Z wielką niechęcią wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Widok w lusterku nieco mnie przeraził. Wyglądałam strasznie. Moja twarz wyglądała jakbym nie spała kilka dni. Postanowiłam od razu wziąć się za siebie ponieważ już niebawem zjawi się Brenda i znów będzie nas męczyła przez sześć długich godzin. Gdy byłam już gotowa postanowiłam zejść na dół. Albert już chyba kręcił się tam od dłuższego czasu.
-No nareszcie. Miałem już iść Cię budzić. -uśmiechnął się promiennie.
-Nie przesadzaj, nie jest aż tak późno.- rzuciłam.
-No jasne. Lada chwila i będzie tu ta czarownica. - zaśmiał się i wyjrzał przez okno.
-Widzę, że Tobie też nie przypadła do gustu.- uśmiechnęłam się.
-Nie będę tego komentował.- szepnął. -Głodna ?
-Nie, nie mam na nic ochoty.
-Naładowałaś telefon ? -zapytał.
-Chyba o tym zapomniałam. Zajmę się tym później.
-Może lepiej zrób to teraz, mamy jeszcze trochę czasu.
-Nawet nie wiem gdzie on jest, a poza tym zdążę do wieczora.
-No jak tam chcesz.-uśmiechnął się.
Chwilę później na podjeździe zjawił się samochód Brendy. Z chwilą gdy weszła do domu uszło ze mnie całe życie. Nie miałam ochoty znów słuchać jej monotonnego gadania. Albert również nie był tym zachwycony. Co jakiś czas rzucał mi w myślach głupie uwagi na jej temat. Czasami nawet mi się to podobało. Chociaż na chwilę się wyłączałam, ale później znów musiałam słuchać. Po trzech godzinach Brenda pozwoliła nam na krótką przerwę. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej od razu poszłam do kuchni. Zaczęłam grzebać w lodówce w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Znalazłam tylko jakiś jagodowy jogurt, inne rzeczy nie zwróciły bardziej mojej uwagi. Gdy skończyłam jeść Albert zawołał mnie i znowu zaczęliśmy się uczyć. Dziś lekcje trwały trochę dłużej niż wczoraj, ale pod koniec wizyty Brendy rozumiałam wszystko bez żadnego wyjątku. Kiedy zajęcia w końcu dobiegły końca byłam wykończona. Od razu poszłam do swojego pokoju ponieważ Albert rozmawiał z kimś przez telefon. Wzięłam długą kąpiel. Kiedy wyszłam z łazienki dom był zatłoczony. Postanowiłam od razu się położyć. Gdy przygotowałam się do snu znalazłam moją komórkę. Włączyłam ją. Oczywiście dostałam chyba dwadzieścia wiadomości o nieodebranych połączeniach. Były wśród nich również od rodziców. Mama mnie zabije. Pewnie dzwoniła do Mata, a on albo powiedział jej prawdę albo skłamał by bronić mi tyłek. Głupio się teraz czuję. Nie wiem czy powinnam do niego zadzwonić i przerosić.Nadal jestem na niego zdenerwowana. Chyba zadzwonię do rodziców. Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Może jeszcze dzisiaj sobie odpuszczę.
niedziela, 22 grudnia 2013
niedziela, 10 listopada 2013
Pierwsza lekcja
-Widzę, że ktoś wstał tu lewą nogą.- spojrzał na mnie unosząc brew do góry.
-Masz rację. Lepiej mnie dzisiaj nie drażnij.-uśmiechnęłam się lekko.
-Z Tobą wolę nie zadzierać.-zaśmiał się cicho. - Jesteś pewna, że nic nie chcesz ?
-Na razie nie mam apetytu.
-Jak tam chcesz. A może opowiesz mi jak tam u twoich rodziców.
-Dobrze. Wszyscy czują się świetnie.
-To powinnaś się cieszyć.
-Przecież się cieszę. Jestem zmęczona podróżą więc pewnie nie widać tego po mnie.
-Nie chcę nic mówić, ale przed chwilą wstałaś.
-Dobra, daj spokój. Nie rozmawiajmy o tym.
-To o czym chcesz rozmawiać ?
-Nie wiem. Może wymyślisz coś sensownego. -uśmiechnęłam się.
-Hmm. A może Ty masz jakieś pytania.
-Jasne. Co robiliście jak mnie nie było?
-Nudziliśmy się bez was.- zaśmiał się.- A i bym zapomniał, chyba rozładował Ci się telefon. Mat dzwonił do mnie rano i pytał czy wszystko w porządku.
-Zapomniałam go naładować. Później się tym zajmę.
-Może lepiej zrób to teraz, Mat pewnie chce z Tobą porozmawiać.
-On teraz nie ma czasu. Ma dużo spraw na głowie. -uśmiechnęłam się. - Wiesz co możesz jednak zrobić mi coś do jedzenia.
-No nareszcie. Myślałem, że już nie zmienisz zdania.
Na szczęście udało mi się zmienić temat i nasza rozmowa potoczyła się znacznie inaczej. Głownie rozmawialiśmy o remoncie. Potem o tym co się działo pod moją nieobecność. Rozmowa trwała w najlepsze, ale przed jedenastą ktoś zapukał do drzwi. Postanowiłam otworzyć ponieważ dobrze wiedziałam kto za nimi stoi. To moja nowa nauczycielka. Kiedy jej otworzyłam trochę się zdziwiłam. Dziewczyna była młoda. Wydawało mi się, że zbyt młoda. Potem zorientowałam się, że jest wampirem. W jednej chwili odechciało mi się wszystkiego. Nie chciałam uczyć się w domu, a na dodatek moja nauczycielka jest wampirem. To jakiś koszmar. Nie wiem czy długo to wytrzymam. Po wprowadzeniu kobiety do domu poczułam się nieco dziwnie.
-Witam, nazywam się Brenda Grey.
-Miło mi, Sara Smitch, a to mój przyjaciel Albert Siddell.
-Mam nadzieję, że wiecie po co tutaj jestem ?
-Tak.-odpowiedział Albert.
-Mogłabym poprosić o wasze ostatnie notatki z lekcji. Nie wiem na czym skończyliście.
Ta całą Brenda działała mi na nerwy. Nie miałam ochoty na naukę. Na dodatek w domu. Ciekawe czy ona wie jakie mam zdolności. Nie chcę jej denerwować, ale z chęcią powiedziałabym, że źle się czuję i nie mam siły na naukę. Niestety nie było takiej opcji. Uczyliśmy się bez ani jednej przerwy sześć godzin. Nie wiem jak długo to wytrzymam. Albert też był wykończony. Na szczęście nie dostaliśmy żadnego zadania. Kiedy nasza nauczycielka w końcu odjechała wszyscy zaczęli się schodzić. Wreszcie mogłam się z nimi przywitać. Tak jak się spodziewałam rozmawiałam z nimi do późna. Niestety w pewnym momencie musiałam iść spać. Wzięłam szybki prysznic i się położyłam. Zasnęłam po kilku minutach. Na szczęście dzisiejsza noc była spokojna. Nie miałam koszmarów, nawet nic mi się nie śniło. Po prostu zasnęłam i po kilku godzinach wstałam. Było już dosyć późno. Około dziesiątej. Lada chwila może nadjechać nauczycielka.
-Masz rację. Lepiej mnie dzisiaj nie drażnij.-uśmiechnęłam się lekko.
-Z Tobą wolę nie zadzierać.-zaśmiał się cicho. - Jesteś pewna, że nic nie chcesz ?
-Na razie nie mam apetytu.
-Jak tam chcesz. A może opowiesz mi jak tam u twoich rodziców.
-Dobrze. Wszyscy czują się świetnie.
-To powinnaś się cieszyć.
-Przecież się cieszę. Jestem zmęczona podróżą więc pewnie nie widać tego po mnie.
-Nie chcę nic mówić, ale przed chwilą wstałaś.
-Dobra, daj spokój. Nie rozmawiajmy o tym.
-To o czym chcesz rozmawiać ?
-Nie wiem. Może wymyślisz coś sensownego. -uśmiechnęłam się.
-Hmm. A może Ty masz jakieś pytania.
-Jasne. Co robiliście jak mnie nie było?
-Nudziliśmy się bez was.- zaśmiał się.- A i bym zapomniał, chyba rozładował Ci się telefon. Mat dzwonił do mnie rano i pytał czy wszystko w porządku.
-Zapomniałam go naładować. Później się tym zajmę.
-Może lepiej zrób to teraz, Mat pewnie chce z Tobą porozmawiać.
-On teraz nie ma czasu. Ma dużo spraw na głowie. -uśmiechnęłam się. - Wiesz co możesz jednak zrobić mi coś do jedzenia.
-No nareszcie. Myślałem, że już nie zmienisz zdania.
Na szczęście udało mi się zmienić temat i nasza rozmowa potoczyła się znacznie inaczej. Głownie rozmawialiśmy o remoncie. Potem o tym co się działo pod moją nieobecność. Rozmowa trwała w najlepsze, ale przed jedenastą ktoś zapukał do drzwi. Postanowiłam otworzyć ponieważ dobrze wiedziałam kto za nimi stoi. To moja nowa nauczycielka. Kiedy jej otworzyłam trochę się zdziwiłam. Dziewczyna była młoda. Wydawało mi się, że zbyt młoda. Potem zorientowałam się, że jest wampirem. W jednej chwili odechciało mi się wszystkiego. Nie chciałam uczyć się w domu, a na dodatek moja nauczycielka jest wampirem. To jakiś koszmar. Nie wiem czy długo to wytrzymam. Po wprowadzeniu kobiety do domu poczułam się nieco dziwnie.
-Witam, nazywam się Brenda Grey.
-Miło mi, Sara Smitch, a to mój przyjaciel Albert Siddell.
-Mam nadzieję, że wiecie po co tutaj jestem ?
-Tak.-odpowiedział Albert.
-Mogłabym poprosić o wasze ostatnie notatki z lekcji. Nie wiem na czym skończyliście.
Ta całą Brenda działała mi na nerwy. Nie miałam ochoty na naukę. Na dodatek w domu. Ciekawe czy ona wie jakie mam zdolności. Nie chcę jej denerwować, ale z chęcią powiedziałabym, że źle się czuję i nie mam siły na naukę. Niestety nie było takiej opcji. Uczyliśmy się bez ani jednej przerwy sześć godzin. Nie wiem jak długo to wytrzymam. Albert też był wykończony. Na szczęście nie dostaliśmy żadnego zadania. Kiedy nasza nauczycielka w końcu odjechała wszyscy zaczęli się schodzić. Wreszcie mogłam się z nimi przywitać. Tak jak się spodziewałam rozmawiałam z nimi do późna. Niestety w pewnym momencie musiałam iść spać. Wzięłam szybki prysznic i się położyłam. Zasnęłam po kilku minutach. Na szczęście dzisiejsza noc była spokojna. Nie miałam koszmarów, nawet nic mi się nie śniło. Po prostu zasnęłam i po kilku godzinach wstałam. Było już dosyć późno. Około dziesiątej. Lada chwila może nadjechać nauczycielka.
środa, 23 października 2013
Kłótnia
Gdy tylko zdałam sobie sprawę w jakim stanie jest Amanda zaczęłam się zastanawiać jak ona zareaguje na mój powrót. Postanowiłam do niej zadzwonić, ale nie byłam pewna czy to dobry pomysł. W końcu sięgnęłam po komórkę, która leżała gdzieś w mojej torbie i wybrałam numer. Odebrała dopiero po trzech sygnałach.
- Amanda ?- zapytałam niepewnie.
-Tak, kto mówi?
-Nie poznajesz mnie. To ja Sara.
W odpowiedzi usłyszałam tylko odkładanie słuchawki, a raczej jej rzucanie. Chyba nie powinnam do niej zadzwonić tak bez żadnej zapowiedzi. Może powinnam skontaktować się z jej mamą. Miałam wielki chaos w głowie. Pewnie Amanda siedzi teraz w domu i zastanawia się czy to jakiś żart czy naprawdę ja. Źle zrobiłam dzwoniąc do niej, ale jednak to moja przyjaciółka. Nie zachowywałam się wobec niej najlepiej. Ja zawsze wiedziałam o niej wszystko, a ona o mnie kompletnie nic. To nie jest sprawiedliwe. Ogarnęły mnie straszne wyrzuty sumienia. Już miałam zadzwonić po raz drugi kiedy do pokoju zapukał Paul.
-Dzwoniłaś już do niej, prawda ?
-Tak.
-Przed chwilą jej mama dzwoniła do Conor 'a i pytała czy to prawda, że wróciłaś.
-Mogę się z nią spotkać ?
-Nie ma jej w mieście. Chyba już Ci o tym wspominałem.
-Tak, ale ona zachowuje się tak przeze mnie.
-To nieprawda.
-A jak inaczej to wytłumaczysz ?
-Nie wiem czy wiesz, ale to wszystko przez tego jej chłopaka. Po tym jak została znaleziona, przez pierwszych kilka tygodni nie odstępował jej nawet o krok, ale mu się już chyba znudziło. Zaczął rozglądać się za innymi dziewczynami. Amanda nie wytrzymała, chciała z nim być za wszelką cenę. Wkrótce chłopak zaczął brać narkotyki, a ona razem z nim. Doprowadziło to do tego, że wyniszczyła sobie organizm i miała spore problemy ze zdrowiem.
-Co?! Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.
-Próbowaliśmy Ci o tym powiedzieć, ale Mat kazał nam Cię nie martwić.
-Czyli on o wszystkim wiedział ?
-Tak. Próbował jej pomóc. Szukał odpowiednich lekarzy .
-To go nie usprawiedliwia. Okłamał mnie i to jeszcze w taki sposób. Chciałabym zostać sama.
-Oczywiście. Już mnie nie ma. Dzisiaj zostaniesz sama bo wszyscy są na polowaniu, a ja muszę wracać do siebie.
-Jasne. Dam sobie radę.
-Tylko nie rób nic głupiego.
-Jestem za bardzo zdenerwowana żeby móc coś zrobić. - westchnęłam.
-W takim stanie masz najgorsze pomysły.- spojrzał na mnie unosząc brew.
-Nawet mnie nie denerwuj .- warknęłam
-Już idę. -uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Gdy wreszcie zostałam sama ponownie sięgnęłam po telefon, ale tym razem wybrałam numer do Mata. Oczywiście nie odebrał. Byłam wściekła. Chciałam już rzucić telefonem o ścianę, kiedy nagle usłyszałam jego dzwonienie. To Mat.
- Przepraszam, ale nie mogłem odebrać. Coś się stało ?
-Tak. Jestem na Ciebie wściekła. Może masz mi coś do wyjaśnienia? -wrzasnęłam.
-Nie rozumiem co takiego zrobiłem?
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że z Amandą jest aż tak źle. Okłamywałeś mnie od samego początku.
-Robiłem to dla twojego dobra.
-Okłamywałeś mnie dla mojego dobra? To chyba najgorsze co mogłam od Ciebie usłyszeć.
-Sara, co Cię ugryzło ?
- Jeszcze nie wiesz ? Zawiodłam się na Tobie. Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim, ale jednak się myliłam.
-Co Ty wygadujesz? Przecież jestem z Tobą szczery.
-Nieprawda. Mówisz tylko tyle ile uważasz, że powinnam wiedzieć. Nie jestem już dzieckiem. Wiesz jak mi teraz głupio z powodu Amandy. Ona zawsze by mi pomogła, a ja nawet jej nie powiedziałam, że wyjeżdżam.
-Nie denerwuj się postaram się wszystko wyjaśnić jak wrócę.
-I co jej powiesz ? Przecież cały czas ją okłamujemy. Mam już tego dosyć.
-Coś wymyślę. Dobrze wiesz, że nie poradziłaby sobie z prawdą o nas.
-Muszę to jeszcze przemyśleć. Nie musisz do mnie już dzwonić. Cześć.
Rozłączyłam się i szybko wyłączyłam telefon. Byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam co z sobą zrobić. Postanowiłam wziąć prysznic. Gdy weszłam do łazienki wiedziałam, że wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie to pocieszyło. Wyglądała o wiele przytulniej i było w niej więcej miejsca. Kiedy zobaczyłam wielką wannę zrezygnowałam z prysznica. Nalałam sobie ciepłej wody, wlałam również płyn do kąpieli, zapaliłam kilka świeczek i włączyłam muzykę. Gdy weszłam do wody od razu się odprężyłam. Nie wiem jak długo siedziałam w wodzie, ale gdy wyszłam było już późno, nawet bardzo późno. Po przebraniu się w piżamę zeszłam na dół i zrobiłam sobie kilka tostów, nalałam w szklankę coli i poszłam na górę. Włączyłam komputer i znalazłam jakiś film. Zasnęłam w kilka minut. Nie skończyłam nawet jeść. Kiedy się obudziłam w domu kręciło się już kilka osób. Postanowiłam się z nimi przywitać, ale na początek musiałam się przebrać. Gdy znalazłam już odpowiednie ubrania poszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Po kilku minutach zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęłam się.
-Wiesz jak dawno Cię nie widziałem.- powiedział Albert i podszedł bliżej.
-No nareszcie się obudziłaś. -zaśmiała się Lindsay. - Nie wiem czy uwierzysz, ale cieszę się, że Cię widzę.
-Ja też się cieszę. Gdzie pozostali ?
- W szkole.- powiedział.
-Ja też się zaraz zbieram.- westchnęła.
-Ale nie zostanę sama? -spojrzałam na Alberta.
-Oczywiście, że nie. -zaśmiał się i wszedł do kuchni. -Masz może ochotę na śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Trzymasz formę żeby zmieścić się w suknię ślubną? - zachichotał .
-To nie jest śmieszne. -
- Amanda ?- zapytałam niepewnie.
-Tak, kto mówi?
-Nie poznajesz mnie. To ja Sara.
W odpowiedzi usłyszałam tylko odkładanie słuchawki, a raczej jej rzucanie. Chyba nie powinnam do niej zadzwonić tak bez żadnej zapowiedzi. Może powinnam skontaktować się z jej mamą. Miałam wielki chaos w głowie. Pewnie Amanda siedzi teraz w domu i zastanawia się czy to jakiś żart czy naprawdę ja. Źle zrobiłam dzwoniąc do niej, ale jednak to moja przyjaciółka. Nie zachowywałam się wobec niej najlepiej. Ja zawsze wiedziałam o niej wszystko, a ona o mnie kompletnie nic. To nie jest sprawiedliwe. Ogarnęły mnie straszne wyrzuty sumienia. Już miałam zadzwonić po raz drugi kiedy do pokoju zapukał Paul.
-Dzwoniłaś już do niej, prawda ?
-Tak.
-Przed chwilą jej mama dzwoniła do Conor 'a i pytała czy to prawda, że wróciłaś.
-Mogę się z nią spotkać ?
-Nie ma jej w mieście. Chyba już Ci o tym wspominałem.
-Tak, ale ona zachowuje się tak przeze mnie.
-To nieprawda.
-A jak inaczej to wytłumaczysz ?
-Nie wiem czy wiesz, ale to wszystko przez tego jej chłopaka. Po tym jak została znaleziona, przez pierwszych kilka tygodni nie odstępował jej nawet o krok, ale mu się już chyba znudziło. Zaczął rozglądać się za innymi dziewczynami. Amanda nie wytrzymała, chciała z nim być za wszelką cenę. Wkrótce chłopak zaczął brać narkotyki, a ona razem z nim. Doprowadziło to do tego, że wyniszczyła sobie organizm i miała spore problemy ze zdrowiem.
-Co?! Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.
-Próbowaliśmy Ci o tym powiedzieć, ale Mat kazał nam Cię nie martwić.
-Czyli on o wszystkim wiedział ?
-Tak. Próbował jej pomóc. Szukał odpowiednich lekarzy .
-To go nie usprawiedliwia. Okłamał mnie i to jeszcze w taki sposób. Chciałabym zostać sama.
-Oczywiście. Już mnie nie ma. Dzisiaj zostaniesz sama bo wszyscy są na polowaniu, a ja muszę wracać do siebie.
-Jasne. Dam sobie radę.
-Tylko nie rób nic głupiego.
-Jestem za bardzo zdenerwowana żeby móc coś zrobić. - westchnęłam.
-W takim stanie masz najgorsze pomysły.- spojrzał na mnie unosząc brew.
-Nawet mnie nie denerwuj .- warknęłam
-Już idę. -uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Gdy wreszcie zostałam sama ponownie sięgnęłam po telefon, ale tym razem wybrałam numer do Mata. Oczywiście nie odebrał. Byłam wściekła. Chciałam już rzucić telefonem o ścianę, kiedy nagle usłyszałam jego dzwonienie. To Mat.
- Przepraszam, ale nie mogłem odebrać. Coś się stało ?
-Tak. Jestem na Ciebie wściekła. Może masz mi coś do wyjaśnienia? -wrzasnęłam.
-Nie rozumiem co takiego zrobiłem?
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że z Amandą jest aż tak źle. Okłamywałeś mnie od samego początku.
-Robiłem to dla twojego dobra.
-Okłamywałeś mnie dla mojego dobra? To chyba najgorsze co mogłam od Ciebie usłyszeć.
-Sara, co Cię ugryzło ?
- Jeszcze nie wiesz ? Zawiodłam się na Tobie. Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim, ale jednak się myliłam.
-Co Ty wygadujesz? Przecież jestem z Tobą szczery.
-Nieprawda. Mówisz tylko tyle ile uważasz, że powinnam wiedzieć. Nie jestem już dzieckiem. Wiesz jak mi teraz głupio z powodu Amandy. Ona zawsze by mi pomogła, a ja nawet jej nie powiedziałam, że wyjeżdżam.
-Nie denerwuj się postaram się wszystko wyjaśnić jak wrócę.
-I co jej powiesz ? Przecież cały czas ją okłamujemy. Mam już tego dosyć.
-Coś wymyślę. Dobrze wiesz, że nie poradziłaby sobie z prawdą o nas.
-Muszę to jeszcze przemyśleć. Nie musisz do mnie już dzwonić. Cześć.
Rozłączyłam się i szybko wyłączyłam telefon. Byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam co z sobą zrobić. Postanowiłam wziąć prysznic. Gdy weszłam do łazienki wiedziałam, że wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie to pocieszyło. Wyglądała o wiele przytulniej i było w niej więcej miejsca. Kiedy zobaczyłam wielką wannę zrezygnowałam z prysznica. Nalałam sobie ciepłej wody, wlałam również płyn do kąpieli, zapaliłam kilka świeczek i włączyłam muzykę. Gdy weszłam do wody od razu się odprężyłam. Nie wiem jak długo siedziałam w wodzie, ale gdy wyszłam było już późno, nawet bardzo późno. Po przebraniu się w piżamę zeszłam na dół i zrobiłam sobie kilka tostów, nalałam w szklankę coli i poszłam na górę. Włączyłam komputer i znalazłam jakiś film. Zasnęłam w kilka minut. Nie skończyłam nawet jeść. Kiedy się obudziłam w domu kręciło się już kilka osób. Postanowiłam się z nimi przywitać, ale na początek musiałam się przebrać. Gdy znalazłam już odpowiednie ubrania poszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Po kilku minutach zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim- uśmiechnęłam się.
-Wiesz jak dawno Cię nie widziałem.- powiedział Albert i podszedł bliżej.
-No nareszcie się obudziłaś. -zaśmiała się Lindsay. - Nie wiem czy uwierzysz, ale cieszę się, że Cię widzę.
-Ja też się cieszę. Gdzie pozostali ?
- W szkole.- powiedział.
-Ja też się zaraz zbieram.- westchnęła.
-Ale nie zostanę sama? -spojrzałam na Alberta.
-Oczywiście, że nie. -zaśmiał się i wszedł do kuchni. -Masz może ochotę na śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Trzymasz formę żeby zmieścić się w suknię ślubną? - zachichotał .
-To nie jest śmieszne. -
wtorek, 22 października 2013
Powrót
Godzina czekania była męczarnią. Domyślałam się, że właśnie to będzie najgorsze. Na szczęście niedługo przed przyjazdem Paul'a zadzwonił Mat. Gdy tylko usłyszałam jego głos poprawił mi się humor. Ustaliłam z nim szczegóły mojej podróży. Po tym jak Paul podjechał pod dom, Matthew wyniósł moje walizki. Wyszłam za nim i przywitałam się.
-Musimy się pospieszyć. Mat kazał jechać dosyć szybko. Mamy się nie zatrzymywać. -poinstruował Paul.
-Powiedział Ci kiedy dotrze na miejsce?-zapytałam.
-Nie będzie go kilka dni, ale dopóki się nie pojawi nie powinnaś sama wychodzić.
-Świetnie, czyli znowu muszę się ukrywać ?
-To tylko dla twojego dobra. Od jutra zaczynasz uczyć się w domu. Jeśli chcesz to mogę Ci towarzyszyć. -uśmiechnął się.
-Lepsze to niż nic. -mruknęłam.
-Nie marudź. Wsiadajmy już.- powiedział i otworzył mi drzwi.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zgodnie z poleceniem wsiadłam do samochodu. Matthew usiadł z przodu. Przez całą drogę nic nie mówił, ale jakoś do tego przywykłam. Paul też nic nie mówił, co było dość dziwne, ale nie miałam ochoty wypytywać go o takie rzeczy. Cała podróż przebiegła dość szybko ponieważ na drogach nie było wielu samochodów. Z jednej strony mnie to dziwiło ponieważ zawsze kręciło się tu sporo aut. Pod dom wjechaliśmy późnym popołudniem. W środku nikogo nie było, ale drzwi były otwarte.
-Możesz iść na górę. Trochę się tam pozmieniało. Lindsay robiła remont.
-Co? -krzyknęłam i pobiegłam na górę.
Już przed drzwiami czułam się inaczej. Ściany na korytarzu były pokryte jakąś tapetą, podłoga z drewna. Wyglądało to całkiem przytulnie, ale nie spodziewałam się takich zmian. Postanowiłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam na klamkę i zamarłam na chwilę. Po odliczeniu kilku sekund weszłam do środka. W pierwszym momencie byłam w szoku. W naszym pokoju nic się nie zmieniło. Po prostu ktoś tu dokładnie posprzątał. Byłam wdzięczna Lindsay. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam na zaścielanym łóżku. Już dawno tutaj nie byłam. Cieszyłam się, że wreszcie wróciłam. Brakowało mi tego miejsca i przyjaciół. Zastanawiałam się gdzie oni się podziewają i właśnie wtedy do pokoju wszedł Paul.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny sprzed chwili. -zaśmiał się.
-Myślałam, że w naszym pokoju też zrobiła remont.
-Nie chciała tego robić bez waszego pozwolenia. -wyjaśnił.
-I bardzo dobrze zrobiła. Bardzo brakowało mi tego miejsca. -uśmiechnęłam się.
-A za mną nie tęskniłaś ? -wyszczerzył się.
-Tęskniłam za wszystkimi, ale nie mogłam nawet zadzwonić i z wami porozmawiać.- wytłumaczyłam.
-Wiem. Mat mi wszystko wyjaśnił. Nikt nie ma Ci tego za złe. Wiemy w jakiej byłaś sytuacji .
-A wiesz może co z Amandą?
-Z tego co słyszałem to nie najlepiej. Jej rodzice nie wiedzą jak jej pomóc. Wywieźli ją z miasta, ale chyba nic to nie dało. Ona ciągle wygaduje jakieś bzdury i twierdzi, że Ciebie porwano.
-Może powinnam z nią porozmawiać ?
-To nie jest najlepszy pomysł. Mat nie pozwolił Ci opuszczać domu.
-To niech Amanda przyjedzie do mnie.
-Nie wiem czy to będzie możliwe. Ona w ogóle nigdzie nie wychodzi.
-Chyba powinnam do niej zadzwonić.
-Musimy się pospieszyć. Mat kazał jechać dosyć szybko. Mamy się nie zatrzymywać. -poinstruował Paul.
-Powiedział Ci kiedy dotrze na miejsce?-zapytałam.
-Nie będzie go kilka dni, ale dopóki się nie pojawi nie powinnaś sama wychodzić.
-Świetnie, czyli znowu muszę się ukrywać ?
-To tylko dla twojego dobra. Od jutra zaczynasz uczyć się w domu. Jeśli chcesz to mogę Ci towarzyszyć. -uśmiechnął się.
-Lepsze to niż nic. -mruknęłam.
-Nie marudź. Wsiadajmy już.- powiedział i otworzył mi drzwi.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zgodnie z poleceniem wsiadłam do samochodu. Matthew usiadł z przodu. Przez całą drogę nic nie mówił, ale jakoś do tego przywykłam. Paul też nic nie mówił, co było dość dziwne, ale nie miałam ochoty wypytywać go o takie rzeczy. Cała podróż przebiegła dość szybko ponieważ na drogach nie było wielu samochodów. Z jednej strony mnie to dziwiło ponieważ zawsze kręciło się tu sporo aut. Pod dom wjechaliśmy późnym popołudniem. W środku nikogo nie było, ale drzwi były otwarte.
-Możesz iść na górę. Trochę się tam pozmieniało. Lindsay robiła remont.
-Co? -krzyknęłam i pobiegłam na górę.
Już przed drzwiami czułam się inaczej. Ściany na korytarzu były pokryte jakąś tapetą, podłoga z drewna. Wyglądało to całkiem przytulnie, ale nie spodziewałam się takich zmian. Postanowiłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam na klamkę i zamarłam na chwilę. Po odliczeniu kilku sekund weszłam do środka. W pierwszym momencie byłam w szoku. W naszym pokoju nic się nie zmieniło. Po prostu ktoś tu dokładnie posprzątał. Byłam wdzięczna Lindsay. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam na zaścielanym łóżku. Już dawno tutaj nie byłam. Cieszyłam się, że wreszcie wróciłam. Brakowało mi tego miejsca i przyjaciół. Zastanawiałam się gdzie oni się podziewają i właśnie wtedy do pokoju wszedł Paul.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny sprzed chwili. -zaśmiał się.
-Myślałam, że w naszym pokoju też zrobiła remont.
-Nie chciała tego robić bez waszego pozwolenia. -wyjaśnił.
-I bardzo dobrze zrobiła. Bardzo brakowało mi tego miejsca. -uśmiechnęłam się.
-A za mną nie tęskniłaś ? -wyszczerzył się.
-Tęskniłam za wszystkimi, ale nie mogłam nawet zadzwonić i z wami porozmawiać.- wytłumaczyłam.
-Wiem. Mat mi wszystko wyjaśnił. Nikt nie ma Ci tego za złe. Wiemy w jakiej byłaś sytuacji .
-A wiesz może co z Amandą?
-Z tego co słyszałem to nie najlepiej. Jej rodzice nie wiedzą jak jej pomóc. Wywieźli ją z miasta, ale chyba nic to nie dało. Ona ciągle wygaduje jakieś bzdury i twierdzi, że Ciebie porwano.
-Może powinnam z nią porozmawiać ?
-To nie jest najlepszy pomysł. Mat nie pozwolił Ci opuszczać domu.
-To niech Amanda przyjedzie do mnie.
-Nie wiem czy to będzie możliwe. Ona w ogóle nigdzie nie wychodzi.
-Chyba powinnam do niej zadzwonić.
środa, 4 września 2013
Informacja
Z przykrością powiadamiam Was wszystkich, że obecnie wszystkie posty będą dodawane tylko w soboty. Mam nadzieję, że się przyzwyczaicie. Będę starała się pisać dłuższe teksty.
Pozdrawiam Mała Niezapominajka
niedziela, 18 sierpnia 2013
Zamieszanie
Wchodząc z powrotem do pokoju zauważyłam jak Angela dziwnie się nam
przygląda. Wtedy byłam pewna, że zrozumiała co się dzieje. Spojrzałam na nią i
już chciałam jej wszystko wyjaśnić, ale ona zaczęła się śmiać. Oboje z David
'em byliśmy w szoku. Nie wiedzieliśmy co się dzieje.
-Dobrze się czujesz? -pierwszy zapytał David .
-Ja? Pytasz mnie? Spójrzcie na wasze miny.-zaśmiała się.
-Angela musimy Ci coś powiedzieć.-zerknęłam na nią niepewnie.
-Chyba nawet wiem co. -uśmiechnęła się .
-Moja mama do Ciebie dzwoniła?- zdziwiłam się.
-Nie. To ona już wie?
-Wie? O czym ? -wrzasnął David.
-No o tym, że Sara jest w ciąży.
-Co?- krzyknęłam.
-Kto Ci takich bzdur naopowiadał ?-zapytał spokojnie David.
-Przepraszam, nikt mi nic nie powiedział. Sama to wywnioskowałam.
-Angela ona ma znacznie gorszą wiadomość.
-To może być dla Ciebie trudne, ale pamiętaj, że nieważne co się stanie ja zawsze będę Cię wspierać.
-Sara możesz mi powiedzieć co się dzieje?
-Chodzi o to, że ja muszę wyjechać.
-Co?- krzyknęła.
-Mówiłem, że ta wiadomość jest znacznie gorsza.- usiadł obok niej i odetchnął głęboko.
-Dlaczego wyjeżdżasz?
-To dla mojego dobra. Tutaj nie czuję się najlepiej. Ciągle myślę o tym porwaniu. Często budzę się w nocy i krzyczę. Moja mama nie ma już siły i powiedziała, że załatwi mi dobrego psychologa.
-Mój też jest dobry, ale rozumiem. Nie możesz tu wytrzymać.
-Cieszę się, że chociaż ty mnie rozumiesz.-uśmiechnęłam się.
-Ja się cieszę, że nie wyjeżdżasz za moimi plecami.- zaśmiała się.-Zamierzasz tu jeszcze wrócić?
-Wydaje mi się, że to nie będzie miało sensu. Postaram się pójść na dobre studia, a potem wszystko się jakoś ułoży.
-Tak myślałam. Masz szczęście, że Twoi rodzice Ci na to pozwolili.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. David był w wielkim szoku, wiedziałam, że nie mógł się z tym pogodzić. Postanowiłam go już więcej nie denerwować ponieważ zależało mi na spokojnym pożegnaniu. Około ósmej rano wróciliśmy do domu. W środku panował chaos. Mama biegała po kuchni, Tom kręcił się niedaleko drzwi i klął pod nosem. Zastanawiałam się o co chodzi, ale potem wszystko sobie przypomniałam. Przecież Tom był spóźniony do szkoły, mama do pracy, a do tego zginęły kluczyki od samochodu. Cała ta sytuacja wywołała uśmiech na mojej twarzy. David nie wiedział co mnie rozbawiło, ale również się uśmiechał. Po piętnastu minutach w domu zostaliśmy tylko my i Matthew. Chciałam pożegnać się z David ‘em jak najszybciej, ale nie wiedziałam jak to zrobić. W końcu pomógł mi przy tym Matthew. Zszedł na dół i powiedział, że zaraz przyjedzie po mnie taksówka. Oczywiście kłamał, ale dziękowałam mu za to. David z bólem opuścił dom. Na pożegnanie tylko mnie przytulił. Gdy odjechał z podjazdu rozluźniłam się i wróciłam do środka.
-Paul ma przyjechać za jakąś godzinę. Mat kazał mi jechać z Tobą.
-Okej. Mama coś mówiła.
-Powiedziała, że odwiedzi was w najbliższym czasie.
-Dobrze się czujesz? -pierwszy zapytał David .
-Ja? Pytasz mnie? Spójrzcie na wasze miny.-zaśmiała się.
-Angela musimy Ci coś powiedzieć.-zerknęłam na nią niepewnie.
-Chyba nawet wiem co. -uśmiechnęła się .
-Moja mama do Ciebie dzwoniła?- zdziwiłam się.
-Nie. To ona już wie?
-Wie? O czym ? -wrzasnął David.
-No o tym, że Sara jest w ciąży.
-Co?- krzyknęłam.
-Kto Ci takich bzdur naopowiadał ?-zapytał spokojnie David.
-Przepraszam, nikt mi nic nie powiedział. Sama to wywnioskowałam.
-Angela ona ma znacznie gorszą wiadomość.
-To może być dla Ciebie trudne, ale pamiętaj, że nieważne co się stanie ja zawsze będę Cię wspierać.
-Sara możesz mi powiedzieć co się dzieje?
-Chodzi o to, że ja muszę wyjechać.
-Co?- krzyknęła.
-Mówiłem, że ta wiadomość jest znacznie gorsza.- usiadł obok niej i odetchnął głęboko.
-Dlaczego wyjeżdżasz?
-To dla mojego dobra. Tutaj nie czuję się najlepiej. Ciągle myślę o tym porwaniu. Często budzę się w nocy i krzyczę. Moja mama nie ma już siły i powiedziała, że załatwi mi dobrego psychologa.
-Mój też jest dobry, ale rozumiem. Nie możesz tu wytrzymać.
-Cieszę się, że chociaż ty mnie rozumiesz.-uśmiechnęłam się.
-Ja się cieszę, że nie wyjeżdżasz za moimi plecami.- zaśmiała się.-Zamierzasz tu jeszcze wrócić?
-Wydaje mi się, że to nie będzie miało sensu. Postaram się pójść na dobre studia, a potem wszystko się jakoś ułoży.
-Tak myślałam. Masz szczęście, że Twoi rodzice Ci na to pozwolili.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. David był w wielkim szoku, wiedziałam, że nie mógł się z tym pogodzić. Postanowiłam go już więcej nie denerwować ponieważ zależało mi na spokojnym pożegnaniu. Około ósmej rano wróciliśmy do domu. W środku panował chaos. Mama biegała po kuchni, Tom kręcił się niedaleko drzwi i klął pod nosem. Zastanawiałam się o co chodzi, ale potem wszystko sobie przypomniałam. Przecież Tom był spóźniony do szkoły, mama do pracy, a do tego zginęły kluczyki od samochodu. Cała ta sytuacja wywołała uśmiech na mojej twarzy. David nie wiedział co mnie rozbawiło, ale również się uśmiechał. Po piętnastu minutach w domu zostaliśmy tylko my i Matthew. Chciałam pożegnać się z David ‘em jak najszybciej, ale nie wiedziałam jak to zrobić. W końcu pomógł mi przy tym Matthew. Zszedł na dół i powiedział, że zaraz przyjedzie po mnie taksówka. Oczywiście kłamał, ale dziękowałam mu za to. David z bólem opuścił dom. Na pożegnanie tylko mnie przytulił. Gdy odjechał z podjazdu rozluźniłam się i wróciłam do środka.
-Paul ma przyjechać za jakąś godzinę. Mat kazał mi jechać z Tobą.
-Okej. Mama coś mówiła.
-Powiedziała, że odwiedzi was w najbliższym czasie.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do komputera. Życzę miłego czytania .
Pozdrawiam
Mała Niezapominajka
środa, 31 lipca 2013
Pierwsze wyjaśnienia
Nie wiedziałam o co mam jeszcze zapytać i czy w ogóle powinnam to robić. Stwierdziłam, że już niedługo muszę zadzwonić do David 'a i Angel 'i. Powinnam wyjaśnić im dlaczego wyjeżdżam i wytłumaczyć, że nie wrócę już tutaj na stałe. Pewnie będę musiała dużo nakłamać, ale jakoś się do tego przyzwyczaiłam.
-Chyba powinniśmy wracać do środka.-powiedziałam i zaczęłam się podnosić.
-Skoro jesteś już gotowa.-uśmiechnął się i otworzył drzwi.
-Muszę zadzwonić.
-Nie jestem pewien czy ktokolwiek odbierze.-parsknął śmiechem.
-Nie jest aż tak wcześnie. Poza tym nie zaszkodzi jak kogoś obudzę.-uśmiechnęłam się lekko.
-Okej, w takim razie zostawiam Cię samą.-powiedział i poszedł na górę.
Kiedy Matthew zginął na schodach stałam jeszcze kilka sekund i patrzyłam w jeden punkt. Nie byłam pewna, czy jestem w stanie teraz z kimkolwiek rozmawiać. Niestety musiałam i byłam pewna, że lada chwila przyjedzie do mnie David. Postanowiłam nie czekać zbyt długo dlatego poszłam do kuchni i wybrałam jego numer. Nie musiałam aż tak długo czekać.
-Która jest godzina ? -odezwał się ospale David.
-Przepraszam, nie wiedziałam ,że jeszcze śpisz.
-Sara to ty? Dlaczego teraz dzwonisz ?
-Muszę z Tobą porozmawiać.
-O czym?
-Wiem, że będziesz temu przeciwny, ale muszę wyjechać.
-Co? O czym ty mówisz? Pewnie się nie wyspałaś i jeszcze lunatykujesz.
-David wiem ,że dopiero przyjechałam, ale nie potrafię się odnaleźć. Moja mama zapisała mnie do bardzo dobrego psychologa, ale niestety on mieszka daleko stąd więc muszę wyjechać.
-Nie to nie może się tak skończyć ! -krzyknął.- Zaraz u Ciebie będę. Nie wyjeżdżaj, proszę.
-To już nie zależy ode mnie.
Rozłączył się. Wiem, że jest bardzo zły. Wiedziałam kiedy się denerwuje chociaż rzadko widziałam go w takim stanie. Nie chciałam żeby przyjeżdżał ponieważ wtedy zacznę płakać i będę musiała udawać, że zbzikowałam. Po co w ogóle tu przyjeżdżaliśmy. Kiedy odłożyłam telefon na blat kuchenny poszłam po schodach na górę i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam kosmetyczkę i zmierzałam do łazienki. Umyłam zęby, ułożyłam włosy , miałam jeszcze wziąć prysznic, ale postanowiłam zejść na dół. Przez kilka minut siedziałam sama w salonie, potem chodziłam po kuchni, aż w końcu wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. David zjawił się bardzo szybko. Był w dresie, nie był ogolony. Miał zaspane oczy, ale i tak widniała w nich furia.
-Co się dzieje ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Muszę wyjechać.
-Sara nie pozwolę Ci. -warknął.
-Chodźmy stąd. W domu jeszcze wszyscy śpią.
-Od kiedy wiesz?
-Dowiedziałam się dzisiaj. Powiedziałabym Ci wcześniej gdybym sama wiedziałam .
-Teraz nie wiem czy powinienem wierzyć komukolwiek.
-David nie mów tak. Ja muszę wyjechać to dla mojego dobra.
-A pomyślałaś o innych?- krzyknął.
-Jedźmy gdzieś.Nie chcę żeby ktoś się obudził.
-Okej. Ale błagam Cię nie mów nic w samochodzie.
-Dlaczego ?
-Bo nie chcę spowodować żadnego wypadku.
-David nawet tak nie myśl. Lepiej się przejdźmy.
-Sara cały czas myślę o Tobie, wiesz jak mi ulżyło kiedy się znalazłaś , byłem taki zadowolony jak twoja mama pozwoliła mi przyjechać, a teraz musisz wyjechać. Przecież jesteś normalna.
-Wcale, że nie!
-To wytłumacz mi co z Tobą nie tak.
-Nie mogę spać w nocy. Najczęściej budzę się z krzykiem i zobacz co dzisiaj sobie zrobiłam.-powiedziałam i odsłoniłam ręką włosy ukazując rozdrapaną bliznę.
-Opatrzył Ci to ktoś ?
-Tak. Nie musisz się o to martwić, nie musisz martwić się o mnie. Będę miała świetną opiekę. Możesz o mnie zapomnieć.
-O czym ty mówisz?
-David ja tutaj już nie wrócę na stałe. Gdy tylko przerobię materiał, przygotuję się do testu, potem studia i jakaś praca.
-Sara, a rodzina? Wiem, że pewnie jeszcze o tym nie myślałaś, ale ja zawsze Ciebie wyobrażałem sobie jako żonę.
-David o czym ty mówisz? Ja nie potrafię komukolwiek zaufać. Nawet własnym rodzicom. Chciałabym żebyś o mnie zapomniał i znalazł nową dziewczynę.
-Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Zaopiekuj się Angel 'ą. Ona Ciebie potrzebuje. Jeszcze jej nie powiedziałam.
-Ja nie zrobię tego za Ciebie.
-Wiem David, ale ona ma twoją przyjaźń i wiem, że jej pomożesz.
- Nie rozumiem, nie mogę w to uwierzyć.-usiadł na chodniku i zakrył dłońmi twarz.
-David proszę musisz mi pomóc.-przykucnęłam naprzeciwko niego i złapałam go za rękę.
-Nie mogę znów Cię stracić.
-Będę dzwoniła.
-Wiesz, że to niczego nie zmieni. Gdy znajdziesz jakiegoś innego chłopaka zapomnisz o mnie i wiem, że tak będzie.
-Nie mów tak.-szepnęłam i zaczęłam wycierać łzy z policzków.
-Nie płacz. Nie przeze mnie. - popatrzył na mnie i przytulił.
-Ty też znajdziesz dziewczynę i muszę Ci powiedzieć, że będzie ona niezłą szczęściarą.-uśmiechnęłam się.
-Ale ja wciąż Cię kocham.- popatrzył na mnie i musnął wargami moje usta.
Odwzajemniłam pocałunek i przytuliłam się do niego.Siedzieliśmy tak jakieś piętnaście minut. Wtedy zadzwonił jego telefon. Zastanawiałam się kto to. Po chwili okazało się, że to moja mama. Pytała czy jestem z nim i zaczęła mu tłumaczyć, że nie zachowuje się ostatnio normalnie. Z jednej strony się cieszyłam, że mama mi pomagała, ale z drugiej nie chciałam żeby aż tak kłamała.
-Twoja mama kazała nam niedługo wracać. Musimy jeszcze iść do Angeli. Dasz radę tamtędy przejść ?
-Tak.
-Będziesz mnie informował jak ona się czuje?
-Jasne. Ale ty też będziesz mnie informowała. Chce wiedzieć o wszystkim, nawet o chłopakach.
-Okej. Tylko nie zapomnij, że ty byłeś moim pierwszym chłopakiem.
-W życiu o tym nie zapomnę.
Byłam w stanie tylko się uśmiechnął. Im bliżej byliśmy domu mojej przyjaciółki tym trudniej mi się oddychało. Wiedziałam, że David się nią zajmie, ale nie chce by ktokolwiek przeze mnie cierpiał. Gdy staliśmy przed jej domem nie byłam pewna czy chcę jej o tym powiedzieć. David zadzwonił do drzwi, a potem wybrał numer na komórce. Po dziesięciu minutach zeszła do nas. Wyglądała ładnie tak jak zawsze, mimo swojego nowego wyglądu.
- Możemy pogadać?-zapytał David.
-Czemu tak wcześnie?
-To poważna sprawa.
-Okej. Wchodźcie. -zaprosiła nas do środka.
Po wejściu do jej pokoju Angela poszła się przebrać, a my zostaliśmy sami. Postanowiłam podejść do okna, w którym kiedyś widziała mnie moja przyjaciółka. Znów widziałam siebie jak w moim koszmarze tylko teraz była to moja wyobraźnia. Musiałam podtrzymać się ściany żebym przypadkiem nie upadła i wtedy podszedł do mnie David i zauważył, że leci mi krew z nosa. Dość szybko zareagował. Nie mógł znaleźć żadnego ręcznika dlatego zaprowadził mnie do łazienki, kazał stanąć mi nad umywalką. W międzyczasie znalazł jakiś materiał, z którego zrobił mi zimny okład na szyję i czoło. Po kilku minutach mi przeszło i czułam się znacznie lepiej.
-David już w porządku.
-Na pewno ?
-Tak. Wracajmy do Angel 'i
-Chyba powinniśmy wracać do środka.-powiedziałam i zaczęłam się podnosić.
-Skoro jesteś już gotowa.-uśmiechnął się i otworzył drzwi.
-Muszę zadzwonić.
-Nie jestem pewien czy ktokolwiek odbierze.-parsknął śmiechem.
-Nie jest aż tak wcześnie. Poza tym nie zaszkodzi jak kogoś obudzę.-uśmiechnęłam się lekko.
-Okej, w takim razie zostawiam Cię samą.-powiedział i poszedł na górę.
Kiedy Matthew zginął na schodach stałam jeszcze kilka sekund i patrzyłam w jeden punkt. Nie byłam pewna, czy jestem w stanie teraz z kimkolwiek rozmawiać. Niestety musiałam i byłam pewna, że lada chwila przyjedzie do mnie David. Postanowiłam nie czekać zbyt długo dlatego poszłam do kuchni i wybrałam jego numer. Nie musiałam aż tak długo czekać.
-Która jest godzina ? -odezwał się ospale David.
-Przepraszam, nie wiedziałam ,że jeszcze śpisz.
-Sara to ty? Dlaczego teraz dzwonisz ?
-Muszę z Tobą porozmawiać.
-O czym?
-Wiem, że będziesz temu przeciwny, ale muszę wyjechać.
-Co? O czym ty mówisz? Pewnie się nie wyspałaś i jeszcze lunatykujesz.
-David wiem ,że dopiero przyjechałam, ale nie potrafię się odnaleźć. Moja mama zapisała mnie do bardzo dobrego psychologa, ale niestety on mieszka daleko stąd więc muszę wyjechać.
-Nie to nie może się tak skończyć ! -krzyknął.- Zaraz u Ciebie będę. Nie wyjeżdżaj, proszę.
-To już nie zależy ode mnie.
Rozłączył się. Wiem, że jest bardzo zły. Wiedziałam kiedy się denerwuje chociaż rzadko widziałam go w takim stanie. Nie chciałam żeby przyjeżdżał ponieważ wtedy zacznę płakać i będę musiała udawać, że zbzikowałam. Po co w ogóle tu przyjeżdżaliśmy. Kiedy odłożyłam telefon na blat kuchenny poszłam po schodach na górę i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam kosmetyczkę i zmierzałam do łazienki. Umyłam zęby, ułożyłam włosy , miałam jeszcze wziąć prysznic, ale postanowiłam zejść na dół. Przez kilka minut siedziałam sama w salonie, potem chodziłam po kuchni, aż w końcu wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. David zjawił się bardzo szybko. Był w dresie, nie był ogolony. Miał zaspane oczy, ale i tak widniała w nich furia.
-Co się dzieje ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Muszę wyjechać.
-Sara nie pozwolę Ci. -warknął.
-Chodźmy stąd. W domu jeszcze wszyscy śpią.
-Od kiedy wiesz?
-Dowiedziałam się dzisiaj. Powiedziałabym Ci wcześniej gdybym sama wiedziałam .
-Teraz nie wiem czy powinienem wierzyć komukolwiek.
-David nie mów tak. Ja muszę wyjechać to dla mojego dobra.
-A pomyślałaś o innych?- krzyknął.
-Jedźmy gdzieś.Nie chcę żeby ktoś się obudził.
-Okej. Ale błagam Cię nie mów nic w samochodzie.
-Dlaczego ?
-Bo nie chcę spowodować żadnego wypadku.
-David nawet tak nie myśl. Lepiej się przejdźmy.
-Sara cały czas myślę o Tobie, wiesz jak mi ulżyło kiedy się znalazłaś , byłem taki zadowolony jak twoja mama pozwoliła mi przyjechać, a teraz musisz wyjechać. Przecież jesteś normalna.
-Wcale, że nie!
-To wytłumacz mi co z Tobą nie tak.
-Nie mogę spać w nocy. Najczęściej budzę się z krzykiem i zobacz co dzisiaj sobie zrobiłam.-powiedziałam i odsłoniłam ręką włosy ukazując rozdrapaną bliznę.
-Opatrzył Ci to ktoś ?
-Tak. Nie musisz się o to martwić, nie musisz martwić się o mnie. Będę miała świetną opiekę. Możesz o mnie zapomnieć.
-O czym ty mówisz?
-David ja tutaj już nie wrócę na stałe. Gdy tylko przerobię materiał, przygotuję się do testu, potem studia i jakaś praca.
-Sara, a rodzina? Wiem, że pewnie jeszcze o tym nie myślałaś, ale ja zawsze Ciebie wyobrażałem sobie jako żonę.
-David o czym ty mówisz? Ja nie potrafię komukolwiek zaufać. Nawet własnym rodzicom. Chciałabym żebyś o mnie zapomniał i znalazł nową dziewczynę.
-Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Zaopiekuj się Angel 'ą. Ona Ciebie potrzebuje. Jeszcze jej nie powiedziałam.
-Ja nie zrobię tego za Ciebie.
-Wiem David, ale ona ma twoją przyjaźń i wiem, że jej pomożesz.
- Nie rozumiem, nie mogę w to uwierzyć.-usiadł na chodniku i zakrył dłońmi twarz.
-David proszę musisz mi pomóc.-przykucnęłam naprzeciwko niego i złapałam go za rękę.
-Nie mogę znów Cię stracić.
-Będę dzwoniła.
-Wiesz, że to niczego nie zmieni. Gdy znajdziesz jakiegoś innego chłopaka zapomnisz o mnie i wiem, że tak będzie.
-Nie mów tak.-szepnęłam i zaczęłam wycierać łzy z policzków.
-Nie płacz. Nie przeze mnie. - popatrzył na mnie i przytulił.
-Ty też znajdziesz dziewczynę i muszę Ci powiedzieć, że będzie ona niezłą szczęściarą.-uśmiechnęłam się.
-Ale ja wciąż Cię kocham.- popatrzył na mnie i musnął wargami moje usta.
Odwzajemniłam pocałunek i przytuliłam się do niego.Siedzieliśmy tak jakieś piętnaście minut. Wtedy zadzwonił jego telefon. Zastanawiałam się kto to. Po chwili okazało się, że to moja mama. Pytała czy jestem z nim i zaczęła mu tłumaczyć, że nie zachowuje się ostatnio normalnie. Z jednej strony się cieszyłam, że mama mi pomagała, ale z drugiej nie chciałam żeby aż tak kłamała.
-Twoja mama kazała nam niedługo wracać. Musimy jeszcze iść do Angeli. Dasz radę tamtędy przejść ?
-Tak.
-Będziesz mnie informował jak ona się czuje?
-Jasne. Ale ty też będziesz mnie informowała. Chce wiedzieć o wszystkim, nawet o chłopakach.
-Okej. Tylko nie zapomnij, że ty byłeś moim pierwszym chłopakiem.
-W życiu o tym nie zapomnę.
Byłam w stanie tylko się uśmiechnął. Im bliżej byliśmy domu mojej przyjaciółki tym trudniej mi się oddychało. Wiedziałam, że David się nią zajmie, ale nie chce by ktokolwiek przeze mnie cierpiał. Gdy staliśmy przed jej domem nie byłam pewna czy chcę jej o tym powiedzieć. David zadzwonił do drzwi, a potem wybrał numer na komórce. Po dziesięciu minutach zeszła do nas. Wyglądała ładnie tak jak zawsze, mimo swojego nowego wyglądu.
- Możemy pogadać?-zapytał David.
-Czemu tak wcześnie?
-To poważna sprawa.
-Okej. Wchodźcie. -zaprosiła nas do środka.
Po wejściu do jej pokoju Angela poszła się przebrać, a my zostaliśmy sami. Postanowiłam podejść do okna, w którym kiedyś widziała mnie moja przyjaciółka. Znów widziałam siebie jak w moim koszmarze tylko teraz była to moja wyobraźnia. Musiałam podtrzymać się ściany żebym przypadkiem nie upadła i wtedy podszedł do mnie David i zauważył, że leci mi krew z nosa. Dość szybko zareagował. Nie mógł znaleźć żadnego ręcznika dlatego zaprowadził mnie do łazienki, kazał stanąć mi nad umywalką. W międzyczasie znalazł jakiś materiał, z którego zrobił mi zimny okład na szyję i czoło. Po kilku minutach mi przeszło i czułam się znacznie lepiej.
-David już w porządku.
-Na pewno ?
-Tak. Wracajmy do Angel 'i
piątek, 26 lipca 2013
Rozmowa
Postanowiłam porozmawiać z nim i wyjaśnić kilka spraw. Gdy zerwałam się z miejsca, szybko wyszłam z kuchni i wtedy go usłyszałam.
-Zostań tam gdzie jesteś.-zawołał.
-Coś się stało?-zapytałam.
-To chyba ja powinienem zapytać. Nie wiem czy zauważyłaś, ale krwawisz.-powiedział.
-Co?
-Rozdrapałaś bliznę.
W tym momencie złapałam się za szyję i poczułam na dłoni ciepłą maź.Szybko pobiegłam do kuchni i znalazłam na podłodze kałużę krwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić ponieważ usłyszałam jak ktoś kręci się na górze. Na szczęście już po kilku sekundach uspokoiłam się i zaczęłam wycierać podłogę jakąś ścierką. Wrzuciłam ją do kosza, a potem przyłożyłam do szyi kawałek ręcznika papierowego. Gdy wszystko było już w miarę ogarnięte do kuchni weszła zaspana mama.
-Sara, kochanie co ty tu robisz?
-Myślę, że to, co ty.-uśmiechnęłam się i zasłoniłam włosami bliznę.
-Musisz się wyspać bo jutro rozpoczynasz naukę w domu.
-Mamo niestety wszystkie plany się zmienią.
-Co ty pleciesz ? Jesteś zmęczona. Idź się położyć.
-Mamo, ale to prawda. Matthew wytłumacz jej bo ostatnio tylko Ciebie słucha. W międzyczasie ja wyniosę śmieci.
-Dobrze.-krzyknął i po chwili wyłonił się zza ściany.
Nie chciałam się z to mieszać ponieważ nie lubiłam kłócić się z mamą, a Matthew 'owi było to obojętne. Wychodząc na dwór tak wcześnie, nie pomyślałam o tym w czym jestem ubrana ani czy ktoś mnie obserwuje. Kiedy wyrzuciłam worek z zakrwawioną ścierką odetchnęłam z ulgą i usiadłam na schodach przed domem. Nie wiem czy czekałam aż ktoś do mnie wyjdzie, czy po prostu nie chciałam rozmawiać z mamą. Siedziałam dość długo i w końcu wyszedł do mnie Matthew. Podał mi moją bluzę i usiadł obok. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć i czy mama dobrze to przyjęła, wiem tyle, że cieszyłam się z jego przyjścia. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam cicho płakać.
-Jeszcze Cię nie rozgryzłem .-zaśmiał się pod nosem.
-Co ?- szepnęłam przerywając płacz.
-Byłem z Tobą w wielu sytuacjach i chyba płaczesz dopiero teraz. Jestem zaskoczony, myślałem że nic nie jest w stanie Cię złamać.
-Jak jej to wytłumaczyłeś?
-Tak jak Tobie. Powiedziałem, że powinnaś wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałaś, podjąć naukę i pójść na co najmniej jedną wizytę do psychologa.
-Zostań tam gdzie jesteś.-zawołał.
-Coś się stało?-zapytałam.
-To chyba ja powinienem zapytać. Nie wiem czy zauważyłaś, ale krwawisz.-powiedział.
-Co?
-Rozdrapałaś bliznę.
W tym momencie złapałam się za szyję i poczułam na dłoni ciepłą maź.Szybko pobiegłam do kuchni i znalazłam na podłodze kałużę krwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić ponieważ usłyszałam jak ktoś kręci się na górze. Na szczęście już po kilku sekundach uspokoiłam się i zaczęłam wycierać podłogę jakąś ścierką. Wrzuciłam ją do kosza, a potem przyłożyłam do szyi kawałek ręcznika papierowego. Gdy wszystko było już w miarę ogarnięte do kuchni weszła zaspana mama.
-Sara, kochanie co ty tu robisz?
-Myślę, że to, co ty.-uśmiechnęłam się i zasłoniłam włosami bliznę.
-Musisz się wyspać bo jutro rozpoczynasz naukę w domu.
-Mamo niestety wszystkie plany się zmienią.
-Co ty pleciesz ? Jesteś zmęczona. Idź się położyć.
-Mamo, ale to prawda. Matthew wytłumacz jej bo ostatnio tylko Ciebie słucha. W międzyczasie ja wyniosę śmieci.
-Dobrze.-krzyknął i po chwili wyłonił się zza ściany.
Nie chciałam się z to mieszać ponieważ nie lubiłam kłócić się z mamą, a Matthew 'owi było to obojętne. Wychodząc na dwór tak wcześnie, nie pomyślałam o tym w czym jestem ubrana ani czy ktoś mnie obserwuje. Kiedy wyrzuciłam worek z zakrwawioną ścierką odetchnęłam z ulgą i usiadłam na schodach przed domem. Nie wiem czy czekałam aż ktoś do mnie wyjdzie, czy po prostu nie chciałam rozmawiać z mamą. Siedziałam dość długo i w końcu wyszedł do mnie Matthew. Podał mi moją bluzę i usiadł obok. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć i czy mama dobrze to przyjęła, wiem tyle, że cieszyłam się z jego przyjścia. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam cicho płakać.
-Jeszcze Cię nie rozgryzłem .-zaśmiał się pod nosem.
-Co ?- szepnęłam przerywając płacz.
-Byłem z Tobą w wielu sytuacjach i chyba płaczesz dopiero teraz. Jestem zaskoczony, myślałem że nic nie jest w stanie Cię złamać.
-Jak jej to wytłumaczyłeś?
-Tak jak Tobie. Powiedziałem, że powinnaś wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałaś, podjąć naukę i pójść na co najmniej jedną wizytę do psychologa.
czwartek, 25 lipca 2013
Telefon
Oczywiście nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie. Matthew tylko pokręcił głową i usiadł bliżej mnie na łóżku. Przez kilka sekund mi się przyglądał, a potem zaczął nad czymś poważnie zastanawiać. Próbowałam dostać się do jego myśli, ale skutecznie mnie unikał. Dokładnie tak jak Mat.
-Powinniśmy go powiadomić.-powiedział.
-Komu?-zapytałam zdziwiona.
-A jak myślisz ? Przecież jak coś Ci się stanie to on mnie zabiję. Ostatnio myślałem poważnie nad swoim życiem i nie chcę go jednak tak szybko stracić.- lekko się uśmiechnął.
-Proszę, nie mówmy mu. Będzie lepiej jak nikt się o tym nie dowie.-poprosiłam i popatrzyłam na niego.
