Poranek nie był aż tak bardzo ciężki jak się wydawał. Z podwórka było słychać dość dziwne odgłosy, ale wiedziałam, że Matthew wziął się za majsterkowanie. Teraz czas na mnie, muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Z niechęcią zeszłam z łóżka ziewając kilkakrotnie. Od razu odnalazłam jakiś dres i poszłam do łazienki. Widok w lusterku nieco mnie przeraził. Każdy włos sterczał w inną stronę. Zrezygnowała sięgnęłam po szczotkę i rozczesałam włosy. Już miałam szukać prostownicy, ale postanowiłam je po prostu związać. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół. Malec leżał spokojnie, a przed nim stały już pełne miseczki. Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę. Po zjedzonym posiłku rozejrzałam się dookoła i mniej więcej wyobraziłam sobie nowy wystrój domu. Nie chciałam żeby był nad wyraz szykowny, chciałam żeby do mnie pasował, chciałam żeby pasował do naszej historii. Z rozmyśleń wyrwał mnie Matthew, który wparował nagle do domu i stanął przede mną z bardzo dziwną miną.
-Chodź na zewnątrz, muszę Ci coś pokazać.- powiedział podekscytowany.
-Matko, nigdy nie widziałam Cię w takim stanie.- zaśmiałam się.
-Chodź już. Pracowałem nad tym całą noc.-ponaglał.
Wychodząc z domu zauważyłam, że chłopak ma brudną i poszarpaną koszulkę. We włosach miał pełno śmieci, a na twarzy ślady po brązowej farbie. Zastanawiałam się co mógł zrobić, ale kiedy zobaczyłam piękną, drewnianą altanę to odebrało mi mowę. Nie mam pojęcia jak on to wszystko zrobił. Obok domu stała śliczna altanka, a w środku stolik i krzesła. Widok był naprawdę niesamowity, a mina chłopaka to również coś nie do opisania. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
-Kiedy ty to zrobiłeś?-zapytałam zdziwiona.- I jak to w ogóle możliwe.
-No wiesz, mam jakieś tam umiejętności. I co ty na to, żebym został stolarzem? Może nie jest to jakoś super płatna praca, ale chyba się nadaję.- spytał.
-To świetny pomysł.- powiedziałam.- Nie wiedziałam, że umiesz takie rzeczy.- przyznałam.
-Mój ojciec był stolarzem, coś tam jeszcze pamiętam.-wyjaśnił.
-Matko, Matthew, to jest piękne.- wyszeptałam.- Jestem pod wrażeniem.
Chłopak zaczął się szczerzyć i pokazał mi resztę swoich projektów. Postanowił zrobić nowe ogrodzenie, a z czasem może nawet odnowienie budynku gospodarczego. Zgodziłam się na wszystko ponieważ to naprawdę sprawiało mu niezłą radość. Gdy weszliśmy z powrotem do domu długo rozmawialiśmy o aranżacji wnętrz i doszłam do wniosku, że dam chłopakowi wolną rękę. Matthew od razu wziął się za mierzenie, a gdy skończył wyszedł i przez całe południe się nie zjawiał. W międzyczasie postanowiłam upiec jakieś ciasto ponieważ musiałam ugościć czymś Monicę. Dziewczyna przyjechała około szesnastej. Początkowo rozmawiało mi się z nią całkiem dobrze, ale w pewnym momencie wyczułam w niej coś dziwnego. Nie wiem czemu, ale za wszelką cenę chciała rozejrzeć się po domu. Było mi naprawdę głupio ponieważ nawet ja nie byłam jeszcze we wszystkich pokojach i nie rozglądałam się w nich za dobrze. Stwierdziłam, że oprowadzanie jej po starym domu nie ma sensu, ale ona cały czas zastanawiała się w myślach czemu jej nie oprowadziłam. Sytuacja była naprawdę niekomfortowa dla mnie, a ona nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Próbowałam jakoś sprawnie zmienić temat, ale Monica nie dała się zwieść. W pewnym momencie do domu wszedł Matthew, a ona jakoś dziwnie się wtedy poruszyła. Wyglądało to tak, jakby zadrżała, ale pewnie przestraszyła się tego, że tak nieoczekiwanie wszedł.
-Dzień dobry.- powiedział zmieszany.
-Cześć- odpowiedziała Monica z jakimś dziwnym drżeniem w głosie.- Jestem Monica.
-Aron, miło mi.- uśmiechnął się i podał jej rękę.
Wtedy zamarłam. Przed oczami pojawiło mi się pełno rozmazanych obrazów, a potem tylko ciemność. Okazało się, że zemdlałam. Monica i Matthew zaczęli panikować ponieważ oddychałam bardzo nieregularnie, a z nosa popłynęła gęsta i ciepła krew. Chłopak spanikował, zapach krwi unosił się w pokoju, a ja bezwładnie leżałam na podłodze. Obudziłam się w oświetlonym pokoju. Od razu zorientowałam się, że jestem w szpitalu. Byłam trochę obolała, ale mimo to podciągnęłam się na rękach i próbowałam usiąść. Wtedy ktoś złapał mnie za rękę. Był to Matthew, tak bardzo chciałabym zobaczyć wtedy Mata...
Chłopak pomógł mi usiąść, a potem mniej więcej opowiedział mi jak to ze mną było. Ja również próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale ból głowy był zbyt mocny bym mogła cokolwiek zobaczyć.
Od Matthewa dowiedziałam się, że lekarz zalecił aby zaczekać na wyniki do jutra, a tym samym będą mnie mięli na oku w razie czego. Według mnie to nic mi nie jest, ale kto tam wie. Noc w szpitalu była straszna. Miałam koszmar za koszmarem, budziłam się zlana potem, a na dodatek głosy chorych ludzi, którzy proszą o środek przeciwbólowy były naprawdę smutne i przygnębiające. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, ale musiałam zostać. Gdy obudziłam się po raz ostatni około czwartej, na korytarzu było zgaszone światło. Na moim piętrze panowały egipskie ciemności oraz cisza, co koiło moją głowę. Gdy spojrzałam na miejsce, gdzie wcześniej siedział Matthew, zobaczyłam tylko jego bluzę. Pomyślałam, że pewnie poszedł się gdzieś przejść. Wtedy postanowiłam sobie coś przypomnieć. Zamknęłam oczy i starałam się wrócić wspomnieniami do sytuacji z domu. Momentalnie aparatura zaczęła głośno "pikać", ja oczywiście spanikowałam. Przez chwilę próbowałam odpiąć te wszystkie kable, ale racjonalne myślenie wróciło więc zostawiłam kabelki w spokoju. Na salę wbiegła zaspana pielęgniarka, a za nią Matthew. Chłopak wyglądał na wystraszonego. Pielęgniarka na początku podała mi jakiś środek uspokajający, a potem zapewniła, że to nic takiego i poszła dalej. Wtedy poczułam, że moje powieki robią się ociężałe i w bardzo szybkim czasie zasnęłam..