sobota, 24 listopada 2012

Nowy w szkole

Razem z Matem wyskoczyłam  przez okno w pokoju Paula. Szliśmy do samochodu . Dzisiejszy dzień był naprawdę dziwny. W domu przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Rankiem ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół. Na stole czekało śniadanie. Zjadłam je szybko i pojechałam z Matem do szkoły. Na parkingu było tłoczno. Śnieg zaczął już topnieć. Nie zostało po nim nawet śladu. Robiło się coraz cieplej a był dopiero styczeń . Na korytarzu mijałam się z Lindsay. Spojrzała na mnie i powiedziała Matowi cześć. Szczerze to mi już to nie przeszkadzało. Nienawidziłam jej , ale nie mogłam dawać jej satysfakcji że mi dokucza. Idą do klasy znów poczułam słodki zapach. Spojrzałam na Mata . On też go rozpoznał. Wygląda na to że Paul będzie chodził z nami do szkoły. Doszliśmy do klasy i zauważyliśmy go stojącego obok drzwi. Rozmawiał z Amandą i Alexem. Podeszliśmy bliżej i się przywitaliśmy. Uśmiechnął się do nas. Zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Na każdej lekcji nauczyciele wypytywali o niego . Musiał opowiadać swoją historię siedem razy. Przypomniało mi się jak było ze mną . Gdyby nie Mat z nikim bym nie gadała. Ale teraz wszyscy mnie już znają. Niektórzy nawet nienawidzą. Po lekcjach szłam z Matem do samochodu po torby na trening. Kiedy wracaliśmy do szkoły zatrzymał nas Paul.

P- Gdzie idziecie ?

S- Na trening siatkówki .

P- Mogę iść z wami ?

M- Jasne .

P- Świetnie. Zauważyłem że w waszej szkole jest nawet dużo wampirów.

M- Tak. Ale wszystkie są takie jak my.

P- Wiem . Umiem was rozpoznać.

Razem z Paule zmierzaliśmy w stronę hali sportowej . Dzisiaj było dość dużo osób dlatego pani rozdzieliła nas na cztery drużyny. Niestety Lindsay była ze mną  , Mata też wybrano do innej drużyny.  Trochę się załamałam ale miałam  całkiem dobry skład. Doszedł do nas również Paul . W czasie gry okazało się że jest świetny . Z pierwszą drużyną wygraliśmy. Z moich bliższych znajomych była tam tylko Amanda. Potem grałam z Mate i na samym końcu z Jessicą , Conorem i Mikiem , który zaczął chodzić na treningi z powodu Lindsay.  Z ostatnimi przeciwnikami prawie przegraliśmy ale sobie poradziliśmy. Po grze poszłam pod prysznic. Oczywiście kolejka była ogromna , a ja stałam na samym końcu . Po trzydziestu minutach  czekania nadeszła moja kolej. Zmyłam z siebie cały brud. Teraz pachniałam moim szamponem i żelem pod prysznic. Wyszłam  z kabiny i okazało się że znów zostałam sama z Lindsay. Popatrzyła na mnie jak na jakąś dziwaczkę.

L- Znów zostałam z tobą .

S- Ja też nie jestem zadowolona . Ale mam radę . Nie odzywajmy się do siebie . Może wtedy wytrzymamy.

L- Nie będę wcale cię słuchała. A i myślisz że nie powiem Matowi o twoim romansie.

S- Jakim romansie ?

L- Z tym nowym przystojnym chłopakiem z waszej klasy . Zresztą do Mikea też się kleisz. Jesteś dziwna. Mieć takiego chłopaka i tak go zdradzać .

S- Lindsay nie wiem o co ci chodzi . Z Paulem nic mnie nie łączy , zresztą tak jak z Mikeiem . Uczepiłaś się mnie nawet nie wiem dlaczego .

L- Nie wiesz ? Odebrałaś mi chłopaka. Byłaś z moim bratem a ja z Matem nie pamiętasz ?

S- Ja nie byłam z twoim bratem . Możesz go o to zapytać. A jeśli chodzi o Mata to kocham go i nie zamierzam z niego zrezygnować .

L- Kłamiesz. Złamiesz mu serce .

Starałam się nie zwracać na nią uwagi. Ubrałam się i wyszłam . Niestety ona cały czas chodziła za mną . Przed drzwiami znów stał Mike . Czekał na Lindsay. Ona znów coś knuła.

L- Sara zaczekaj.

S- Czego znowu ode mnie chcesz ?

L- Posłuchaj. Zostaw Mata w spokoju , rozumiesz ?

S- Lindsay czy ty siebie w ogóle słuchasz  ? Co ty bredzisz ?

L-To ostatnie ostrzeżenie .

S-Spadaj.

Otworzyłam drzwi ale coś szarpnęło mnie za włosy . Lindsay znów się ze mną biła . Kopnęłam ją w brzuch . Poleciała na ścianę. Mike złapał mnie i unieruchomił . Lindsay podeszła do niego i chciała mnie uderzyć ale wtedy jej rękę złapał Paul.

P- Puść ją !

M- Chcesz żeby się pozabijały ?

P- Zajmę się Sarą , a ty zajmij się nią .

Mike puścił mnie . Spojrzałam na niego i podziękowałam mu że mnie powstrzymał. Wzięłam swoją torbę i wyszłam na zewnątrz. Paul szedł cały czas obok mnie . Mówił coś o Lindsay ale nie mogłam się skupić.  Wtedy zorientowałam się że z mojej ręki leci krew. Kapała na ziemię. Zerknęłam na ranę. Wyglądała okropnie.

S- Kto mi to zrobił ?

P- Ona. miała w ręce żyletkę . Nie widziałaś ?

S- Ona zwariowała .

P- Wydaje mi się że coś brała.

S- Ale po co ?

P - Nie wiem.

Doszliśmy do samochodu. Był otwarty . Mata nie było w pobliżu ale czasami chodził do kawiarni i przynosił mi coś do jedzenia. Wsiadłam do środka i pożegnałam się z Paulem. Zawinęłam wokół ręki bluzkę. Siedziałam w samej podkoszulce ale włączyłam ogrzewanie i nie było mi zimno. Po dwóch minutach przyszedł Mat. Od razu domyślił się że coś się stało. Zaczął grzebać w schodku . Wyjął gazę ,wodę utlenioną i bandaż. . Odkrył rękaw bluzki i polał lekko miejsce , w którym Lindsay rozcięła skórę. Piekło przez chwilę . Potem Mat położył tam gazę i owinął rękę bandażem. Pocałował mnie w czoło .

M- Wszystko w porządku ?

S-Tak. Jedźmy już do domu .

M- Przyniosłem ci ciasto.

S-Zjem w domu. Nie jestem teraz głodna.

M- Będę musiał porozmawiać z Conorem .

S-Mat nie . Ona coś wzięła i dlatego to zrobiła.

M- Mogła cię zabić .

S-Ale tylko zraniła.

Po przyjeździe do domu okazało się że Conor jest u Jessici . Wiedziałam że Mat wykorzysta sytuację i pójdzie z nim porozmawiać. Weszliśmy do środka. Siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Mat pomógł mi zdjąć kurtkę i zaniósł ciasto do kuchni. Wtedy Jessica poczuła moją krew.

J-Co się stało ?

S- Nic.

J- Przecież widzę że masz uszkodzoną rękę.

S- Nic się nie stało . Naprawdę.

Wtedy z kuchni wyszedł Mat . Zawołał wszystkich do kuchni i zaczął rozmowę.

M- Wiem że to zabrzmi trochę głupio ale to Lindsay skaleczyła Sarę .

C- Co ?

S- Wbiła mi w rękę żyletkę .

C- Naprawdę ? Lindsay ? Ona nie zrobiłaby czegoś takiego .

S- Wiem. Brała jakieś narkotyki.

C- Całe szczęście że ci nic nie zrobiła .

S- Nic się nie stało.

C-Przepraszam was ale ja jadę do domu. Muszę z nią porozmawiać.

S- Zostań . Ona i tak musi się uspokoić .

C- Lepiej pojadę.

J- Ja też. Razem ją uspokoimy.

C- No dobra.

Conor i Jessica szybko opuścili dom . Mat zaniósł torby i plecaki na górę a ja wzięłam talerzyk z ciastem. Odrobiliśmy lekcje i leżeliśmy na łóżku. Tym razem ja włączyłam film i oglądaliśmy go do późna. Potem zasnęłam i śnił mi się naprawdę straszy koszmar. Oczywiście uczestniczyła z nim Lindsay.

Wyjaśnienia

Mat długo zastanawiał się nad tym żeby mnie wziąć ale ja nie pozwoliłabym mu beze mnie jechać. Nareszcie się zgodził. Tym razem wzięliśmy jego samochód . Prowadził doskonale . Bez przeszkód wymijał każdy samochód. Do miasta dojechaliśmy w piętnaście minut. Zaprowadziłam go na miejsce zdarzenia ale nie było tam już Paula. Potem poszliśmy do sklepu ,w którym kupowałyśmy sukienki ale był już zamknięty. Starałam się wyczuć jego zapach . Nie było trudno . Był wszędzie. Zaczęłam iść jego tropem . Mat szedł cały czas za mną. Chodziliśmy już ponad godzinę. Wtedy poczułam jego świeży zapach. Biegłam w jego kierunku. Zatrzymałam się pod jakimś domem. W jednym pokoju świeciło się światło. Zobaczyłam Paula . On mnie chyba też. Podszedł do okna i popatrzył na nas. Rozejrzał się , a potem skoczył  z okna. Zbliżył się do nas i uważnie się przyglądał . Mat złapał mnie za rękę i przekazał mi wiadomość w myślach. Kazał mi uciekać gdyby coś się stało.

P- Myślałem że już dzisiaj nie wrócisz do miasta . Odważna jesteś .

S- Paul musimy porozmawiać .

P- Jasne . Tylko dlaczego przyszłaś z obstawą ?

S- To Mat. Jest moim narzeczonym .

P- Rozumiem. Ale wiesz że cię nie skrzywdzę , prawda ?

M- Sara chciała żebym ja z tobą porozmawiał.

P- O czym ? Wydaje mi się że już wszystko ci powiedziała .

M- Możliwe. Nalegałbym jednak na rozmowę.

P- No to wejdźcie do środka.

S- Nie chcemy robić zamieszania.

P- Nie zrobicie. Wejdziecie przez okno .

M- Okej.

Paul zbliżył się do domu i wszedł po ścianie . Potem pomachał nam ręką żebyśmy też weszli. Popatrzyłam na Mata . Uśmiechnął się do mnie. Wziął mnie na ręce i weszliśmy razem. W pokoju Paula nie było niczego dziwnego. Stało łóżko , komputer , biurko i oczywiście był bałagan . Zresztą nie dziwiło mnie to. Chyba każdy nastolatek ma w pokoju pełno ubrań , książek i innych rzeczy. Paul popatrzył na nas i kazał nam usiąść na łóżku.Zrobiliśmy jak kazał . Wtedy zaczęła się nasza długa rozmowa.

M- Więc teraz cię słuchamy .

P- Oczywiście. Już mówię. Więc jak już wiecie jestem wilkiem . Nasze watahy są na całym świecie. Naszym zadaniem jest chronienie ludzi. Mamy eliminować wampiry , które są groźne . Pewnie się zdziwicie ale nie każdy wilk trzyma się tej zasady. Niektóre zabijają wszystkie wampiry ale w tym mieście ich nie ma. Staramy się aż tak bardzo nie ujawniać. Sara mnie widziała dlatego wam powiedziałem . Musicie trzymać to w tajemnicy .

M- W takim razie wampir , którego zlikwidowałeś chciał zabić Sarę ?

P- Tak. Był spragniony krwi dlatego chodziłem za Sarą cały czas.

S- Czyli do tej restauracji wyciągnąłeś nas specjalnie ?

P- Tak. On chodził za wami odkąd weszłyście do sklepu , w którym pracuję.

M- W takim razie dziękuję za uratowanie życia mojej narzeczonej.

P- Nie ma za co .

S- Mam jeszcze jedno pytanie. Skąd wiedziałeś że jestem wampirem ?

P- Pachniesz inaczej niż człowiek ale nie tak samo jak wampir. Takich jak ty jest naprawdę niewiele osób.

M- Znałeś kogoś takiego jak Sara ?

P- Znam. Nazywa się Patrick . Był moim kolegą w innym mieście.

S- Czy on żywił się krwią ?

P- Na początku tak ale potem zaczął jeść normalne jedzenie .

M- Czyli to normalne.

P- Jak najbardziej . Nie wiem czy to wam coś powie ale on może mieć dzieci. Jego dziewczyna jest w ciąży.

M- Dziękujemy za te informacje.

S- Chyba musimy już iść .

P- Możecie wpadać częściej.

Wilk

Szłam szybkim krokiem do samochodu. Droga powrotna zajęła nam niewiele czasu . Amanda cały czas mówiła o tym kasjerze. A ja nie mogłam się pogodzić z tym co widziałam. Jakim cudem on zmienił się w wilka ? Czy to normalne ? Stanęłam pod domem Amandy. Pożegnałam się z nią nie wychodząc z auta. Kiedy weszła do domu szybko ruszyłam i wyjechałam z podwórka. Jechałam bardzo szybko . Mijałam już lasy. Byłam niedaleko. Przed budynkiem stał Mat. Czekał na mnie. Nie był zły . Martwił się o mnie. Wysiadłam z samochodu i wzięłam torby. Podszedł do mnie i pomógł mi. Był sam. W domu nie było nikogo . Popatrzyłam na niego i mocno przytuliłam. W mojej głowie wciąż miałam wspomnienia tego tajemniczego chłopaka. Zaczęłam płakać. Mat wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Posadził mnie na sofie i przytulił. Musiałam mu powiedzieć o Paulu. On mógł być dla nas niebezpieczny .

M- Sara co się dzieje ?

S- To było straszne .

M- Sara o co chodzi ? Wytłumacz mi to proszę.

S- Boję się .

M- Nie musisz . Jestem wampirem . Kto może mnie pokonać ?

S- Wilk. Widziałam go .

M- Sara wilk to tylko zwierzę.

S- Ale to był wilkołak .

M- Nie żartuj.

S- Mat musisz mi uwierzyć . Pachniał inaczej niż człowiek ale również bardzo apetycznie. Zabił wampira .

M- Ale tobie nic nie zrobił . Prawda ?

S- Nie. On bronił mnie i Amandę.

M- W takim razie Amanda też go widziała ?

S- Nie . Kazałam jej iść do samochodu. Wtedy zobaczyłam jak Paul zmienia się w wilka i rozszarpuje tego wampira na kawałki .

M- Rozmawiałaś z tym Paulem ?

S- Tak. On powiedział że jest ich więcej . Mat oni mogą nas zabić .

M- Nie pozwolę im na to . Sara , czym on mówił coś więcej ?

S- Mówił że on nie zabija wszystkich wampirów.

M- Będę musiał z nim porozmawiać .

S- Ale ja muszę przy tym być .

M- Jesteś zmęczona . Zostań .

S-Chcesz jechać teraz ?

M-Im szybciej tym lepiej.

S-Jadę z tobą .

M-Proszę  ,zostań .

S- Nie ma mowy. 

Tajemniczy kasjer

Po krótkiej rozmowie z Amandą pojechałyśmy moim samochodem na zakupy . Chodziłyśmy po sklepach parę godzin . Wreszcie weszłyśmy do odpowiedniego. Było tam pełno sukienek. Długie , krótkie , wąskie , szerokie. Wzięłyśmy kilka wieszaków i poszłyśmy przymierzać. Ja wybrałam kremową , dopasowaną na górze , a Amanda różową na cieniutkich ramiączkach . Szłyśmy już do kasy , wtedy Amanda pokazała mi pewnego chłopaka. Był bardzo przystojny i pachniał niesamowicie. Lepiej niż Conor . Stałyśmy już i czekałyśmy na obsługę . Podszedł do nas właśnie on .  Uśmiechnął się do nas . Nazywał się Paul.

P - Pewnie wybieracie się na bal ?

A- Tak. Będzie super.

P-Myślę że takim pięknym dziewczyną mogę dać jakąś zniżkę.

S- Nie trzeba .

P- Drobiazg . Tańsza sukienka to droższe buty .

A- Dziękujemy .

Wyszłyśmy ze sklepu. Popatrzyłyśmy się na siebie i zaniosłyśmy zakupy do samochodu . Poszłyśmy do sklepu obuwniczego . Zaczęłyśmy szukać odpowiednich . Amanda znalazła  szpilki , ale były zbyt wysokie. Alex był niski jak na faceta więc Amanda musiała szukać innych . Ja zaczęłam się rozglądać za jakimiś kremowymi lub czarnymi szpilkami . Całe szczęście że Mat miał prawie dwa metry. Mogłam założyć każde buty . Wybrałam te kremowe. Kolor był identyczny jak sukienka. Kupiłam je i poszłyśmy z Amandą coś zjeść . Kupiłyśmy colę i frytki. Zjadłyśmy szybko jedzenie i wyszłyśmy z pubu. Szłyśmy chodnikiem do samochodu. Mijałyśmy wiele osób , aż  nagle stanął przed nami Paul.

P- Co za niespodzianka. Mam dzisiaj chyba szczęście wpadać na takie ładne dziewczyny. Co robiłyście ?

A- Kupowałyśmy buty .

S- Ale się spieszymy.

P- A co powiecie na sok. Dacie się namówić ?

S- Naprawdę nie mamy czasu.

A- Ale na chwilę możemy iść.

S- No nie wiem .

A- Sara no zgódź się .

P-Właśnie. Chodź Sara. Ładne imię.

S-Dziękuję. Możemy iść ale nie więcej niż pół godziny.

Szłyśmy za Paulem . Starałam się być ostrożna. Nie znałam go na tyle żeby mu ufać. Weszliśmy do ładnej restauracji i usiedliśmy w stoliku. Paul zamówił nam soki i po kawałku ciasta. Siedziałyśmy z nim już prawie godzinę. Zdenerwowałam się. Umówiłam się z jakimś nieznajomym do restauracji a za kilka miesięcy będę miała męża . Paul cały czas bajerował Amandę ale ja się tak łatwo nie dałam. Nagle zadzwonił mój telefon. To Mat.

S- Hej. Coś się stało ?

M- Za ile będziesz ? Martwię się .

S- Już niedługo .

M- Okej. Czekam.

Po ty telefonie nie wytrzymałam . Przerwałam rozmowę Paula i Amandy.

S- Amanda ja jadę. Mat się martwi . O ciebie Alex na pewno też.

A- Okej. Paul musimy się pożegnać.

P-Zostańcie jeszcze chwilę.

S- Nie możemy . Paul nie zrozum nas źle. Musimy już jechać.

Po wyjściu z restauracji szłyśmy do samochodu. Było naprawdę ciemno. Wyczułam że ktoś za nami idzie. To był wampir. Do tego głodny. Chciał wypić krew moją i Amandy. Wystraszyłam się. Wtedy zza budynku wyszedł Paul. Zatrzymał się przed wampirem i zaczął go od nas odciągać. Chciałam mu pomóc ale nie mogłam zostawić Amandy. Podałam jej klucz do samochodu i powiedziałam że zapomniałam telefonu z restauracji. Odeszła bez słowa. Pobiegłam do Paula. Popatrzył na mnie ze złością. Kazał mi uciekać. Nie posłuchałam go . Pomagałam mu walczyć z wampirem ponieważ widziałam że sobie nie radzi. Stanął na ziemi i przemienił się w wilka. Stanęłam jak wryta. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam. Paul zaciągnął swoją ofiarę za budynek. Widziałam tylko kawałki ciała lądujące na ziemi . Zamknęłam oczy. Miałam dość wspomnień dotyczących wampirów. Odwróciłam się ponieważ usłyszałam kroki. Paul przykucnął obok mnie i popatrzył mi w oczy.

P- Wiesz kim jestem ?

S- Nie.

P- A wiesz kim był tamten ?

S- Tak.

P-Czyli mi uwierzysz jeśli usłyszysz coś nieprawdopodobnego ?

S-Tak .

P-Jestem wilkiem. Coś w stylu wilkołaka.

S- Uratowałeś mi życie .

P-Tak , to prawda.

S-Zabijasz wampiry ?

P-Tak .

S- Wszystkie wampiry ?

P- A co ,  znasz jakiegoś ?

S-Ja jestem wampirem .

P-Ale nieszkodliwym  . Zabijamy tylko te złe wampiry .

S- "Zabijamy" ?

P-Jest nas więcej. Tydzień temu się tu przenieśliśmy .

S- Muszę już iść .

P-Poczekaj. Skaleczyłaś się w rękę ?

S- Przepraszam .

P- Za co ?

S- Nie ważne. Muszę już iść.

P- Okej. Uważaj na siebie .

S- Postaram się.

Propozycja

Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam Mata. Zaczął mi machać. Uśmiechnęłam się do niego. Przeszedł przez ulicę i wszedł do kawiarni. Usiadł obok nas .

M- Sara zapomniała o waszych sukienkach .

S- Przepraszam . Wyleciało mi to z głowy.

K- Nic się nie stało.  Nikt z nas o tym nie pamiętał.

J- To może pójdziemy same.

S-Jest jeszcze jeden problem.

M- Jaki ?

S- Nie ma Amandy. Zapomniałam o niej a to moja przyjaciółka . Chciałabym żeby ona też była moją druhną.

K-To nie kłopot. I tak kupimy identyczne sukienki.

S-Dziękuję.

Wyszły zostawiając mnie samą z Matem. Dokończyłam jedzenie. Zapłaciłam i my również wyszliśmy. Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce.

M- Musimy iść jeszcze do jednego sklepu .

S- Jakiego , czego jeszcze nie mamy ?

M- Obrączek i wydaje mi się że powinnaś mieć jakiś wisiorek na szyi .

S- Musimy dzisiaj ?

M- Obiecuję że będzie szybko. Wytrzymasz .

S- Okej .

Za około dziesięć minut znaleźliśmy sklep jubilerski . Weszliśmy do niego i zaczęliśmy wybierać. Wszystkie były bardzo ładne ale niektóre nie podobały się Matowi. Po obejrzeniu wszystkich zdecydowaliśmy się w końcu , które wybierzemy. Były złote , cienkie i miały mały wzorek. Był prawie niewidoczny. Mat zażyczył sobie żeby na każdej były wygrawerowane nasze inicjały. Zapłaciliśmy zaliczkę i mieliśmy przyjechać za dwa miesiące. Wracaliśmy do auta. Byłam padnięta. Chodziłam po sklepach cały dzień. Wsiadłam do samochodu Mata i położyłam się. Mat zadzwonił do Kate i powiedział że będzie jechał ze mną do domu . Chciałam zaprotestować ale nie miałam siły nawet się odezwać. Poczekaliśmy pięć minut i do samochodu przybiegł Sam. Wziął kluczyki od mojego auta i odszedł . Mat odpalił silnik i ruszyliśmy. Nie pamiętam ile jechaliśmy ponieważ zasnęłam na samym początku . Kiedy się obudziłam leżałam już na łóżku . Obok mnie leżał Mat. Przeglądał coś w internecie. Spojrzałam na komputer. Zobaczyłam stronę internetową salonu sukien ślubnych . Spojrzałam na twarz Mata. Uśmiechał się.

M- Pokażesz mi swoją suknię ?

S- Nie mogę .

M- Dlaczego ?

S- Nie słyszałeś że pan młody nie może widzieć sukni ślubnej ?

M- Zrobimy wyjątek .

S- Nie. Mogę ci powiedzieć że suknia jest biała.

M- Bardzo zabawne.

S- Wcale nie.

M- No dobra nie będę się z tobą kłócił.

Popatrzył na mnie , a potem czule pocałował w usta . Uśmiechnęłam się do niego i mocniej przytuliłam. Włączyliśmy horror i oglądaliśmy go do świtu . Rankiem wstałam , wzięłam prysznic i ubrałam się. Kiedy wyszłam z łazienki czekało już na mnie gotowe śniadanie. Zjadłam je a potem zadzwoniłam do Amandy .

S- Hej. Co robisz ?

A- Cześć . Właśnie szykuję się na zakupy .

S- A gdzie jedziesz ?

A- Do miasta . Kupuję sobie sukienkę na bal . Chcesz jechać ze mną ?

S- Czemu nie . Mam dla ciebie niespodziankę.

A- Jaką ?

S- Powiem ci jak przyjadę .

A- Ok. Nie mogę się doczekać.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata.

M- Jedziesz gdzieś ?

S- Tak , jeśli nie masz nic przeciwko .

M- Nie, jedź . Ja i tak muszę iść na polowanie.

S- Nie jesteś zły ?

M- Nie . Tylko się o ciebie martwię.

S- Umiem o siebie zadbać .

M- Nie wątpię .

Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale Mat zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego poważnie ale to nic nie dało. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Stałam już przed nimi ale Mat zablokował mi przejście. Popatrzył na mnie i pocałował . Odprowadził mnie do drzwi i tam się pożegnaliśmy. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. U Amandy byłam bardzo szybko. Otworzyła mi jej mama . Wpuściła mnie jej mama . Weszłam na górę i zapukałam. Amanda stała w drzwiach. Czekała zniecierpliwiona na moją niespodziankę.

A- No powiesz mi wreszcie ?

S- Poczekaj chwilkę.

A- Wiesz jak się niecierpliwię .

S- Okej. Już mówię. Na początku zadam ci pytanie . Chciałabyś być jedną z moich druhen ?

A- Ja ? Oczywiście że tak .

Amanda nie dopuściła mnie do głosu. Zaczęła piszczeć i śmiać się. Nie wiedziałam jak mam ją uspokoić. Była bardzo zadowolona. Wreszcie się przymknęła.

S- Amanda wczoraj byłam na zakupach i wybrałam sukienki z dziewczynami . Wiem że to trochę niesprawiedliwe ale jeszcze nie wiedziałam czy się zgodzisz . Kate i Jessica wybrały sukienki. Wszystkie są takie same. Myślę że będą ci się podobały. Jeszcze raz cię przepraszam .

A- Nic nie szkodzi.Akurat wczoraj nie było mnie w domu. Zresztą nie ma nawet o czym mówić skoro była tam Kate i Jessica. Obydwie mają ładne ubrania więc wydaje mi się że sukienki są ładne.