wtorek, 4 grudnia 2012

Prawda

Spałam dość krótko ,ale miałam straszny sen. Śniło mi się , że Mat i Lindsay się całowali . Widziałam ich jak się nawzajem rozbierali i przytulali. Natychmiast się obudziłam. W domu nie było nikogo. Zostałam sama. Od razu wybiegłam  z domu. Było zimno ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam bardzo szybko. Wyczułam ich. Zaczęłam się skradać. Zobaczyłam ich. Byli daleko ale widziałam wszystko. Na razie rozmawiali . Lindsay zbliżała się do Mata ale on się opierał. Ściągnęła bluzkę. Potem pocałowała go w usta . Nie wierzyłam własnym oczom . Po policzkach zaczęły spływać łzy. Nie mogłam dłużej na to patrzeć.  Wycofałam się i pobiegłam głębiej w las. Zatrzymałam się w miejscu gdzie kiedyś polowałam. Usiadłam pod drzewem i wyczułam niedaleko sarnę. Walczyłam z samą sobą aż wreszcie zdecydowałam .Chciałam dopiec Matowi.  Zerwałam się na równe nogi i starałam się być jak najciszej. Usłyszałam bicie jej serca . Byłam coraz bliżej. Kiedy stałam już centralnie za nią rzuciłam się w jej stronę . Leżała już na ziemi choć nadal się ruszała. Wbiłam kły w jej skórę i znieruchomiała. To było moje pierwsze polowanie od miesiąca. Pragnienie nadal było nie zaspokojone. Pobiegłam dalej w las i zaatakowałam kolejne trzy zwierzęta. Po zaspokojeniu swoich potrzeb wróciłam do domu. Zastałam tam tylko Jessicę. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku . Zasnęłam bardzo szybko. Tym razem również mi się coś śniło. Był to sen podobny do tamtego . Wydawało mi się , że był kontynuacją wydarzeń jakie widziałam dzisiaj w lesie. Do niczego nie doszło ponieważ Mat bardzo się opierał. Jedynie mógł się z nią całować. Niestety nawet tym mnie bardzo zranił  i upokorzył . Wstałam rano około dziewiątej. Stwierdziłam że nie opłaca mi się iść do szkoły. Poszłam do łazienki i umyłam twarz . Wyglądała inaczej. Znów zmieniałam się w wampira. Postanowiłam że nie będę często polowała ale będę to robiła. Popatrzyłam na moje dłonie. Bardzo zbladły. Największą uwagę przykuwał pierścionek zaręczynowy. Spojrzałam na niego jeszcze parę razy i zdecydowałam go zdjąć . Położyłam go na biurku. Otworzyłam szafę i postanowiłam ubrać się w coś ładnego i seksownego . Wybrałam krótką obcisłą sukienkę . Założyłam pod to ciemną bieliznę. Wyglądałam dosyć ładnie. Włożyłam jeszcze sweterek ponieważ w domu nie było za ciepło. Zeszłam na dół .Lindsay popatrzyła na mnie ze złością . Mat od razu znalazł się przy mnie kiedy mnie zobaczył .

M- Nic ci się wczoraj nie stało ?

S-Nie. Tylko się ukułam .

M- Zaraz pójdę włączyć ogrzewanie.

S-Okej.

M-Śniadanie jest na stole. Dzisiaj zaprowadziłem twój samochód do mechanika.

S-Dziękuję.

Nie umiałam już dłużej udawać. Mat uśmiechnął się do mnie , a ja odwróciłam się i odeszłam. Usiadłam w kuchni .  Mat przysiadł się do mnie i zaczął mnie obserwować. Złapał mnie za rękę ale ja ją zabrałam.

M- Nie masz pierścionka.

S- A ty już narzeczonej .

M- O czym ty mówisz ?

S- Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać.

M- Sara o co chodzi ?

S-A może ty mi powiesz ?

M-Chcę dowiedzieć się tego od ciebie  .

S-Myślisz że jestem naprawdę taka głupia ? Wiesz o moich darach . Nie muszę się za bardzo trudzić żeby coś o tobie się dowiedzieć. Wszystkie informacje same przychodzą.

M- Mówisz o mnie i o Lindsay , prawda ?

S- Tak. Widziałam wszystko dwa razy więc mi się nie tłumacz.

M- Ale Sara proszę. Wiesz że cię kocham .

S-Kiedyś kochałeś , ale teraz to już nie to samo.

M- Wybacz mi , proszę.

Od tej pory go nie słuchałam. Zjadłam tylko jednego tosta ponieważ nie miałam ochoty na ludzkie jedzenie. Poszłam na górę i wzięłam torebkę. Zadzwoniłam po Paula . Na szczęście on też nie poszedł do szkoły. Przyjechał po mnie po dziesięciu minutach. Wyszłam na dwór ale za mną szedł Mat.  Nie zdążyłam dojść do samochodu wtedy Mat otworzył drzwi od kierowcy i kazał Paulowi wyjść.

M- Łączy cię coś z Sarą ?

P-Bardzo dużo .

M- Spałeś z nią ?

P- Nie mówię o tym Mat. Jesteśmy przyjaciółmi .

S-Mat proszę cię wróć do domu. Musisz przecież pilnować Lindsay.

M-Sara nie musisz mi tego teraz wytykać.

S- Nie muszę. Ale może chciałbyś wiedzieć jak się wtedy poczułam kiedy was zobaczyłam ? Chcesz ?

M- Sara , proszę.

Wsiadłam do samochodu ale Paul nadal stał  i obserwował Mata.W którymś momencie nie wytrzymał i pobiegł w las. Paul nadal stał w miejscu , a potem odwrócił się w kierunku domy. Przekazał mi myślami że zostanie  z Lindsay , a ja mam pogadać z Matem. Wysiadłam i zaczęłam biec. Nie męczyłam się tak jak wcześniej. Byłam niedaleko niego .Coraz bardziej go wyczuwałam. Zatrzymałam się kilka metrów za nim.

M- Zostaw mnie . Zawiodłem się na samym sobie. Zawiodłem ciebie   i pozostałych . Ślub trzeba odwołać. Zmarnowałem całe swoje życie.

S-Nie mów tak. Mam na to rozwiązanie. Odpoczniemy od siebie kilka dni i może wszystko się ułoży.

M-Wybaczysz mi zdradę ?

S-Tak do końca to nie była zdrada.

M- Jak dla mnie była. Muszę zostać i jeszcze przemyśleć kilka rzeczy.

S-Zostanę z tobą , ale nie zwracaj na mnie uwagi.

Zepsuty samochód

Zjadłam jedzenie uszykowane przez Mata i poszłam na górę. Odrobiłam lekcję i położyłam się spać. Śniło mi się coś bardzo dziwnego. A mianowicie to że śledziłam Mata. Przebudziłam się około piątej rano. W domu była tylko Jessica. Zdenerwowałam się ponieważ Mata nadal nie było.Zadzwoniłam do niego ale nie odbierał .  Ubrałam się cieplej i wyszłam na dwór. Szłam ich zapachem. Błąkałam się po lesie ponad godzinę. Byłam bardzo zmęczona. Nogi mi już odmarzły . Nagle usłyszałam jakieś głosy. Szłam w ich kierunku. Zatrzymałam się gdy je rozpoznałam. To Mat i Lindsay . Śmiali się z czegoś . Zadzwoniłam do niego jeszcze raz i wtedy zobaczyłam jego reakcję. Wyciszył dzwonek i znów zajął się towarzystwem Lindsay. Było im cudownie razem ale ja nie mogłam dłużej na to patrzeć. Zrobiłam kilka głośnych kroków i szłam dalej. Usłyszeli mnie , ale nie wiedzieli że ich podsłuchiwałam. Zobaczyłam Mata. Patrzył na mnie . Gdy tylko nasze oczy się spotkały zerwał się na równe nogi i do mnie przybiegł.

M- Co ty tu robisz ?

S-Szukałam cię .

M- Szukałaś ?

S-Martwiłam się. Nie odbierałeś .

M-Nie musiałaś. Chodźmy już do domu .

Lindsay zaczęła biec przed siebie . Mat wziął mnie na ręce i podążał za nią. Zachowywał się dziwnie. Zauważyłam że w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Bardzo mnie to denerwowało . Kilka metrów przed domem kazałam się mu zatrzymać. Od razu mnie posłuchał i stanął. Postawił mnie na ziemi i patrzył na mnie pytająco .

