piątek, 23 listopada 2012

Zakupy

Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Przysiadł się do mnie Mat i głupio się uśmiechał. Wiedziałam że zaraz znów zacznie te swoje gadki o  jego wymarzonym ślubie i takie tam .  Starałam się nie zwracać na niego uwagi . Skończyłam jeść. Włożyłam talerz do zmywarki i znów usiadłam przy stole.

M- Jedziemy na zakupy .

S- Nie chce mi się. Zostańmy .

M- Ale musisz wybrać jakąś suknię ślubną.

S-Dzisiaj ?

M-Lepiej wybrać wcześniej bo później możesz jeszcze coś zmienić.

S- Sama mam ją wybrać ?

M- Nie. Jedziemy dwoma samochodami . Ja jadę z Conorem i Samem , a ty z Kate i Jessicą.

S- Wykończysz mnie .

M- Weź swoją kartę. Przelałem na nią trochę pieniędzy .

S- Trochę ? Ty nie wiesz ile to jest.

M- Nie denerwuj się . Zobaczymy się wieczorem .

S-Dopiero ? Co my będziemy tam robić ?

M- Jedziemy dosyć daleko więc musimy długo jechać. Będziemy  w tym samym mieście. Na pewno na siebie wpadniemy .

S- Okej.

Mat pocałował mnie w czoło i poszedł na górę. Przyniósł mi torebkę . Ubrałam się i wyszliśmy na dwór. Chłopaki jechali pierwsi . Przez całą drogę dziewczyny wypytywały mnie o nieszczęsny spadochron ale ja cały czas się nie zgadzałam. Jechaliśmy dwie godziny. Było by o wiele dłużej ale Mat wybierał mało ruchliwe drogi. Dojechaliśmy do miasta. Przesłał mi w myślach komunikat. Musieliśmy się rozdzielić. Pojechałam w stronę centrum. Zaparkowałam na parkingu i wysiadłyśmy z samochodu. Szłyśmy obok wielu sklepów . Nagle Kate znalazła salon sukien ślubnych . Weszłyśmy do środka. Podeszła do nas sprzedawczyni. Miała na koszulce przypiętą plakietkę z imieniem. Nazywała się Brenda .  Zaprowadziła nas do pokoju z wygodnymi fotelami i zaczęła mnie wypytywać.

B- Zaczniemy od podstaw . Jakiego koloru ma  być sukienka i jakiej ma być długości ?

S- Myślę o kolorze kości słoniowej . Wydaje mi się również rzeczy sukienka była długa.

B- Dobrze w takim razie niech mi pani powie mniej więcej jak ma wyglądać.

S- Nie chcę żeby była bardzo wielka . Nie chcę żeby była szeroka . Musi być dopasowana na górze . W tali może mieć jakąś małą ozdobę . Na samym dole ma ma być odrobinę szersza ale nie za dużo i oczywiście ma sięgać do ziemi. Było by cudownie gdyby ciągnęła się trochę za mną.

B- Dobrze. Zaraz czegoś poszukam. Niech panie usiądą sobie i chwilę poczekają.

Siedziałyśmy chyba trzydzieści minut . Wtedy na salę znów weszła Brenda ale ciągnęła za sobą dwa pełne wieszaki sukienek. Zaczęłam je przymierzać ale żadna mi się nie podobała. Siedziałam w przymierzalni ponad dwie godziny . Była już zmęczona. Kate podała mi ostatnią sukienkę . Była idealna. Taka jaką chciałam. Wyszłam żeby się obejrzeć. Wyglądałam w niej całkiem nieźle. Postanowiłam ją kupić. Brenda zapisała moje dane i powiedziała że za miesiąc będzie gotowa. Wyszłyśmy z salonu i zaczęłyśmy szukać sklepu z butami. Tym razem znalazłam go sama. Weszłyśmy do środka . Byłyśmy w bardzo drogim sklepie ale nie miałam już siły szukać innego . Zaczęłam przymierzać buty. Wszystkie były na wysokich obcasach. Szukałam czegoś niższego ale nic nie mogłam znaleźć. Podeszła do nas ekspedientka i zapytała czego szukamy. Kilka razy pokręciła głową i po chwili przyniosła nam kilka par. Od razu wybrałam jedną parę. Oczywiście były najdroższe. Kupiłam je . Wyszłyśmy ze sklepu . Byłam głodna ponieważ burczało mi w brzuchu. Weszłyśmy do jakiejś kawiarni. Zamówiłam sobie kawałek szarlotki i jakiś sok . Zadzwonił mi telefon. Dzwonił Mat.

M- I jak zakupy ?

S- Jestem wykończona .

M- Nie przesadzaj . A wybrałaś sukienki dla druhen ?

S- Jeszcze nie . Zapomniałam . Mat nie mam już siły. Przymierzałam sukienki ponad dwie godziny .

M - Ale mam nadzieje że jakąś wybrałaś .

S- Tak.

M- Z tymi sukienkami to zrobimy tak . Ja przyjdę zaraz do ciebie do tej kawiarni a dziewczyny pójdą z chłopakami .

S- Skąd wiesz że jestem w kawiarni ?

M-Jestem w sklepie po drugiej stronie.