanda tymczasem weszłam do łazienki i się umyła. Przebrałam się w moje spodnie i podkoszulkę. Uśmiechnęłam się do niej i zeszłyśmy na dół. Usiadłyśmy w salonie. Mat przyniósł apteczkę i opatrzył jej ranę. Potem podał jej coś do picia i zrobił kilka tostów. Kiedy już wszystko zjadła stwierdziłam , że powinnam jej wyjaśnić kilka rzeczy.

S-Amanda pamiętasz może co robił ten człowiek ?

A-Chyba. To trochę dziwne.

S-Opowiadaj .

A-Bo on pił moją krew . Brzmi dziwnie , ale nie pamiętam nic innego . Może zapomniałam , albo mi się to po prostu wydaje

S-To może lepiej nie mów tego nikomu , bo pojedziesz do psychiatry .

A-Wiem , ale ty też nic nie mów . Okej ?

S- Nie ma sprawy . Najważniejsze , że nic ci nie jest.

Dobrze się stało , że Amanda nie była pewna czy naprawdę spijano z niej krew. Cieszyłam się , że nie musiałam mówić jej o mnie . Po kilku minutach zadzwoniłam na policję. Powiedziałam , że jest u nas Amanda . Zadzwoniłam do jej rodziców i ich też powiadomiłam. Wszyscy zjawili się u nas naprawdę szybko. Amanda została zabrana do domu , a my musieliśmy odpowiedzieć na kilka pytań. Wcześniej ustaliliśmy , że ona sama do nas przyszła , a my zadzwoniliśmy po policję. Oczywiście to kupili i nie musieliśmy dalej czegoś zmyślać.

niedziela, 30 grudnia 2012

Dziwne przeczucie

Kiedy usłyszałam słowa Mata dotarło do mnie , że raczej już nie zobaczę Amandy.  Przecież ten wampir jest nieobliczalny. Jak ja mogłam do tego dopuścić. Amanda miała być druhną na moim ślubie. Była moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie udawała , że mnie lubi . Ona po prostu była wspaniała . Nigdy nie pomyślała o mnie źle. Ale ja to straciłam. Moją najlepszą przyjaciółkę. To straszne. Odkąd się tu pojawiłam dzieją się naprawdę dziwne rzeczy.  Ale przecież nie mogę jej zostawić. Muszę ją znaleźć, ocalić. Ona się nie podda ,  nie jest taka.

S-Zacznijmy jej szukać.

M-Jesteś pewna ? Jest bardzo wcześnie .

S-Nie obchodzi mnie to . Mogę iść sama jeśli nikt nie chce mi pomóc.

M-Pójdę z tobą .

P-Ja też .

L-My też .

Zdziwiłam się , że Lindsay chce mi pomóc , ale teraz to nie było najważniejsze. Złapałam za telefon i wybrałam numer do Alexa. Nie usłyszałam jeszcze jednego sygnału , a Mat wyrwał mi komórkę.

S-Co robisz ?

M-Nikt jeszcze nie wie. Musimy być czujni.

S-Czyli gdzie zaczniemy szukać ?

M-My pójdziemy do domu , a Paul i reszta do kina.

S-Dlaczego oni idą tam gdzie ostatnio była Amanda  ?

M-Sara to nie tak .

S-No dobra.

Nie chciałam już dłużej sprzeciwiać się Matowi ponieważ to tylko opóźniało poszukiwania. Zdecydowałam , że nie będę się już kłóciła . Założyłam buty i czekałam już na dworze. Mat porozmawiał chwilę z pozostałymi i dołączył do mnie. Pobiegliśmy do drogi. Potem do domu Amandy. Przez trzy godziny błąkaliśmy się po jej śladach , ale nic. Wreszcie trop zaprowadził nas do sąsiedniego miasta. Niedaleko kina wychwyciliśmy zapach wampira.

M-To on . Ale jego zapach jest wszędzie .

S-Czuję .

M-Wyczuwam też Jessicę i innych . Pewnie się rozdzielili .

S-Może my też tak zróbmy ?

M-Nie , pójdziemy razem .

S-Okej.

Nie podobało mi się to , ale musieliśmy coś zrobić. Zgodziłam się na decyzję Mata i poszliśmy za zapachem . Szliśmy dość długo , ale niestety nic nie znaleźliśmy. Byłam zła , ale próbowaliśmy. Gdy byliśmy ponownie obok kina do Mata zadzwonił telefon . Paul znalazł trop prowadzący za miasto . Od razu pobiegliśmy za nim . Wszyscy spotkaliśmy się na umówionym miejscu .

P-Jego zapach prowadzi dalej.

J-Teraz powinniśmy iść razem, ale boję się o Conora .

M-Ktoś powinien z nim zostać.

L-Może Sara ?

S-O nie , muszę znaleźć Amandę.

M-Ale ktoś musi zostać z Conorem.  Chciałabyś gdyby ktoś go zaatakował.

S-Ale przecież blondyn jest w innym mieście.

L-Ale może nie działa w pojedynkę.

S-Mat , proszę .

M-Ja ciebie też . Będę dzwonił .

S-Jak zwykle ja . Masz mnie ciągle informować.

M-Okej.

Byłam zła , ale gdyby stało się coś Conorowi nigdy bym sobie tego nie wybaczyła . W drodze powrotnej ponownie mijałam kino , ale tym razem byłam od niego dosyć daleko. Okazało się , że policja prowadzi poszukiwanie. Widziałam z nimi Alexa . Pokazywał im gdzie to się zaczęło. Paul dobrze wybrał . Rzeczywiście Alex wskazał stronę , w którą odjechał samochód z Amandą. W domu byłam po trzydziestu minutach . W środku na szczęście zastałam Conora .  Kiedy mnie zobaczył bardzo się zdziwił , ale nic nie powiedział. Usiadłam obok niego i położyłam telefon  na stoliku . Siedziałam nieruchomo. Nawet nie oddychałam. Patrzyłam przed siebie . Po kilku minutach dostałam wiadomość od Mata. " Jesteśmy już dość blisko. Gdybyś mogła to nie dzwoń do mnie przez najbliższy czas . Kocham Mat ."  Po tej wiadomości zrobiłam się jeszcze bardziej nerwowa. Usiadłam wygodniej na sofie i spojrzałam na Conora.

S- Odsuń się teraz . Muszę coś sprawdzić.

C-Mam wyjść z domu ?

S-Nie. Usiądź niedaleko , ale nie za blisko .

C-Okej.

S-Ostatnio słabo u mnie z samokontrolą  .

Poczekałam , aż Conor się przesiądzie i zamknęłam oczy . Na początku widziałam tylko ciemność. Gdy zaczęłam otwierać oczy zobaczyłam Mata i pozostałych. Czaili się obok ciemnego budynku . Nie domu , to chyba opuszczony hotel . Przyglądałam się wszystkiemu z bliska . Mat szedł z Jessicą z jednej strony , a Paul , Lindsay i Mike z drugiej. W pewnym momencie wszyscy się zatrzymali . Z budynku wybiegł blondyn. Był całym w krwi. Nie swojej krwi. Lindsay zaczęła się rozpraszać. Czuła ludzką krew. Mike trzymał ją mocno za rękę , ale nie było łatwo. Przeniosłam wzrok na pozostałych. Mat był zdenerwowany . Mówił coś do porywacza , ale nie bardzo rozumiałam co . Wreszcie Paul się na niego rzucił , ale tamten uciekł . Otworzyłam oczy. Okazało się , że stoję w korytarzu. Weszłam z powrotem do salonu .

S-Co ja robiłam ?

C-Różne rzeczy .

S-Jak długo mnie nie było ?

C-Jakieś pół godziny.

S-Aż tyle ?

C-No tak.  Chciałem cię budzić , ale wtedy zaczęłaś chodzić.

S-Mówiłam coś ?

C-Tak. Ale to nie było nic sensownego .

S-A co mniej więcej  ?

C-Coś o ucieczce . Mówiłaś do kogoś , że musimy uciekać .

S-Serio ? A może miałam na myśli nas ?

C-Nie wiem.

S-Zostajemy ?

C-Chyba tak.

Ponownie usiadłam na sofie , ale czułam coś dziwnego. Coś podpowiadało mi , że grozi nam niebezpieczeństwo. Siedziałam jeszcze przez dziesięć minut , ale to mnie przerosło.

S-Conor , coś jest nie tak. Muszę pomóc Matowi .

C-Zostanę sam.

S-Nie. Zadzwonię po Toma lub jego rodziców.

C-Sara , nie znam ich .

S-Są mili.

Wzięłam telefon ze stolika i zadzwoniłam . Na szczęście byli w domu . Szczerze to ucieszyli się , że mi pomogą. Byli u nas już po trzydziestu minutach.  Nie chcieli puścić mnie samej , ale w końcu się zgodzili. Tom chciał iść ze mną , ale mu nie pozwoliłam. Wybiegłam z domu i pędziłam najszybciej jak potrafiłam. Minęłam kino , po kilkudziesięciu  minutach byłam prawie na miejscu . Rozpoznałam po zapachu Mata. Nawet słyszałam jego myśli. Chyba wyczuł moją obecność. Kazał mi się zatrzymać. Posłuchałam go. Przysłuchiwałam się wszystkiemu. Blondyn nazywał się Diego Galameau . Mówił coś o ponownym spotkaniu i o zemście. Słyszałam jeszcze jak Paul zagroził mu , a tamten uciekł. Kiedy już go nie słyszałam podbiegłam do nich .

M-Miałaś pilnować Conora .

S-Nie jest sam .

M-A z kim ?

S-Rodzicami Toma .

M-Ten psychopata też tam jest ?

S- On nie jest psychopatą.

M-Co teraz zrobimy ?

L-Zadzwońmy na policję .

S-Ale musimy tu zostać i ich przypilnować.

M-Na pewno zostaniemy .

S-Czekaj . Słyszycie ?

J-Co ?

S-Coś tyka .

M-O nie. Musimy wszystkich ewakuować.

S-Nie wiem czy starczy czasu. Słyszę Amandę . Ledwo oddycha. Muszę tam iść.

M-Rozpozna cię.

S-A masz inny pomysł ?

M-No nie.

Zdecydowaliśmy , że wejdę ja , Mat , Paul i Jessica . Mike musiał pilnować Lindsay . W środku było bardzo ciemno. Wszędzie pełno ludzkiej krwi. Od tego zapachu ciężko nad sobą panowałam. Złapałam Mata za rękę i mocno ją ścisnęłam. Weszłam do pokoju , w którym była Amanda. Spojrzałam na nią. Ledwo widziała , ale mnie poznała . Pomogłam jej wstać . Złapałam jeszcze dwie dziewczyny i w szybkim tempie wyprowadziłam z domu. Kazałam im iść daleko od budynku , ale miały być na widoku . Po pięciu minutach budynek był pusty. Poszliśmy do porwanych dziewczyn . Były przerażone. Bały się nawet nas. Podeszłam do Amandy .

S-Jak się czujesz ?

A-Nie dobrze. Chyba krwawię .

S-Pokaż .

Zerknęłam na jej szyję. Rzeczywiście leciałam krew. Chciałam zatkać czymś ranę , ale to nie był najlepszy pomysł. Po dotknięciu jej krwi poczułam na ręce ciepły płyn. Przez chwilę przyglądałam się swojej dłoni , aż poczułam zapach cieczy. Na szczęście Mat pojawił się obok mnie i wytarł rękę. Popatrzył na Amandę i uśmiechnął się do niej .

M-Zabierzemy cię teraz do domu .

A-A one ?

M-Policja już jedzie.

S-Musimy ci coś wytłumaczyć.

A-Ale co ?

M-Opowiemy ci w domu .

sobota, 29 grudnia 2012

Opowieść

Chciałam mu uciec , ale był szybszy. Złapał mnie w najmniej spodziewanym momencie. Próbowałam mu się wyrywać , ale to nie miało sensu.

M-Sara , uspokój się. Nie pomożesz jej sama.

S-Mat on ją zabije . Muszę coś zrobić .

M-Wróćmy do domu. Wymyślimy coś.

Nie chciałam wracać , ale nie mogłam też iść sama. Musiałam poprosić wszystkich o pomoc. Do samego domu Mat cały czas mnie pilnował. Nie chciał żebym mu uciekła ponownie. Zresztą ja nie miałam takiego zamiaru. Chciałam tylko pomóc Amandzie. W domu na nas czekali. Kiedy tylko weszliśmy do środka Jessica zaczęłam nam tłumaczyć jak to się stało. Zastanawiałam się skąd tyle wiem , ale okazało się , że wszystko widział Alex. Dziwiłam się dlaczego porywacz nie porwał również go , ale to nie miało teraz żadnego znaczenia. Z tego co mówiła Jessica , Amandę porwano dzisiaj około godziny temu. Zastanawiałam się gdzie ona była. Przecież jest bardzo wcześnie , ale z dalszych wyjaśnień wynikło to , że była ona z Alexem w kinie. Oglądali jakiś horror , pewnie premierę. Kiedy Jessica skończyła opowiadać pobiegłam na górę. Zaczęłam szukać telefonu. Oczywiście nie mogłam go znaleźć . Do pokoju wszedł Mat. Pomógł mi go odszukać. Pierwszą osobą , do której zadzwoniłam był Paul . Kazałam mu jak najprędzej do nas przyjechać. Kiedy się rozłączyłam . Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam chodzić w kółko.

M-Sara wszystko będzie dobrze .

S-Nie będzie. Żadna z porwanych osób się nie odnalazła. Wiedziałam , że jakiś psychopata kręci się w okolicy. Powinnam była pilnować Amandy .

M-To nie twoja wina .

S-A czyja ?

M-Sara nie martw się. Odnajdziemy ją. Nas jest więcej .

S-Skąd wiesz , że on działa w pojedynkę.

M-Zawsze jest mowa o blondynie.

Byłam załamana . Moja przyjaciółka została porwana. To najgorsza rzecz jaka mogła mnie spotkać. Była w bardzo złym nastroju. Usiadłam na łóżku . Mat próbował mnie pocieszyć , ale jakoś mu to nie wychodziło. Po dziesięciu minutach się poddał. Po prostu siedział ze mną i milczał. Po kolejnych dziesięciu minutach zjawił się Paul . Od razu zbiegłam na górę kiedy wszedł do domu. Popatrzył na mnie i otworzył szerzej oczy.

S-To dla mojego bezpieczeństwa.

P-Rozumiem.

S-Wiesz o Amandzie ?

P-Wiem. To dlatego po mnie zadzwoniłaś .

S-Tak . Możesz ją odnaleźć  ?

P-Oczywiście , że mogę , ale nie wiem z kim mam do czynienia .

S-Mat ci o nim opowie.

M-Ja ?

S-Tak . Znasz go chyba .

M-Nie bardzo . Obserwowałem go w telewizji. Na żywo widziałem go tylko parę razy , ale nie życzę komuś tego.

S-Musisz coś powiedzieć . Musimy ratować Amandę.

Mat przez chwilę zwlekał. Byłam zła , że nie chciał mówić . Pewnie coś go kiedyś złego spotkało ,  o czym oczywiście nie wiem . Stanęłam obok niego i złapałam go za rękę. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał w oczy . Przekazał mi w myślach wiadomość , że robi to tylko dla mnie. Ucieszyłam się . Zaczął opowiadać. Jego historia była bardzo dziwna. Trochę poplątana. Opowiadał , że dawno temu , kiedy był jeszcze młodym wampirem wpadł na tego blondyna . Widział jak porywa ludzi i ich zabija . Chciał temu zapobiec , ale ktoś zrobił to za niego . Niestety to nie był najlepszy pomysł , ponieważ wampir , który go powstrzymał stracił wszystko co miał. Żonę oraz dzieci. Z opowieści wynikało , że żona była wampirem , a dzieci adoptowane.

S-Czyli go nie powstrzymamy ?

P-Musimy go powstrzymać.

M-Poświęcisz swoją rodzinę ?

P- Nic im nie będzie.

M-Jesteś pewien ?

S- Mat proszę . Gdy nie będzie dało się nic zrobić to trudno .

M-Nie mogę poświęcić twojego życia .

S- Poradzimy sobie .

Mat chciał mi zaprzeczyć , ale wtedy zauważył , że dzieje się ze mną coś dziwnego . Podszedł do mnie i po prostu posadził na sofie . Usiadł obok mnie i złapał za rękę. Zamknęłam oczy. Widziałam Amandę . Była cała brudna . Siedziała w jakimś ciemnym pokoju . Nie była sama , ale nikogo nie rozpoznałam. Przypatrzyłam się jej uważnie. Była jeszcze człowiekiem choć miała ślady po kłach na szyi . Była związana . Płakała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu , w którym była i zobaczyłam jego. Kucał obok jednej z dziewczyn i spijał z niej krew. Amanda płakał coraz głośniej. Chciałam jej pomóc ,ale nie mogłam. Przyglądałam się uważnie blondynowi. Denerwował go hałas ponieważ płakało kilka dziewczyn. W pewnym momencie wstał i uderzył jedną . Wylądowała na drugiej ścianie. Nie wiem czy żyła , ale prawie się nie ruszała. Spojrzałam ponownie na Amandę. W jej oczach było widać strach . Widziałam jak prosi o pomoc. Chciałam jeszcze się im przyglądać , ale nic już nie widziałam . Tylko czerń . Otworzyłam oczy.  Spojrzałam na Mata i zaczęłam płakać.

M-Co z nią ?

S-Nie wiem.

M-Nie żyje ?

S-Żyje , ale nie pociągnie za długo .

M-Gdzie jest ?

S-Nie wiem . Tam są wszystkie. On pije ich krew . Jedną chyba zabił .

M-Znajdziemy ją .

Blondyn psychopata

Kiedy weszliśmy do domu nikt nie zwrócił na nas uwagi. Wyglądało na to , że wszystko wróciło do normy. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę . Zajrzałam do środka i ją zamknęłam. Byłam głodna , ale nie chciało mi się jeść normalnego pokarmu. Spojrzałam na Mata . Nie wyglądał na zadowolonego . Twierdził , że gdy pije krew kompletnie inaczej pachnę .  Zresztą na pewno bał się , że mój organizm w końcu nie będzie chciał przyjmować ludzkiego jedzenia . Dla mnie to nie miało znacznej różnicy. Oparłam się o blat w kuchni . Zajrzałam do salonu. Zobaczyłam Conora. To przez niego chciało mi się krwi . Zauważyłam , że po dłuższej diecie słabiej się kontroluję. Postałam tak jeszcze chwilę , ale to nie miało sensu . Ból w gardle tylko narastał , a ja nie miałam ochoty z nim walczyć. Postanowiłam zapolować. Nie obchodziło mnie czy Mat pójdzie ze mną. Po prostu musiałam. Zaczęłam zbliżać się do drzwi. Mat dołączył do mnie po chwili. Nie był zadowolony , ale nie chciał też żebym cierpiała. Gdy byliśmy na zewnątrz zaczęłam biec. Chciałam jak najszybciej pozbyć się zapachu Conora. W lesie było cicho . Zatrzymałam się po trzydziestu minutach drogi. Chciałam być jak najdalej domu. Stanęłam obok drzewa . Mat podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

M-Sara co się z tobą dzieje ?

S-Nic. Nie mogłam wytrzymać.

M-Ale przecież dawałaś sobie wcześniej radę.

S-Wcześniej tak , ale obecnie nie daję. Zapomniałam jak to już jest. Nawet kiedy widziałam krew nie miałam na nią ochoty.

M-Czyli teraz jesteś jak początkujący ?

S-Ej , aż tak źle mnie oceniasz ?

M-Żartuje .

S-Mam nadzieje  .

Uśmiechnęłam się do Mata i wyjęłam rękę z jego objęć. Odwróciłam się do niego i starałam się wsłuchać w las. Zamknęłam oczy . Po chwili usłyszałam odgłosy zwierząt. Było ich tam całkiem sporo. Otworzyłam oczy i zaczęłam biec w ich stronę. Mat cały czas pilnował mnie z tyłu. Dobiegłam do celu i znalazłam stado saren. Rzuciłam się na jedną , potem na drugą. Było mi trochę głupio ponieważ Mat tylko mi się przyglądał. W pewnym momencie podeszłam do niego i pocałowałam .

S-Nie przyłączysz się ?

M-Z chęcią , ale muszę cię pilnować. Jesteśmy dość daleko od domu .

S-Daj spokój . Poradzimy sobie.

Mat przez chwilę się wahał , ale jednak został na swoim miejscu . Trochę się rozczarowałam , ale nie mogłam go do niczego zmusić. Nie chciałam dalej polować sama , dlatego skończyłam na dwóch. Otrzepałam się i złapałam go za rękę.

S-Wróćmy do naszego miasta , ale zostańmy w lesie.

M-W lesie ?

S-Nie chcę być w domu. Tam nie możemy nic robić razem .

M-Brzmi kusząco .

S-Przekonamy się.

Mat złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Droga powrotna zajęła nam o wiele mniej czasu. W pewnym momencie poczułam nasz zapach. Oznaczało to , że jesteśmy już naprawdę blisko. Pierwszy zatrzymał się Mat. Zatrzymując się mocniej ścisnął moją dłoń i przysunął mnie do siebie . Przylgnęłam do niego całym ciałem . Spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam w usta. Odwzajemnił pocałunek i zaczął rozpinać mi bluzkę. Tymczasem ja zajęłam się jego spodniami. Byliśmy już w samej bieliźnie , wtedy zadzwonił telefon. Dziwiłam się , że w ogóle był tu jakiś zasięg , ale wszystko przecież jest możliwe. Mat sięgnął po komórkę i odebrał .

J-Wracajcie . Było kolejne porwanie .

M-Gdzie ?

J-W naszym mieście .

M-Kogo porwano ?

J-Amandę Spark .

Kiedy to usłyszałam zapadł mi się grunt pod nogami. Moja przyjaciółka została porwana przez wampira psychopatę. Nie mogłam dłużej czekać. Założyłam swoje ubrania i nie zwracałam już na nic uwagi. Zaczęłam biec w stronę drogi. Słyszałam za sobą Mata , ale nie mogłam się zatrzymać. Musiałam ją znaleźć. Biegłam coraz szybciej. Niestety Mat mnie wyprzedził.

piątek, 28 grudnia 2012

Prawda

Przez krótką chwilę im się przyglądałam , ale nikt nie pozwolił mi zajrzeć wgłąb myśli.  Zdenerwowałam się  i poszłam na górę . Mat od razu poszedł za mną , ale nie zwracałam na niego uwagi. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi . Wzięłam prysznic . Kiedy wyszłam Mat czekał na mnie na łóżku . Chciał coś powiedzieć ale zrezygnował. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się po dwóch godzinach . Nie byłam już zmęczona . Spojrzałam na zegarek . Była piąta rano . Wstałam z łóżka i zaczęłam się przebierać. Mat usłyszał , że wstałam i przyszedł na górę. Stanął w drzwiach i uważnie mi się przyglądał .

S - Musimy porozmawiać .

M-Wiem . Ubierz się , będę czekał na dole.

S-Okej.

Szybko założyłam jakieś ubrania i zbiegłam na dół. Mat czekał obok drzwi. Założyłam buty i wyszliśmy z domu. Zaczęłam biec przed siebie . Mat przez chwilę był w tyle ale zaraz mnie dogonił. Biegliśmy krótko , ale dość szybko. Pierwszy zatrzymał się on . Prawie na niego wpadłam , ale w odpowiednim momencie mnie złapał i postawił . Staliśmy blisko siebie . Mat spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

S-Powiesz o co chodzi z tym blondynem  ?

M-Powiedzmy , że ci powiem , ale nie wszystko.

S-Ale dlaczego  ?

M-To niebezpieczne.

S-Okej. Wyjaśnij mi chociaż o co chodzi .

M-Ten blondyn jest bardzo niebezpieczny. Jest wampirem psychopatą. Wolałbym żeby na ciebie nie wpadł pod postacią człowieka , dlatego kazałem ci zapolować .

S-I nie mogłeś mi tego powiedzieć od razu ?

M-Sara to naprawdę niebezpieczne. Wolałbym żebyś o to nie wypytywała .

S-No dobrze , skoro tak uważasz.

Mat był mi wdzięczny . Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta . Po piętnastu minutach wróciliśmy do domu.

czwartek, 27 grudnia 2012

Ponowne bycie wampirem

Kiedy się obudziłam było już po dziewiątej. Zastanawiałam się dlaczego Mat mnie nie obudził. Założyłam jakąś bluzę i zeszłam na dół . W salonie był Conor , Jessica , Mike i Lindsay. Mat oczywiście był w kuchni i robił śniadanie. Popatrzyłam na nich wszystkich i się zdziwiłam .  Wszyscy mnie przywitali nawet Lindsay. Byłam w szoku. Weszłam do kuchni i usiadłam na krześle .

M-Już wstałaś ?

S-Chyba dopiero . Mat będziemy mięli kłopoty .

M-Dzisiaj są warsztaty historyczne. Zaczynają się od jedenastej .

S-Skąd wiesz ?

M-Mam znajomości.

Popatrzyłam na Mata , ale on nic nie powiedział tylko pocałował mnie w usta i postawił przede mną talerz z jajecznicą. Szczerze to nie byłam głodna , ale nie mogłam się oprzeć temu zapachowi. Po śniadaniu poszłam na górę. Przebrałam się w czyste ubrania , a potem umyłam zęby i uczesałam się. Zeszłam na dół. Usiadłam obok Mata. Oglądaliśmy wiadomości . Znów był artykuł o porwaniach nastolatków. Mat złapał pilot i szybko przełączył na coś innego . Po godzinie zaczęliśmy się szykować. Zauważyłam , że Lindsay zostaje dzisiaj sama. Trochę się niepokoiłam , ale wiedziałam , że raczej nie zrobi niczego złego. W szkole od razu skierowali wszystkich na halę. Uczniowie z młodszych klas przygotowywali referaty i puszczali różne filmy na projektorze. Po godzinie zaczęłam się nudzić. Zresztą nie tylko ja. Niektórzy chłopcy nawet spali , ale dla mnie to  trochę lekceważące . Oparłam głowę o ramię Mata i starałam się słuchać. Po kolejnej godzinie film się skończył . Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Na środek wyszedł przewodniczący szkoły i kazał nam wychodząc zapisać swoją obecność. Byliśmy niedaleko drzwi . Wtedy Mat podał mi kluczyki i kazał iść do samochodu , a on poszedł nas zapisać. Na parkingu był spory ruch. Wsiadłam do samochodu od strony pasażera i czekałam na Mata. W pewnym momencie poczułam za sobą czyjś zapach . Wystraszyłam się. To nie był człowiek , ale zapach był znajomy . Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam Toma. Nie mojego brata , tylko kolegę. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko oczy.

S-Co ty tu robisz ?

T-Może to dziwnie zabrzmi ,ale przyszedłem ci podziękować.

S-Mi ?

T-Tak. Gdyby nie ty Camile byłaby już martwa , a teraz nadal jest moją dziewczyną.

S-Nie musisz mi dziękować. Ale lepiej już idź.

T-Wiem. Mat mnie nie lubi . Zresztą się mu nie dziwie .

S-Tom nie mów tak. Po prostu lepiej idź.

T-Okej .Spadam.

Tom wysiadł z samochodu i szedł w kierunku wyjazdu , ale wtedy zauważył go Mat. Tak jak myślałam strasznie się zdenerwował . Przez chwilę stał w miejscu . Postanowiłam do niego podejść . Wtedy on ruszył w stronę Toma. Szedł wolno ,ale zdecydowanym krokiem . Dobiegłam do niego i złapałam go za rękę. Starałam się go odciągnąć ale nie miałam tyle siły. Zauważyłam , że kilka osób się nam przygląda.

S-Mat wracaj ! Uspokój się.

M-Muszę mu tylko coś powiedzieć.

S-Mat , proszę. Wszyscy patrzą. Nie chcę żebyś coś m zrobił. Opanuj się.

M-Sara wracaj do samochodu.

S-Idziesz ze mną ?

M-Nie.

S-No to ja też. Jeśli mu coś zrobisz to pożałujesz . On przyszedł mi podziękować.

M-Sara , proszę .

S-Nie Mat. Nie ma takiej opcji . Wracamy .

Mat stanął na chwilę i po chwili już wracaliśmy. Cieszyłam się , że mnie posłuchał. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. W domu nie było nikogo. Byliśmy sami. Mat usiadł przed telewizorem , a ja poszłam do kuchni po coś do picia. Usiadłam obok niego. Znów oglądał wiadomości. Ostatnio dość często to robił. Znów o tych nastolatkach. Mówili też o tym blondynie co kiedyś. Podobno przebywa niedaleko naszego miasta. Kiedy reporter powiedział gdzie dokładnie Mat znieruchomiał. Przestał nawet oddychać , a dokładniej udawać . Spojrzałam na niego i chciałam zapytać o co chodzi ,ale wtedy on się odezwał.

M-Musisz iść na polowanie.

S-Po co ? Przecież kazałeś mi trzymać się diety .

M-Sara musisz . Ten blondyn jest wampirem. Obecnie jest pod taką postacią , ale często zmienia wygląd.

S-Co ?

M-Nie będę ci teraz wyjaśniał. Po prostu go znam i jest groźny.

S-Okej , nie musisz się denerwować.

M-Muszę . On może cię zabić .

S-Mnie nie da się zabić.

M-To nie jest śmieszne. Lepiej już chodźmy.

Mat wyłączył telewizor i podał mi kurtkę. Tymczasem ja zakładałam już buty. Wybiegliśmy z domu. Mat wytropił jakieś małe stado . Zaatakował pierwszy. Zostawił mi cała zdobycz. Spojrzałam na niego .

S-To jest twoje . Sama coś złapię.

M-Okej.

Rzuciłam się na kolejną sarnę i zatopiłam w niej kły. Krew wypełniła moje usta. Nie mogłam się powstrzymać. Złapałam jeszcze dwie . W pewnym momencie Mat mnie złapał .

M-Starczy .

S-Nie przesadzaj .

Pocałowałam go w usta i chciałam się odsunąć , ale wtedy objął mnie mocniej i zaczął całować namiętniej. Wziął mnie na ręce i zaczął zdejmować ze mnie ubrania. W pewnym momencie wyczułam czyjąś obecność. Mat postawił mnie na ziemi i zaczął się rozglądać. Tymczasem ja zakładałam już spodnie. Stanęłam obok niego i złapałam go za rękę. Nagle z krzaków wyskoczył Paul.

P-Co wy tu robicie ?

S-Polujemy .

P-Aha ? Ale razem  ?

M-Tak. Przymus.

P-Nie rozumiem.

M-Nie mogę nic powiedzieć więcej .Lepiej dla was .

P-No okej. To ja spadam. Nie będę wam przeszkadzał.

S-Pa.

Paul zniknął gdzie w zaroślach ,a ja spojrzałam na Mata . Zastanawiałam się o co może mu chodzić. Podeszłam do niego bliżej i zawiesiłam mu ręce na szyi.

S-Mi też nie powiesz ?

M-Między innymi nie będę mówił tobie. Cieszyłbym się gdybyś nigdy się o tym nie dowiedziała.

S-Mat.

M-Sara , proszę.

Mat pocałował mnie w usta i przyciągnął do siebie. Po kilku minutach postanowiliśmy wracać do domu . Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku wszyscy na nas spojrzeli. Pewnie mój zapach powoli się zmieniał .

J-Mat słyszałeś ?

M-Tak , ale proszę was nie mówcie o tym i nie myślcie.

J-Nie ma sprawy .



Dobra wiadomość

Weszłam do łazienki i spojrzałam na Lindsay . Wyglądała już o wiele lepiej choć oczy cały czas zwracały na siebie uwagę. 

L-Lepiej ?

S-Tak. Ale twoje oczy są wciąż nienaturalne .

L-Co mam zrobić ?

S- Spróbuj zasłonić je włosami .

L-A może założę okulary ?

S-To będzie bardzo podejrzane. Lepiej nie. Możemy już iść ?

L-Poczekaj. Powiedz mi jak mam się kontrolować . Nie jestem w tym dobra .

S-Dasz radę. Po prostu postaw się samej sobie .

L-Dziękuję .

S-Nie ma za co .

Nie wiedziałam co jest dziwniejsze. Wizyta pani Colvin czy stosunek Lindsay do mnie. To było naprawdę dziwne . Powoli zeszłyśmy ze schodów i weszłyśmy do pokoju . Pani Loe siedziała na sofie . Obok niej Mike , a naprzeciwko Conor i Jessica . Mat stał niedaleko . Lindsay stanęła obok stolika. Miała spuszczoną głowę. Usiadła na fotelu. Tymczasem ja podeszłam do Mata . Usłyszałam w głowie myśli Mata . Chciał żebyśmy poszli i zostawili wszystkich w spokoju. Podeszłam do wyjścia i założyłam buty . Mat zamknął za nami drzwi. Złapałam go za rękę i weszliśmy głębiej w las . Na początku biegliśmy , ale potem już szliśmy . Było już dosyć ciemno . Nie bardzo widziałam w nocy. Odkąd jestem na diecie mam mniej siły i niektóre cechy wampirze zanikają. Czasami nawet trudno mi odczytać czyjeś myśli. Po godzinie byłam już wykończona. Jedyne czego chciałam to położyć się i zasnąć.

S-Mat zatrzymajmy się już. Nie mam siły.

M-Trzeba było powiedzieć wcześniej. Przecież nie musimy odchodzić daleko. Jeśli chcesz możemy zrobić odpoczynek .

S-Okej.

Mat usiadł obok drzewa. Od razu do niego podeszłam i usiadłam na nim. Złapałam go za szyję i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Zaczął się bawić moimi włosami . Zamknęłam oczy. Zobaczyłam moją mamę . Jechała w samochodzie z tatą , Tomem i Kelly. Pomyślałam , że musiała wyjść ze szpitala. Ucieszyłam się. Po chwili otworzyłam oczy. Mat chyba nie zauważył mojej chwilowej nieobecności. Siedzieliśmy tak około piętnastu minut.

M-Wracamy ?

S-Tak . Ale zanieś mnie , proszę.

M-Nie ma sprawy.

Pocałowałam go w usta i chciałam wstawać , ale nieoczekiwanie Mat zaczął biec. Po dosłownie kilku minutach byliśmy pod domem. Mat postawił mnie pod drzwiami. Weszliśmy do środka. Atmosfera była o wiele lepsza niż wcześniej. Postanowiłam nie mieszać się w ich życie prywatne dlatego weszłam z Matem do naszego pokoju. Zaczęłam szukać w komodzie czystej bielizny , potem wybrałam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki , ale kojący prysznic . Rozczesałam włosy i weszłam do pokoju. Mat czekał na swoją kolej. Położyłam się na łóżku . Poszukałam telefonu. Miałam kilka nieodebranych połączeń i wiadomość . Tom napisał , że wypuścili mamę wcześniej i że mam się szykować na wizytę w domu na weekend. Ucieszyłam się. Odłożyłam telefon na szafkę i przykryłam się kołdrą. Po kilku minutach dołączył do mnie Mat. Pocałował mnie w usta i zasnęłam

Wizyta niezapowiedzianego gościa

W tym momencie do domu wszedł Mike . Musiał słyszeć naszą kłótnie ponieważ bardzo dziwnie patrzył na Lindsay .  Podszedł do nas .

M-Bardzo was przepraszam za jej zachowanie . Postaram się żeby więcej się to nie powtórzyło.

S-Nie ma sprawy .

Byłam zaskoczona tym co zrobił Mike. Po przeproszeniu nas wyszedł z domu. Lindsay od razu za nim pobiegła . Przynajmniej będzie spokojnie przez jakiś czas. Po dziesięciu minutach nadal ich nie było . Postanowiłam pójść na górę.  Gdyby przyszli nie chciałabym z nimi siedzieć. Mat poszedł za mną. Byliśmy już w pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka , wtedy zbliżył się do mnie Mat . Objął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował . Następnie wziął się na moją bluzkę . Po kilku sekundach miałam na sobie tylko bieliznę. Leżeliśmy na łóżku i się całowaliśmy. Nagle Mat odskoczył.

S-Co się dzieje ?

M-Ktoś tu jedzie .

S-Zawsze nam ktoś przerywa .

M- Nie marudź tak .

Mat podał mi spodnie , a potem bluzkę. Kiedy byliśmy już ubrani nawet ja usłyszałam odgłos silnika. Zeszliśmy na dół. To Jessica i Conor . Dawno z nimi nie rozmawiałam . Weszli do środka .

C-Gdzie ona jest ?

M-Kto ?

C-Lindsay ? Zabije ją !

S-Conor spokojnie ! Co się stało ?

J-Była niedaleko domu . Rodzice ją widzieli .

S-Co ?!

M-To niemożliwe. Przecież tłumaczyłem jej wiele razy żeby nie pokazywała się w domu i miejscach publicznych .

C-Wiem . Mama zadzwoniła na policję. Na dodatek mają jej zdjęcie. Tata powiedział , że im nie uwierzą dlatego chcieli mieć dowód.

S-Ona zwariowała.

C-Dlatego pytam gdzie jest .

S-Niestety nie wiemy  . Mike ją zabrał .

M-Poczekajcie zadzwonię do niego .

C-Muszą tu być jak najszybciej .

Mat zadzwonił do Mikea i kazał mu przyprowadzić Lindsay , tymczasem ja dałam Conorowi coś na uspokojenie. Po trzydziestu minutach się zjawili . Środek , który podałam zadziałał . Na szczęście. Conor był bardziej opanowany. Usiadł na sofie i zawołał Lindsay. Rozmowa zaczęła się przyjaźnie , ale po dwóch minutach poleciało kilka wyzwisk. Conor wyjął kopertę i podał ją Lindsay. Otworzyła ją i zobaczyła kilka swoich zdjęć. Bardzo się zdenerwowała . Wstała i zrzuciła z komody kilka wazonów. Mike złapał ją i kazał się uspokoić. Nieoczekiwanie pod dom podjechał samochód. Zapach znajomy , ale nie mogłam zidentyfikować osoby. Wtedy Mat zebrał wszystkie stłuczone wazy , Jessica usiadła obok Conora , a Mike złapał Lindsay za rękę i pociągnął po schodach na górę. Po całym domu rozległ się dzwonek . Podeszłam do drzwi razem z Matem . Wtedy zobaczyłam panią Loe Colvin.

S-Dzień dobry .

L-Witaj Saro . Jest może Conor . Mam dla niego kilka wiadomości .

S-Oczywiście. Niech pani wejdzie.

Mama Conora weszła do środka i usiadła naprzeciwko niego. Zaproponowałam herbatę , ale nie chciała nic do picia . Stałam niedaleko Mata i uważnie się przyglądałam . Weszłam do jej głowy.  Dowiedziałam się wielu rzeczy , aż wreszcie rozszyfrowałam jej plan. Ona podejrzewała Conora , że wie gdzie znajduje się Lindsay. Myślała nawet , że jest u nas w domu . Ona nas szpiegowała . Widziała już Lindsay kilka razy. Złapałam Mata za rękę i nieoczekiwanie zamknęłam oczy.  Miałam wizję. Była straszna. Pani Colvin wbijała nóż w klatkę piersiową Conora. Wtedy pojawiła się Lindsay. Poczuła krew brata. Otworzyłam oczy. Byłam w kuchni sama z Matem.

S- Oni tu jeszcze są ?

M-Tak. Nie było cię dosłownie dwie minuty .

S-Ona chce zabić Conora .

M-Co ?!

S-Widziałam . Ona myśli , że on ją porwał. Musimy coś zrobić.

Wróciliśmy do salonu . Jessica wszystko słyszała dlatego była bardziej czujna. Stanęliśmy obok schodów. Wtedy na górze coś zatrzeszczało. Wszyscy spojrzeli na nas.

L-Co to ?

S-Pewnie mój kot. Ostatnio jest bardzo niegrzeczny .

L-Mogę go zobaczyć ?

S-Kota ?

L-Tak.

S-Po co ?

L-Lubię zwierzęta .

S-Może innym razem .

L-Ukrywacie coś ?

S-Nie. Jak pani chce możemy iść do pokoju i go poszukać.

L-Dobrze .

Myślałam , że pani Colvin  da sobie spokój , ale się myliłam . Poszła za mną i Matem. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam lekko otwarte okno .

S-Musiał wyskoczyć przez okno .

L-Możliwe.

Staliśmy już na schodach , wtedy Loe zobaczyła koszulkę . Podeszła bliżej i ją podniosła.

L-Ładna. Pewnie kot ją wyniósł , jest twoja ?

S-Tak.

L-Używasz takich samych perfum jak Lindsay .

S-Możliwe.

L-Okłamujecie mnie ! Gdzie jest moje dziecko ?

S-Pani Colvin , Lindsay zaginęła .

L-Porwaliście ją.

W tym momencie otworzyły się drzwi na samej górze , z których wyszła Lindsay . Podeszła dość blisko , ale nie zbliżyła się do matki.

L-To ona ?

S-Tak .

L-Co jej zrobiliście ? Ona jest taka blada .

S-Nic. Niech pani lepiej zejdzie na dół. Lindsay zaraz dołączy .

L-Na pewno ?

L-Zejdę mamo ,nie martw się.

Pani Colvin zeszła z Matem . Lindsay patrzyła na mnie z wdzięcznością. Zerknęłam na jej twarz . Rzeczywiście była blada. Na szczęście miałam kosmetyki . Otworzyłam drzwi do naszego pokoju i wpuściłam ją. Pokazałam jej kosmetyczkę w łazience , a sama zaczęłam szukać czy nie mam szkieł kompaktowych . Niestety nie znalazłam. Lindsay miała lekko czerwone oczy . Wyglądały lepiej niż na początku , ale nie było rewelacji.


środa, 26 grudnia 2012

Sprawdzian

Nie wiem kiedy poczułam na twarzy zimny dotyk Mata. Musiałam spać ,a on próbował mnie budzić. Otworzyłam oczy i poczułam jego zapach tuż nade mną . Pocałował mnie w usta i uśmiechnął się. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek. Było już po siódmej. Chciałam szybko zeskoczyć z łóżka , ale niestety wylądowałam na podłodze. Mat podszedł do mnie i podał mi rękę. Śmiał się ze mnie. Starałam się go ignorować. Poszłam do łazienki i zajęłam się włosami. Umyłam twarz i zęby. Wybrałam jakieś ubrania i bieliznę. Przebrałam się i zeszłam z Matem na dół. Czekały tam na nas nasze plecaki .

M-Co zjesz ?

S-Nie jestem głodna .

M-Na pewno ?

S-Tak . Kupię sobie coś w szkole .

M-No dobra jak chcesz .

Mat wziął nasze plecaki i wyszedł z domu. Po chwili szłam za nim . Musiałam tylko założyć buty żeby go dogonić. Wsiadłam do samochodu i zauważyłam Lindsay. Wracała z polowania. Dziwnie się na nas patrzyła , ale ja nie zwracałam na nią uwagi. Pojechaliśmy do szkoły. Droga była krótka i szybka. Na parkingu było już pełno samochodów. Zaparkowaliśmy obok auta Conora . Dawno go nie widziałam . Miał przyjechać razem z Jessicą na zawody , ale Mat poprosił ich żeby zostali. Weszliśmy do środka. Na szczęście trwała jeszcze przerwa. Cieszyłam się , że zdążymy. Pod klasą przywitałam się z Amandą . Trzymała w ręku książkę . Uczyła się czegoś . Okazało się , że dzisiaj sprawdzian. Na pierwszej godzinie. Wkurzyłam się ponieważ się nie przygotowałam. Na dodatek to sprawdzian z biologii . Nie to ,że nie lubię tego przedmiotu , ale ostatnio sporo opuszczałam.

S-Mat wiesz , że jest sprawdzian ?

M-Nie , a jest ?

S-Tak. Nic nie umiem .

M-Spoko , ja umiem .

S-Bardzo śmieszne.

Zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Nauczycielka rozdała sprawdziany i kazała nam pisać . Na szczęście siedziałam z Matem. Pomógł mi z większością zadań. Po lekcjach poszłam na halę. Okazało się , że dzisiaj trening się nie odbędzie. Z jednej strony to dobrze . Muszę nadrobić zaległości , ale z drugiej źle. Będę musiała siedzieć w domu i słuchać wszystkich uwag Lindsay . Jak ja się cieszę , że jeszcze kilka miesięcy i koniec. To będzie coś niesamowitego . Razem z Matem poszliśmy na parkingi i pojechaliśmy do domu. Stanęliśmy przed budynkiem . Mat zaparkował w garażu . Wysiedliśmy i zbliżyliśmy się do drzwi.

M- Zostałabyś sama w domu ?

S-Kiedy ?

M-Teraz .

S-Muszę ?

M-Powinienem iść na polowanie.

S-Pójdę z tobą .

M-Jest zimno.

S-Mat , proszę .

M-To zostanę.

S-No dobra lepiej już idź.

M- A będziesz grzeczna ?

S-Postaram się.

Mat pocałował mnie w usta , wziął nasze plecaki i zaniósł na górę. Poczekał aż wejdę do pokoju. Podszedł bliżej , przytulił mnie i ponownie pocałował. Uśmiechnęłam się do niego i puściłam. Po chwili już go nie było.
Zostałam sama z Lindsay . Mikea nie było. Może trochę się bałam , ale nie zamierzałam z nią gadać. Wyjęłam książki i odrobiłam lekcje . Potem otworzyłam biologię i powtarzałam poprzednie rozdziały. Uczyłam się ponad dwie godziny. Ale przerwała mi Lindsay. Pogłośniła muzykę , której słuchała i nie mogłam się skupić. Zdenerwowana wyszłam z swojego pokoju i poszłam na samą górę do niej. Weszłam bez pukania. Chyba na mnie czekała ponieważ stała niedaleko drzwi.

L-Czego chcesz ? Wyjdź stąd !

S-Wyłącz tą muzykę ! Staram się uczyć .

L-Sama ją wyłącz ,  a może się boisz ?

S-Ciebie ? Pobiłam cię już kilka razy , nie pamiętasz  ?

L-Teraz jestem od ciebie silniejsza .Mogę cię zabić gołymi rękami .

S-Nie boję się. Za kilka miesięcy stracisz swoją siłę , ale nadal nie będziesz się w pełni kontrolować.

L-Już się kontroluję !

S-Nie wątpię .

L-Wynoś się !

Lindsay wypchnęła mnie z pokoju naprawdę mocno . Na szczęście nie upadłam . Odwróciłam się i zeszłam na sam dół . Usiadłam przed telewizorem Za kilka minut w progu stał Mat . W jednej ręce trzymał pudełko z pizzą. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta. Poczułam smak krwi . Uśmiechnęłam się do niego.

M-Idziemy na górę , czy zostajemy tu ?

S-Zostańmy , tam nie da się wytrzymać .

M-Może pójdę poprosić ?

S-Już byłam .

M-Nic ci nie jest ?

S-Nie.

Mat usiadł obok mnie. Pudełko z pizzą postawił na stoliku. Przytulił mnie i pocałował . Na początku pocałunki były niewinne , ale potem coraz bardziej namiętne. Lindsay była wściekła. Słyszałam jej myśli. Chciała mnie zabić . W końcu zeszła na dół. Stanęła obok nas i patrzyła jak na kosmitów.

L-Możecie przestać ?

S-Nie .

M-Przeszkadzasz nam .

L-Powiem wszystko Kate , zobaczycie wywali was .

S-Trudno .

M-Poradzimy sobie .

Akceptacja

Kiedy tata wyszedł z pokoju spojrzałam na Mata. Był szczęśliwy że wreszcie wszystko jest już wyjaśnione , zresztą i ja sama byłam z siebie zadowolona. Przez kilka minut siedzieliśmy z Matem w pokoju , ale za jakiś czas zeszliśmy uszykowani na dół. Weszłam do kuchni i zrobiłam tylko tosty. Nie mieliśmy czasu na jedzenie. Mama była po operacji . Musiałam ją odwiedzić. Za tydzień wraca do domu. Może już niebawem nas odwiedzi. Tak bardzo chciałabym żeby opuściła już ten szpital. Po śniadaniu Mat zapakował walizki do samochodu. Ustaliliśmy , że od razu po odwiedzinach wracamy. Pojechaliśmy dwoma samochodami. Tacie bardzo podobał się samochód Mata. Na parkingu wypytywał go o różne informacje związane z tym autem. Niestety ja nie interesuje się takimi rzeczami dlatego nie wiem o czym mówili. W pomieszczeniu nie było zbyt wiele ludzi. Na sali u mamy było już o wiele weselej ponieważ cały czas o czymś rozmawialiśmy. Mama nie miała aż tak dużo siły , ale starała się .

M-To kiedy teraz mnie odwiedzicie ?

S-W kolejny weekend , a za dwa tygodnie ty przyjeżdżasz do nas.

M-No nie wiem. Myślisz , że wyzdrowieje ?

S-Oczywiście. Już jesteś zdrowa.

M-Zobaczymy. A jak tam w szkole ?

S-Dobrze . Ostatnio była na zawodach .

M-To świetnie . Cieszę się , że jesteś szczęśliwa. Szkoda tylko , że nie mieszkasz z nami .

S-Mamo nie musisz się martwić. Mam swój własny dom i mieszkanie.

M-To dużo . Myślę , że nie macie kredytów. My wam pomożemy.

S-Poradzimy sobie .

M-A wesele ? Wiesz ile to wszystko teraz kosztuje ?

S-Mamo nie musisz się tak martwić. Nie wydajemy pieniędzy aż tak pochopnie.

M-Mam nadzieje .

Po rozmowie z mamą wiedziałam , że zaakceptowali nasze decyzje. Byłam szczęśliwa. Około dwudziestej mama zasnęła . Postanowiliśmy z Matem , że już pojedziemy ponieważ jutro musimy iść do szkoły. Z chęcią byśmy zostali , ale mamy bardzo dużo opuszczonych godzin . Mat z powodu Lindsay , a ja z powodu Mata. Brzmi to dziwnie , ale przecież tak było. Peter odprowadził nas na parking , a Tom został z mamą. Na pożegnanie uścisnął mnie , a z Matem uścisnęli sobie ręce. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Droga była męcząca. Po godzinie zasnęłam , a bynajmniej tak myślę ponieważ nic nie pamiętam. 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Poważna rozmowa

Gdy Mat powiedział to jak się wtedy czuje , zdziwiłam się . Nigdy mi o tym nie mówił . Poczułam się wtedy bardzo źle . Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bardzo mnie tym zaskoczył. Usiadłam bliżej niego i złapałam go za rękę .

S-Mat oni nie myślą o tobie źle. Po prostu cię nie znają za dobrze. Trudno im cie zaakceptować ponieważ nie znają cie  tak jak ja. Oni nie wiedzą przez co musiałam przejść i nie wiedzą jak mi wtedy pomogłeś.

M-Lepiej już pójdę.

S-Zostajesz na całą noc .

Położyłam się na łóżku obok niego i zasnęłam. Obudziłam się nad samym ranem. Zauważyłam , że Mata nie ma . Nie miałam siły żeby po niego iść. Zawołałam go cicho , ale wiedziałam że usłyszy . Po kilku sekundach pukał do pokoju . Wszedł do środka.

S-Dlaczego poszedłeś ? 

M-Twój tata chodził po domu.

S-Mat nie obchodzi mnie to co mówi tata . Jesteś dla mnie najważniejszy.

M-Nie możesz tak mówić. To twój ojciec.

S-Tak , ale on nie będzie decydował o moim życiu. Kocham ciebie i nikt tego nie zmieni.

W tym momencie tata zapukał do pokoju. Wszedł do środka . Przez chwilę nas obserwował , chciał już wyjść ale go zatrzymałam.

S-Tato musimy porozmawiać .

P-O czym ?

S-O Macie .

M-To nie będzie konieczne .

S-Mat przestań .

P-Słucham  .

S-Tato musisz zaakceptować Mata. On nie czuje się w tym domu dobrze. Jeśli go nie zaakceptujesz to rzadko mnie tu zobaczysz . Niedługo się pobieramy . Chciałabym mieć normalną rodzinę .

P-Rozumiem. Mat zrozum to dla mnie też jest trudne. Nie znam cię.

M-Nie mam panu tego za złe.

P-To dobrze. Wydaje mi się , że się dogadamy.

M-Mam nadzieje .

niedziela, 23 grudnia 2012

Obiad

Pojechałam z Matem za tatą i Tomem. Po drodze myślałam o tym co stwierdził Peter . Uważał , że Mat musi być przestępcą lub kimś podobnym ponieważ jest bogaty . Zastanawiał się jak wygląda nasz dom. Zresztą mu się nie dziwiłam. Skąd taki młody chłopak mógł mieć tyle pieniędzy. Tymczasem dojechaliśmy do domu. Wysiadłam z samochodu i weszłam do środka. Po chwili Mat dołączył do mnie z walizką. Tata uśmiechnął się na widok bagaży . Wiedziałam , że cieszy się z naszej wizyty. Wszyscy usiedliśmy w salonie. Usłyszałam burczenie w brzuchu taty. Od razu wstałam i poszłam do kuchni. Mat ruszył za mną. Na szczęście lodówka była pełna. Zrobiłam spaghetti. Mat pomagał mi cały czas. W jadalni usiedliśmy wszyscy . Tata kazał nałożyć nawet Matowi. Sprzeciwiałam się ale mat podstawił swój talerz. Wiedziałam że będzie się męczył  ,ale nie chciał odpuścić. Kiedy wszyscy zaczęli jeść , a ja obserwowałam Mata. Trudno mu było przełykać ale z czasem opróżnił cały talerz . Byłam z niego bardzo dumna. Usiedliśmy przed telewizorem. Oglądaliśmy różne filmy do samego wieczora. Około dwudziestej drugiej tata poszedł spać. Za godzinę do Toma przyszła Kelly. Zostawili nas samych i wyszli z domu. Peter zasnął bardzo szybko. Poszliśmy do mojego pokoju . Mat upewnił się , że tata śpi i weszliśmy pod prysznic. Potem położyliśmy się na łóżku. Przez dłuższą chwilę nie rozmawialiśmy .

S-Po co jadłeś to spaghetti ?

M-Nie wiem. Chciałem w końcu pokazać się jakoś z dobrej strony.

S-Z dobrej strony ?

M-No wiesz , twój tata uważa mnie za nieodpowiedniego kandydata na męża . Chciałbym to zmienić. Wolałbym żeby twoi rodzice mnie zaakceptowali .

S-Mat oni cię akceptują . To wszystko przez tą chorobę mamy i moje zaginięcie. Niedawno mnie odzyskali. Boją się , że znów mnie stracą. Musisz porozmawiać z moim tatą. Zrozum z nim da się rozmawiać. Jest całkiem spoko.

M-Nie wątpię . Po prostu źle się czuję jak twoi rodzice mnie tak postrzegają . 

piątek, 21 grudnia 2012

Operacja

Kiedy się obudziłam było jeszcze dość wcześnie. Mata nie było w pokoju. Siedział na dole i oglądał coś w telewizji. Wydawało mi się , że to wydarzenia. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Nie chciało mi się przebierać. Zeszłam na dół w piżamie. Mat oglądał wiadomości. To u niego rzadkie. Usiadłam obok niego. Oparłam głowę na jego ramieniu i również oglądałam. Mówili coś o dużej liczbie zaginionych nastolatków , a potem pokazali zdjęcie jakiegoś blondyna. To były dwie różne sprawy , ale nie mogłam się skupić o co chodziło. Popatrzyłam na Mata. Wyglądał na zmartwionego .

S-Coś się stało ?

M-Nic.

S-Na pewno ?

M-Tak. Zauważyłem , że jest coraz więcej zaginięć.

S-Myślisz , że to wampiry ?

M-Tak. Jesteś może głodna ?

S-Trochę. Zaraz musimy jechać.

M-Okej. Ja coś ci przygotuję , a ty idź się przebrać.

Poszłam na górę i zaczęłam szukać czegoś do założenia. Niestety prawie wszystkie ulubione ubrania były w praniu. W końcu wybrałam sukienkę . Musiałam ją założyć . Wzięłam też baleriny , torebkę i zeszłam na dół. na stole stały naleśniki z serem. Uwielbiałam je. Były lepsze od tostów. Zjadłam trzy i już byłam najedzona. Postanowiłam zabrać je do taty. W domu na pewno nie na obiadu. Wychodziliśmy już z domu , wtedy Mat mnie zawołał.

M-Wzięłaś coś na jutro ?

S-Co ?

M-Jakieś ubrania ?

S-Nie . Zostajemy na noc ?

M-A nie chcesz ?

S-Chce .

M-Idź do samochodu . Ja coś ci spakuję.

S-Okej.

Wsiadłam do samochodu Mata i nie czekałam nawet pięciu minut . Zjawił się bardzo szybko i odjechaliśmy. Pojechaliśmy od razu do szpitala ponieważ operacja zaczęła się wcześniej. Na parkingu stało kilka samochodów. Zaparkowaliśmy obok taty. Zasłoniłam twarz włosami . Weszliśmy do środka . Idąc poznałam jedną osobę. Moją koleżankę , której nie lubiłam. Przyglądała mi się przez kilka minut , ale potem stwierdziła , że ta na pewno nie ja. Mat złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić. Szedł za zapachem mojego taty. Kilka zakrętów i staliśmy już niedaleko. Zobaczył nas i uśmiechnął się. Był przerażony , ale szczęśliwy. Podeszliśmy do niego .

P-Jak droga ?

S-Dobrze . Co z mamą ?

P-Dopiero zaczynają . Nie pozwalają mi na to patrzeć .

S-Nie chciałbyś tego widzieć.

Tata już nic nie powiedział tylko pokazał nam krzesła . Usiedliśmy wszyscy . Po jakimś czasie zjawił się Tom. Był sam . Przyniósł tacie kawę. Oznaczało to , że siedzą tu już trochę czasu.

S-Jesteście głodni ?

T-Trochę .

S-Mamy w samochodzie naleśniki . Poczekajcie zaraz je przyniosę.

M-Zostań . Ja pójdę .

S-Okej.

Mat uśmiechnął się do mnie i odszedł . Kiedy go nie było zastanawiałam się jak długo są tu Tom i Peter. Wtedy przypomniało mi się o Kelly.

S-Gdzie Kelly ?

T-Jest na .. yy.

S-Zakupach ?

T-Właśnie.

Popatrzyłam na Toma. Kelly była na polowaniu ,ale tata nie mógł się o tym dowiedzieć . Tymczasem obok nas znów zjawił się Mat. Kiedy go zobaczyłam uśmiechnęłam się. Nagle poczułam , że tracę siły. Zamknęłam oczy. Znalazłam się w sali operacyjnej. Stałam obok mamy. Była nieprzytomna. Wystraszyłam się. Odwróciłam się w drugą stronę. Zauważyłam lekarzy. Rozmawiali z tatą . Okazało się , że operacja przebiegła dobrze. Bez żadnych komplikacji. Ucieszyłam się. Wtedy usłyszałam Mata.

M-Sara otwórz oczy ! Tata się niepokoi . Sara słyszysz mnie ?

S-Tak.

P-Całe szczęście. Co się stało ?

S-Nic.

M-Czasem tak ma .

P-Co to znaczy ?

S-Lepiej żebyś nie wiedział.

Spojrzałam na Mata i uśmiechnęłam się . Usłyszałam tylko w myślach  "Uda się ? ". Skinęłam głową. Mat również się uśmiechnął i pocałował w czoło. Tata uważnie się nam przyglądał .  Na szczęście nie był zły za nasze zachowanie. Po godzinie operacja się skończyła. Na salę poproszono tylko jedną osobę. Kazaliśmy iść tacie. W końcu czekał na to cały dzień. Usiadł obok łóżka i przyglądał się mamie. Pytał ją o wszystko , ale ona  ledwo mówiła . Po piętnastu minutach lekarz kazał tacie opuścić salę. Poprosił żebyśmy przyjechali jutro. Wyszliśmy ze szpitala. Na parkingu stały już tylko cztery samochody , w tym dwa nasze.

P-Czym wy przyjechaliście ?

M-Samochodem. Zaparkowaliśmy obok was .

P-To ten czarny ?

S-Tak .

P-Stać was na taki samochód ?

M-Tak.

P-Błagam was , nie naróbcie sobie kredytów . Za co je potem spłacicie ?

S-Tato , to nie na kredyt . Stać nas.

P-Powiedz mi w takim razie gdzie wy mieszkacie .

S-Jak mama wyzdrowieje to nas odwiedzicie .

P-Dobrze. Z chęcią .

Telefon

Po godzinie byłam już gotowa. Wzięłam walizkę i wyniosłam ją z pokoju. Przed drzwiami spotkałam Mata. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w usta. Odebrał ode mnie torbę i oboje zeszliśmy na dół. Po drodze mijaliśmy Alexa . On również szedł pomóc Amandzie. Usiadłam z Matem w autobusie. Podróż przebiegła bardzo mile i szybko .Na parkingu szkolnym czekały na wszystkich samochody. Cieszyłam się , że wreszcie wracam do domu. Najważniejsze było to , że z Matem jest tak jak wcześniej.  Znów jesteśmy razem . Jednak nikt z domu o tym nie wiedział. Nie przejmowałam się tym. Z Lindsay muszę wytrzymać tylko do końca roku. Potem to raczej nie będę jej często widywała. Cieszę się , że już wszystko się skończyło . Gdy podjechaliśmy pod domu zastaliśmy w środku Mikea , Lindsay , Jessicę i Conora. Szczerze mówiąc nie zauważyłam nieobecności kolegi i koleżanki . Mat na pewno poprosił ich o pilnowanie Lindsay. Weszliśmy do środka . Wszyscy od razu spojrzeli na nas. Myślałam , że Lindsay wyskoczą oczy. Gapiła się na mnie jak by zobaczyła ducha. Zmierzyłam ją wzrokiem i poszłam do kuchni . Przez całą drogę nic nie jadłam. Była bardzo głodna. Mat zjawił się obok mnie.

M-Ja ci coś uszykuję .

S-Okej .

Usiadłam przy stole . Cieszyłam się , że Mat zaoferował pomoc. Szczerze to nie miałam ochoty na przygotowywanie jedzenia.  Patrzyłam uważnie na mojego narzeczonego . Obserwowałam jego każdy ruch. W tym momencie zadzwonił mój telefon . Podeszłam do torby i wyjęłam z niej komórkę. Dzwonił Tom , mój brat. Od razu odebrałam .

S-Hej Tom . Co tam ?

T-Nic . Mama zdecydowała się na operację.

S-Naprawdę ? Kiedy będzie miała zabieg ?

T-Jutro .

S-Mówisz mi dopiero teraz ? Będę mogła przyjechać ?

T-Oczywiście.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale ktoś zabrał mi telefon z ręki. Odwróciłam się i zobaczyłam Lindsay.  Patrzyła na mnie jak na przestępcę .

S-Oddawaj !

L-Chyba żartujesz ! Nie możesz dzwonić do krewnych !

S-Lindsay oddaj mój telefon !

L-To go sobie weź .

Wyciągnęłam rękę , ale Lindsay szybko ją odchyliła. Bardzo mnie zdenerwowała. Złapałam ją za włosy i mocno pociągnęłam. Ona nawet nie drgnęła.

L-Myślisz , że coś mi zrobisz ?

W tym momencie telefon zabrał jej Mat. Kazał jej wyjść z kuchni. Patrzyła na niego z niedowierzaniem . Wyszła , ale nadal miała do mnie jakieś pretensję. Mat podał mi telefon .

M-Oddzwoń . Tom na pewno się zastanawia co się stało .

S-Okej.

Po kilku minutach znów rozmawiałam z bratem. Powiedziałam mu , że coś przerwało i nas rozłączyło .Uwierzył mi od razu . Umówiłam się z nim , że jutro przyjedziemy z Matem do domu i będziemy w trakcie operacji mamy. Musiałam przy niej być. Kiedy się rozłączyłam na stole czekał już na mnie posiłek. Mat świetnie gotował. Zrobiona przez niego jajecznica była niezwykła , a co dopiero jakieś bardziej pracochłonne danie. Zjadłam wszystko . Włożyłam naczynia do zmywarki i poszliśmy na górę. Rozpakowaliśmy z Matem torby i zrobiliśmy pranie. Słyszałam jak Lindsay komentowała wszystko co robimy. Bardzo mnie to denerwowało .Co ją to obchodzi ? To było naprawdę irytujące. Gdy zrobiliśmy już z Matem wszystko poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Mat również poszedł się umyć i położył się obok mnie. Było wcześnie , ale byłam naprawdę zmęczona. Przed dwudziestą pierwszą znów zadzwonił mi telefon . Tym razem numer był nieznany.  Odebrałam. Usłyszałam głos mężczyzny . Zaczął mi się przedstawiać . Nazywał się Nicolas Spark . Dzwonił w sprawie sukni ślubnej . Powiedział , że krawiec , który szył moją sukienkę odszedł z pracy i teraz od zajmie się szyciem. Poprosił mnie o spotkanie. Umówiłam się na za tydzień. Pojadę do miasta w piątek po lekcjach . Rozłączył się , a ja usłyszałam myśli Lindsay . Były bardzo silne . Denerwowała się. Nie wiedziałam na kogo. Przecież nic jej nie zrobiłam. Znów położyłam się na łóżku . Zamknęłam oczy i zasnęłam.

czwartek, 20 grudnia 2012

Nauczka

Położyłam się i zasnęłam. Kiedy się rano obudziłam nikogo nie było w pokoju. Spojrzałam na zegarek . Było już po ósmej. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się uszykować. Dzisiaj decydujący mecz. Gdy go wygramy zajmiemy pierwsze miejsce. Założyłam dres i zeszłam na stołówkę . Zastałam tam Mata. Czekał na mnie przy wolnym stoliku. Szczerze to nie byłam głodna , ale miałam strasznego kaca . Musiałam wczoraj nieźle zaszaleć. Wzięłam sok pomarańczowy i wodę. Usiadłam obok Mata .

M-Jak się czujesz ?

S-Dobrze .

M-Idziemy już ?

S-Okej.

Wzięłam wodę i pustą butelkę po soku. Po drodze wyrzuciłam ją do kosza. Na hali była już cała drużyna. Brakowało tylko mnie. Gdy weszłam pani Moner spojrzała na mnie i podeszła do nas bliżej. Wyczytałam z jej myśli , że da mi popalić po wczorajszym wygłupie.

G-No dziewczyny na co czekacie ? Zaraz rozgrzewka. Sara wyspałaś się ?

S-Tak .

G-Właśnie widzę. Może na początek dwadzieścia okrążeń wokół sali ?

S-Co ?

G-No dobrze , niech będzie trzydzieści.

Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Przecież zanim przebiegnę wykończę się. I jak niby potem miałabym grać ? Nie będę miała siły. Najlepsze było to , że inne dziewczyny miały lżejszą rozgrzewkę . Z końca sali szła w moją stronę Amanda. Ona jeszcze nie usłyszała co nas czeka. Podeszła do mnie .

A-Coś się stało ? Masz dziwną minę .

S-Nic.

G-Dziewczyny do roboty ! Trzydzieści okrążeń . Zaraz zawołam chłopców .

Nie skomentowałam już tego . Zaczęłam biegać. Po dziesięciu okrążeniach byłam już wykończona. Robiłam jedenaste , wtedy na salę weszła trenerka drużyny , z którą miałyśmy niedługo zagrać . Zawołała panią Moner na chwilę. Wytężyłam słuch . Usłyszałam tylko , że zawody się nie odbędą. Ucieszyłam się. Zwolniłam , ale wciąż biegłam. Nie chciałam , żeby Amanda coś zauważyła .  Pani Grece była zła. Chciała dać nam nauczkę. Z drugiej strony była szczęśliwa ponieważ zajęłyśmy pierwsze miejsce.

G-Dziewczyny mam dla was wiadomość. Dzisiejsze zawody się nie odbędą . Zajęłyśmy pierwsze miejsce. Zaraz idę po puchar i dyplomy i wracamy do domu. Nie będziemy tak długo czekać.

Pani Grece wyszła z budynku. Postanowiłyśmy z Amandą , że przebiegniemy resztę kary i będziemy miały jakąś nauczkę. Potem poszłyśmy do pokoju i spakowałyśmy walizki. 

środa, 19 grudnia 2012

Nakryci

Mat zaczął mnie przekonywać , że Alex i Amanda sami wrócą do pokoju. Musiałam się z nim zgodzić ponieważ nie dał by mi spokoju . Razem wyszliśmy na ulicę i weszliśmy na chodnik. Za parę metrów było już widać hotel. Stanęliśmy przed bramą. Była zamknięta. Wiedziałam , że Mat umie ją otworzyć .

S-Otwieraj !

M-Musimy przechodzić .

S-Nie żartuj . Nie jestem w stanie .

M-No to stoimy tu do rana .

S-Mat to nie jest śmieszne .

M-Ale czy ja się śmieję ?

S-Wiem , że umiesz to otworzyć .

M- Nie umiem.

S-W takim razie idziesz pierwszy .

M-Nie.

S-Mat no . Bo się obrażę .

M-Szantaż ?

S-Tak.

M-No dobra. Mam inny pomysł .

S-Jaki ?

M-Przejdziemy razem .

S-Nie .

M-Dlaczego ?

S-Bo ty się wywiniesz .

M-Obiecuję.

S-Dobra , ale jak się wycofasz  to się do ciebie nie odzywam.

M-Okej .

Wiedziałam , że Mat coś kombinuje. Przerzuciłam buty na drugą stronę i poszłam pierwsza. Dziwiłam się ponieważ Mat szedł za mną. Gdy byliśmy na samej górze złapał mnie w talii . Straciłam równowagę. Zaczęłam krzyczeć. Mat skoczył ze mną na dół. Było dziwnie , ale przyjemnie. Wylądowałam na nim. Zaczęłam się z nim śmiać. Wzięłam buty w rękę i poszliśmy w stronę hotelu. Kiedy mijaliśmy ławki postanowiłam , że na nich odpocznę. Nie wiedziałam dlaczego to robię , ale musiałam to zrobić. Mat popatrzył na mnie i wybuchnął śmiechem. Usiadł obok mnie i przysunął do siebie. Pocałował mnie w usta . Potem zaczął krążyć rękami po moim ciele.

S-Mat nie tu! Chodźmy do pokoju.

M-Okej.

Wstaliśmy szybko z ławki. Kierowaliśmy się w stronę hotelu. Weszliśmy cicho do budynku . Na schodach zaczęliśmy się śmiać ponieważ prawie się przewróciłam . Stanęliśmy przed drzwiami . Mat wziął mnie na ręce i zaczął całować po szyi. Zaczęłam cicho chichotać ponieważ trochę mnie to smyrało . Mat położył rękę na klace . Weszliśmy do środka . Zobaczyłam w pokoju panią Moner. Popatrzyłam na jej twarz. Była zła. Mat postawił mnie na ziemi. Stanęliśmy obok siebie .

G-Oszaleliście ? Gdzie Amanda i Alex ?

Kiedy usłyszałam głos pani Moner zaczęłam się śmiać. Mat popatrzył na mnie i zatkał mi usta ręką. Próbował mnie uciszyć .

G-Świetnie , jest pijana. Porozmawiamy jutro . Mat zajmij się nią , tylko nie posuńcie się za daleko .

M-Oczywiście.

Pani Grace wyszła z pokoju w bardzo szybkim tempie. Kiedy zamknęły się na nią drzwi Mat wziął rękę z moich ust. Odwróciłam się w jego stronę . Pocałowałam go w usta . Złapałam go za rękę i zaciągnęłam do łóżka. Na początku Mat się nie opierał , ale potem gdy zdjęłam już jego koszulkę trochę przystopował. Wiedziałam , że dzisiaj już nic z tego , ale nie mogłam się powstrzymać. Całowaliśmy się strasznie długo. Mi to nie przeszkadzało. Po godzinie do pokoju weszli Alex i Amanda . Dziwnie się na nas patrzyli. Dziwiłam się dlaczego. Przecież leżeliśmy tylko na łóżku. W dodatku w ubraniach. Mat uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło.

M-Mam dla was nie najlepszą wiadomość.

A-Co się stało ?

M-Pani Moner nas nakryła. Była w pokoju.

A-Świetnie. Nie dość , że mnie zawiesiła to pewnie ciebie też Sara .

S-Nie. Powiedziała , że pogadamy jutro .

Po wyjaśnieniu tej sytuacji poszłam do łazienki . Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Gdy weszłam do pokoju okazało się , że zostałam znów sama z Matem .

wtorek, 18 grudnia 2012

Zakaz

Do hotelu doszliśmy w jakieś dziesięć minut. Wiedziałam , że zaraz zacznie się awantura o Amandę. Na początku poszłam do naszego pokoju , ale nikogo tam nie zastałam.  Mat powiedział , że na hali są wszyscy. Musiał ich usłyszeć. Od razu się tam udaliśmy.  Była tam pani Moner , Amanda , Alex , poszkodowana dziewczyna i jej opiekunka. Wszyscy spojrzeli na nas i kazali nam wejść. Wiedziałam , że będę musiała teraz bronić Amandę. Musiałam kłamać . Nauczycielki mnie denerwowały . Cały czas zadawały te same pytania. Po przesłuchaniu wyszło na to , że nie ma winnej. Amanda została zawieszona do końca zawodów , a Melisa , to ta poszkodowana została odesłana do domu. Zastanawiałam się , jak można pobić się o faceta , ale wtedy przypomniałam sobie , że też chciałam tak zrobić. Po tej długiej rozmowie poszłam z Matem do pokoju. Pani kazała Amandzie jeszcze chwilę z nią zostać.  Wiedziałam , że nie wierzy w naszą wersję , ale ja nie powiem jak było naprawdę .  W hotelu było nudno. Dostałyśmy zakaz na wychodzenie późnymi wieczorami . To było nie fair ponieważ inni mogli o robić. Pani Moner kazała mi pilnować Amandy . Około dwudziestej dowiedziałam się , że w jakimś klubie jest impreza . Szczerze mówiąc to poszłabym na nią , ale nie mogłam. Mat cały czas starał mi się poprawić humor. Amanda co jakiś czas na mnie zerkała . Była na siebie zła. Nie mogłam już wytrzymać z tej nudy. Poszłam do łazienki i pokręciłam włosy . Potem przebrałam się w jakąś sukienkę i założyłam buty od Mata. Amanda , Alex i mój chłopak patrzyli na mnie z niedowierzaniem .

M-Co robisz ?

S-Wymykam się. Co może zrobić mi pani Moner oprócz zawieszenia ?

M-Chyba nic.

S-To jak idziecie ? Chłopaki może wy idźcie podsłuchać ją pod drzwiami , a my zajmiemy się sobą .

M-No dobra. Czekamy pod hotelem .

S-Nie ma sprawy.

Kiedy chłopaki wyszli z pokoju Amanda zajęła łazienkę i zaczęła się szykować. Obie byłyśmy już gotowe. Wzięłam torebkę i jakieś pieniądze . Zdjęłyśmy szpilki i zeszłyśmy cicho na dół. Chłopaki gdy nas zobaczyli zaczęli się śmiać.

S-Co jest ?

M-Pani Moner śpi. Nawet weszliśmy do jej pokoju.

S-Czyli idziemy ?

M-Brama jest zamknięta .

S-Jak to ? A tamci jak wyszli ?

A-Widziałam jak dostawali klucz.

S-Spokojnie jakoś damy radę. Brama nie jest taka wysoka.

A-Żartujesz chyba . Podrę sobie sukienkę.

S-Ja tam idę nie wiem jak wy .

A-Mat nie wiem jak ty z nią wytrzymujesz ?

M-Staram się .

S-Ja wszystko słyszę.

Cała czwórka zbliżyła się do bramy. Szczerze mówiąc nie była wysoka. Miała jakieś dwa metry , może trzy. Pierwszy przeszedł Alex. Poszło mu całkiem nieźle. Następna była Amanda . Myślałam , że nie przejdzie. Cały czas się wahała , ale w końcu się udało. Potem przyszedł czas na mnie. Podałam Matowi moje buty i postawiłam jedną nogę na bramie. Była lodowata. Całe szczęście że sukienka była krótka. Byłam już na samym szczycie . Wtedy Mat zaczął mówić do mnie w myślach. Dekoncentrował mnie. Oczywiście mówił o moim ciele . Jak wyglądam z dołu i takie tam. Po dwóch minutach byłam już  po drugiej stronie. Popatrzyłam na Mata. On wcale nie przechodził. Podszedł do bramy i nacisnął przycisk. Po chwili się otworzyła .

S-Dlaczego nam nie powiedziałeś ?

M-A pytaliście .

A-Zabije cię .

S-Dobra chodźmy , nie róbmy hałasu .

Przeszliśmy dosłownie kawałek i było już słychać głośną muzykę. Pod klubem stało dwóch ochroniarzy. Wstęp był płatny . Chciałam wyciągać pieniądze z torebki , ale Mat mnie wyprzedził . Weszliśmy do środka. Było pełno ludzi. Wszyscy tańczyli. Zauważyłam kilka znajomych twarzy. Musiałyśmy się trochę ukrywać . Gdyby nas rozpoznały , na bank by nas wkopały . Na samym początku poszłyśmy z Amandą do baru zamówiłyśmy po jakimś drinku. Potem cały czas tańczyłyśmy. Jakoś po godzinie rozdzieliliśmy się. Ja była z Matem , a ona z Alexem. Mat zaproponował kolejnego drinka. Podeszliśmy znów do barmana. Zdziwiłam się ponieważ Mat też wypił drinka. Potem zamówił jeszcze po jednym . Powoli kręciło mi się w głowie . Weszliśmy na parkiet . Ledwo trzymałam się na nogach . Mat trzymał mnie w objęciach. Postanowiłam wyjść się przewietrzyć. Wyszłam pierwsza . Za mną szedł Mat . Trzymał w dłoniach kolejne drinki.

S-Ja już nie chcę.

M-To ja wypiję.

S-Czy to w ogóle na ciebie działa ?

M-Może . Nigdy nie piłem w dużych ilościach.

S-Wydaje mi się , że już trochę się chwiejesz , albo to mi tak głowa się rusza.

M-Wydaje ci się. Może wrócimy ?

S-A Amanda i Alex  ?

M-Poradzą sobie .

Samokontrola

Wyszliśmy z Matem na dwór. Zaczęłam się rozglądać i chciałam sobie przypomnieć , w którym to było miejscu. W końcu Mat usłyszał Amandę. Oboje pobiegliśmy szybko w tamtą stronę. Amanda już się biła. Szczerze mówiąc nieźle jej szło . Jej rywalka miała rozciętą wargę ,a  z nosa leciała już krew. Kazałam Matowi oderwać Amandę od tej dziewczyny. Tamta ledwo trzymała się na nogach. Na pewno zgłosi to nauczycielom. Podeszłam do niej. Krew płynęłam jeszcze szybciej. Wyjęłam chusteczki higieniczne i przyłożyłam do rany. Niestety szybko nasiąkały. Miałam całe ręce w krwi. Po krótkim czasie zjawił się Alex. Mat puścił Amandę i podszedł do nas. Na widok moich rąk przeraził się. Przypomniało mi się , że ostatnio nie polował. Spojrzałam na jego oczy. Ledwo się kontrolował. Patrzył na mnie i na tą dziewczynę jak na jedzenie. Wystraszyłam się. W tym momencie podbiegł do nas Paul.

P- Co się dzieje ?

S-Zaprowadź ją do pielęgniarki. Muszę iść na chwilę z Matem.

P-Może ja z nim pójdę ?

S-Poradzę sobie.

Wytarłam ręce o bluzę . Zdjęłam ją i zostawiłam na ławce. Złapałam Mata za rękę. Pobiegliśmy w kierunku wyjścia. Gdy nikt nas już nie obserwował pobiegliśmy szybciej. mat chyba zapomniał , ze ostatnio szybciej tracę siły , ale nie mogłam teraz odpoczywać. Zbiegliśmy do lasu. Zastanawiałam się czy zostawić go samego , czy pobiec z nim . Przecież nie mogłam z nim polować. Bardzo by się zdenerwował. Postanowiłam pobiec z nim , ale musiałam być czujna. Mat wytropił jakieś zwierzę i szybko pobiegł w jego kierunku. Ja zostałam z  tyłu. Nie chciałam mu przeszkadzać. Po jakiejś godzinie wrócił do mnie. Uśmiechnęłam się. Podszedł bliżej i pocałował mnie w usta. Miał w ustach jeszcze krew. Jednak mi to nie przeszkadzało. Przecież ostatnio się nią żywiłam. Stojąc tak z nim w objęciach zrobiło mi się trochę zimno. Byłam tylko w bluzce na krótki rękach , ale Mat musiał to zauważyć ponieważ podał mi swoją kurtkę. Po jakiś dziesięciu minutach postanowiliśmy wrócić do hotelu.

Wizja

Mat zjawił się obok mnie szybko. Nie musiałam na niego czekać nawet dziesięciu minut. Cieszyłam się , że wszystko wyjaśnione. Siedzieliśmy przez chwilę na ławce . Wtedy przypomniałam sobie , że musimy wymyślić jakąś historyjkę odnośnie naszego wyjazdu .

S- Mat musimy pomyśleć nad wyjazdem .

M-Jakim wyjazdem ?

S-A kiedy gdzieś byliśmy ?

M-No wczoraj .

S-No właśnie. Amanda jeszcze dzisiaj mnie zapyta .

M- Musimy mieć dobrą historyjkę .

S-Ty jesteś w tym dobry.

M-Bardzo śmieszne.

S-Zostawiam ten zaszczyt tobie.

M-Jak zacznę wymyślać to mogę nie skończyć.

S-Wydaje ci się.

M-No to może powiemy że pojechaliśmy do jakiegoś hotelu i po prostu zwiedzaliśmy okolicę.

S-Myślisz , że uwierzy ?

M-No powiemy jeszcze o dyskotece i , że więcej nie pamiętamy bo dużo wypiliśmy.

S-To może bardziej wiarygodne .

M-Też tak sądzę .

Po wymyśleniu kolejnego kłamstwa poszliśmy do naszego pokoju. Zastaliśmy Amandę. Była w złym nastroju. Gdy tylko nas zobaczyła wyszła. Przeszperałam jej myśli , ale na szczęście nie była zła na nas. Obraziła się na Alexa. Posądzała go o romans i się pokłócili. Pamiętam jak to było ze mną i Matem. Tylko w tym wypadku ja byłam załamana. Położyłam się na łóżku. Nie wiem dlaczego , ale byłam bardzo zmęczona. Zamknęłam oczy. To był błąd. Dostałam wizji. Amanda biła się z jakąś dziewczyną. Nie mogłam rozpoznać osoby , z którą walczyła , ale nieźle jej przywaliła. Otworzyłam oczy. Dokładnie dwa centymetry dzieliły moją twarz i Mata . Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam. Odzyskałam już większość sił. Wstałam powoli .

M-Gdzie idziesz ?

S-Amanda zaraz pobije się z jakąś dziewczyną.

M-Myślisz , że powinniśmy się w to mieszać ?

S-Tak.

Wyjaśnienia

Postanowiłam , że nie będę na razie opowiadała  o wypadzie z Matem . Musiałam dopiero coś wymyślić , ale nie miałam teraz do tego głowy . Zeszłam na dół. Nie byłam głodna , dlatego od razu wybrałam się na halę. Były tam już prawie wszystkie dziewczyny. Pani Moner przeprowadziła szybką rozgrzewkę . Zaczęłyśmy grać. Na szczęście dzisiaj tylko jeden mecz . Wygrałyśmy go bez żadnego wysiłku. Po skończonej grze poszłam po prysznic  , a potem wyszłam się trochę przewietrzyć. Chciałam też porozmawiać z Matem , ale go oczywiście nie było. Bardzo się przejął tym wampirem. Usiadłam na ławce . Po jakimś czasie nie byłam sama. Usiadł obok mnie Jared. Wystraszyłam się go i spadłam z ławki. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać . Patrzył na mnie przez chwilę. Poszperałam mu w myślach i dowiedziałam się , że martwi się o mnie. Uważa , że Mat mnie wykorzystuje. Musiałam z nim porozmawiać. Z powrotem usiadłam na ławce. On również.

S-Jared muszę ci coś powiedzieć.

J-Ja chyba też . Możesz mnie źle zrozumieć , ale muszę to zrobić.

S-To może ja pierwsza. Wiem co chcesz mi powiedzieć.

J-Nie sądzę , ale mów.

S-Wiem , że Mat jest wampirem . Wiem również , że ty nim jesteś .

J-Mat ci powiedział  ?

S-Ja też jestem wampirem .

J-Niemożliwe.  W tobie płynie krew .

S-Wiem. To trochę dziwne , ale zostałam zmieniona , piłam krew i polowałam. Mój organizm przyjął to trochę inaczej. Nie musisz się o mnie martwić.

J-Ale ja myślałem .

S-Wiem o czym myślałeś. Czytam w myślach . Wtedy w klubie miałeś ochotę na moją krew , prawda ?

J-Tak ,ale jak zacząłem z tobą rozmawiać nie mogłem tego zrobić. Różnisz się od innych dziewczyn , ale niestety jesteś zajęta.

S-Przykro mi.

J-Chyba lepiej już będzie jeśli pójdę. Mat mnie szuka , ale niedługo znajdzie.

S-Zadzwonię do niego i wszystko mu powiem. Na pewno się martwi .

J-No to ja już idę. Pa.

S-Może do zobaczenia.

Uśmiechnęłam się do niego i od razu zaczęłam szukać telefonu. Na szczęście miałam go przy sobie. Wybrałam numer do Mata i zadzwoniłam. Odebrał bardzo szybko.

M-Coś się dzieje ?

S-Możesz wracać. Załatwiłam już wszystko z Jaredem .

M-Był tam ?

S-Tak .

M-Nic ci nie jest ?

S-Nie . On już raczej nam nie zagraża . Możesz wracać .

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Niezapowiedziany gość

Nie chciałam już dłużej ciągnąć tej rozmowy. Postanowiłam pójść spać ponieważ jutro znów zaczynają się mecze. Mat nie szedł za mną , tylko został na dole. Dziwnie się zachowywał ale nie chciałam już kąlpikować sprawy . W sypialni zdjęłam spodnie i bluzę Mata. Położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam. Nie miałam żadnego snu , ani nawet wizji. Ostatnio coraz rzadziej je miałam , ale nie przejmowałam się tym. Przebudziłam się rano . Było już po siódmej. Ubrałam jakieś ubrania i zeszłam na dół. Mata nie było w domu , ale nie zamartwiałam się już o niego ponieważ napisał mi kartkę . Zajrzałam do lodówki . Była pełna. Nie chciało mi się robić nic do jedzenia . Wzięłam kawałek sera i zjadłam go . Ktoś zadzwonił do drzwi. Poczułam zapach wampira. Pomyślałam , że to Mat ale zapach był inny. Wolno podeszłam do wejścia. Otworzyła je. Zobaczyłam Jareda.

S-Cześć , co ty tu robisz ?

J-Zapomniałaś wczoraj portfela .

S-Dziękuje , jak mnie znalazłeś ?

J- Adres jest na dowodzie.

S-No tak. Zapomniałam. Może wejdziesz ? Właśnie robię śniadanie .

J-Twój chłopak nie będzie zły ?

S-Chyba nie. Wczoraj miał po prostu zły humor.

J-Rozumiem. Mogę ci dotrzymać towarzystwa , ale śniadanie jadłem u siebie.

S-No dobra.

Wpuściłam go do środka , ale wiedziałam że robię coś bardzo złego. Mat mnie zamorduje , ale co mogłam innego zrobić ? Uciekać ? Przecież on by mnie dogonił . Zaprowadziłam go do kuchni. Kazałam mu usiąść na krześle  , a ja zaczęłam robić śniadanie.

J-Ładny dom . Długo już tu mieszkasz ?

S-Dziękuję , od wczoraj. Mat kupił to mieszkanie ponieważ jesteśmy zaręczeni .

J-Gratulacje. Musicie do siebie pasować.

S-Tak. Wiemy o sobie wszystko .

I po co ja to mówiłam. Jared zaczął się zastanawiać czy na pewno wszystko wiem. Zaczęłam się niepokoić. Starałam się nie denerwować , ale to było bardzo trudne. Jared obserwował każdy mój ruch. To bardzo mnie przerażało. Bałam się , że przez przypadek się skaleczę lub zrobię coś głupiego. Postanowiłam , że zrobię tosty. Przy przygotowaniu nie potrzebuję noża więc nic mi się nie stanie. Poszukałam tostera. Nigdzie nie mogłam go znaleźć . W końcu znalazłam. Niestety sama bym go nie dosięgła. Popatrzyłam na Jareda. Czekał aż poproszę go o pomoc.

S-Dosięgniesz mi toster ?

J-Oczywiście.

Podszedł do mnie powoli i szybko sięgnął toster. Podał mi go prosto do rąk starając się mnie nie dotykać. Uśmiechnęłam się do niego. Myślałam , że pójdzie znów usiąść do stołu , ale niestety stanął za mną. Zastanawiałam się co mam robić. Szybko przygotowałam dwa tosty i zaniosłam je na stół. Usiadłam po jednej stronie a Jared po drugiej.

S- Na pewno nie jesteś głodny ?

J-Na pewno.

W tym momencie zadzwonił telefon . Podeszłam do niego wolno.  Odebrałam.

M-Jesteś już gotowa ?

S-Dopiero jem śniadanie . Nie musisz się spieszyć , nie jestem sama.

M- Jakiś gość z sąsiedztwa ?

S-Jared mnie odwiedził. Przyniósł mi do domu portfel , to miłe z jego strony , prawda ?

M-Oczywiście. Pa.

Cieszyłam się , że Mat już wie . Wróciłam do stołu i zobaczyłam , że Jared jest zły . Starałam się to ignorować . Gdy zjadłam  tosty umyłam talerz . Popatrzyłam na mojego gościa. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Usiadłam naprzeciwko niego i uśmiechnęłam się.

S- Może chcesz czegoś do picia ?

J- Nie dziękuje .

S-Jesteś prawie taki jak Mat. On też nic nie chce jeść . Obiadu zje tylko trochę , a w nocy potrafi zjeść całą lodówkę. Dziwię się , że tej nocy nic nie jadł.

J-Przepraszam cię , ale naprawdę jadłem w domu .

S-Rozumiem. Tylko głupio się czuję . Ja jem ,a ty patrzysz .

J-Miły widok .

S-Nie przesadzaj.

Postanowiłam wejść Jaredowi do głowy i poszperać trochę. Był inny niż inne złe wampiry. Nawet nie wiedziałam jakim jest . Po kilku minutach dowiedziałam się kilku rzeczy. Mianowicie , że nie chce mnie kąsać. Cieszyłam się. On po prostu chciał ze mną porozmawiać. Po jakimś czasie w okolicy zjawił się Mat. Zachowywałam się nadal tak samo. Nagle wszedł do domu. Był wystraszony. Kiedy zobaczył mnie z Jaredem trochę się uspokoił. Podszedł do nas. Pocałował mnie w czoło.

M-Powinniśmy już jechać.

S-Pójdę się spakować.

M-Dobry pomysł.

Szłam po schodach dość szybko. Bałam się co może się tam teraz dziać. Weszłam do sypialni. Wyjęłam jakąś torbę i pakowałam do nie byle co . Słyszałam trochę rozmowy Jareda i Mata. Kłócili się. Tylko dlaczego o mnie ? Jared uważał , że Mat powinien ze mną zerwać ponieważ jestem człowiekiem . To było bardzo dziwne. Po jakimś czasie Mat wszedł na górę. Wziął torby i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do garażu i odjechaliśmy samochodem. Jechaliśmy krótko ponieważ Mat pędził bardzo szybko. Poszliśmy do hotelu. W moim pokoju zastałam Amandę. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się . Odwzajemniłam uśmiech i przebrałam się w dres.

niedziela, 16 grudnia 2012

Klub

Obudziłam się w środku nocy . Mata wciąż nie było. Zaczęłam się o niego naprawdę martwić. Wstałam szybko z łózka i zaczęłam szukać swojego telefonu. Nigdzie nie mogłam go znaleźć . W końcu go zauważyłam. Od razu zadzwoniłam do Mata. Niestety on nie odbierał . Wystraszyłam się. Rzadko kiedy tak się zdarzało. Założyłam jakieś spodnie i szukałam bluzy. Nic nie znalazłam. Poszukałam czegoś w szafie Mata. Wzięłam pierwszą lepszą z brzegu. Założyłam tenisówki . Rozglądałam się za kluczem od domu. Zamknęłam drzwi i szłam za jego zapachem. Chodziłam już dobrą godzinę. Jego trop był coraz silniejszy . Minęłam kilka zakrętów . Po kolejnej godzinie doszłam do miasta. Wtedy zadzwonił telefon . Dzwonił Mat.

M-Sara gdzie jesteś ?

S-Szukam cię. Jestem w mieście.

M-Gdzie ?

S-No chyba słyszałeś .

M-W którym miejscu ?

S-W samym centrum .

M-O nie.

S-Coś się stało ?

M-Uważaj na siebie . Idź gdzieś , gdzie jest dużo ludzi  .

S-Mat co się dzieje ?

M- W mieście jest wampir. Nie mogłem go znaleźć . Postanowiłem wrócić do ciebie . Sara szybko idź do jakiegoś klubu , proszę pośpiesz się.

S-Okej. Nie martw się . Skąd pewność że trafi na mnie.

M- Wytłumaczę ci później.

Rozłączyłam się i zaczęłam szukać jakiegoś klubu , może restauracji. W końcu znalazłam . Sala była duża i przepełniona. Podeszłam do drzwi. Stało tam dwóch ochroniarzy. Na szczęście miałam przy sobie jakieś pieniądze. Dałam im kilka banknotów i weszłam do środka. Było tam bardzo gorąco . Postanowiłam zdjąć bluzę. Wtedy przypomniałam sobie , że mam pod nią tylko stanik i lekko prześwitującą koszulkę. Usiadłam przy barze. Zamówiłam sok. Po kilku minutach wyczułam wampira. Stał za mną . Przeraziłam się , ale nie mogłam dać po sobie tego poznać. Odwróciłam się do niego . Spojrzałam mu prosto w oczy . Miał szkła kontaktowe. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do jego głowy . Nazywał się Jared Foster. Obecnie nie szukał ofiary , ale uznał że pachnę bardzo ładnie.

J-Hej nieznajoma . Nazywam się Jared. Co powiesz na wspólny taniec?

S-Miło mi Sara . Niestety czekam na kogoś.

J-Mogę dotrzymać ci towarzystwa ?

S-Oczywiście.

Myślałam , że zaraz nie wytrzymam. Nieznajomy mi wampir siedzi obok mnie , do tego uważa , ze ładnie pachnę. Bałam się . Nagle zadzwonił telefon . Wiedziałam , że to Mat.  Musiałam go odrzucić.

J-Nie odbierzesz ?

S-To mój chłopak . Czeka na mnie przed budynkiem. Muszę się z tobą pożegnać.

J-Poczekaj . Odprowadzę cię.

S-Nie trzeba , poradzę sobie.

J-Daj spokój ,  też już się będę zbierał.

Szłam przed budynek bardzo wolno. Wiedziałam , że Mata tam nie ma. Zatrzymałam się przed samymi drzwiami . Wahałam się przez chwilę , ale wyszłam na zewnątrz. Na szczęście stało tam sporo ludzi. Nie byłam sama z wampirem. Rozejrzałam się kilka  razy , ale nie znalazłam Mata. Wyjęłam telefon .

S-Kochanie gdzie jesteś ? Czekam na ciebie pod klubem. Pośpiesz się.

M- Już jadę . Będę za kilka minut.

Stałam w milczeniu patrząc na Jareda. Wyglądał  na miłego chłopaka , ale niestety chciał spić ze mnie krew. Niestety niektóre wampiry już tak mają. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam , że on patrzy na mnie.

J-Nie jest ci zimno ?

S-Nie. Mój chłopak zaraz będzie .

J-Jak się nazywa ?

S-Mat .

J-Długo się znacie ?

S-Jakiś  czas .

Po piętnastu minutach z oddali zauważyłam zbliżający się samochód. Spojrzałam na Jareda . Miał niespokojną minę. Trochę się wystraszyłam , ale starałam się tego po sobie nie okazywać.

S-Jedzie jakiś samochód , może to on .

J-Zaraz zobaczymy.

Mat podjechał pod sam budynek. W czasie rozmowy domyślił się o co chodzi. Wysiadł z samochodu i podszedł do mnie . Pocałował mnie w usta i kazał wsiąść do samochodu. Posłuchałam go bez słowa. Zamknęłam drzwi i przyglądałam im się uważnie. Mat pytał go czego ode mnie chciał i kazał mu wynosić się z miasta. Po jakimś czasie wsiadł do samochodu. Przekazał mi w myślach kilka pytań , które mam zadać. Maiłam udawać , że nie wiem o wampirach.

S-Kto to był ? Dlaczego byłeś dla niego taki niemiły ?

M-Nieważne. Porozmawiamy w domu .

Odjechaliśmy z piskiem opon. Na osiedlu znaleźliśmy się bardzo szybko . Mat zaparkował samochód w garażu . Wysiadłam z środka. Czułam się dziwnie ponieważ przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Weszliśmy do domu.

M- Myślałem , że już nie zdążę.

S- Dałam sobie radę .

M- Miałaś szczęście. Następnym razem nie martw się o mnie .

S-Miałabym cię stracić ?

M-Dzisiaj to ja straciłbym ciebie . Nigdy bym sobie tego nie wybaczył .

S-Przepraszam  .

M-To ja przepraszam. Następnym razem odbiorę , albo powiem gdzie idę.

Leczenie

Kiedy się rano obudziłam leżałam na łóżku sama . Byłam trochę zdziwiona . Poszłam do łazienki i się przebrałam. Wyszłam na korytarz . Postanowiłam dowiedzieć się dlaczego Mat mnie zostawił. Zapukałam do drzwi i je otworzyłam. Mat siedział na łóżku . Był już ubrany w strój codzienny. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

S-Co robisz ?

M-Oglądałem wiadomości. twój tata tu przed chwilą był.

S-To dlatego nie było cię u mnie ?

M-Między innymi. Twój ojciec nas sprawdzał kilka razy .

S-Sprawdzał ?

M-Zaglądał często do pokoi .

S-Muszę z nim porozmawiać.

M-Nie rób tego . Przecież dzisiaj musimy wrócić.

S-No tak , zapomniałam.

Z pokoju Mata od razu zeszliśmy na dół. Nikogo tam nie było . Usiedliśmy na sofie . Po jakimś czasie zszedł do nas Peter. Nie podobało mu się , że Mat siedzi tak blisko mnie. Odsunęłam się od niego odrobinę żeby już nic nie denerwowało taty.

P-Dobrze spaliście ?

S-Tak. Już zapomniałam jak moje łóżko  jest wygodne.

P- Cieszę się . Jedliście coś ?

S-Nie , ale nie jestem głodna .

P-Musisz coś zjeść. Zaraz coś uszykuję .

S-Tato nie mam czasu . Muszę jeszcze odwiedzić mamę i jeszcze dzisiaj wrócić do szkoły.

P-Nie możesz zostać jeden dzień dłużej ?

S-Obawiam się , że nie.

M-Może uda nam się coś załatwić.

S-Ale jak ?

M-Zadzwoń do Amandy , niech powie że zachorowałaś .

S-Myślisz że się nabierze ?

M-Wydaje mi się , że tak. Powiedz , że się zatrułaś , czy coś .

S-Okej. Zrobię to później. Teraz jedźmy już do mamy.

P-Dobrze. Zaraz pójdę po kluczyki.

Tata poszedł do kuchni ,  a ja tymczasem zakładałam już buty. Ubrałam się cieplej ponieważ dzisiaj było dość zimno. Wyszłam z domu z kapturem na głowie . Na szczęście nikt mnie nie widział. Wsiadłam z tatą i Matem do samochodu i odjechaliśmy. W szpitalu nie zwracano na nas uwagi. Mama była bardzo szczęśliwa . Czuła się znacznie lepiej. Dzięki mojej wizycie zdecydowała się , że podejmie leczenie. Ucieszyłam się tym bardzo. To była na prawdę dobra wiadomość . Siedzieliśmy  z  mamą cały dzień. Dopiero późnym wieczorem zaczęliśmy się z nią żegnać.

S-Mamo postaram się ciebie odwiedzić za jakiś tydzień. Może w weekend. Jak wyzdrowiejesz zaproszę cię do naszego domu. Mojego i Mata.

M-Na pewno skorzystam z zaproszenia. Będziesz dzwoniła ?

S-Oczywiście.

Wyszłam z Matem ze szpitala. Tata poszedł jeszcze na chwilę porozmawiać z lekarzami. Staliśmy na parkingu  bardzo krótko . Peter wyszedł szybko . Otworzył samochód i wsiedliśmy do środka. Był szczęśliwy. Pojechaliśmy do domu . W środku był Tom i Kelly. Przygotowali dla nas obiad. Zjadłam wszystko ze smakiem. Spojrzałam na zegarek. Było już po dwudziestej. Musieliśmy już wracać.

S-Tato musimy wracać .

P-Czym pojedziecie . Nie macie samochodu .

S-Poradzimy sobie. Lepiej nie pytaj jak.

P-Dobrze , ale kiedy cię znowu zobaczę ?

S-Za kilka dni. Możesz do nas przyjeżdżać , choć teraz będziesz musiał spędzać dużo czasu w szpitalu , z mamą. Zapiszę ci mój adres. Obecnie mieszkam gdzieś indziej , ale to tylko do końca czerwca . Jeśli będziesz chciał przyjechać dzwoń , Tom ma mój numer .

P-Będę starał się dzwonić codziennie. Uważaj na siebie. Przyjedź jak najprędzej. 

S-Nie martw się tato . Nie mieszkam aż tak daleko.

Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Wiedziałam , że to będzie trudne i dla niego i dla mnie. Potem pożegnał się z Matem. Uścisnął z nim tylko dłoń . Jak na mojego tatę , to coś naprawdę niesamowitego.  mat wcześniej spakował moje ubrania , w których przyjechałam . Wyszliśmy przed dom. Na początku zaczęliśmy iść powoli. Potem znaleźliśmy się obok lasu gdzie kilka miesięcy temu zostałam ukąszona. Mat wziął mnie na ręce i pobiegł . Wiał wiatr . Było mi bardzo zimno . Chyba zaczęłam się trząść z zimna ponieważ Mat nagle się zatrzymał . Postawił mnie na ziemi  .

M-Zimno ci ?

S-Tak.

M-Mogłem to przewidzieć i wziąć coś cieplejszego. Mogę dać ci moją kurtkę.

S-Okej.

Założyłam ubranie , które dał mi Mat i znów wylądowałam na jego rękach . Po dwóch godzinach byliśmy w okolicach hotelu . Mat poszedł szybko oddać klucz i się wymeldować. Odpoczęłam chwilę i znowu Mat pobiegł. Zatrzymał się dopiero przy naszym nowym domu. Nie wiedziałam za bardzo po co tam przyjechaliśmy , ale chciałam wejść do środka.

S-Nie musimy jechać dalej ?

M-Przenocujesz w domu. Wyruszymy z samego rana .

S- Przecież nie masz samochodu , a nie możemy zjawić się tak po prostu .

M-Mam przyjaciół wszędzie. Auto stoi w garażu. Kolega mi pomógł.

S-Aha.

M-Jesteś głodna ?

S-Nie.

M-A zmęczona ?

S-Tak , nawet bardzo .

Mat podszedł do mnie i wziął na ręce. Zaniósł mnie po schodach na górę i wniósł do sypialni . Postawił mnie na ziemi .

