Kiedy weszliśmy do domu nikt nie zwrócił na nas uwagi. Wyglądało na to , że wszystko wróciło do normy. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę . Zajrzałam do środka i ją zamknęłam. Byłam głodna , ale nie chciało mi się jeść normalnego pokarmu. Spojrzałam na Mata . Nie wyglądał na zadowolonego . Twierdził , że gdy pije krew kompletnie inaczej pachnę . Zresztą na pewno bał się , że mój organizm w końcu nie będzie chciał przyjmować ludzkiego jedzenia . Dla mnie to nie miało znacznej różnicy. Oparłam się o blat w kuchni . Zajrzałam do salonu. Zobaczyłam Conora. To przez niego chciało mi się krwi . Zauważyłam , że po dłuższej diecie słabiej się kontroluję. Postałam tak jeszcze chwilę , ale to nie miało sensu . Ból w gardle tylko narastał , a ja nie miałam ochoty z nim walczyć. Postanowiłam zapolować. Nie obchodziło mnie czy Mat pójdzie ze mną. Po prostu musiałam. Zaczęłam zbliżać się do drzwi. Mat dołączył do mnie po chwili. Nie był zadowolony , ale nie chciał też żebym cierpiała. Gdy byliśmy na zewnątrz zaczęłam biec. Chciałam jak najszybciej pozbyć się zapachu Conora. W lesie było cicho . Zatrzymałam się po trzydziestu minutach drogi. Chciałam być jak najdalej domu. Stanęłam obok drzewa . Mat podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
M-Sara co się z tobą dzieje ?
S-Nic. Nie mogłam wytrzymać.
M-Ale przecież dawałaś sobie wcześniej radę.
S-Wcześniej tak , ale obecnie nie daję. Zapomniałam jak to już jest. Nawet kiedy widziałam krew nie miałam na nią ochoty.
M-Czyli teraz jesteś jak początkujący ?
S-Ej , aż tak źle mnie oceniasz ?
M-Żartuje .
S-Mam nadzieje .
Uśmiechnęłam się do Mata i wyjęłam rękę z jego objęć. Odwróciłam się do niego i starałam się wsłuchać w las. Zamknęłam oczy . Po chwili usłyszałam odgłosy zwierząt. Było ich tam całkiem sporo. Otworzyłam oczy i zaczęłam biec w ich stronę. Mat cały czas pilnował mnie z tyłu. Dobiegłam do celu i znalazłam stado saren. Rzuciłam się na jedną , potem na drugą. Było mi trochę głupio ponieważ Mat tylko mi się przyglądał. W pewnym momencie podeszłam do niego i pocałowałam .
S-Nie przyłączysz się ?
M-Z chęcią , ale muszę cię pilnować. Jesteśmy dość daleko od domu .
S-Daj spokój . Poradzimy sobie.
Mat przez chwilę się wahał , ale jednak został na swoim miejscu . Trochę się rozczarowałam , ale nie mogłam go do niczego zmusić. Nie chciałam dalej polować sama , dlatego skończyłam na dwóch. Otrzepałam się i złapałam go za rękę.
S-Wróćmy do naszego miasta , ale zostańmy w lesie.
M-W lesie ?
S-Nie chcę być w domu. Tam nie możemy nic robić razem .
M-Brzmi kusząco .
S-Przekonamy się.
Mat złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Droga powrotna zajęła nam o wiele mniej czasu. W pewnym momencie poczułam nasz zapach. Oznaczało to , że jesteśmy już naprawdę blisko. Pierwszy zatrzymał się Mat. Zatrzymując się mocniej ścisnął moją dłoń i przysunął mnie do siebie . Przylgnęłam do niego całym ciałem . Spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam w usta. Odwzajemnił pocałunek i zaczął rozpinać mi bluzkę. Tymczasem ja zajęłam się jego spodniami. Byliśmy już w samej bieliźnie , wtedy zadzwonił telefon. Dziwiłam się , że w ogóle był tu jakiś zasięg , ale wszystko przecież jest możliwe. Mat sięgnął po komórkę i odebrał .
J-Wracajcie . Było kolejne porwanie .
M-Gdzie ?
J-W naszym mieście .
M-Kogo porwano ?
J-Amandę Spark .
Kiedy to usłyszałam zapadł mi się grunt pod nogami. Moja przyjaciółka została porwana przez wampira psychopatę. Nie mogłam dłużej czekać. Założyłam swoje ubrania i nie zwracałam już na nic uwagi. Zaczęłam biec w stronę drogi. Słyszałam za sobą Mata , ale nie mogłam się zatrzymać. Musiałam ją znaleźć. Biegłam coraz szybciej. Niestety Mat mnie wyprzedził.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz