Kiedy się obudziłam było jeszcze dość wcześnie. Mata nie było w pokoju. Siedział na dole i oglądał coś w telewizji. Wydawało mi się , że to wydarzenia. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Nie chciało mi się przebierać. Zeszłam na dół w piżamie. Mat oglądał wiadomości. To u niego rzadkie. Usiadłam obok niego. Oparłam głowę na jego ramieniu i również oglądałam. Mówili coś o dużej liczbie zaginionych nastolatków , a potem pokazali zdjęcie jakiegoś blondyna. To były dwie różne sprawy , ale nie mogłam się skupić o co chodziło. Popatrzyłam na Mata. Wyglądał na zmartwionego .
S-Coś się stało ?
M-Nic.
S-Na pewno ?
M-Tak. Zauważyłem , że jest coraz więcej zaginięć.
S-Myślisz , że to wampiry ?
M-Tak. Jesteś może głodna ?
S-Trochę. Zaraz musimy jechać.
M-Okej. Ja coś ci przygotuję , a ty idź się przebrać.
Poszłam na górę i zaczęłam szukać czegoś do założenia. Niestety prawie wszystkie ulubione ubrania były w praniu. W końcu wybrałam sukienkę . Musiałam ją założyć . Wzięłam też baleriny , torebkę i zeszłam na dół. na stole stały naleśniki z serem. Uwielbiałam je. Były lepsze od tostów. Zjadłam trzy i już byłam najedzona. Postanowiłam zabrać je do taty. W domu na pewno nie na obiadu. Wychodziliśmy już z domu , wtedy Mat mnie zawołał.
M-Wzięłaś coś na jutro ?
S-Co ?
M-Jakieś ubrania ?
S-Nie . Zostajemy na noc ?
M-A nie chcesz ?
S-Chce .
M-Idź do samochodu . Ja coś ci spakuję.
S-Okej.
Wsiadłam do samochodu Mata i nie czekałam nawet pięciu minut . Zjawił się bardzo szybko i odjechaliśmy. Pojechaliśmy od razu do szpitala ponieważ operacja zaczęła się wcześniej. Na parkingu stało kilka samochodów. Zaparkowaliśmy obok taty. Zasłoniłam twarz włosami . Weszliśmy do środka . Idąc poznałam jedną osobę. Moją koleżankę , której nie lubiłam. Przyglądała mi się przez kilka minut , ale potem stwierdziła , że ta na pewno nie ja. Mat złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić. Szedł za zapachem mojego taty. Kilka zakrętów i staliśmy już niedaleko. Zobaczył nas i uśmiechnął się. Był przerażony , ale szczęśliwy. Podeszliśmy do niego .
P-Jak droga ?
S-Dobrze . Co z mamą ?
P-Dopiero zaczynają . Nie pozwalają mi na to patrzeć .
S-Nie chciałbyś tego widzieć.
Tata już nic nie powiedział tylko pokazał nam krzesła . Usiedliśmy wszyscy . Po jakimś czasie zjawił się Tom. Był sam . Przyniósł tacie kawę. Oznaczało to , że siedzą tu już trochę czasu.
S-Jesteście głodni ?
T-Trochę .
S-Mamy w samochodzie naleśniki . Poczekajcie zaraz je przyniosę.
M-Zostań . Ja pójdę .
S-Okej.
Mat uśmiechnął się do mnie i odszedł . Kiedy go nie było zastanawiałam się jak długo są tu Tom i Peter. Wtedy przypomniało mi się o Kelly.
S-Gdzie Kelly ?
T-Jest na .. yy.
S-Zakupach ?
T-Właśnie.
Popatrzyłam na Toma. Kelly była na polowaniu ,ale tata nie mógł się o tym dowiedzieć . Tymczasem obok nas znów zjawił się Mat. Kiedy go zobaczyłam uśmiechnęłam się. Nagle poczułam , że tracę siły. Zamknęłam oczy. Znalazłam się w sali operacyjnej. Stałam obok mamy. Była nieprzytomna. Wystraszyłam się. Odwróciłam się w drugą stronę. Zauważyłam lekarzy. Rozmawiali z tatą . Okazało się , że operacja przebiegła dobrze. Bez żadnych komplikacji. Ucieszyłam się. Wtedy usłyszałam Mata.
M-Sara otwórz oczy ! Tata się niepokoi . Sara słyszysz mnie ?
S-Tak.
P-Całe szczęście. Co się stało ?
S-Nic.
M-Czasem tak ma .
P-Co to znaczy ?
S-Lepiej żebyś nie wiedział.
Spojrzałam na Mata i uśmiechnęłam się . Usłyszałam tylko w myślach "Uda się ? ". Skinęłam głową. Mat również się uśmiechnął i pocałował w czoło. Tata uważnie się nam przyglądał . Na szczęście nie był zły za nasze zachowanie. Po godzinie operacja się skończyła. Na salę poproszono tylko jedną osobę. Kazaliśmy iść tacie. W końcu czekał na to cały dzień. Usiadł obok łóżka i przyglądał się mamie. Pytał ją o wszystko , ale ona ledwo mówiła . Po piętnastu minutach lekarz kazał tacie opuścić salę. Poprosił żebyśmy przyjechali jutro. Wyszliśmy ze szpitala. Na parkingu stały już tylko cztery samochody , w tym dwa nasze.
P-Czym wy przyjechaliście ?
M-Samochodem. Zaparkowaliśmy obok was .
P-To ten czarny ?
S-Tak .
P-Stać was na taki samochód ?
M-Tak.
P-Błagam was , nie naróbcie sobie kredytów . Za co je potem spłacicie ?
S-Tato , to nie na kredyt . Stać nas.
P-Powiedz mi w takim razie gdzie wy mieszkacie .
S-Jak mama wyzdrowieje to nas odwiedzicie .
P-Dobrze. Z chęcią .
piątek, 21 grudnia 2012
Telefon
Po godzinie byłam już gotowa. Wzięłam walizkę i wyniosłam ją z pokoju. Przed drzwiami spotkałam Mata. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w usta. Odebrał ode mnie torbę i oboje zeszliśmy na dół. Po drodze mijaliśmy Alexa . On również szedł pomóc Amandzie. Usiadłam z Matem w autobusie. Podróż przebiegła bardzo mile i szybko .Na parkingu szkolnym czekały na wszystkich samochody. Cieszyłam się , że wreszcie wracam do domu. Najważniejsze było to , że z Matem jest tak jak wcześniej. Znów jesteśmy razem . Jednak nikt z domu o tym nie wiedział. Nie przejmowałam się tym. Z Lindsay muszę wytrzymać tylko do końca roku. Potem to raczej nie będę jej często widywała. Cieszę się , że już wszystko się skończyło . Gdy podjechaliśmy pod domu zastaliśmy w środku Mikea , Lindsay , Jessicę i Conora. Szczerze mówiąc nie zauważyłam nieobecności kolegi i koleżanki . Mat na pewno poprosił ich o pilnowanie Lindsay. Weszliśmy do środka . Wszyscy od razu spojrzeli na nas. Myślałam , że Lindsay wyskoczą oczy. Gapiła się na mnie jak by zobaczyła ducha. Zmierzyłam ją wzrokiem i poszłam do kuchni . Przez całą drogę nic nie jadłam. Była bardzo głodna. Mat zjawił się obok mnie.
M-Ja ci coś uszykuję .
S-Okej .
Usiadłam przy stole . Cieszyłam się , że Mat zaoferował pomoc. Szczerze to nie miałam ochoty na przygotowywanie jedzenia. Patrzyłam uważnie na mojego narzeczonego . Obserwowałam jego każdy ruch. W tym momencie zadzwonił mój telefon . Podeszłam do torby i wyjęłam z niej komórkę. Dzwonił Tom , mój brat. Od razu odebrałam .
S-Hej Tom . Co tam ?
T-Nic . Mama zdecydowała się na operację.
S-Naprawdę ? Kiedy będzie miała zabieg ?
T-Jutro .
S-Mówisz mi dopiero teraz ? Będę mogła przyjechać ?
T-Oczywiście.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale ktoś zabrał mi telefon z ręki. Odwróciłam się i zobaczyłam Lindsay. Patrzyła na mnie jak na przestępcę .
S-Oddawaj !
L-Chyba żartujesz ! Nie możesz dzwonić do krewnych !
S-Lindsay oddaj mój telefon !
L-To go sobie weź .
Wyciągnęłam rękę , ale Lindsay szybko ją odchyliła. Bardzo mnie zdenerwowała. Złapałam ją za włosy i mocno pociągnęłam. Ona nawet nie drgnęła.
L-Myślisz , że coś mi zrobisz ?
W tym momencie telefon zabrał jej Mat. Kazał jej wyjść z kuchni. Patrzyła na niego z niedowierzaniem . Wyszła , ale nadal miała do mnie jakieś pretensję. Mat podał mi telefon .
M-Oddzwoń . Tom na pewno się zastanawia co się stało .
S-Okej.
Po kilku minutach znów rozmawiałam z bratem. Powiedziałam mu , że coś przerwało i nas rozłączyło .Uwierzył mi od razu . Umówiłam się z nim , że jutro przyjedziemy z Matem do domu i będziemy w trakcie operacji mamy. Musiałam przy niej być. Kiedy się rozłączyłam na stole czekał już na mnie posiłek. Mat świetnie gotował. Zrobiona przez niego jajecznica była niezwykła , a co dopiero jakieś bardziej pracochłonne danie. Zjadłam wszystko . Włożyłam naczynia do zmywarki i poszliśmy na górę. Rozpakowaliśmy z Matem torby i zrobiliśmy pranie. Słyszałam jak Lindsay komentowała wszystko co robimy. Bardzo mnie to denerwowało .Co ją to obchodzi ? To było naprawdę irytujące. Gdy zrobiliśmy już z Matem wszystko poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Mat również poszedł się umyć i położył się obok mnie. Było wcześnie , ale byłam naprawdę zmęczona. Przed dwudziestą pierwszą znów zadzwonił mi telefon . Tym razem numer był nieznany. Odebrałam. Usłyszałam głos mężczyzny . Zaczął mi się przedstawiać . Nazywał się Nicolas Spark . Dzwonił w sprawie sukni ślubnej . Powiedział , że krawiec , który szył moją sukienkę odszedł z pracy i teraz od zajmie się szyciem. Poprosił mnie o spotkanie. Umówiłam się na za tydzień. Pojadę do miasta w piątek po lekcjach . Rozłączył się , a ja usłyszałam myśli Lindsay . Były bardzo silne . Denerwowała się. Nie wiedziałam na kogo. Przecież nic jej nie zrobiłam. Znów położyłam się na łóżku . Zamknęłam oczy i zasnęłam.
M-Ja ci coś uszykuję .
S-Okej .
Usiadłam przy stole . Cieszyłam się , że Mat zaoferował pomoc. Szczerze to nie miałam ochoty na przygotowywanie jedzenia. Patrzyłam uważnie na mojego narzeczonego . Obserwowałam jego każdy ruch. W tym momencie zadzwonił mój telefon . Podeszłam do torby i wyjęłam z niej komórkę. Dzwonił Tom , mój brat. Od razu odebrałam .
S-Hej Tom . Co tam ?
T-Nic . Mama zdecydowała się na operację.
S-Naprawdę ? Kiedy będzie miała zabieg ?
T-Jutro .
S-Mówisz mi dopiero teraz ? Będę mogła przyjechać ?
T-Oczywiście.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale ktoś zabrał mi telefon z ręki. Odwróciłam się i zobaczyłam Lindsay. Patrzyła na mnie jak na przestępcę .
S-Oddawaj !
L-Chyba żartujesz ! Nie możesz dzwonić do krewnych !
S-Lindsay oddaj mój telefon !
L-To go sobie weź .
Wyciągnęłam rękę , ale Lindsay szybko ją odchyliła. Bardzo mnie zdenerwowała. Złapałam ją za włosy i mocno pociągnęłam. Ona nawet nie drgnęła.
L-Myślisz , że coś mi zrobisz ?
W tym momencie telefon zabrał jej Mat. Kazał jej wyjść z kuchni. Patrzyła na niego z niedowierzaniem . Wyszła , ale nadal miała do mnie jakieś pretensję. Mat podał mi telefon .
M-Oddzwoń . Tom na pewno się zastanawia co się stało .
S-Okej.
Po kilku minutach znów rozmawiałam z bratem. Powiedziałam mu , że coś przerwało i nas rozłączyło .Uwierzył mi od razu . Umówiłam się z nim , że jutro przyjedziemy z Matem do domu i będziemy w trakcie operacji mamy. Musiałam przy niej być. Kiedy się rozłączyłam na stole czekał już na mnie posiłek. Mat świetnie gotował. Zrobiona przez niego jajecznica była niezwykła , a co dopiero jakieś bardziej pracochłonne danie. Zjadłam wszystko . Włożyłam naczynia do zmywarki i poszliśmy na górę. Rozpakowaliśmy z Matem torby i zrobiliśmy pranie. Słyszałam jak Lindsay komentowała wszystko co robimy. Bardzo mnie to denerwowało .Co ją to obchodzi ? To było naprawdę irytujące. Gdy zrobiliśmy już z Matem wszystko poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Mat również poszedł się umyć i położył się obok mnie. Było wcześnie , ale byłam naprawdę zmęczona. Przed dwudziestą pierwszą znów zadzwonił mi telefon . Tym razem numer był nieznany. Odebrałam. Usłyszałam głos mężczyzny . Zaczął mi się przedstawiać . Nazywał się Nicolas Spark . Dzwonił w sprawie sukni ślubnej . Powiedział , że krawiec , który szył moją sukienkę odszedł z pracy i teraz od zajmie się szyciem. Poprosił mnie o spotkanie. Umówiłam się na za tydzień. Pojadę do miasta w piątek po lekcjach . Rozłączył się , a ja usłyszałam myśli Lindsay . Były bardzo silne . Denerwowała się. Nie wiedziałam na kogo. Przecież nic jej nie zrobiłam. Znów położyłam się na łóżku . Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)