niedziela, 17 lutego 2013

Pomoc

Rzeczywiście , nie jechaliśmy tą samą drogą . Trasa , którą się kierowaliśmy była o wiele spokojniejsza , ale niestety dłuższa. Po całym dniu jazdy nadszedł wieczór . Byłam bardzo zmęczona , ale chciałam zobaczyć się z rodzicami dlatego nie chciałam spać w hotelu. Postanowiłam spać w samochodzie . Nie był to najlepszy pomysł , ale nie miałam wyboru . Wiele razy budziłam się w nocy , ale nie skarżyłam się na warunki . Sama wybrałam sobie taki nocleg . Ostatecznie wstałam około drugiej nad ranem . Nie chciałam już wtedy ponownie zasypiać . Do tego Mat robił mi jakiś zastrzyk , po którym czułam się trochę lepiej . Gdy na dworze było już jasno zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej . Alan zatankował samochód , a ja rozprostowałam kości . Nadal nie mogłam poruszać się samodzielnie , ale szło mi to coraz lepiej . Do miasta , w którym znajdował się mój rodzinny dom dojechaliśmy około południa . Wtedy wszyscy zaczęliśmy się niepokoić . Mat cały czas rozglądał się na boki , a Alan jechał wolno i ostrożnie . Czułam się trochę dziwnie ponieważ siedziałam i obserwowałam ich jak idiotka . Nie wiedziałam co mam robić . Bałam się nawet odezwać . Będąc już niedaleko właściwego domu wszyscy poczuli zapach wampira . Samochód momentalnie się zatrzymał , a Alan wyszedł z niego i zaczął biec w kierunku pobliskiego lasu . Wtedy przypomniałam sobie o nowym wampirze czającym się niedaleko domu . Od razu poinformowałam o tym Mata . Chłopak wysiadł z auta i pomógł mi stanąć na ziemi . Podał mi kluczyki od samochodu i kazał jechać do domu . Chwilę potem już go nie było . Nie zwlekając wsiadłam do samochodu i odjechałam . Kiedy zbliżałam się do posesji wyczuwała zapach Paula . Chłopak siedział na ławce w ogrodzie . Musiał mnie zauważyć ponieważ szybko podbiegł do auta i pomógł mi wyjść . Od razu zaprowadził mnie do domu . Rodzice ucieszyli się na mój widok  . Byłam bardzo szczęśliwa . Siadając w salonie poczułam , że słabnę . Wiedziałam już co to oznacza . Zamykając oczy znalazłam się w lesie . Dookoła mnie rosły wysokie drzewa. Na jednym z nich siedziało kilka ptaków. Rozglądając się tak wpadł mi w oczy pewien niezgadzający się fragment . W oddali , nieopodal małej rzeczki siedział wampir . Był mężczyzną . Miał ręce na głowie . Pewnie się nad czymś zastanawiał . Niedaleko niego zauważyłam też Alana . Chłopak zwinnie i szybko poruszał się między drzewami nie robiąc przy tym hałasu . Pewnie jeszcze nie wie , że ten wampir jest nieszkodliwy . Zaczęłam szukać wzrokiem Mata , ale nic nie widziałam nic prócz drzew . Szybko otworzyłam oczy . Kosztowało mnie to sporym wysiłkiem . Obok mnie siedział Paul . Uważnie mi się przyglądał . Rodzice siedzieli naprzeciwko i obserwowali mój każdy ruch . Przez chwilę czułam się dziwnie , ale po chwili przypomniałam sobie o chłopaku.
-Paul musisz szybko biec do lasu . Ten wa ... chłopak jest w niebezpieczeństwie . - powiedziałam zmieszana.
-Okej . Tylko nie rób nic głupiego . -odpowiedział i wybiegł z domu.