sobota, 11 stycznia 2014

Przespana droga

-Przepraszam, że musiałaś tyle czekać.
-Nie ma sprawy.
-Spakowałaś już ubrania ?
-Nie, jeszcze nie. Zaraz się tym zajmę.
-Nie musisz tego robić. Jak wrócę, to sam to zrobię. Zapomniałem, że przecież ty musisz spać.
-Dam radę. Zaraz coś spakuję.
-Lepiej się już połóż. Ja się tym zajmę.
-No dobrze, skoro tak uważasz.
-Dobranoc
-Uważaj na drodze.

Po krótkiej rozmowie od razu się położyłam. Skoro Mat powiedział, że zajmie się pakowaniem nie miałam już nic innego do roboty. Sen przyszedł momentalnie. Nie musiałam się męczyć z zasypianiem. Może to i nawet lepiej. Przynajmniej się wyśpię. Mam taką nadzieję. Już dawno nie wstawałam wcześniej niż ósma rano. Jeśli nie dam rady to będę spała w samochodzie. Około szóstej poczułam na poliku zimno wydychanego powietrza. Zaraz potem miły dotyk ust. Od razu otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. Mat nachylał się nade mną i uważnie mi się przyglądał nie spuszczając ode mnie wzroku. Złapałam go jedną ręką za szyję i przysunęłam jego twarz do mojej. Złożyłam na jego ustach czuły pocałunek i ponownie się uśmiechnęłam. Drugą rękę wsunęłam pod  koszulkę i lekko pogładziłam jego plecy. Chciałam ponownie go pocałować, ale wtedy usłyszałam jego głos w mojej głowie.
-Nie jesteśmy sami.- uśmiechnął się i cmoknął mnie w czubek nosa.

W odpowiedzi odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że za chwilę będę musiała wstać, ubrać się i jechać samochodem przez kilka godzin. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Niestety po kilku minutach wstałam i zaczęłam szukać ubrań, w które mogę się ubrać.
-Skoczę na dół zrobić Ci śniadanie.-zaproponował
-Mhm.-mruknęłam
-Jakieś życzenia ?-zapytał i uśmiechnął się.
-Coś dobrego.
-Oczywiście. Już mnie nie ma.

Kiedy Mat zajął się przygotowywaniem śniadania ja zdążyłam się ubrać i uczesać. Gdy ponownie weszłam do pokoju zobaczyłam spakowaną walizkę. Włożyłam do niej kosmetyczkę i zeszłam na dół. Na stole w kuchni już czekały na mnie ciepłe tosty. Na sam widok zaczęło mi burczeć w brzuchu. Od razu wzięłam się za jedzenie. Pochłonęłam chyba cztery. Postanowiłam, że resztę zostawię Albertowi. Wiem, że jeśli chłopak poczuje ten świetny zapach na pewno wstanie i je zje. Kiedy posprzątałam już talerze, Mat czekał w korytarzu z walizką. Podał mi kurtkę i otworzył drzwi. Na dworze czekał na nas odpalony samochód. Wsiadłam do środka, a on zapakował walizkę. Niedługo potem ruszyliśmy. Mimo tego, że położyłam się wcześnie spać i się wyspałam i tak zasnęłam w czasie drogi. Obudziłam się dopiero na osiedlu, na którym mieszkaliśmy. Mat zaparkował samochód przed domem. Oboje wysiedliśmy i zaczęliśmy zmierzać w kierunku wejścia. Dom był otwarty, a w środku unosiły się zapachy pysznych potraw. Nie wiem kto tu był i gotował, ale na pewno się na tym znał. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam na blacie kartkę z kilkoma instrukcjami. Dotyczyły one niektórych potraw, które nadal się gotowały lub piekły. W piekarniku prawdopodobnie siedział indyk, a w jednym z garnków gotowała się fasola. Było tego jeszcze więcej, ale nie zaglądałam do każdego. Po jakimś czasie obok mnie stanął Mat.
-Musiałem przynieść walizkę.-uśmiechnął się i złapał mnie lekko w pasie.
-Kto to przygotował?- zapytałam.
-Nasza pomoc domowa.-szepnął mi do ucha.
-To gdzie ona teraz jest ?
-Już jest niepotrzebna. Poprosiłem żeby coś zaczęła, a jak wrócisz to dokończysz. Poza tym to wampir więc nie wiem jak by zareagowała. Mówiła, że się kontroluje, ale kto ją tam wie. -wyjaśnił.
-Czyli nasza pomoc domowa jest wampirem?
-Tak. Spokojnie, wiem że można jej zaufać. -uśmiechnął się i pocałował w policzek.