M- Szafki są trochę zaopatrzone. W łazience jest wszystko co potrzebne. Możesz wziąć prysznic. Ja muszę na chwilę iść . Może mnie nie być pół godzinki.

S-Dokąd idziesz ?

M-Nie martw się. Zaraz będę.

Podszedł do mnie i pocałował w usta. Chciałam go zatrzymać , ale tylko się uśmiechnął. Nie mogłam odczytać jego myśli . Skupiałam się , ale to nic nie dało. Podeszłam do komody i zaczęłam szukać jakiejś piżamy. Znalazłam same czarne i czerwone koronki. Wiedziałam , że to pomysł Mata. Potem zerknęłam na ubrania w szafie. Krótkie spódniczki , sukienki i obcisłe spodnie. Mogłam się tego po nim spodziewać. Znalazłam w jakiejś szufladzie krótką koszulę nocną. Na szczęście nakrywała chociaż połowę tyłka. Potem wybrałam bieliznę i poszłam się wykąpać.  Łazienka była duża i piękna . Wanna była ogromna. W szafkach znalazłam kilka szamponów , płynów do kąpieli , olejków , płatków i innych kosmetyków. Mat wszystko zaplanował. Po długiej kąpieli spojrzałam na zegarek. Mata nie było już ponad godzinę. Zaczynałam się już o niego bać. Położyłam się na łóżku. Nie chciałam zasnąć. Musiałam na niego poczekać. Niestety byłam bardzo zmęczona , zasnęłam .

sobota, 15 grudnia 2012

Zakazy taty

Razem z Tomem zrobiliśmy tacie kolację , zresztą sobie też. Usiedliśmy wszyscy w jadalni. Stał atm wielki stół dla sześciu osób. Usiadłam obok Mata , a Tom obok Kelly . Uważnie się nam przyglądał. W końcu zapytał.

P-Dlaczego oni nie jedzą ?

S-To skomplikowane. Lepiej żebyś nie wiedział.

P-Rozumiem. A dlaczego ty jesz ?

S-Bo jeszcze mogę . Tato lepiej o tym nie myśl.

P-Dobrze.

Po kolacji poszliśmy wszyscy na górę. Kelly do Toma , a Mat do mnie. Dziwnie czułam się w swoim pokoju. Rozłożyłam łóżko i poszukałam w szafie jakiejś piżamy . Poszłam wziąć prysznic. Wtedy przypomniałam sobie , że Mat nie ma ubrań na zmianę. Popatrzyłam na niego i pomyślałam , że pożyczę coś od Toma.

S-Zaraz wracam .

M-Okej . Zaczekam .

Wyszłam z pokoju . Minęłam się z tatą . Dziwnie się zachowywał , ale stwierdziłam ,że to przeze mnie. Zapukałam do drzwi i weszłam do Toma. Od razu wiedział o co chodzi . Kazał mi wybrać jakieś ubrania. Kiedy miałam już wszystko wróciłam do pokoju. Zastałam tam tatę i Mata .

S-O co chodzi tato ?

M-Właśnie prowadzę Mata do pokoju gościnnego .

S-Jak to ? Przecież moje łóżko jest duże. Zmieścimy się.

M-Twojemu tacie nie chodzi o to .

S-A o co ?

P-Nie będziecie spać razem.

S-Dlaczego  ?

P-Jeszcze tego brakowało. Nie i koniec.

S-A Tom i Kelly ?

P-To coś innego . Zaraz go zaprowadzę do pokoju .

S-Ja go zaprowadzę. Jeszcze pamiętam gdzie to było.

P-No dobra. Tylko bez numerów.

Tata wyszedł z mojego pokoju i poszedł do swojej sypialni. Zostaliśmy sami. Podałam Matowi ubrania. Kazałam mu się przebrać w piżamy. Ojciec nie mógł się przecież dowiedzieć , że mój narzeczony jest wampirem. Poszłam z Matem do jego dzisiejszej sypialni. Usiadłam obok niego na łóżku i oparłam o niego głowę. Wsłuchałam się w różne odgłosy dobiegające za ścianą. Tom całował się z Kelly , a tata włączył swój ulubiony serial. Po jakimś czasie mój brat wymknął się z domu. Dziwiłam się ponieważ nigdy chyba tego nie robił. Tak na dobrą sprawę byliśmy sami. Odwróciłam się do Mata i pocałowałam go w usta. Zwykłe pocałunki przerodziły się w dziką namiętność . Po chwili usłyszałam kroki. Trochę się speszyłam ponieważ nie miałam już na sobie bluzki. Mat szybko ją na mnie założył.

M-To twój tata. Stoi pod drzwiami.

S-Podsłuchuje ?

M-Chyba tak.

S-Poczekaj chwilę. Pójdę do siebie. Jak coś to balkon będzie otwarty .

M-Okej.

Mat zrozumiał o czym mówiłam. Podeszłam najciszej jak umiałam do drzwi i je otworzyłam. Tata bardzo się wystraszył.

S-Co ty tu robisz tato ?

P-Nic. Przechodziłem korytarzem i chciałem zajrzeć . A ty co tu jeszcze robisz ?

S-Rozmawiałam chwilę z Matem .Teraz idę już do siebie. Możesz iść spać . Jutro nadal tu będę.

P-Obiecałaś to mamie.

S-Dokładnie , dlatego nie zamierzam uciekać.

P-To dobranoc córeczko .

S-Dobranoc tato .


Poszłam do swojego pokoju i zastałam tam Mata. Czekał na mnie przy drzwiach. Ucieszyłam się , że go zobaczyłam. Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta. Pozbyliśmy się ubrań bardzo szybko . Wylądowaliśmy w łóżku , ale się nie kochaliśmy. Ani ja , ani Mat tego nie chcieliśmy . Leżeliśmy do północy . Potem zasnęłam.

Szpital

S-Mogę ją odwiedzić teraz ?

P-Oczywiście.

M-To może się przebież . Będziesz zwracała na siebie uwagę .

S-Dobry pomysł. Mogę założyć coś z moich starych ubrań ?

P-Jasne przecież są twoje.

Poszłam na górę i weszłam do swojego pok oju. Założyłam jakieś spodnie i koszulkę. Wzięłam jeszcze rozpinaną bluzę z kapturem żeby mnie nikt nie rozpoznał. Zeszłam na dół . Obok drzwi czekali na mnie już wszyscy. Tata miał zostać w domu. Nie chciałam żeby widział mnie jak płaczę . Pojechaliśmy samochodem. W szpitalu byliśmy bardzo szybko. W środku nie było zbyt wiele osób. Szłam z Matem za Tomem i Kelly. Bałam się , nawet bardzo ale robiłam to dla mamy. Wszystko dla jej dobra. Nagle zatrzymaliśmy się . Wiedziałam , że to tu . Tom wszedł pierwszy . Usłyszałam jak wita się z mamą . Pytał jak się czuje i wtedy powiedział , że ma dla niej niespodziankę. Odczekałam kilka sekund i weszłam do pomieszczenia z Matem. Spojrzałam na mamę. Była bardzo blada i osłabiona. Zdjęłam kaptur i podeszłam bliżej łóżka .

M-Sara to ty ?

S-Tak mamo .

M-Czy ja jestem w niebie ?

S-Nie. Odwiedziłam cię na ziemi . Nadal żyjesz. Jak się czujesz ?

M-Dobrze .

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Moja mama była umierająca . Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Ścierałam łzy z twarzy. Nie chciałam żeby mama poszła w moje ślady.

M-Jak się tu znalazłaś ?

S- Tom do mnie o to prosił. Chciał żebym cię odwiedziła . I jestem. Przepraszam .

M-Za co ?

S-Za to , że mnie tak długo nie było. Wierz mi , że chciałam się z tobą spotkać , ale nie mogłam.

M-Dlaczego ?

S-Mamo ja już nie jestem tą samą Sarą. Zmieniłam się. Mam nowe życie .

M-Co ty pleciesz dziecko ? Masz przecież nadal tych samych rodziców , tą samą rodzinę .

S-Wiem mamo , ale w moim życiu pojawili się nowi członkowie mojej rodziny .

M - Co to znaczy ?

S- Opowiem ci jak wyzdrowiejesz .

K-Sara zasłoń twarz , ktoś tu idzie.

S-Mamo nie zwracaj się do mnie po imieniu. Musimy trzymać moją obecność w tajemnicy , inaczej już nigdy nie wrócę.

M-Dobrze .

Do sali weszła pielęgniarka. Uśmiechnęła się do nas wszystkich . Podała mamie jakiś lek i wyszła. Powiedziała nam , że jej stan się trochę poprawił i jest dla niej jakaś szansa . Ucieszyłam się , że mama zdrowieje. To była bardzo dobra wiadomość. Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu.  Tata bardzo nalegał żebyśmy zostali z Matem na noc. Musieliśmy się zgodzić.

Szokująca wiadomość

S-Przecież to niemożliwe  .

M-Możliwe . Meble załatwiałem przez ostatnie dni . Chciałem zrobić ci niespodziankę.

S-Udało ci się. Sam to wszystko zrobiłeś ?

M-Mniej więcej. Podoba ci się ?

S-Jest świetnie.

M-Chodź zobaczyć górę.

Szłam za Matem i nie mogłam się napatrzeć . Pokoje były dopracowane i piękne . Nie wyobrażałam sobie takich wnętrz nawet w snach . To jak spełnienie wszystkich marzeń. Zwiedziliśmy cały dom bardzo dokładnie . Byłam naprawdę zaskoczona.

M-To teraz możemy iść dalej .

S-Dalej ?

M-To tylko jedna z atrakcji tego wieczoru , a jutro też jest dzień.

Wyszliśmy z Matem na zewnątrz . Zaczęłam się rozglądać , co mogłoby być kolejną niespodzianką , ale nic nie znalazłam. Poszliśmy do garażu. Stał tam jego samochód. Wsiedliśmy do środka i odjechaliśmy . Zastanawiałam się dokąd. Podróż była długa , ale przyjemna. Zatrzymaliśmy się w hotelu i zarejestrowaliśmy.  Nawet nie weszliśmy do środka . Mat wziął klucz od pokoju i wyprowadził mnie za zewnątrz .

S-Co teraz ?

M-Kolejna niespodzianka .

Mat złapał mnie za rękę i zmierzał w kierunku lasu. Po kilku minutach staliśmy już przed nim. Nie czekaliśmy długo . Mat wziął mnie na ręce i ruszył .Biegł długo , ale to mi nie przeszkadzało. Zatrzymaliśmy się niedaleko drogi. Wyszliśmy z lasu. Na szczęście nikt nas nie widział. Rozejrzałam się dobrze i chyba zauważyłam mojego brata Toma. Stał z Kelly. Podeszliśmy do nich. Tom nie wyglądał za dobrze .

S- Co się stało ?

T-Mam złą wiadomość.

S-Jaką ?

T- Mama jest chora. Może umrzeć .

S-Co ? Co jej jest ?

T-Nowotwór . Ma raka . Nie jest groźny , ale ona jest załamana. Mówi , że nie chce walczyć ponieważ chce spotkać się z tobą.

S- Musimy coś zrobić .

T-Ale nic nie możemy .

S-Powiedzmy im. Chociaż jej.

M-Sara to niemożliwe.

T-Właśnie .

S-Mat myślałam , że to będzie jakaś miła niespodzianka .

M-Nie wiedziałem o twojej mamie. Myślałem , że Tom ma jakieś dobre wieści  .

S-Zresztą to nieważne. Tom muszę zobaczyć się z mamą.

T- A jeśli się jej pogorszy ?

S-Zobaczysz wszystko będzie dobrze.

M-Sara nie mogę na to pozwolić.

S-Dlaczego ?

M-Nie będziesz mogła zostać z rodzicami .

S-Nie zostanę. Teraz mam ciebie , ale nie zrezygnuję ze spotkania. Bardzo mi na tym zależy.

M-Nie wiem czy to dobry pomysł.

K-Możemy spróbować . Może na początku idź do taty  ?

S-Myślicie , że tak będzie lepiej ?

T-Wydaje mi się , że tak.

Staliśmy chwilę na chodniku , ale potem zdecydowaliśmy się pojechać. Wsiadłam w samochód razem z Matem i resztą . Odjechaliśmy. Droga była krótka . Byliśmy już na ulicy gdzie stał dom rodziców. Byłam zdenerwowana. Samochód zaparkowaliśmy pod domem . W środku był tata. Mama niestety leżała w szpitalu. Mat wysiadł z auta i starał się mnie zasłonić. Tom i Kelly weszli do środka. Rozmawiali z Peterem . Kazali mu usiąść. Zdecydowałam , że już wejdę. Mat otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Przez chwilę się wahałam. Nie wiedziałam czy się cofnąć , czy iść przed siebie . Mat wszedł pierwszy do salonu. Słyszałam głos taty . Wypytywał ich o wszystko , ale oni milczeli . Kazali mu tylko siedzieć na sofie. Zebrałam trochę odwagi i weszłam za Matem. Spojrzałam na ojca. Oczy miał wielkie , a twarz bladą. Zdenerwowałam się. On zaraz zemdleje. Podeszłam bliżej . Zatrzymałam się obok Mata. Ja również pobladłam . Było mi coraz duszniej.

P-Sara to ty ?

S-Tak tato , to ja.

P-Jak to możliwe ? Tom, ty ją znalazłeś ?

T-Ona znalazła mnie .

P-Od kiedy wiesz , że ona żyje ?

T-Od kilku miesięcy. Nie mogłem wam powiedzieć .

P-Dlaczego ? Przecież to twoja siostra .

S-Tato wiele się zmieniło . Nie jestem taka jak dawniej. Zmieniłam się i to bardzo.

P-Nie widzę żadnej zmiany dziecko . Wciąż jesteś taka , taka piękna i kochana.

S-Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć , ale to już przeszłość . Ja jestem inna niż ty. To trudne do wyjaśnienia , ale nie będę cię oszukiwać . Lepiej żebyś nie znał szczegółów  .

P-Rozumiem. Nie będę wypytywał cię już o to.

S-Dziękuję.

P-Saro , ale co będzie dalej . Zostaniesz z nami ?

S-Niestety nie . Mam już swoją rodzinę i dom. Nie mogę teraz tego zostawić.

P-Przecież jesteś taka młoda.

S-Wiem tato , ale ja już podjęłam decyzję .

P-Jak to ?

S- W tym roku wychodzę za mąż. Oczywiście zaproszę was na przyjęcie , tylko to musi być tajemnica.

P- Za mąż ? Jesteś jeszcze dzieckiem.

S-Tato mówiłam , że nie zrozumiesz. Moim mężem będzie Mat . To chłopak , który stoi obok mnie.

P-Ale co powie na to mama.

S-Na razie nie mówmy jej o tym. Jest chora , może nie męczmy jej aż tak bardzo.

P-Widziałaś się z nią ?

S-Nie. Nie wiem czy mi się uda. Nikt znajomy nie może mnie zobaczyć .

P-Proszę odwiedź ją . Ona czeka na ciebie codziennie. Zrobisz jej wspaniałą niespodziankę.