S-Mat mam dla ciebie świetną propozycję .

M-Jaką ?

S-Pojedziesz ze mną na tygodniowe zawody ?

M-Kiedy ?

S-No niedługo . Chyba w następnym tygodniu .

M-Nie bardzo. Ktoś musi zostać z Lindsay . Bardzo mi przykro. Przepraszam .

S-No dobra . Skoro nie chcesz .

M-Sara przecież wiesz  , że  chcę. Zaproponuj to Paulowi . Na pewno się zgodzi .

S- Mam proponować to komuś innemu bo ty jesteś zajęty Lindsay. Ona od zawsze stała między nami. Ja już nie jestem dla ciebie ważna , prawda ? Nie liczysz się już ze mną. Ciągle nie ma cię w domu. To mi się nie podoba .

M-Przecież wiesz że tak nie jest  . Kocham cię i to się nie zmieni.

Odwróciłam się od niego i zaczęłam iść w stronę domu . Mat złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Potem pocałował mnie w usta. Nie było to miłe ponieważ  było wymuszone . Sztuczne uczucie. Starałam się nie okazywać żadnych emocji. Uśmiechnęłam się tylko i poszliśmy do domu. Od razu poszłam na górę i uszykowałam się do szkoły. Pojechałam sama . Oczywiście na każdej lekcji bardzo się nudziłam . Po zajęciach poszłam na trening. Spotkałam się tam z Paulem i porozmawiałam .

S-Hej Paul . Mam dla ciebie propozycję. Pojedziesz ze mną na tygodniowe zawody  ?

P-Brzmi świetnie , ale Mat mnie chyba zabije.

S-Zapomnijmy o Macie. Przecież go tu nie ma. Wydaje mi się że mój związek długo już nie potrwa . To jak zgadzasz się ?

P-Oczywiście.

Po treningu poszłam do samochodu. Niestety nie chciał odpalić. Podszedł do mnie Paul i zaczął próbować ale też nic . Zajrzał pod maskę. Potem pod auto i powiedział mi że jakaś linka jest przecięta. Zaproponował podwiezienie ale zrezygnowała. Zadzwoniłam do Mata.

S-Mat przyjedziesz po mnie ?

M-A coś się stało ?

S-Samochód mi się zepsuł .

M-Nie ma mnie teraz w domu. Może cię ktoś podrzuci .

S-Świetnie.

Wzięłam torbę i pobiegłam do samochodu Paula. Wrzuciłam ją na tylne siedzenia i wsiadłam do przodu.

S-Podrzucisz mnie jeszcze pod jakiś sklep ?

P-Jasne .

Paul stanął , a ja wskoczyłam na chwilę i kupiłam sobie dwie butelki jakiegoś alkoholu. Chyba wybrałam szampana ale musiałam się odstresować. Wsiadłam z powrotem.

P- Niezłe zaopatrzenie.

S-Mogę wypić w aucie ?

P-Spoko. Daj otworzę.

S-Dzięki .

P-Szampan ? Jakaś okazja ?

S-Tak .Depresja.

Uśmiechnął się tylko do mnie i podał mi butelkę . Opróżniłam ją bardzo szybko. Potem drugą. Wysadził mnie pod samym domem. Mat czekał na mnie przy drzwiach  . 

M- Co się stało ?

S-Nic . Mówiłam ci .

M-Piłaś ?

S-Tak . Amanda powiedziała że jej mama ma urodziny .

Mat nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie dziwnie. Ja weszłam do kuchni i od razu otworzyłam lodówkę. Nie było w niej nic interesującego. Zamknęłam ją i wzięłam pomarańczę . Przekroiłam ją na pół i zaczęłam jeść. Niestety odwróciłam się i oparłam rękę o blat przez co się skaleczyłam . Podleciał do mnie Mat . Sięgnął po apteczkę ale nie zdążył nic zrobić ponieważ za nim stanęła Lindsay. Złapała mnie za rękę. Mat odepchnął mnie . Walnęłam w ścianę , ale byłam mu wdzięczna. Na dól zbiegła Jessica. Pomogła mu wyprowadzić Lindsay. Tymczasem ja opatrzyłam ranę i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam