niedziela, 25 listopada 2012

Samokontrola

Rankiem zjadłam śniadanie i razem z Matem pojechałam do szkoły. Starałam się zakryć skaleczoną rękę. Nie chciałam nikomu mówić o wczorajszym zajściu . Na parkingu było pełno ludzi. Szliśmy do szkoły . Wtedy zatrzymała mnie Lindsay.

L- Hej. Sara jak się czujesz ?

S- Dobrze.

L-Wiem . Dziwna sprawa. Przepraszam.

S- Nic się nie stało.

L- Naprawdę ?

S-Tak. Nie musisz być dla mnie miła . Było by lepiej żebyś mnie już więcej nie atakowała.

L- Ok. Czyli zapominamy o tym ?

S-Tak.

L-Ale ja i tak nie zmienię zdania że nie zasługujesz na Mata.

Nie skomentowałam już tego tylko poszłam dalej . Mat nie powiedział ani słowa. Cały czas milczał. Spojrzałam na niego . Zaczął się śmiać.

S- Co jest ?

M- Nic. Myślałem że da sobie spokój.

S- Raczej szybko nie odpuści.

M- Najwidoczniej .Będziemy musieli sobie z tym poradzić.

Przez resztę dnia było bardzo nudno. Na lekcjach nauczycielki nie mówiły nic ciekawego. Na szczęście mijały  szybko. Niestety w domu musiałam powtarzać wszystko ponieważ w środę miałam dwa sprawdziany. Mat bardzo mi przeszkadzał. Całował mnie w usta i rozpraszał. Nie mogłam się skupić. Chciałam się chociaż trochę pouczyć.

S- Mat , nie rozpraszaj mnie.

M- Po co się uczysz ? Podpowiem ci .

S- A potem jak będę chciała iść do pracy ?

M- Nie będziesz musiała. Mamy przecież dużo pieniędzy.

S- Ale kiedyś się skończą. Słyszałam że będziesz chciał powiększyć rodzinę , prawda ?

M- Mamy jeszcze dużo czasu na prace. Teraz możemy zająć się sobą.

S- Mat , przestań .Ja muszę sama zaliczyć te testy .

M- Dlaczego nie mogę ci pomóc ?

S- Muszę radzić sobie sama.

M- Przesadzasz .

S- Nie obrażaj się.

Wiedziałam że Mat się obrazi ale nie myślałam że aż tak bardzo. Posiedział ze mną jeszcze dziesięć minut i wyszedł . Chciałam iść za nim ale kazał mi zostać. Nie chciałam go bardziej denerwować dlatego zostałam. Uczyłam się do późna . Mata nadal nie było. Zaczęłam się martwić. Byłam zmęczona ale zdecydowałam się na poszukiwania. Powiedziałam Jessice że wychodzę. Ubrałam się ciepło i poszłam do lasu. Na początku szłam za śladami . Potem znalazłam trop. Biegłam wokół niego. Wtedy poczułam jeszcze jeden zapach. Był znajomy. Próbowałam go rozpoznać. Zbliżałam się coraz bliżej i wtedy znalazłam bluzkę. Wyglądała jakoś dziwnie. Zorientowałam się że to ubranie należy do Lindsay. Zaczęłam się skradać. Usłyszałam jej myśli. Nie była sama. Podeszłam bliżej. Rozpoznałam drugą osobę. To był Mat. Na szczęście mnie nie wyczuł. Przyglądałam się im z daleka ale widziałam wszystko doskonale. Lindsay chciała go całować ale Mat nie chciał. Opierał się jej. Mimo tego siedział tam razem z nią. Zrobiło mi się przykro ale nie mogłam nic zrobić. Lindsay cały czas próbowała się do niego dobrać. Kilka razy go pocałowała ale on nie odwzajemnił pocałunku. Dziwnie się czułam ich obserwując ale nie mogłam się oprzeć. Lindsay gładziła go ręką po twarzy . Matowi się to podobało. Byłam coraz bardziej wściekła. Przytulił się do niej i pocałował. Kiedy to zobaczyłam opadła mi szczęka. Byłam zszokowana. Wtedy zauważyłam coś jeszcze . Ręką Lindsay krwawiła. Mat pił jej krew. On nie mógł się opanować. Chwyciłam za telefon . Chciałam zadzwonić ale nie miałam zasięgu. Nie mogłam liczyć na pomoc innych. Złapałam ja jakiś zaostrzony kamień i bardziej rozwaliłam ranę którą zrobiła mi Lindsay. Podeszłam bliżej. Mat mnie wyczuł ale Lindsay mnie nie widziała. Pocałował ją w czoło i powiedział że zaraz wróci. Kiedy był już daleko w krzakach zaczął zbliżać się w moim kierunku. Czytałam jego myśli. Nie panował nad sobą. Nie poznawał mnie. Stał już naprzeciwko .

S- Mat to ja . Nie poznajesz mnie ? Co się z tobą dzieje ?

M- Jestem głodny , bardzo głodny.

S- Musisz się kontrolować.

Zbliżyłam się  do niego . Złapałam go za rękę . Niestety to był błąd. Moja krew spadła na jego palce. Przyłożył dłoń do nosa . Jego oczy płonęły. Wystraszyłam się i zaczęłam uciekać. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Złapał mnie bardzo szybko. Patrzył na mnie i uważnie mi się przyglądał. Błądził myślami. Wahał się. Jedna część chciała mojej krwi ale druga chciała mnie chronić. Nieoczekiwanie upadł na kolana. Zaczął krzyczeć .

S- Co się dzieje ?

M-Uciekaj! Nie mogę się powstrzymać .

S- Nie zostawię cię.

M- Uwierz mi .

S- Dasz radę .

Zdjęłam kurtkę , potem bluzkę i owinęłam rękę . Patrzyłam na Mata . Walczył ze sobą. Uspokajał się. Wtedy obok nas pojawił się Paul.

P- Zaatakował cię ?

S-Nie.

P-Nie kłam .Znalazłem Lindsay .

S-Co ci powiedziała ?

P-Że jest pijana i nie bardzo wie co się stało.