Razem z Matem wyskoczyłam przez okno w pokoju Paula. Szliśmy do samochodu . Dzisiejszy dzień był naprawdę dziwny. W domu przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Rankiem ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół. Na stole czekało śniadanie. Zjadłam je szybko i pojechałam z Matem do szkoły. Na parkingu było tłoczno. Śnieg zaczął już topnieć. Nie zostało po nim nawet śladu. Robiło się coraz cieplej a był dopiero styczeń . Na korytarzu mijałam się z Lindsay. Spojrzała na mnie i powiedziała Matowi cześć. Szczerze to mi już to nie przeszkadzało. Nienawidziłam jej , ale nie mogłam dawać jej satysfakcji że mi dokucza. Idą do klasy znów poczułam słodki zapach. Spojrzałam na Mata . On też go rozpoznał. Wygląda na to że Paul będzie chodził z nami do szkoły. Doszliśmy do klasy i zauważyliśmy go stojącego obok drzwi. Rozmawiał z Amandą i Alexem. Podeszliśmy bliżej i się przywitaliśmy. Uśmiechnął się do nas. Zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Na każdej lekcji nauczyciele wypytywali o niego . Musiał opowiadać swoją historię siedem razy. Przypomniało mi się jak było ze mną . Gdyby nie Mat z nikim bym nie gadała. Ale teraz wszyscy mnie już znają. Niektórzy nawet nienawidzą. Po lekcjach szłam z Matem do samochodu po torby na trening. Kiedy wracaliśmy do szkoły zatrzymał nas Paul.
P- Gdzie idziecie ?
S- Na trening siatkówki .
P- Mogę iść z wami ?
M- Jasne .
P- Świetnie. Zauważyłem że w waszej szkole jest nawet dużo wampirów.
M- Tak. Ale wszystkie są takie jak my.
P- Wiem . Umiem was rozpoznać.
Razem z Paule zmierzaliśmy w stronę hali sportowej . Dzisiaj było dość dużo osób dlatego pani rozdzieliła nas na cztery drużyny. Niestety Lindsay była ze mną , Mata też wybrano do innej drużyny. Trochę się załamałam ale miałam całkiem dobry skład. Doszedł do nas również Paul . W czasie gry okazało się że jest świetny . Z pierwszą drużyną wygraliśmy. Z moich bliższych znajomych była tam tylko Amanda. Potem grałam z Mate i na samym końcu z Jessicą , Conorem i Mikiem , który zaczął chodzić na treningi z powodu Lindsay. Z ostatnimi przeciwnikami prawie przegraliśmy ale sobie poradziliśmy. Po grze poszłam pod prysznic. Oczywiście kolejka była ogromna , a ja stałam na samym końcu . Po trzydziestu minutach czekania nadeszła moja kolej. Zmyłam z siebie cały brud. Teraz pachniałam moim szamponem i żelem pod prysznic. Wyszłam z kabiny i okazało się że znów zostałam sama z Lindsay. Popatrzyła na mnie jak na jakąś dziwaczkę.
L- Znów zostałam z tobą .
S- Ja też nie jestem zadowolona . Ale mam radę . Nie odzywajmy się do siebie . Może wtedy wytrzymamy.
L- Nie będę wcale cię słuchała. A i myślisz że nie powiem Matowi o twoim romansie.
S- Jakim romansie ?
L- Z tym nowym przystojnym chłopakiem z waszej klasy . Zresztą do Mikea też się kleisz. Jesteś dziwna. Mieć takiego chłopaka i tak go zdradzać .
S- Lindsay nie wiem o co ci chodzi . Z Paulem nic mnie nie łączy , zresztą tak jak z Mikeiem . Uczepiłaś się mnie nawet nie wiem dlaczego .
L- Nie wiesz ? Odebrałaś mi chłopaka. Byłaś z moim bratem a ja z Matem nie pamiętasz ?
S- Ja nie byłam z twoim bratem . Możesz go o to zapytać. A jeśli chodzi o Mata to kocham go i nie zamierzam z niego zrezygnować .
L- Kłamiesz. Złamiesz mu serce .
Starałam się nie zwracać na nią uwagi. Ubrałam się i wyszłam . Niestety ona cały czas chodziła za mną . Przed drzwiami znów stał Mike . Czekał na Lindsay. Ona znów coś knuła.
L- Sara zaczekaj.
S- Czego znowu ode mnie chcesz ?
L- Posłuchaj. Zostaw Mata w spokoju , rozumiesz ?
S- Lindsay czy ty siebie w ogóle słuchasz ? Co ty bredzisz ?
L-To ostatnie ostrzeżenie .
S-Spadaj.
Otworzyłam drzwi ale coś szarpnęło mnie za włosy . Lindsay znów się ze mną biła . Kopnęłam ją w brzuch . Poleciała na ścianę. Mike złapał mnie i unieruchomił . Lindsay podeszła do niego i chciała mnie uderzyć ale wtedy jej rękę złapał Paul.
P- Puść ją !
M- Chcesz żeby się pozabijały ?
P- Zajmę się Sarą , a ty zajmij się nią .
Mike puścił mnie . Spojrzałam na niego i podziękowałam mu że mnie powstrzymał. Wzięłam swoją torbę i wyszłam na zewnątrz. Paul szedł cały czas obok mnie . Mówił coś o Lindsay ale nie mogłam się skupić. Wtedy zorientowałam się że z mojej ręki leci krew. Kapała na ziemię. Zerknęłam na ranę. Wyglądała okropnie.
S- Kto mi to zrobił ?
P- Ona. miała w ręce żyletkę . Nie widziałaś ?
S- Ona zwariowała .
P- Wydaje mi się że coś brała.
S- Ale po co ?
P - Nie wiem.
Doszliśmy do samochodu. Był otwarty . Mata nie było w pobliżu ale czasami chodził do kawiarni i przynosił mi coś do jedzenia. Wsiadłam do środka i pożegnałam się z Paulem. Zawinęłam wokół ręki bluzkę. Siedziałam w samej podkoszulce ale włączyłam ogrzewanie i nie było mi zimno. Po dwóch minutach przyszedł Mat. Od razu domyślił się że coś się stało. Zaczął grzebać w schodku . Wyjął gazę ,wodę utlenioną i bandaż. . Odkrył rękaw bluzki i polał lekko miejsce , w którym Lindsay rozcięła skórę. Piekło przez chwilę . Potem Mat położył tam gazę i owinął rękę bandażem. Pocałował mnie w czoło .
M- Wszystko w porządku ?
S-Tak. Jedźmy już do domu .
M- Przyniosłem ci ciasto.
S-Zjem w domu. Nie jestem teraz głodna.
M- Będę musiał porozmawiać z Conorem .
S-Mat nie . Ona coś wzięła i dlatego to zrobiła.
M- Mogła cię zabić .
S-Ale tylko zraniła.
Po przyjeździe do domu okazało się że Conor jest u Jessici . Wiedziałam że Mat wykorzysta sytuację i pójdzie z nim porozmawiać. Weszliśmy do środka. Siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Mat pomógł mi zdjąć kurtkę i zaniósł ciasto do kuchni. Wtedy Jessica poczuła moją krew.
J-Co się stało ?
S- Nic.
J- Przecież widzę że masz uszkodzoną rękę.
S- Nic się nie stało . Naprawdę.
Wtedy z kuchni wyszedł Mat . Zawołał wszystkich do kuchni i zaczął rozmowę.
M- Wiem że to zabrzmi trochę głupio ale to Lindsay skaleczyła Sarę .
C- Co ?
S- Wbiła mi w rękę żyletkę .
C- Naprawdę ? Lindsay ? Ona nie zrobiłaby czegoś takiego .
S- Wiem. Brała jakieś narkotyki.
C- Całe szczęście że ci nic nie zrobiła .
S- Nic się nie stało.
C-Przepraszam was ale ja jadę do domu. Muszę z nią porozmawiać.
S- Zostań . Ona i tak musi się uspokoić .
C- Lepiej pojadę.
J- Ja też. Razem ją uspokoimy.
C- No dobra.
Conor i Jessica szybko opuścili dom . Mat zaniósł torby i plecaki na górę a ja wzięłam talerzyk z ciastem. Odrobiliśmy lekcje i leżeliśmy na łóżku. Tym razem ja włączyłam film i oglądaliśmy go do późna. Potem zasnęłam i śnił mi się naprawdę straszy koszmar. Oczywiście uczestniczyła z nim Lindsay.
sobota, 24 listopada 2012
Wyjaśnienia
Mat długo zastanawiał się nad tym żeby mnie wziąć ale ja nie pozwoliłabym mu beze mnie jechać. Nareszcie się zgodził. Tym razem wzięliśmy jego samochód . Prowadził doskonale . Bez przeszkód wymijał każdy samochód. Do miasta dojechaliśmy w piętnaście minut. Zaprowadziłam go na miejsce zdarzenia ale nie było tam już Paula. Potem poszliśmy do sklepu ,w którym kupowałyśmy sukienki ale był już zamknięty. Starałam się wyczuć jego zapach . Nie było trudno . Był wszędzie. Zaczęłam iść jego tropem . Mat szedł cały czas za mną. Chodziliśmy już ponad godzinę. Wtedy poczułam jego świeży zapach. Biegłam w jego kierunku. Zatrzymałam się pod jakimś domem. W jednym pokoju świeciło się światło. Zobaczyłam Paula . On mnie chyba też. Podszedł do okna i popatrzył na nas. Rozejrzał się , a potem skoczył z okna. Zbliżył się do nas i uważnie się przyglądał . Mat złapał mnie za rękę i przekazał mi wiadomość w myślach. Kazał mi uciekać gdyby coś się stało.
P- Myślałem że już dzisiaj nie wrócisz do miasta . Odważna jesteś .
S- Paul musimy porozmawiać .
P- Jasne . Tylko dlaczego przyszłaś z obstawą ?
S- To Mat. Jest moim narzeczonym .
P- Rozumiem. Ale wiesz że cię nie skrzywdzę , prawda ?
M- Sara chciała żebym ja z tobą porozmawiał.
P- O czym ? Wydaje mi się że już wszystko ci powiedziała .
M- Możliwe. Nalegałbym jednak na rozmowę.
P- No to wejdźcie do środka.
S- Nie chcemy robić zamieszania.
P- Nie zrobicie. Wejdziecie przez okno .
M- Okej.
Paul zbliżył się do domu i wszedł po ścianie . Potem pomachał nam ręką żebyśmy też weszli. Popatrzyłam na Mata . Uśmiechnął się do mnie. Wziął mnie na ręce i weszliśmy razem. W pokoju Paula nie było niczego dziwnego. Stało łóżko , komputer , biurko i oczywiście był bałagan . Zresztą nie dziwiło mnie to. Chyba każdy nastolatek ma w pokoju pełno ubrań , książek i innych rzeczy. Paul popatrzył na nas i kazał nam usiąść na łóżku.Zrobiliśmy jak kazał . Wtedy zaczęła się nasza długa rozmowa.
M- Więc teraz cię słuchamy .
P- Oczywiście. Już mówię. Więc jak już wiecie jestem wilkiem . Nasze watahy są na całym świecie. Naszym zadaniem jest chronienie ludzi. Mamy eliminować wampiry , które są groźne . Pewnie się zdziwicie ale nie każdy wilk trzyma się tej zasady. Niektóre zabijają wszystkie wampiry ale w tym mieście ich nie ma. Staramy się aż tak bardzo nie ujawniać. Sara mnie widziała dlatego wam powiedziałem . Musicie trzymać to w tajemnicy .
M- W takim razie wampir , którego zlikwidowałeś chciał zabić Sarę ?
P- Tak. Był spragniony krwi dlatego chodziłem za Sarą cały czas.
S- Czyli do tej restauracji wyciągnąłeś nas specjalnie ?
P- Tak. On chodził za wami odkąd weszłyście do sklepu , w którym pracuję.
M- W takim razie dziękuję za uratowanie życia mojej narzeczonej.
P- Nie ma za co .
S- Mam jeszcze jedno pytanie. Skąd wiedziałeś że jestem wampirem ?
P- Pachniesz inaczej niż człowiek ale nie tak samo jak wampir. Takich jak ty jest naprawdę niewiele osób.
M- Znałeś kogoś takiego jak Sara ?
P- Znam. Nazywa się Patrick . Był moim kolegą w innym mieście.
S- Czy on żywił się krwią ?
P- Na początku tak ale potem zaczął jeść normalne jedzenie .
M- Czyli to normalne.
P- Jak najbardziej . Nie wiem czy to wam coś powie ale on może mieć dzieci. Jego dziewczyna jest w ciąży.
M- Dziękujemy za te informacje.
S- Chyba musimy już iść .
P- Możecie wpadać częściej.
P- Myślałem że już dzisiaj nie wrócisz do miasta . Odważna jesteś .
S- Paul musimy porozmawiać .
P- Jasne . Tylko dlaczego przyszłaś z obstawą ?
S- To Mat. Jest moim narzeczonym .
P- Rozumiem. Ale wiesz że cię nie skrzywdzę , prawda ?
M- Sara chciała żebym ja z tobą porozmawiał.
P- O czym ? Wydaje mi się że już wszystko ci powiedziała .
M- Możliwe. Nalegałbym jednak na rozmowę.
P- No to wejdźcie do środka.
S- Nie chcemy robić zamieszania.
P- Nie zrobicie. Wejdziecie przez okno .
M- Okej.
Paul zbliżył się do domu i wszedł po ścianie . Potem pomachał nam ręką żebyśmy też weszli. Popatrzyłam na Mata . Uśmiechnął się do mnie. Wziął mnie na ręce i weszliśmy razem. W pokoju Paula nie było niczego dziwnego. Stało łóżko , komputer , biurko i oczywiście był bałagan . Zresztą nie dziwiło mnie to. Chyba każdy nastolatek ma w pokoju pełno ubrań , książek i innych rzeczy. Paul popatrzył na nas i kazał nam usiąść na łóżku.Zrobiliśmy jak kazał . Wtedy zaczęła się nasza długa rozmowa.
M- Więc teraz cię słuchamy .
P- Oczywiście. Już mówię. Więc jak już wiecie jestem wilkiem . Nasze watahy są na całym świecie. Naszym zadaniem jest chronienie ludzi. Mamy eliminować wampiry , które są groźne . Pewnie się zdziwicie ale nie każdy wilk trzyma się tej zasady. Niektóre zabijają wszystkie wampiry ale w tym mieście ich nie ma. Staramy się aż tak bardzo nie ujawniać. Sara mnie widziała dlatego wam powiedziałem . Musicie trzymać to w tajemnicy .
M- W takim razie wampir , którego zlikwidowałeś chciał zabić Sarę ?
P- Tak. Był spragniony krwi dlatego chodziłem za Sarą cały czas.
S- Czyli do tej restauracji wyciągnąłeś nas specjalnie ?
P- Tak. On chodził za wami odkąd weszłyście do sklepu , w którym pracuję.
M- W takim razie dziękuję za uratowanie życia mojej narzeczonej.
P- Nie ma za co .
S- Mam jeszcze jedno pytanie. Skąd wiedziałeś że jestem wampirem ?
P- Pachniesz inaczej niż człowiek ale nie tak samo jak wampir. Takich jak ty jest naprawdę niewiele osób.
M- Znałeś kogoś takiego jak Sara ?
P- Znam. Nazywa się Patrick . Był moim kolegą w innym mieście.
S- Czy on żywił się krwią ?
P- Na początku tak ale potem zaczął jeść normalne jedzenie .
M- Czyli to normalne.
P- Jak najbardziej . Nie wiem czy to wam coś powie ale on może mieć dzieci. Jego dziewczyna jest w ciąży.
M- Dziękujemy za te informacje.
S- Chyba musimy już iść .
P- Możecie wpadać częściej.
Wilk
Szłam szybkim krokiem do samochodu. Droga powrotna zajęła nam niewiele czasu . Amanda cały czas mówiła o tym kasjerze. A ja nie mogłam się pogodzić z tym co widziałam. Jakim cudem on zmienił się w wilka ? Czy to normalne ? Stanęłam pod domem Amandy. Pożegnałam się z nią nie wychodząc z auta. Kiedy weszła do domu szybko ruszyłam i wyjechałam z podwórka. Jechałam bardzo szybko . Mijałam już lasy. Byłam niedaleko. Przed budynkiem stał Mat. Czekał na mnie. Nie był zły . Martwił się o mnie. Wysiadłam z samochodu i wzięłam torby. Podszedł do mnie i pomógł mi. Był sam. W domu nie było nikogo . Popatrzyłam na niego i mocno przytuliłam. W mojej głowie wciąż miałam wspomnienia tego tajemniczego chłopaka. Zaczęłam płakać. Mat wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Posadził mnie na sofie i przytulił. Musiałam mu powiedzieć o Paulu. On mógł być dla nas niebezpieczny .
M- Sara co się dzieje ?
S- To było straszne .
M- Sara o co chodzi ? Wytłumacz mi to proszę.
S- Boję się .
M- Nie musisz . Jestem wampirem . Kto może mnie pokonać ?
S- Wilk. Widziałam go .
M- Sara wilk to tylko zwierzę.
S- Ale to był wilkołak .
M- Nie żartuj.
S- Mat musisz mi uwierzyć . Pachniał inaczej niż człowiek ale również bardzo apetycznie. Zabił wampira .
M- Ale tobie nic nie zrobił . Prawda ?
S- Nie. On bronił mnie i Amandę.
M- W takim razie Amanda też go widziała ?
S- Nie . Kazałam jej iść do samochodu. Wtedy zobaczyłam jak Paul zmienia się w wilka i rozszarpuje tego wampira na kawałki .
M- Rozmawiałaś z tym Paulem ?
S- Tak. On powiedział że jest ich więcej . Mat oni mogą nas zabić .
M- Nie pozwolę im na to . Sara , czym on mówił coś więcej ?
S- Mówił że on nie zabija wszystkich wampirów.
M- Będę musiał z nim porozmawiać .
S- Ale ja muszę przy tym być .
M- Jesteś zmęczona . Zostań .
S-Chcesz jechać teraz ?
M-Im szybciej tym lepiej.
S-Jadę z tobą .
M-Proszę ,zostań .
S- Nie ma mowy.
M- Sara co się dzieje ?
S- To było straszne .
M- Sara o co chodzi ? Wytłumacz mi to proszę.
S- Boję się .
M- Nie musisz . Jestem wampirem . Kto może mnie pokonać ?
S- Wilk. Widziałam go .
M- Sara wilk to tylko zwierzę.
S- Ale to był wilkołak .
M- Nie żartuj.
S- Mat musisz mi uwierzyć . Pachniał inaczej niż człowiek ale również bardzo apetycznie. Zabił wampira .
M- Ale tobie nic nie zrobił . Prawda ?
S- Nie. On bronił mnie i Amandę.
M- W takim razie Amanda też go widziała ?
S- Nie . Kazałam jej iść do samochodu. Wtedy zobaczyłam jak Paul zmienia się w wilka i rozszarpuje tego wampira na kawałki .
M- Rozmawiałaś z tym Paulem ?
S- Tak. On powiedział że jest ich więcej . Mat oni mogą nas zabić .
M- Nie pozwolę im na to . Sara , czym on mówił coś więcej ?
S- Mówił że on nie zabija wszystkich wampirów.
M- Będę musiał z nim porozmawiać .
S- Ale ja muszę przy tym być .
M- Jesteś zmęczona . Zostań .
S-Chcesz jechać teraz ?
M-Im szybciej tym lepiej.
S-Jadę z tobą .
M-Proszę ,zostań .
S- Nie ma mowy.
Tajemniczy kasjer
Po krótkiej rozmowie z Amandą pojechałyśmy moim samochodem na zakupy . Chodziłyśmy po sklepach parę godzin . Wreszcie weszłyśmy do odpowiedniego. Było tam pełno sukienek. Długie , krótkie , wąskie , szerokie. Wzięłyśmy kilka wieszaków i poszłyśmy przymierzać. Ja wybrałam kremową , dopasowaną na górze , a Amanda różową na cieniutkich ramiączkach . Szłyśmy już do kasy , wtedy Amanda pokazała mi pewnego chłopaka. Był bardzo przystojny i pachniał niesamowicie. Lepiej niż Conor . Stałyśmy już i czekałyśmy na obsługę . Podszedł do nas właśnie on . Uśmiechnął się do nas . Nazywał się Paul.
P - Pewnie wybieracie się na bal ?
A- Tak. Będzie super.
P-Myślę że takim pięknym dziewczyną mogę dać jakąś zniżkę.
S- Nie trzeba .
P- Drobiazg . Tańsza sukienka to droższe buty .
A- Dziękujemy .
Wyszłyśmy ze sklepu. Popatrzyłyśmy się na siebie i zaniosłyśmy zakupy do samochodu . Poszłyśmy do sklepu obuwniczego . Zaczęłyśmy szukać odpowiednich . Amanda znalazła szpilki , ale były zbyt wysokie. Alex był niski jak na faceta więc Amanda musiała szukać innych . Ja zaczęłam się rozglądać za jakimiś kremowymi lub czarnymi szpilkami . Całe szczęście że Mat miał prawie dwa metry. Mogłam założyć każde buty . Wybrałam te kremowe. Kolor był identyczny jak sukienka. Kupiłam je i poszłyśmy z Amandą coś zjeść . Kupiłyśmy colę i frytki. Zjadłyśmy szybko jedzenie i wyszłyśmy z pubu. Szłyśmy chodnikiem do samochodu. Mijałyśmy wiele osób , aż nagle stanął przed nami Paul.
P- Co za niespodzianka. Mam dzisiaj chyba szczęście wpadać na takie ładne dziewczyny. Co robiłyście ?
A- Kupowałyśmy buty .
S- Ale się spieszymy.
P- A co powiecie na sok. Dacie się namówić ?
S- Naprawdę nie mamy czasu.
A- Ale na chwilę możemy iść.
S- No nie wiem .
A- Sara no zgódź się .
P-Właśnie. Chodź Sara. Ładne imię.
S-Dziękuję. Możemy iść ale nie więcej niż pół godziny.
Szłyśmy za Paulem . Starałam się być ostrożna. Nie znałam go na tyle żeby mu ufać. Weszliśmy do ładnej restauracji i usiedliśmy w stoliku. Paul zamówił nam soki i po kawałku ciasta. Siedziałyśmy z nim już prawie godzinę. Zdenerwowałam się. Umówiłam się z jakimś nieznajomym do restauracji a za kilka miesięcy będę miała męża . Paul cały czas bajerował Amandę ale ja się tak łatwo nie dałam. Nagle zadzwonił mój telefon. To Mat.
S- Hej. Coś się stało ?
M- Za ile będziesz ? Martwię się .
S- Już niedługo .
M- Okej. Czekam.
Po ty telefonie nie wytrzymałam . Przerwałam rozmowę Paula i Amandy.
S- Amanda ja jadę. Mat się martwi . O ciebie Alex na pewno też.
A- Okej. Paul musimy się pożegnać.
P-Zostańcie jeszcze chwilę.
S- Nie możemy . Paul nie zrozum nas źle. Musimy już jechać.
Po wyjściu z restauracji szłyśmy do samochodu. Było naprawdę ciemno. Wyczułam że ktoś za nami idzie. To był wampir. Do tego głodny. Chciał wypić krew moją i Amandy. Wystraszyłam się. Wtedy zza budynku wyszedł Paul. Zatrzymał się przed wampirem i zaczął go od nas odciągać. Chciałam mu pomóc ale nie mogłam zostawić Amandy. Podałam jej klucz do samochodu i powiedziałam że zapomniałam telefonu z restauracji. Odeszła bez słowa. Pobiegłam do Paula. Popatrzył na mnie ze złością. Kazał mi uciekać. Nie posłuchałam go . Pomagałam mu walczyć z wampirem ponieważ widziałam że sobie nie radzi. Stanął na ziemi i przemienił się w wilka. Stanęłam jak wryta. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam. Paul zaciągnął swoją ofiarę za budynek. Widziałam tylko kawałki ciała lądujące na ziemi . Zamknęłam oczy. Miałam dość wspomnień dotyczących wampirów. Odwróciłam się ponieważ usłyszałam kroki. Paul przykucnął obok mnie i popatrzył mi w oczy.
P- Wiesz kim jestem ?
S- Nie.
P- A wiesz kim był tamten ?
S- Tak.
P-Czyli mi uwierzysz jeśli usłyszysz coś nieprawdopodobnego ?
S-Tak .
P-Jestem wilkiem. Coś w stylu wilkołaka.
S- Uratowałeś mi życie .
P-Tak , to prawda.
S-Zabijasz wampiry ?
P-Tak .
S- Wszystkie wampiry ?
P- A co , znasz jakiegoś ?
S-Ja jestem wampirem .
P-Ale nieszkodliwym . Zabijamy tylko te złe wampiry .
S- "Zabijamy" ?
P-Jest nas więcej. Tydzień temu się tu przenieśliśmy .
S- Muszę już iść .
P-Poczekaj. Skaleczyłaś się w rękę ?
S- Przepraszam .
P- Za co ?
S- Nie ważne. Muszę już iść.
P- Okej. Uważaj na siebie .
S- Postaram się.
P - Pewnie wybieracie się na bal ?
A- Tak. Będzie super.
P-Myślę że takim pięknym dziewczyną mogę dać jakąś zniżkę.
S- Nie trzeba .
P- Drobiazg . Tańsza sukienka to droższe buty .
A- Dziękujemy .
Wyszłyśmy ze sklepu. Popatrzyłyśmy się na siebie i zaniosłyśmy zakupy do samochodu . Poszłyśmy do sklepu obuwniczego . Zaczęłyśmy szukać odpowiednich . Amanda znalazła szpilki , ale były zbyt wysokie. Alex był niski jak na faceta więc Amanda musiała szukać innych . Ja zaczęłam się rozglądać za jakimiś kremowymi lub czarnymi szpilkami . Całe szczęście że Mat miał prawie dwa metry. Mogłam założyć każde buty . Wybrałam te kremowe. Kolor był identyczny jak sukienka. Kupiłam je i poszłyśmy z Amandą coś zjeść . Kupiłyśmy colę i frytki. Zjadłyśmy szybko jedzenie i wyszłyśmy z pubu. Szłyśmy chodnikiem do samochodu. Mijałyśmy wiele osób , aż nagle stanął przed nami Paul.
P- Co za niespodzianka. Mam dzisiaj chyba szczęście wpadać na takie ładne dziewczyny. Co robiłyście ?
A- Kupowałyśmy buty .
S- Ale się spieszymy.
P- A co powiecie na sok. Dacie się namówić ?
S- Naprawdę nie mamy czasu.
A- Ale na chwilę możemy iść.
S- No nie wiem .
A- Sara no zgódź się .
P-Właśnie. Chodź Sara. Ładne imię.
S-Dziękuję. Możemy iść ale nie więcej niż pół godziny.
Szłyśmy za Paulem . Starałam się być ostrożna. Nie znałam go na tyle żeby mu ufać. Weszliśmy do ładnej restauracji i usiedliśmy w stoliku. Paul zamówił nam soki i po kawałku ciasta. Siedziałyśmy z nim już prawie godzinę. Zdenerwowałam się. Umówiłam się z jakimś nieznajomym do restauracji a za kilka miesięcy będę miała męża . Paul cały czas bajerował Amandę ale ja się tak łatwo nie dałam. Nagle zadzwonił mój telefon. To Mat.
S- Hej. Coś się stało ?
M- Za ile będziesz ? Martwię się .
S- Już niedługo .
M- Okej. Czekam.
Po ty telefonie nie wytrzymałam . Przerwałam rozmowę Paula i Amandy.
S- Amanda ja jadę. Mat się martwi . O ciebie Alex na pewno też.
A- Okej. Paul musimy się pożegnać.
P-Zostańcie jeszcze chwilę.
S- Nie możemy . Paul nie zrozum nas źle. Musimy już jechać.
Po wyjściu z restauracji szłyśmy do samochodu. Było naprawdę ciemno. Wyczułam że ktoś za nami idzie. To był wampir. Do tego głodny. Chciał wypić krew moją i Amandy. Wystraszyłam się. Wtedy zza budynku wyszedł Paul. Zatrzymał się przed wampirem i zaczął go od nas odciągać. Chciałam mu pomóc ale nie mogłam zostawić Amandy. Podałam jej klucz do samochodu i powiedziałam że zapomniałam telefonu z restauracji. Odeszła bez słowa. Pobiegłam do Paula. Popatrzył na mnie ze złością. Kazał mi uciekać. Nie posłuchałam go . Pomagałam mu walczyć z wampirem ponieważ widziałam że sobie nie radzi. Stanął na ziemi i przemienił się w wilka. Stanęłam jak wryta. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Upadłam. Paul zaciągnął swoją ofiarę za budynek. Widziałam tylko kawałki ciała lądujące na ziemi . Zamknęłam oczy. Miałam dość wspomnień dotyczących wampirów. Odwróciłam się ponieważ usłyszałam kroki. Paul przykucnął obok mnie i popatrzył mi w oczy.
P- Wiesz kim jestem ?
S- Nie.
P- A wiesz kim był tamten ?
S- Tak.
P-Czyli mi uwierzysz jeśli usłyszysz coś nieprawdopodobnego ?
S-Tak .
P-Jestem wilkiem. Coś w stylu wilkołaka.
S- Uratowałeś mi życie .
P-Tak , to prawda.
S-Zabijasz wampiry ?
P-Tak .
S- Wszystkie wampiry ?
P- A co , znasz jakiegoś ?
S-Ja jestem wampirem .
P-Ale nieszkodliwym . Zabijamy tylko te złe wampiry .
S- "Zabijamy" ?
P-Jest nas więcej. Tydzień temu się tu przenieśliśmy .
S- Muszę już iść .
P-Poczekaj. Skaleczyłaś się w rękę ?
S- Przepraszam .
P- Za co ?
S- Nie ważne. Muszę już iść.
P- Okej. Uważaj na siebie .
S- Postaram się.
Propozycja
Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam Mata. Zaczął mi machać. Uśmiechnęłam się do niego. Przeszedł przez ulicę i wszedł do kawiarni. Usiadł obok nas .
M- Sara zapomniała o waszych sukienkach .
S- Przepraszam . Wyleciało mi to z głowy.
K- Nic się nie stało. Nikt z nas o tym nie pamiętał.
J- To może pójdziemy same.
S-Jest jeszcze jeden problem.
M- Jaki ?
S- Nie ma Amandy. Zapomniałam o niej a to moja przyjaciółka . Chciałabym żeby ona też była moją druhną.
K-To nie kłopot. I tak kupimy identyczne sukienki.
S-Dziękuję.
Wyszły zostawiając mnie samą z Matem. Dokończyłam jedzenie. Zapłaciłam i my również wyszliśmy. Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce.
M- Musimy iść jeszcze do jednego sklepu .
S- Jakiego , czego jeszcze nie mamy ?
M- Obrączek i wydaje mi się że powinnaś mieć jakiś wisiorek na szyi .
S- Musimy dzisiaj ?
M- Obiecuję że będzie szybko. Wytrzymasz .
S- Okej .
Za około dziesięć minut znaleźliśmy sklep jubilerski . Weszliśmy do niego i zaczęliśmy wybierać. Wszystkie były bardzo ładne ale niektóre nie podobały się Matowi. Po obejrzeniu wszystkich zdecydowaliśmy się w końcu , które wybierzemy. Były złote , cienkie i miały mały wzorek. Był prawie niewidoczny. Mat zażyczył sobie żeby na każdej były wygrawerowane nasze inicjały. Zapłaciliśmy zaliczkę i mieliśmy przyjechać za dwa miesiące. Wracaliśmy do auta. Byłam padnięta. Chodziłam po sklepach cały dzień. Wsiadłam do samochodu Mata i położyłam się. Mat zadzwonił do Kate i powiedział że będzie jechał ze mną do domu . Chciałam zaprotestować ale nie miałam siły nawet się odezwać. Poczekaliśmy pięć minut i do samochodu przybiegł Sam. Wziął kluczyki od mojego auta i odszedł . Mat odpalił silnik i ruszyliśmy. Nie pamiętam ile jechaliśmy ponieważ zasnęłam na samym początku . Kiedy się obudziłam leżałam już na łóżku . Obok mnie leżał Mat. Przeglądał coś w internecie. Spojrzałam na komputer. Zobaczyłam stronę internetową salonu sukien ślubnych . Spojrzałam na twarz Mata. Uśmiechał się.
M- Pokażesz mi swoją suknię ?
S- Nie mogę .
M- Dlaczego ?
S- Nie słyszałeś że pan młody nie może widzieć sukni ślubnej ?
M- Zrobimy wyjątek .
S- Nie. Mogę ci powiedzieć że suknia jest biała.
M- Bardzo zabawne.
S- Wcale nie.
M- No dobra nie będę się z tobą kłócił.
Popatrzył na mnie , a potem czule pocałował w usta . Uśmiechnęłam się do niego i mocniej przytuliłam. Włączyliśmy horror i oglądaliśmy go do świtu . Rankiem wstałam , wzięłam prysznic i ubrałam się. Kiedy wyszłam z łazienki czekało już na mnie gotowe śniadanie. Zjadłam je a potem zadzwoniłam do Amandy .
S- Hej. Co robisz ?
A- Cześć . Właśnie szykuję się na zakupy .
S- A gdzie jedziesz ?
A- Do miasta . Kupuję sobie sukienkę na bal . Chcesz jechać ze mną ?
S- Czemu nie . Mam dla ciebie niespodziankę.
A- Jaką ?
S- Powiem ci jak przyjadę .
A- Ok. Nie mogę się doczekać.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata.
M- Jedziesz gdzieś ?
S- Tak , jeśli nie masz nic przeciwko .
M- Nie, jedź . Ja i tak muszę iść na polowanie.
S- Nie jesteś zły ?
M- Nie . Tylko się o ciebie martwię.
S- Umiem o siebie zadbać .
M- Nie wątpię .
Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale Mat zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego poważnie ale to nic nie dało. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Stałam już przed nimi ale Mat zablokował mi przejście. Popatrzył na mnie i pocałował . Odprowadził mnie do drzwi i tam się pożegnaliśmy. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. U Amandy byłam bardzo szybko. Otworzyła mi jej mama . Wpuściła mnie jej mama . Weszłam na górę i zapukałam. Amanda stała w drzwiach. Czekała zniecierpliwiona na moją niespodziankę.
A- No powiesz mi wreszcie ?
S- Poczekaj chwilkę.
A- Wiesz jak się niecierpliwię .
S- Okej. Już mówię. Na początku zadam ci pytanie . Chciałabyś być jedną z moich druhen ?
A- Ja ? Oczywiście że tak .
Amanda nie dopuściła mnie do głosu. Zaczęła piszczeć i śmiać się. Nie wiedziałam jak mam ją uspokoić. Była bardzo zadowolona. Wreszcie się przymknęła.
S- Amanda wczoraj byłam na zakupach i wybrałam sukienki z dziewczynami . Wiem że to trochę niesprawiedliwe ale jeszcze nie wiedziałam czy się zgodzisz . Kate i Jessica wybrały sukienki. Wszystkie są takie same. Myślę że będą ci się podobały. Jeszcze raz cię przepraszam .
A- Nic nie szkodzi.Akurat wczoraj nie było mnie w domu. Zresztą nie ma nawet o czym mówić skoro była tam Kate i Jessica. Obydwie mają ładne ubrania więc wydaje mi się że sukienki są ładne.
M- Sara zapomniała o waszych sukienkach .
S- Przepraszam . Wyleciało mi to z głowy.
K- Nic się nie stało. Nikt z nas o tym nie pamiętał.
J- To może pójdziemy same.
S-Jest jeszcze jeden problem.
M- Jaki ?
S- Nie ma Amandy. Zapomniałam o niej a to moja przyjaciółka . Chciałabym żeby ona też była moją druhną.
K-To nie kłopot. I tak kupimy identyczne sukienki.
S-Dziękuję.
Wyszły zostawiając mnie samą z Matem. Dokończyłam jedzenie. Zapłaciłam i my również wyszliśmy. Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce.
M- Musimy iść jeszcze do jednego sklepu .
S- Jakiego , czego jeszcze nie mamy ?
M- Obrączek i wydaje mi się że powinnaś mieć jakiś wisiorek na szyi .
S- Musimy dzisiaj ?
M- Obiecuję że będzie szybko. Wytrzymasz .
S- Okej .
Za około dziesięć minut znaleźliśmy sklep jubilerski . Weszliśmy do niego i zaczęliśmy wybierać. Wszystkie były bardzo ładne ale niektóre nie podobały się Matowi. Po obejrzeniu wszystkich zdecydowaliśmy się w końcu , które wybierzemy. Były złote , cienkie i miały mały wzorek. Był prawie niewidoczny. Mat zażyczył sobie żeby na każdej były wygrawerowane nasze inicjały. Zapłaciliśmy zaliczkę i mieliśmy przyjechać za dwa miesiące. Wracaliśmy do auta. Byłam padnięta. Chodziłam po sklepach cały dzień. Wsiadłam do samochodu Mata i położyłam się. Mat zadzwonił do Kate i powiedział że będzie jechał ze mną do domu . Chciałam zaprotestować ale nie miałam siły nawet się odezwać. Poczekaliśmy pięć minut i do samochodu przybiegł Sam. Wziął kluczyki od mojego auta i odszedł . Mat odpalił silnik i ruszyliśmy. Nie pamiętam ile jechaliśmy ponieważ zasnęłam na samym początku . Kiedy się obudziłam leżałam już na łóżku . Obok mnie leżał Mat. Przeglądał coś w internecie. Spojrzałam na komputer. Zobaczyłam stronę internetową salonu sukien ślubnych . Spojrzałam na twarz Mata. Uśmiechał się.
M- Pokażesz mi swoją suknię ?
S- Nie mogę .
M- Dlaczego ?
S- Nie słyszałeś że pan młody nie może widzieć sukni ślubnej ?
M- Zrobimy wyjątek .
S- Nie. Mogę ci powiedzieć że suknia jest biała.
M- Bardzo zabawne.
S- Wcale nie.
M- No dobra nie będę się z tobą kłócił.
Popatrzył na mnie , a potem czule pocałował w usta . Uśmiechnęłam się do niego i mocniej przytuliłam. Włączyliśmy horror i oglądaliśmy go do świtu . Rankiem wstałam , wzięłam prysznic i ubrałam się. Kiedy wyszłam z łazienki czekało już na mnie gotowe śniadanie. Zjadłam je a potem zadzwoniłam do Amandy .
S- Hej. Co robisz ?
A- Cześć . Właśnie szykuję się na zakupy .
S- A gdzie jedziesz ?
A- Do miasta . Kupuję sobie sukienkę na bal . Chcesz jechać ze mną ?
S- Czemu nie . Mam dla ciebie niespodziankę.
A- Jaką ?
S- Powiem ci jak przyjadę .
A- Ok. Nie mogę się doczekać.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata.
M- Jedziesz gdzieś ?
S- Tak , jeśli nie masz nic przeciwko .
M- Nie, jedź . Ja i tak muszę iść na polowanie.
S- Nie jesteś zły ?
M- Nie . Tylko się o ciebie martwię.
S- Umiem o siebie zadbać .
M- Nie wątpię .
Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale Mat zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego poważnie ale to nic nie dało. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Stałam już przed nimi ale Mat zablokował mi przejście. Popatrzył na mnie i pocałował . Odprowadził mnie do drzwi i tam się pożegnaliśmy. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. U Amandy byłam bardzo szybko. Otworzyła mi jej mama . Wpuściła mnie jej mama . Weszłam na górę i zapukałam. Amanda stała w drzwiach. Czekała zniecierpliwiona na moją niespodziankę.
A- No powiesz mi wreszcie ?
S- Poczekaj chwilkę.
A- Wiesz jak się niecierpliwię .
S- Okej. Już mówię. Na początku zadam ci pytanie . Chciałabyś być jedną z moich druhen ?
A- Ja ? Oczywiście że tak .
Amanda nie dopuściła mnie do głosu. Zaczęła piszczeć i śmiać się. Nie wiedziałam jak mam ją uspokoić. Była bardzo zadowolona. Wreszcie się przymknęła.
S- Amanda wczoraj byłam na zakupach i wybrałam sukienki z dziewczynami . Wiem że to trochę niesprawiedliwe ale jeszcze nie wiedziałam czy się zgodzisz . Kate i Jessica wybrały sukienki. Wszystkie są takie same. Myślę że będą ci się podobały. Jeszcze raz cię przepraszam .
A- Nic nie szkodzi.Akurat wczoraj nie było mnie w domu. Zresztą nie ma nawet o czym mówić skoro była tam Kate i Jessica. Obydwie mają ładne ubrania więc wydaje mi się że sukienki są ładne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)