piątek, 26 lipca 2013

Rozmowa

Postanowiłam porozmawiać z nim i wyjaśnić kilka spraw. Gdy zerwałam się z miejsca, szybko wyszłam z kuchni i wtedy go usłyszałam.
-Zostań tam gdzie jesteś.-zawołał.
-Coś się stało?-zapytałam.
-To chyba ja powinienem zapytać. Nie wiem czy zauważyłaś, ale krwawisz.-powiedział.
-Co?
-Rozdrapałaś bliznę.

W tym momencie złapałam się za szyję i poczułam na dłoni ciepłą maź.Szybko pobiegłam do kuchni i znalazłam na podłodze kałużę krwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić ponieważ usłyszałam jak ktoś kręci się na górze. Na szczęście już po kilku sekundach uspokoiłam się i zaczęłam wycierać podłogę jakąś ścierką. Wrzuciłam ją do kosza, a potem przyłożyłam do szyi kawałek ręcznika papierowego. Gdy wszystko było już w miarę ogarnięte do kuchni weszła zaspana mama.
-Sara, kochanie co ty tu robisz?
-Myślę, że to, co ty.-uśmiechnęłam się i zasłoniłam włosami bliznę.
-Musisz się wyspać bo jutro rozpoczynasz naukę w domu.
-Mamo niestety wszystkie plany się zmienią.
-Co ty pleciesz ? Jesteś zmęczona. Idź się położyć.
-Mamo, ale to prawda. Matthew wytłumacz jej bo ostatnio tylko Ciebie słucha. W międzyczasie ja wyniosę śmieci.
-Dobrze.-krzyknął i po chwili wyłonił się zza ściany.

Nie chciałam się z to mieszać ponieważ nie lubiłam kłócić się z mamą, a Matthew  'owi było to obojętne. Wychodząc na dwór tak wcześnie, nie pomyślałam o tym w czym jestem ubrana ani czy ktoś mnie obserwuje. Kiedy wyrzuciłam worek z zakrwawioną ścierką odetchnęłam z ulgą i usiadłam na schodach przed domem. Nie wiem czy czekałam aż ktoś do mnie wyjdzie, czy po prostu nie chciałam rozmawiać z mamą. Siedziałam dość długo i w końcu wyszedł do mnie Matthew. Podał mi moją bluzę i usiadł obok. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć i czy mama dobrze to przyjęła, wiem tyle, że cieszyłam się z jego przyjścia. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam cicho płakać.
-Jeszcze Cię nie rozgryzłem .-zaśmiał się pod nosem.
-Co ?- szepnęłam przerywając płacz.
-Byłem z Tobą w wielu sytuacjach i chyba płaczesz dopiero teraz. Jestem zaskoczony, myślałem że nic nie jest w stanie Cię złamać.
-Jak jej to wytłumaczyłeś?
-Tak jak Tobie. Powiedziałem, że powinnaś wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałaś, podjąć naukę i pójść na co najmniej jedną wizytę do psychologa.