wtorek, 20 listopada 2012

Zazdrość

Wstałam dość późno. Nie zdążyłam zjeść śniadania. Dziś jechaliśmy moim samochodem . Na parkingu było bardzo tłoczno. Staraliśmy się śpieszyć . Prawie spóźniliśmy się na pierwszą godzinę. Lekcje mijały bardzo szybko. Dziwiłam się ponieważ czasami wydłużały się w nieskończoność. Na ostatniej godzinie rozmawiałam z Amandą. Okazało się że za dwa tygodnie odbędą się zawody z siatkówki. Musiałam iść do trenerki po różne papiery. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i szłam z przyjaciółką  na halę. Mat szedł za nami. Nie bardzo wiedział o co chodzi.

S- Mat idę z Amandą na chwilę coś załatwić. Zaraz będziemy .

M- Okej. Ja będę szedł na parking.

Na hali sportowej czekała już na nas pani  Grace Mower . Wyjaśniła nam z kim będziemy grały . Dała nam do wypełnienia jakieś formularze i prosiła o przyjście na  najbliższe  treningi. Po wyjściu ze szkoły zmierzałam w kierunku samochodu. Zdziwiłam się ponieważ nie było przy nim Mata. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam go z Lindsay. Wpadłam w furię. Co ona robiła z moim przyszłym mężem ? Miałam zamiar ją przejechać. Wtedy przyjrzałam  im się bliżej. Nie uwierzyłam własnym oczom. Ona trzymała go za rękę . Nie wiem w jakim celu. Na pewno nie wynikało to z bliskości między nimi ponieważ ona i Mat się z tego śmiali. Byłam bardzo wkurzona. Przyglądałam się im jeszcze przez chwilę ale moja cierpliwość się skończyła. Kiedy zobaczyłam jak Mat łapie ją za biodra odpaliłam silnik i odjechałam. W domu byli wszyscy oprócz Kate i Sama . Weszłam na górę . Na łóżku czekał na mnie uśmiechnięty Mat .

M- Dlaczego mnie zostawiłaś ? Zapomniałaś o mnie ? Musiałem wracać na pieszo .

S- Mógłbyś zejść z mojego łóżka ? Chciałabym się położyć .

M- Nie mów mi że się na mnie obraziłaś .

S- Ruszysz wreszcie tą dupę.

M-Już. Nie musisz krzyczeć.

S- Jak mówię cicho to nie słuchasz .

M- Zadam ci pytanie . Jesteś na mnie obrażona ?

S- Tak. Nie mam zamiaru się do ciebie odzywać .

M- Jak chcesz . Nie ma sprawy. Tylko będziemy musieli siedzieć w tym samym pokoju .

Na to już nie odpowiedziałam. Usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcje . Starałam się ignorować obecność Mata ale było trudno. Cały czas zwracał na siebie uwagę. Na początku zaczął nachodzić mnie swoimi myślami. Potem zaczął szeleścić wszystkim co miał pod ręką . Na samym końcu zaczął się przebierać na samym środku pokoju. Wtedy nie wytrzymałam. Wzięłam plecak i spakowałam do niego książki. Pojechałam do Amandy . Na szczęście nie było u niej Alexa. Otworzyła mi ona ponieważ była sama w domu .

A- Hej. Wejdź .

S- Dzięki .

A- Świetnie że przyszłaś . Bardzo mi się nudziło. Robiłam tosty . Chodźmy na górę.

 Weszłyśmy na górę do pokoju Amandy. Tam poczęstowała mnie tostami i szklanką coli. Byłam dość głodna. Przypomniało mi się że to pierwszy posiłek który jem dzisiaj.

A- Coś się stało ? Wiem że nie powinnam pytać ale jestem ciekawska.

S- Obraziłam się na Mata .

A- Znowu. Jesteś z nim zaręczona około tydzień i już się pokłóciliście. O co poszło tym razem ?

S- Widziałam jak rozmawia z Lindsay.

A- Powiedziałaś rozmawia ?

S- Tak.

A- Dziwne. Dlaczego zabronisz mu z nią rozmawiać ?

S- Nie lubię jej. Oni razem się śmiali i trzymali się za ręce . Do tego Mat złapał ją za biodra.

A- Przesadzasz . Mat cię kocha i na pewno nie chcę cię zdradzić . Nie możesz być aż tak zazdrosna.

S- Amanda ja jeszcze w tym roku będę jego żoną.

A- Naprawdę ? Dlaczego mi nie powiedziałaś ?

S- Jeszcze to nie jest do końca uzgodnione. Poza tym na pewno będziesz zaproszona . O ile do tego czasu nie zerwiemy.

A- Musisz trochę wyluzować. Zrelaksuj się.

S- Ostatnio jak się wyluzowałam to machałam Matowi testem ciążowym przed oczami.

A- Wiem. To był zły pomysł ale poskutkowało.

S- Nie było aż tak źle.

A- A poza tym mogę ci przysiąc że w tym tygodniu się pogodzicie.

S- Nie ma mowy. Niech pocierpi.

A- Czyli co zero czułości ?

S- Nawet nie rozmawiamy.

A- Przejdzie ci zobaczysz.

Przez resztę wieczoru odrabiałyśmy lekcje. Od Amandy wyjechałam około dwudziestej drugiej ale nie chciało mi się wracać do domu . Pojechałam  do sklepu spożywczego i zrobiłam zakupy na kilka dni. Podjechałam pod dom. Był pusty . Ucieszyłam się. Weszłam do kuchni i rozpakowałam torby.  Nie mogłam nacieszyć się samotnością ponieważ Mat przyszedł kilka minut po mnie. Pachniał lasem. Stwierdziłam że był na polowaniu. Od razu poszedł na górę  a ja wzięłam kilka paczek różnych słodyczy i poszłam za nim. W pokoju zaczął mi znów dokuczać. Cały czas słyszałam go w mojej głowie. Zdenerwowałam się.

S- Mat możesz wreszcie przestać.

Nie odpowiedział . Przesłał mi w myślach tylko  moje słowa gdy mówiłam o tym żebyśmy nie rozmawiali. Myślałam że dłużej już nie wytrzymam ale wtedy położył się na łóżku i zaczął nucić jakąś piosenkę. Poszłam do łazienki . Zaczęłam się rozbierać. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Kiedy się odwróciłam zaczęłam krzyczeć. Mat stał odwrócony do mnie plecami. Przeglądał się w lustrze. Natychmiast wygoniłam go z środka. Po umyciu się chciałam wyjść ale okazało się że Mat zabrał wszystkie ręczniki.

S- Mat to nie jest śmieszne .

M-Co nie jest śmieszne ?

S- Zabrałeś mi ręcznik.

M- Ja cały czas siedziałem tu. W łazience byłem tylko po to by przejrzeć się w lusterku.

S- Oddawaj te ręczniki.

M-Nie mam ich .

S-Okej. Niech ci będzie . To proszę cię zamknij teraz oczy.

M-Tyle razy widziałem cię już nagą.

S- Zrób to dla mnie proszę.

M- Okej.

Wybiegłam z łazienki i zaczęłam szukać czystej bielizny. Otworzyłam komodę ale w niej były same koronkowe majtki i staniki. Wzięłam jakiś komplet i założyłam go. Czułam się w nim dziwnie. Poszłam do łazienki wysuszyć włosy. Potem chciałam położyć się na łóżku ale leżał już tam Mat.

S- Chciałabym się położyć.

M- Ja też .To łóżko dla dwojga .

S- Ale wampiry nie śpią .

M- To dlaczego się teraz kładziesz ?

S- No dobra . Możesz tu leżeć ale masz mnie nie dotykać.

M- Rozumiem. Postaram się.

Położyłam się .Starałam się zasnął ale Mat cały czas dotykał mnie opuszkami palców na całym ciele. Było to bardzo denerwujące ponieważ jego skóra jest lodowata. Kiedy uspokoił się z rękami zaczął cały czas się wiercić. Byłam wykończona . Próbowałam go ignorować ale on ciągle coś robił mi na złość. Zdecydowałam że wezmę kołdrę i pójdę spać w salonie. Na kanapie było bardzo niewygodnie ale od razu zasnęłam .

Spacer

Wróciliśmy do domu. Conora i Jessici już nie było. Ucieszyłam się. Złapałam Mata za rękę i pobiegliśmy na górę. Od razu zaczęliśmy się całować i rozbierać. Nie mogłam mu się oprzeć. Jego usta krążyły po całym moim ciele. Było cudownie. Jego język rozpalał ogień w moich ustach . Byłam taka podniecona . Chwytał zębami moją wargę. Było bardzo przyjemnie. Wtedy poczułam ukucie. Zignorowałam to . Mat przytulił mnie mocniej. Był bardzo brutalny.  Zorientowałam się o co chodzi. Z moich ust leciała krew. Mat nie mógł się jej oprzeć. Starałam się go odepchnąć ale on nie przestawał.

S- Mat uspokój się. To moja krew.

M-Nie mogę.

S- Mat zabijasz mnie. To boli.

Walczył z sobą ale trudno mu było się powstrzymać. Odepchnęłam go mocniej i spadłam z łóżka. Wstałam a on patrzył na mnie i nie mógł uwierzyć w to co się stało. Chciałam do niego podejść ale jak zaczęłam się zbliżać on zaczął się cofać. Wystraszyłam się.

S- Wszystko w porządku ?

M- Chyba ja powinienem o to zapytać.

S-Każdemu się zdarza.

M- Piłem twoją krew. To nie jest normalne. To nie powinno się zdarzyć.

S- Mogłam bardziej uważać .

M-Nie obwiniaj się . To moja wina .

S-Mat nie mów tak.

Znów zaczęłam się do niego zbliżać ale on nadal nad sobą nie panował. Wtedy przypomniałam sobie że wciąż mam krew w ustach. Poszłam do łazienki i kilka razy przepłukałam gardło. Już nie było w niej ani kropli krwi. Wyszłam i zobaczyłam jak Mat wychodzi z pokoju.

S- Gdzie idziesz ?

M- Muszę się przejść .

S- Idę z tobą.

M- Nie ma mowy .

S- Samej na pewno mnie nie zostawisz .

M- Nie boisz się iść ze mną ?

S- Mam się bać swojego przyszłego męża  ?

M-Możesz się jeszcze wycofać .

S-Ja nie chcę . Mat kocham cię bez względu na to co robisz .

M-Sara to nie takie łatwe. Nie chcę cię stracić. Dzisiaj miałaś szczęście ale co by było gdybym nie był na tyle świadomy tego co robię.

S-Damy radę tylko musimy trzymać się razem.

M- Na pewno chcesz iść ze mną ?

S- Tak.

Ubrałam się ciepło i poszliśmy się przejść. Przez całą drogę milczeliśmy. Nie lubiłam takich sytuacji. Doprowadzały mnie do szału. Na dodatek było zimno i bolały mnie już nogi. Gdy szliśmy kilka razy się przewróciłam ponieważ na ziemi było pełno śniegu . Zamarzły mi już ręce . Zaczęłam się trząść . Wtedy Mat odwrócił się w moją stronę.

M- Chcesz moją kurtkę ?

S- Tak. Jest bardzo zimno.

Założyłam ubranie które podał mi Mat i szliśmy dalej.  Chodziliśmy około dwóch godzin. Nie miałam już siły. Starałam się iść cały czas za nim ale zostawałam w tyle. Czasami się zatrzymywał i czekał ale teraz złapał mnie za rękę.

M- Chcesz wracać ?

S- Tak. Jestem wykończona.

M- Okej.

Wziął mnie na ręce i zaczął biec. Do domu dobiegliśmy w dziesięć minut. Odmarzły mi nogi i ręce . Pobiegłam na górę i zaczęłam się ogrzewać. Do rana było już zaledwie trzy godziny. Położyłam się na chwilę i zasnęłam .