Godzina czekania była męczarnią. Domyślałam się, że właśnie to będzie najgorsze. Na szczęście niedługo przed przyjazdem Paul'a zadzwonił Mat. Gdy tylko usłyszałam jego głos poprawił mi się humor. Ustaliłam z nim szczegóły mojej podróży. Po tym jak Paul podjechał pod dom, Matthew wyniósł moje walizki. Wyszłam za nim i przywitałam się.
-Musimy się pospieszyć. Mat kazał jechać dosyć szybko. Mamy się nie zatrzymywać. -poinstruował Paul.
-Powiedział Ci kiedy dotrze na miejsce?-zapytałam.
-Nie będzie go kilka dni, ale dopóki się nie pojawi nie powinnaś sama wychodzić.
-Świetnie, czyli znowu muszę się ukrywać ?
-To tylko dla twojego dobra. Od jutra zaczynasz uczyć się w domu. Jeśli chcesz to mogę Ci towarzyszyć. -uśmiechnął się.
-Lepsze to niż nic. -mruknęłam.
-Nie marudź. Wsiadajmy już.- powiedział i otworzył mi drzwi.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zgodnie z poleceniem wsiadłam do samochodu. Matthew usiadł z przodu. Przez całą drogę nic nie mówił, ale jakoś do tego przywykłam. Paul też nic nie mówił, co było dość dziwne, ale nie miałam ochoty wypytywać go o takie rzeczy. Cała podróż przebiegła dość szybko ponieważ na drogach nie było wielu samochodów. Z jednej strony mnie to dziwiło ponieważ zawsze kręciło się tu sporo aut. Pod dom wjechaliśmy późnym popołudniem. W środku nikogo nie było, ale drzwi były otwarte.
-Możesz iść na górę. Trochę się tam pozmieniało. Lindsay robiła remont.
-Co? -krzyknęłam i pobiegłam na górę.
Już przed drzwiami czułam się inaczej. Ściany na korytarzu były pokryte jakąś tapetą, podłoga z drewna. Wyglądało to całkiem przytulnie, ale nie spodziewałam się takich zmian. Postanowiłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam na klamkę i zamarłam na chwilę. Po odliczeniu kilku sekund weszłam do środka. W pierwszym momencie byłam w szoku. W naszym pokoju nic się nie zmieniło. Po prostu ktoś tu dokładnie posprzątał. Byłam wdzięczna Lindsay. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam na zaścielanym łóżku. Już dawno tutaj nie byłam. Cieszyłam się, że wreszcie wróciłam. Brakowało mi tego miejsca i przyjaciół. Zastanawiałam się gdzie oni się podziewają i właśnie wtedy do pokoju wszedł Paul.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny sprzed chwili. -zaśmiał się.
-Myślałam, że w naszym pokoju też zrobiła remont.
-Nie chciała tego robić bez waszego pozwolenia. -wyjaśnił.
-I bardzo dobrze zrobiła. Bardzo brakowało mi tego miejsca. -uśmiechnęłam się.
-A za mną nie tęskniłaś ? -wyszczerzył się.
-Tęskniłam za wszystkimi, ale nie mogłam nawet zadzwonić i z wami porozmawiać.- wytłumaczyłam.
-Wiem. Mat mi wszystko wyjaśnił. Nikt nie ma Ci tego za złe. Wiemy w jakiej byłaś sytuacji .
-A wiesz może co z Amandą?
-Z tego co słyszałem to nie najlepiej. Jej rodzice nie wiedzą jak jej pomóc. Wywieźli ją z miasta, ale chyba nic to nie dało. Ona ciągle wygaduje jakieś bzdury i twierdzi, że Ciebie porwano.
-Może powinnam z nią porozmawiać ?
-To nie jest najlepszy pomysł. Mat nie pozwolił Ci opuszczać domu.
-To niech Amanda przyjedzie do mnie.
-Nie wiem czy to będzie możliwe. Ona w ogóle nigdzie nie wychodzi.
-Chyba powinnam do niej zadzwonić.