Kiedy się obudziłam było już po dziewiątej. Zastanawiałam się dlaczego Mat mnie nie obudził. Założyłam jakąś bluzę i zeszłam na dół . W salonie był Conor , Jessica , Mike i Lindsay. Mat oczywiście był w kuchni i robił śniadanie. Popatrzyłam na nich wszystkich i się zdziwiłam . Wszyscy mnie przywitali nawet Lindsay. Byłam w szoku. Weszłam do kuchni i usiadłam na krześle .
M-Już wstałaś ?
S-Chyba dopiero . Mat będziemy mięli kłopoty .
M-Dzisiaj są warsztaty historyczne. Zaczynają się od jedenastej .
S-Skąd wiesz ?
M-Mam znajomości.
Popatrzyłam na Mata , ale on nic nie powiedział tylko pocałował mnie w usta i postawił przede mną talerz z jajecznicą. Szczerze to nie byłam głodna , ale nie mogłam się oprzeć temu zapachowi. Po śniadaniu poszłam na górę. Przebrałam się w czyste ubrania , a potem umyłam zęby i uczesałam się. Zeszłam na dół. Usiadłam obok Mata. Oglądaliśmy wiadomości . Znów był artykuł o porwaniach nastolatków. Mat złapał pilot i szybko przełączył na coś innego . Po godzinie zaczęliśmy się szykować. Zauważyłam , że Lindsay zostaje dzisiaj sama. Trochę się niepokoiłam , ale wiedziałam , że raczej nie zrobi niczego złego. W szkole od razu skierowali wszystkich na halę. Uczniowie z młodszych klas przygotowywali referaty i puszczali różne filmy na projektorze. Po godzinie zaczęłam się nudzić. Zresztą nie tylko ja. Niektórzy chłopcy nawet spali , ale dla mnie to trochę lekceważące . Oparłam głowę o ramię Mata i starałam się słuchać. Po kolejnej godzinie film się skończył . Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Na środek wyszedł przewodniczący szkoły i kazał nam wychodząc zapisać swoją obecność. Byliśmy niedaleko drzwi . Wtedy Mat podał mi kluczyki i kazał iść do samochodu , a on poszedł nas zapisać. Na parkingu był spory ruch. Wsiadłam do samochodu od strony pasażera i czekałam na Mata. W pewnym momencie poczułam za sobą czyjś zapach . Wystraszyłam się. To nie był człowiek , ale zapach był znajomy . Powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam Toma. Nie mojego brata , tylko kolegę. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko oczy.
S-Co ty tu robisz ?
T-Może to dziwnie zabrzmi ,ale przyszedłem ci podziękować.
S-Mi ?
T-Tak. Gdyby nie ty Camile byłaby już martwa , a teraz nadal jest moją dziewczyną.
S-Nie musisz mi dziękować. Ale lepiej już idź.
T-Wiem. Mat mnie nie lubi . Zresztą się mu nie dziwie .
S-Tom nie mów tak. Po prostu lepiej idź.
T-Okej .Spadam.
Tom wysiadł z samochodu i szedł w kierunku wyjazdu , ale wtedy zauważył go Mat. Tak jak myślałam strasznie się zdenerwował . Przez chwilę stał w miejscu . Postanowiłam do niego podejść . Wtedy on ruszył w stronę Toma. Szedł wolno ,ale zdecydowanym krokiem . Dobiegłam do niego i złapałam go za rękę. Starałam się go odciągnąć ale nie miałam tyle siły. Zauważyłam , że kilka osób się nam przygląda.
S-Mat wracaj ! Uspokój się.
M-Muszę mu tylko coś powiedzieć.
S-Mat , proszę. Wszyscy patrzą. Nie chcę żebyś coś m zrobił. Opanuj się.
M-Sara wracaj do samochodu.
S-Idziesz ze mną ?
M-Nie.
S-No to ja też. Jeśli mu coś zrobisz to pożałujesz . On przyszedł mi podziękować.
M-Sara , proszę .
S-Nie Mat. Nie ma takiej opcji . Wracamy .
Mat stanął na chwilę i po chwili już wracaliśmy. Cieszyłam się , że mnie posłuchał. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. W domu nie było nikogo. Byliśmy sami. Mat usiadł przed telewizorem , a ja poszłam do kuchni po coś do picia. Usiadłam obok niego. Znów oglądał wiadomości. Ostatnio dość często to robił. Znów o tych nastolatkach. Mówili też o tym blondynie co kiedyś. Podobno przebywa niedaleko naszego miasta. Kiedy reporter powiedział gdzie dokładnie Mat znieruchomiał. Przestał nawet oddychać , a dokładniej udawać . Spojrzałam na niego i chciałam zapytać o co chodzi ,ale wtedy on się odezwał.
M-Musisz iść na polowanie.
S-Po co ? Przecież kazałeś mi trzymać się diety .
M-Sara musisz . Ten blondyn jest wampirem. Obecnie jest pod taką postacią , ale często zmienia wygląd.
S-Co ?
M-Nie będę ci teraz wyjaśniał. Po prostu go znam i jest groźny.
S-Okej , nie musisz się denerwować.
M-Muszę . On może cię zabić .
S-Mnie nie da się zabić.
M-To nie jest śmieszne. Lepiej już chodźmy.
Mat wyłączył telewizor i podał mi kurtkę. Tymczasem ja zakładałam już buty. Wybiegliśmy z domu. Mat wytropił jakieś małe stado . Zaatakował pierwszy. Zostawił mi cała zdobycz. Spojrzałam na niego .
S-To jest twoje . Sama coś złapię.
M-Okej.
Rzuciłam się na kolejną sarnę i zatopiłam w niej kły. Krew wypełniła moje usta. Nie mogłam się powstrzymać. Złapałam jeszcze dwie . W pewnym momencie Mat mnie złapał .
M-Starczy .
S-Nie przesadzaj .
Pocałowałam go w usta i chciałam się odsunąć , ale wtedy objął mnie mocniej i zaczął całować namiętniej. Wziął mnie na ręce i zaczął zdejmować ze mnie ubrania. W pewnym momencie wyczułam czyjąś obecność. Mat postawił mnie na ziemi i zaczął się rozglądać. Tymczasem ja zakładałam już spodnie. Stanęłam obok niego i złapałam go za rękę. Nagle z krzaków wyskoczył Paul.
P-Co wy tu robicie ?
S-Polujemy .
P-Aha ? Ale razem ?
M-Tak. Przymus.
P-Nie rozumiem.
M-Nie mogę nic powiedzieć więcej .Lepiej dla was .
P-No okej. To ja spadam. Nie będę wam przeszkadzał.
S-Pa.
Paul zniknął gdzie w zaroślach ,a ja spojrzałam na Mata . Zastanawiałam się o co może mu chodzić. Podeszłam do niego bliżej i zawiesiłam mu ręce na szyi.
S-Mi też nie powiesz ?
M-Między innymi nie będę mówił tobie. Cieszyłbym się gdybyś nigdy się o tym nie dowiedziała.
S-Mat.
M-Sara , proszę.
Mat pocałował mnie w usta i przyciągnął do siebie. Po kilku minutach postanowiliśmy wracać do domu . Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku wszyscy na nas spojrzeli. Pewnie mój zapach powoli się zmieniał .
J-Mat słyszałeś ?
M-Tak , ale proszę was nie mówcie o tym i nie myślcie.
J-Nie ma sprawy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz