S-Mat powiesz mi o jakie spotkanie chodzi ?
M-Zapomniałaś ?
S-Żartujesz sobie pewnie . Kogo podpuściłeś ? Paula ?
M-Nie wierzysz mi ?
S-Nie. To jakiś podstęp .
M-Sara ja nie żartuje . To serio nie ja.
S-To ciekawe kto .
M-A może to jakiś twój adorator . Czy ja o czymś nie wiem ?
S-Nie przeginaj . Staram się sobie coś przypomnieć . Przecież w piątek przyjeżdżają rodzice. Nie mogłam zaplanować czegoś innego . Może powinnam oddzwonić i przełożyć spotkanie.
M-Teraz nie masz czasu .
S-Nie mam czasu ?
M-Nie. Jesteś zajęta mną .
Mat zabrał mi telefon i schował go do swojej kieszeni . Przysunął się do mnie bliżej i pocałował w usta. Chciałam się od niego odsunąć ponieważ na górze była Lindsay i Mike , ale zorientowałam się , że ich nie ma . Uległam mu . Mat coraz mocniej napierał na moje usta. Sprawiało mi to bardzo wielką przyjemność . Zaczęłam zdejmować jego bluzę . Rzuciłam ją na podłogę. Potem zabrałam się za koszulkę. Ona również została przeze mnie wyrzucona. Chyba wylądowała dość daleko , ale jakoś mnie to nie obchodziło . Mat nie miał już prawie ubrań . Popatrzył na mnie i jednym ruchem pozbył się mojej bluzy . Brał się już za koszulkę , ale wtedy usłyszałam kroki . Ktoś się zbliżał do domu . Oboje od siebie odskoczyliśmy . Mat poleciał po swoje ubrania. Zbierał już koszulkę , ale wtedy drzwi się otworzyły . W progu stanął Paul . Popatrzyłam na niego zza sofy i się uśmiechnęłam . W między czasie poprawiłam narzutę . Mat tylko złapał się za głowę i zaprosił go do środka. Paul idąc podał mu koszulkę.
P-Chyba przeszkodziłem .
S-Nie . Siedzieliśmy tylko .
M-No , właśnie .
P-Może lepiej pójdę .
S-Zostań .
M-Jesteś w samą porę . Musimy porozmawiać.
S-O i ja też mam do ciebie kilka pytań.
P-Oczywiście.
S-To ty do mnie dzwoniłeś ?
P-Kiedy ?
S-Niedawno ?
P-Nie . Nie miałem wtedy czasu . Odwiedziłem poszkodowanych chłopaków.
M- Mówiłem ci , że to nie moja sprawka .
S-Mat , kto to był ?
M-Nie wiem . Ostatnio dzwonił gościu od sukienki , tak ?
S-Dzwonił ?
M-Wiedziałem , że zapomnisz .
Jak mogłam zapomnieć o sukni ślubnej ? Zresztą chyba każdemu może się zdarzyć. Jestem ciekawa jak musiał być zaskoczony mój krawiec słysząc zaskoczenie w głosie. Ale to nie miało teraz znacznego znaczenia. Najważniejsze , że już po wszystkim .
S-Paul może jesteś głodny ?
P- Nie dzięki . Jadłem w domu .
S-No dobra , jak chcesz .
Paul został z nami do samego rana . Około szóstej nas opuścił . W między czasie do domu wrócili już wszyscy , z wyjątkiem Jane. Ona chyba już tu nie mieszka. Ostatni raz widziałam ją , no właśnie kiedy to było ? Wydaje mi się , że dawno . Chyba nie lubiła obecności Mikea . Ale to nie moja sprawa . Po odejściu Paula obydwoje poszliśmy na górę. Ja się uczesałam i ubrałam , a Mat nas spakował .Potem ja czekałam na niego , aż on się uszykuje. Z domu wyruszyliśmy dość wcześnie. Na parkingu byliśmy kilka minut po siódmej. Idąc do szkoły złapała mnie pani Moner. Pytała dlaczego nie było mnie wczoraj w szkole . Oczywiście wymyśliłam bajeczkę , że źle się czułam i nie mogłam przyjść . Kupiła to co powiedziałam . Zapytała tylko czy jestem w stanie zostać dzisiaj. Powiedziałam jej , że tak .W domu trochę się nudzę. Zresztą całą noc nie śpię . Na lekcjach było dość nudno i ponuro. Nauczyciele wspominali o Lindsay i o Amandzie. Kazali nam nie wychodzić późno z domów i ogólnie na siebie uważać. Na treningu też nie było rewelacji. Amanda nie chodziła ostatnio do szkoły . W jej domu pojawiali się detektywi i psycholodzy . Postanowiłam ją odwiedzić. Mat zgodził się bez żadnego sprzeciwu . Podwiózł mnie pod jej dom . Poczekał nawet jak wejdę do domu . W środku było dużo osób. Miałam dla Amandy mały prezent. Kupiłam jej ulubione czekoladki i dobrą komedię. Weszłam do jej pokoju . Zapukałam. W środku była jej mama . Czułam też zapach Alexa. Pewnie musiał u niej dzisiaj być. Kiedy pani Spark mnie zobaczyła uśmiechnęła się do mnie i zostawiła nas same.
S-Hej . Jak się czujesz ?
A-Mam kłamać czy mówić prawdę ?
S-Lepiej mów prawdę .
A-Czuję się jak idiotka . W domu cały czas jest psychiatra. Wydaje mi się , że czuję się świetnie , ale on ciągle mówi , że wszystko się okaże.
S-Czyli klapa. Mam dla ciebie czekoladki i film .
A-Świetnie. Film muszę schować , a czekoladki zjeść od razu . Podobno muszę być na diecie.
S-To może ich lepiej nie jedź.
A-Sara , czuję się dobrze . Nie musisz mnie pilnować tak jak oni .
S-No dobra jak chcesz .
Amanda odpakowała czekoladki i poczęstowała mnie. Musiałam wziąć chociaż jedną. Na początku nie smakowała najlepiej , ale potem kiedy wzięłam kolejną było coraz lepiej. Po dwóch godzinach pod dom przyjechał Mat. Kazałam mu właśnie tak zrobić . Pożegnałam się z przyjaciółką i zeszłam na dół . Wyszłam z domu i wsiadłam do auta.
czwartek, 3 stycznia 2013
Bitwa cz.2
Nie musieliśmy długo biec żeby się tam dostać. Porozrywane ciała wampirów leżały już wszędzie. Widok był okropny , ale nie mogliśmy się teraz tym przejmować . Byliśmy już naprawdę blisko . Słyszałam odgłosy łamiących się kości . To było obrzydliwe . Nigdy nie uczestniczyłam w czymś takim . Nagle przed oczami ukazało mi się pobojowisko. Wampiry walczyły z innymi wampirami . Wilki rzucały się co chwilę . W tym tłumie odnalazłam wzrokiem Diego. Stał w miejscu i przyglądał się wszystkiemu. Kiedy zobaczył Mata od razu spojrzał na mnie. Mat puścił moją dłoń i ruszył w jego kierunku . Chciałam iść za nim ale zatrzymał mnie Tom. Odwróciłam się do niego . Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Odwróciłam się ponownie i zobaczyłam przed sobą twarz kobiety. To Lea. Złapała mnie za szyję i rzuciła mną o ziemię. Z trudem się podniosłam. Stanęłam na przeciwko . Czekałam , aż zacznie obmyślać ruchy. Chciała na mnie wskoczyć , ale ja znałam już jej każdy cios. Z odpowiednim momencie się poruszyłam i oderwałam jej rękę. Zaczęła krzyczeć przez zęby . Obnażyła kły i rzuciła się na mnie. Nie byłam zaskoczona . Złapałam ją za włosy i oderwałam jej głowę. Wtedy usłyszałam Diego. Był wściekły. Od razu ruszył w moją stronę. Nie zdążyłam się nawet przygotować , a on stał już przede mną .Złapał mnie za szyję i rzucił mną do przodu . Wpadłam na drzewo. Od moje uderzenia całe się połamało .Niestety przygniotło mi jedną nogę i nie mogłam się ruszyć. Diego znalazł się obok mnie . Ukucnął i złapał mnie za rękę. Chciał coś powiedzieć , ale w tym momencie wskoczył na niego Mat i oderwał mu ręce , a potem głowę. Nie mogłam na to patrzeć. Zamknęłam oczy . Po chwili poczułam na ręce czyjś dotyk .
M-Wszystko w porządku ?
S-Tak .
M-Nic ci nie zrobił ?
S-Nie. Jest w porządku .
Mat pomógł mi odsunąć drzewo z mojej nogi . Na szczęście nic sobie nie uszkodziłam. Wstałam bez żadnej pomocy . Po śmierci Diego część wampirów uciekła. Zaczęliśmy się rozglądać . Kilka wilków miało zwichnięte łapy , ale nikt nie doznał żadnego śmiertelnego wypadku . Po całkowitym przeszukaniu lasu pozbieraliśmy wszystkie martwe ciała. Wrzuciliśmy je na siebie i spaliliśmy . Zapach był nie do zniesienia. Kilka wilków odeszło od nas ponieważ ledwo stali na nogach . Po wszystkim podziękowaliśmy wszystkim . Zaprosiliśmy do domu różnych gości. Jednak dzisiaj wszyscy mięli dość wrażeń jak na jeden dzień. Po powrocie do domu byłam bardzo wyczerpana. Dziwne . Nikt oprócz mnie tego nie odczuwał. Zresztą to nie miało teraz takiego znaczenia. Kate z Samem wrócili do siebie nawet nie wracając z nami . Ja nie wytrzymywałam już dłużej dlatego poszłam wziąć prysznic. Woda zmyła ze mnie cały brud. Miałam pełno ziemi we włosach . Ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół . Mat również poszedł się umyć. Na dole zostałam z Jessicą , która w tym samym momencie korzystała z łazienki. W tym momencie dzwoniła do Conora i obiecywała mu , że nic się nie stało . Uśmiechnęłam się do niej i włączyłam telewizje. Po kilku minutach obok mnie usiadł Mat , a Lindsay i Mike naprzeciwko. Po trzydziestu minutach przyjechał do nas Conor wraz z swoją mamą . Pani Loe przywitała wszystkich i usiadła z nami . Przywiozła Lindsay jej stare ubrania . Nie wiedziałam ile wie , ale nie wyglądała na wystraszoną . Po godzinie odjechała z Conorem i Jessicą. Mike i Lindsay poszli na górę , a my zostaliśmy przed telewizorem. Około dwudziestej zadzwonił telefon .
N-Witam , to ja Nicolas. Przepraszam , że o tej porze , ale chciałbym przypomnieć pani o naszym piątkowym spotkaniu .
S-Spotkaniu ? Dobrze będę pamiętać .
Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata . Od tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w usta. Tymczasem ja próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek o jakimś spotkaniu , ale zapomniałam .
M-Wszystko w porządku ?
S-Tak .
M-Nic ci nie zrobił ?
S-Nie. Jest w porządku .
Mat pomógł mi odsunąć drzewo z mojej nogi . Na szczęście nic sobie nie uszkodziłam. Wstałam bez żadnej pomocy . Po śmierci Diego część wampirów uciekła. Zaczęliśmy się rozglądać . Kilka wilków miało zwichnięte łapy , ale nikt nie doznał żadnego śmiertelnego wypadku . Po całkowitym przeszukaniu lasu pozbieraliśmy wszystkie martwe ciała. Wrzuciliśmy je na siebie i spaliliśmy . Zapach był nie do zniesienia. Kilka wilków odeszło od nas ponieważ ledwo stali na nogach . Po wszystkim podziękowaliśmy wszystkim . Zaprosiliśmy do domu różnych gości. Jednak dzisiaj wszyscy mięli dość wrażeń jak na jeden dzień. Po powrocie do domu byłam bardzo wyczerpana. Dziwne . Nikt oprócz mnie tego nie odczuwał. Zresztą to nie miało teraz takiego znaczenia. Kate z Samem wrócili do siebie nawet nie wracając z nami . Ja nie wytrzymywałam już dłużej dlatego poszłam wziąć prysznic. Woda zmyła ze mnie cały brud. Miałam pełno ziemi we włosach . Ubrałam się w czyste ubrania i zeszłam na dół . Mat również poszedł się umyć. Na dole zostałam z Jessicą , która w tym samym momencie korzystała z łazienki. W tym momencie dzwoniła do Conora i obiecywała mu , że nic się nie stało . Uśmiechnęłam się do niej i włączyłam telewizje. Po kilku minutach obok mnie usiadł Mat , a Lindsay i Mike naprzeciwko. Po trzydziestu minutach przyjechał do nas Conor wraz z swoją mamą . Pani Loe przywitała wszystkich i usiadła z nami . Przywiozła Lindsay jej stare ubrania . Nie wiedziałam ile wie , ale nie wyglądała na wystraszoną . Po godzinie odjechała z Conorem i Jessicą. Mike i Lindsay poszli na górę , a my zostaliśmy przed telewizorem. Około dwudziestej zadzwonił telefon .
N-Witam , to ja Nicolas. Przepraszam , że o tej porze , ale chciałbym przypomnieć pani o naszym piątkowym spotkaniu .
S-Spotkaniu ? Dobrze będę pamiętać .
Rozłączyłam się i spojrzałam na Mata . Od tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w usta. Tymczasem ja próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek o jakimś spotkaniu , ale zapomniałam .
Bitwa
Wiedziałam , że Mat jest na mnie zły , ale nie przejmowałam się. To było niesprawiedliwe. Nawet Lindsay mogła pomagać , a ja nie . Bardzo mi się to nie podobało. Starałam się nie zwracać uwagi na Mata tylko wypatrywać blondyna . Staliśmy około trzydziestu minut. Po takim czasie zaczęło mi się trochę nudzić. Usiadłam na ziemi i nasłuchiwałam. Nagle , niespodziewanie usłyszałam wycie wilka. To Paul . Dawał znak. Mat go chyba nie słyszał , ale dlaczego . Spojrzałam w jego stronę , ale on stał nieruchomo . Jakby nic nie słyszał.
S-Nie słyszałeś ?
M-Czego ?
S-Paul dawał znak .
M-Paul wchodzi na zmianę za jakieś pięć minut .
S-Ale ja słyszałam .
M-Sara , nie przesadzaj . Wydawało ci się.
Świetnie . Mat mnie nie słuchał . Oparłam się o drzewo . Znów nasłuchiwałam . Minęło jakieś dziesięć minut i znów wycie wilka. Spojrzałam na Mata. Był zmieszany . Nie wiedział czy ma mnie zostawić , czy biec samemu. Złapał mnie za rękę i zaczął biec. Wołanie Paula było coraz głośniejsze. Nagle ucichło. Mat zatrzymał się . Zaczął się rozglądać. Zerknął na mnie . Znów złapał mnie za rękę . Podał mi telefon i przekazał mi w myślach żebym zadzwoniła po Kate i Sama . Bardzo się zdziwiłam . Mat nigdy nie prosił ich o pomoc . Diego naprawdę musiał być groźny . Po szybkiej rozmowie z przyjaciółmi oddałam telefon Matowi.
S-Co się dzieje ?
M-Jeszcze nie wiem . Nie mogę wyczuć Paula.
S-Nie czujesz go ?
M-A ty ?
S-Słabo , ale rozpoznaje jego zapach .
M-Dasz radę nas zaprowadzić.
S-Postaram się.
Mat podał mi rękę . Spojrzałam na niego , a potem zamknęłam oczy i próbowałam znaleźć jakiś trop. Szło mi całkiem nieźle. Po piętnastu minutach zapach był silniejszy . Wtedy zaczął prowadzić Mat . Dzięki niemu poruszaliśmy się znacznie szybciej. Nagle usłyszałam w głowie jakiś nieznajomy głos. Ktoś był niedaleko . Ale to nie był Diego . To ktoś inny. Zatrzymałam się . Mat dziwnie na mnie spojrzał .
S-Ktoś tu jest .
M-Nikogo nie czuję .
S-Ja też , ale kogoś słyszę.
M-Kto to ?
S-To nie Diego . Osoba , którą słyszę to chyba kobieta. Ona nas obserwuje .
M-To Lea.
S-Skąd wiesz ? Właśnie tego się dowiedziałam , znasz ją ?
M-To bliska osoba Diego .
S-Ona jest coraz bliżej .
M-Musimy uciekać.
S-Chyba nie zdążymy.
Zaczęliśmy biec. Nigdzie już nie słyszałam myśli nieznajomej mi kobiety , ale teraz oboje czuliśmy kilka nieznanych zapachów. Mat przyspieszył . Złapał mnie za rękę . Biegliśmy naprawdę bardzo szybko. Wtedy znów usłyszeliśmy wycie Paula . Zmierzaliśmy w tamtą stronę. Wyczuliśmy zapach Jessici i Mikea . Przynajmniej nie byliśmy sami . W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Przed nami stało małe stado wilków , Jessica , Mike , Jane i Lindsay. Zastanawiałam się skąd wzięło się nagle tyle wilkołaków , ale w końcu usłyszałam ich myśli . Jeden z nich to tata Toma . Pewnie jest tu naprawdę wiele wilków , których nie znam .
M-Na co czekamy ?
L-Na was , na Kate , Sama i resztę rodziny pana Stark .
S-Jak to ?
L-Musieli zapolować .
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale Mat mnie uciszył . Oczywiście nikt tego nie słyszał z wyjątkiem mnie. Na pozostałych nie musieliśmy długo czekać. Wszyscy zjawili się z prawie tym samym czasie. Tom zjawił się pierwszy. On polował już nie raz , dlatego nie miał z tym żadnych trudności , ale jego rodzeństwo nigdy tego nie robiło. Przyszli jako ostatni , ale to aż tak bardzo nam nie zaszkodziło . Kiedy ich nie było Paul opowiedział nam co się ogólnie stało i z kim mamy walczyć. Potem pokazał kilka chwytów . Głównie pokazywał to rodzeństwu Toma , ale ja też nie umiałam walczyć. Oczywiście wiedział o tym tylko Mat i Tom , który dowiedział się tego dzisiaj. Kiedy byliśmy już gotowi mięliśmy rozdzielić się na kilka grup. Oczywiście ja musiałam być z Matem , ale Paul kazał żeby dołączył do nas Tom i Jane. Wiedziałam , że nie będzie wesoło ponieważ Mat będzie niemiły dla Toma i na odwrót. Do Jane nie miałam żadnych zastrzeżeń. Nic się nie odzywała , myślała tylko o tym żeby wszystko szybko się skończyło.
P-Życzę wszystkim powodzenia . W każdej grupie powinien być jeden wilk. Tak będziemy się komunikować. Poprzez wycie. Ja dołączę do Sary , Mata , Toma i Jane . Wszystko teraz się zgadza. Uważajcie na siebie.
Paul dołączył do nas . Po pięciu minutach nikogo już nie było . Każda grupa pobiegła w swoją stronę. My mieliśmy dobiec do miasta. Po drodze niczego nie spotkaliśmy . Żadnego wampira , a nawet człowieka. Gdy byliśmy już na samym końcu lasu Tom usłyszał wycie swojego ojca. Od razu wszyscy ruszyliśmy w tamtą stronę. Do mojej głowy wpadło wiele myśli. Nie mogłam się skupić. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Spojrzałam na Toma , on też miał z tym trudność. Nagle z prawej strony wyskoczyło kilka wampirów. Na nieszczęście jednej wskoczył na mnie . Próbowałam go z siebie zrzucić , ale nie miałam tyle siły co on. Bardzo bolała mnie ręka . Kiedy na nią spojrzałam wiedziałam już dlaczego. On próbował mi ją oderwać. W tym momencie wpadłam w panikę . Walnęłam go w ramię drugą ręką i próbowałam mu się wyrwać. Udało mi się. Wstałam szybko i spojrzałam dookoła . Było tu więcej wrogich wampirów niż przyjaciół. Mój przeciwnik dało o sobie znać. Dobiegł do mnie i złapał mnie za szyję. Próbował wyrwać mi głowę. Na szczęście Pul rzucił się za niego i rozszarpał. Przekazał mi w myślach , że mam się nie bać. Ale ja się nie bałam. Po prostu nie wiedziałam jak walczyć. Potem usłyszałam w głowie jeszcze jedną myśl skierowaną do mnie. Tom wołał o pomoc. Odwróciłam się i zobaczyłam , że atakuje go kilka wampirów. Od razu do niego podbiegłam i z całej siły kopnęłam jednego z brzuch. Odskoczyłam . On rozpadł się na dwie części . Nie powinnam była się tak cieszyć ponieważ kolejne dwa wampiry rzuciły się w moją stronę. Nie wiem jak to zrobiłam ,ale zanim zdążyli mnie zaatakować już leżeli martwi. Podeszłam do Toma mi pomogłam mu wstać.
Obydwoje rozejrzeliśmy się i zobaczyliśmy , że nikogo już nie ma. Mat podszedł do mnie i sprawdził czy jestem cała . Złapał mnie za rękę i znów biegliśmy w stronę , z której wydobywało się wycie już kilku wilków.
S-Nie słyszałeś ?
M-Czego ?
S-Paul dawał znak .
M-Paul wchodzi na zmianę za jakieś pięć minut .
S-Ale ja słyszałam .
M-Sara , nie przesadzaj . Wydawało ci się.
Świetnie . Mat mnie nie słuchał . Oparłam się o drzewo . Znów nasłuchiwałam . Minęło jakieś dziesięć minut i znów wycie wilka. Spojrzałam na Mata. Był zmieszany . Nie wiedział czy ma mnie zostawić , czy biec samemu. Złapał mnie za rękę i zaczął biec. Wołanie Paula było coraz głośniejsze. Nagle ucichło. Mat zatrzymał się . Zaczął się rozglądać. Zerknął na mnie . Znów złapał mnie za rękę . Podał mi telefon i przekazał mi w myślach żebym zadzwoniła po Kate i Sama . Bardzo się zdziwiłam . Mat nigdy nie prosił ich o pomoc . Diego naprawdę musiał być groźny . Po szybkiej rozmowie z przyjaciółmi oddałam telefon Matowi.
S-Co się dzieje ?
M-Jeszcze nie wiem . Nie mogę wyczuć Paula.
S-Nie czujesz go ?
M-A ty ?
S-Słabo , ale rozpoznaje jego zapach .
M-Dasz radę nas zaprowadzić.
S-Postaram się.
Mat podał mi rękę . Spojrzałam na niego , a potem zamknęłam oczy i próbowałam znaleźć jakiś trop. Szło mi całkiem nieźle. Po piętnastu minutach zapach był silniejszy . Wtedy zaczął prowadzić Mat . Dzięki niemu poruszaliśmy się znacznie szybciej. Nagle usłyszałam w głowie jakiś nieznajomy głos. Ktoś był niedaleko . Ale to nie był Diego . To ktoś inny. Zatrzymałam się . Mat dziwnie na mnie spojrzał .
S-Ktoś tu jest .
M-Nikogo nie czuję .
S-Ja też , ale kogoś słyszę.
M-Kto to ?
S-To nie Diego . Osoba , którą słyszę to chyba kobieta. Ona nas obserwuje .
M-To Lea.
S-Skąd wiesz ? Właśnie tego się dowiedziałam , znasz ją ?
M-To bliska osoba Diego .
S-Ona jest coraz bliżej .
M-Musimy uciekać.
S-Chyba nie zdążymy.
Zaczęliśmy biec. Nigdzie już nie słyszałam myśli nieznajomej mi kobiety , ale teraz oboje czuliśmy kilka nieznanych zapachów. Mat przyspieszył . Złapał mnie za rękę . Biegliśmy naprawdę bardzo szybko. Wtedy znów usłyszeliśmy wycie Paula . Zmierzaliśmy w tamtą stronę. Wyczuliśmy zapach Jessici i Mikea . Przynajmniej nie byliśmy sami . W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Przed nami stało małe stado wilków , Jessica , Mike , Jane i Lindsay. Zastanawiałam się skąd wzięło się nagle tyle wilkołaków , ale w końcu usłyszałam ich myśli . Jeden z nich to tata Toma . Pewnie jest tu naprawdę wiele wilków , których nie znam .
M-Na co czekamy ?
L-Na was , na Kate , Sama i resztę rodziny pana Stark .
S-Jak to ?
L-Musieli zapolować .
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale Mat mnie uciszył . Oczywiście nikt tego nie słyszał z wyjątkiem mnie. Na pozostałych nie musieliśmy długo czekać. Wszyscy zjawili się z prawie tym samym czasie. Tom zjawił się pierwszy. On polował już nie raz , dlatego nie miał z tym żadnych trudności , ale jego rodzeństwo nigdy tego nie robiło. Przyszli jako ostatni , ale to aż tak bardzo nam nie zaszkodziło . Kiedy ich nie było Paul opowiedział nam co się ogólnie stało i z kim mamy walczyć. Potem pokazał kilka chwytów . Głównie pokazywał to rodzeństwu Toma , ale ja też nie umiałam walczyć. Oczywiście wiedział o tym tylko Mat i Tom , który dowiedział się tego dzisiaj. Kiedy byliśmy już gotowi mięliśmy rozdzielić się na kilka grup. Oczywiście ja musiałam być z Matem , ale Paul kazał żeby dołączył do nas Tom i Jane. Wiedziałam , że nie będzie wesoło ponieważ Mat będzie niemiły dla Toma i na odwrót. Do Jane nie miałam żadnych zastrzeżeń. Nic się nie odzywała , myślała tylko o tym żeby wszystko szybko się skończyło.
P-Życzę wszystkim powodzenia . W każdej grupie powinien być jeden wilk. Tak będziemy się komunikować. Poprzez wycie. Ja dołączę do Sary , Mata , Toma i Jane . Wszystko teraz się zgadza. Uważajcie na siebie.
Paul dołączył do nas . Po pięciu minutach nikogo już nie było . Każda grupa pobiegła w swoją stronę. My mieliśmy dobiec do miasta. Po drodze niczego nie spotkaliśmy . Żadnego wampira , a nawet człowieka. Gdy byliśmy już na samym końcu lasu Tom usłyszał wycie swojego ojca. Od razu wszyscy ruszyliśmy w tamtą stronę. Do mojej głowy wpadło wiele myśli. Nie mogłam się skupić. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Spojrzałam na Toma , on też miał z tym trudność. Nagle z prawej strony wyskoczyło kilka wampirów. Na nieszczęście jednej wskoczył na mnie . Próbowałam go z siebie zrzucić , ale nie miałam tyle siły co on. Bardzo bolała mnie ręka . Kiedy na nią spojrzałam wiedziałam już dlaczego. On próbował mi ją oderwać. W tym momencie wpadłam w panikę . Walnęłam go w ramię drugą ręką i próbowałam mu się wyrwać. Udało mi się. Wstałam szybko i spojrzałam dookoła . Było tu więcej wrogich wampirów niż przyjaciół. Mój przeciwnik dało o sobie znać. Dobiegł do mnie i złapał mnie za szyję. Próbował wyrwać mi głowę. Na szczęście Pul rzucił się za niego i rozszarpał. Przekazał mi w myślach , że mam się nie bać. Ale ja się nie bałam. Po prostu nie wiedziałam jak walczyć. Potem usłyszałam w głowie jeszcze jedną myśl skierowaną do mnie. Tom wołał o pomoc. Odwróciłam się i zobaczyłam , że atakuje go kilka wampirów. Od razu do niego podbiegłam i z całej siły kopnęłam jednego z brzuch. Odskoczyłam . On rozpadł się na dwie części . Nie powinnam była się tak cieszyć ponieważ kolejne dwa wampiry rzuciły się w moją stronę. Nie wiem jak to zrobiłam ,ale zanim zdążyli mnie zaatakować już leżeli martwi. Podeszłam do Toma mi pomogłam mu wstać.
Obydwoje rozejrzeliśmy się i zobaczyliśmy , że nikogo już nie ma. Mat podszedł do mnie i sprawdził czy jestem cała . Złapał mnie za rękę i znów biegliśmy w stronę , z której wydobywało się wycie już kilku wilków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)