-Sama dobrze wiesz,że to co się przed chwilą tutaj wydarzyło nie jest normalne.A gdyby zamiast mnie siedziała tutaj twoja mama już dawno przestałaby oddychać.-wyjaśnił.
-Myślisz, że jak powiemy Mat 'owi to on coś zmieni? -zapytałam. -Przecież on nic nie może zrobić.
-Owszem może.-spoważniał i spojrzał na mnie uważnie.
-Ciekawe jak. Może powinnam iść do jakiegoś lekarza.-zapytałam z ironią w głosie.
-Sądzę, że załatwił by Ci wizytę u dobrego psychologa.- powiedział spokojnie.
-Myślisz, że jestem nienormalna?-wrzasnęłam.
-Wcale tego nie powiedziałem, ani tak nie myślałem. Zastanawiam się tylko nad tym dlaczego nie rozmawiałaś jeszcze z kimś o tym co przeżyłaś. -odpowiedział.
-Matthew, ja nie potrzebuję pomocy ponieważ nic mi nie jest. -wyjaśniłam.
-Sara widzę jak się zachowujesz i uwierz mi nie wygląda to najlepiej. Ten twój kolega myśli, że wszystko jest tak jak dawniej, a ty za wszelką cenę nie chcesz mu wyjaśnić, że wszystko się zmieniło. Jak dla mnie to nie jest normalne, nie wspominając już o dzisiejszej nocy. -powiedział.
-Okej powiem mu, że z tego już nic nie będzie, ale proszę nie mów Mat 'owi.
-Jasne, ja będę milczał aż nagle coś się komuś stanie ? Nie uważasz, że to nie jest w porządku wobec niego. Dziewczyno już niedługo będziecie małżeństwem.
-Niech Ci będzie, ale jest jeden warunek.-powiedziałam.
-Okej, tylko zrób to jeszcze dzisiaj. Więc jaki jest twój warunek ?
-Sama mu o tym powiem.-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?
-Chyba tak.
-Ostrzegam Cię jednak, że jeśli tego nie zrobisz zabiorę Ci telefon i sam mu o tym powiem.-powiedział.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy trzymałam już komórkę w dłoni wybrałam numer. Nie czekałam zbyt długo żeby usłyszeć głos Mat 'a.
-Cześć kotku, sprawdzasz mnie?-zaśmiał się.
-Nie, muszę Ci o czymś powiedzieć.-szepnęłam.
-Coś się stało? -zapytał zaskoczony.
-Niezupełnie.
-W takim razie co chcesz mi powiedzieć?
-Obawiam się, że będziesz musiał wrócić wcześniej.
-Co takiego się stało ? Sara, czy coś jest nie tak ?
-Prawie wszystko w porządku, ale nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.
-Najlepiej powiedz prawdę.
-Okej. Postaram się. No więc przed chwilą obudziłam się z krzykiem i próbowałam udusić Matthew 'a. Od jakiegoś czasu jestem bardzo blada i zimna albo cała rozpalona. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale chcę wrócić do domu.
-Czy ktoś to widział?
-Nie, ale obawiam się, że to wkrótce może wyjść na jaw.
-Nie jest dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej. Może nawet jutro wieczorem. Powiedz rodzicom, że wyjeżdżamy. Spakuj walizki i czekaj. Matthew niech też będzie gotowy bo może nam jeszcze pomóc. Chociaż zadzwonię po Paul 'a. On Cię zawiezie, a ja załatwię Ci indywidualne nauczanie. Gdy opanujesz materiał wrócimy do szkoły. Musisz pożegnać się ze znajomymi i powiedzieć im, że jedziesz na specjalne leczenie.
-Moja mama się nie zgodzi.
-Uwierz mi, że się zgodzi. Przepraszam ale naprawdę muszę już kończyć. Poproś kogoś to pomoże Ci w pakowaniu, a i nie martw się o jutrzejsze lekcje, zaraz je odwołam. Do jutra .
Rozłączyłam się i zerwałam się na równe nogi. Wyjęłam z szafy walizki i zaczęłam kolejno zapełniać je ubraniami. Matthew również zaczął wszystko pakować. Po kilku minutach wszystko było spakowane. Zostawiłam sobie dres na drogę i kosmetyczkę . Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść, Matthew poszedł za mną, ale trzymał się dosyć daleko. Usiadł gdzieś w jadalni, a ja zaczęłam obierać jabłko.
-Powinniśmy go powiadomić.-powiedział.
-Komu?-zapytałam zdziwiona.
-A jak myślisz ? Przecież jak coś Ci się stanie to on mnie zabiję. Ostatnio myślałem poważnie nad swoim życiem i nie chcę go jednak tak szybko stracić.- lekko się uśmiechnął.
-Proszę, nie mówmy mu. Będzie lepiej jak nikt się o tym nie dowie.-poprosiłam i popatrzyłam na niego.
-Sama dobrze wiesz,że to co się przed chwilą tutaj wydarzyło nie jest normalne.A gdyby zamiast mnie siedziała tutaj twoja mama już dawno przestałaby oddychać.-wyjaśnił.
-Myślisz, że jak powiemy Mat 'owi to on coś zmieni? -zapytałam. -Przecież on nic nie może zrobić.
-Owszem może.-spoważniał i spojrzał na mnie uważnie.
-Ciekawe jak. Może powinnam iść do jakiegoś lekarza.-zapytałam z ironią w głosie.
-Sądzę, że załatwił by Ci wizytę u dobrego psychologa.- powiedział spokojnie.
-Myślisz, że jestem nienormalna?-wrzasnęłam.
-Wcale tego nie powiedziałem, ani tak nie myślałem. Zastanawiam się tylko nad tym dlaczego nie rozmawiałaś jeszcze z kimś o tym co przeżyłaś. -odpowiedział.
-Matthew, ja nie potrzebuję pomocy ponieważ nic mi nie jest. -wyjaśniłam.
-Sara widzę jak się zachowujesz i uwierz mi nie wygląda to najlepiej. Ten twój kolega myśli, że wszystko jest tak jak dawniej, a ty za wszelką cenę nie chcesz mu wyjaśnić, że wszystko się zmieniło. Jak dla mnie to nie jest normalne, nie wspominając już o dzisiejszej nocy. -powiedział.
-Okej powiem mu, że z tego już nic nie będzie, ale proszę nie mów Mat 'owi.
-Jasne, ja będę milczał aż nagle coś się komuś stanie ? Nie uważasz, że to nie jest w porządku wobec niego. Dziewczyno już niedługo będziecie małżeństwem.
-Niech Ci będzie, ale jest jeden warunek.-powiedziałam.
-Okej, tylko zrób to jeszcze dzisiaj. Więc jaki jest twój warunek ?
-Sama mu o tym powiem.-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?
-Chyba tak.
-Ostrzegam Cię jednak, że jeśli tego nie zrobisz zabiorę Ci telefon i sam mu o tym powiem.-powiedział.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy trzymałam już komórkę w dłoni wybrałam numer. Nie czekałam zbyt długo żeby usłyszeć głos Mat 'a.
-Cześć kotku, sprawdzasz mnie?-zaśmiał się.
-Nie, muszę Ci o czymś powiedzieć.-szepnęłam.
-Coś się stało? -zapytał zaskoczony.
-Niezupełnie.
-W takim razie co chcesz mi powiedzieć?
-Obawiam się, że będziesz musiał wrócić wcześniej.
-Co takiego się stało ? Sara, czy coś jest nie tak ?
-Prawie wszystko w porządku, ale nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.
-Najlepiej powiedz prawdę.
-Okej. Postaram się. No więc przed chwilą obudziłam się z krzykiem i próbowałam udusić Matthew 'a. Od jakiegoś czasu jestem bardzo blada i zimna albo cała rozpalona. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale chcę wrócić do domu.
-Czy ktoś to widział?
-Nie, ale obawiam się, że to wkrótce może wyjść na jaw.
-Nie jest dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej. Może nawet jutro wieczorem. Powiedz rodzicom, że wyjeżdżamy. Spakuj walizki i czekaj. Matthew niech też będzie gotowy bo może nam jeszcze pomóc. Chociaż zadzwonię po Paul 'a. On Cię zawiezie, a ja załatwię Ci indywidualne nauczanie. Gdy opanujesz materiał wrócimy do szkoły. Musisz pożegnać się ze znajomymi i powiedzieć im, że jedziesz na specjalne leczenie.
-Moja mama się nie zgodzi.
-Uwierz mi, że się zgodzi. Przepraszam ale naprawdę muszę już kończyć. Poproś kogoś to pomoże Ci w pakowaniu, a i nie martw się o jutrzejsze lekcje, zaraz je odwołam. Do jutra .
Rozłączyłam się i zerwałam się na równe nogi. Wyjęłam z szafy walizki i zaczęłam kolejno zapełniać je ubraniami. Matthew również zaczął wszystko pakować. Po kilku minutach wszystko było spakowane. Zostawiłam sobie dres na drogę i kosmetyczkę . Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść, Matthew poszedł za mną, ale trzymał się dosyć daleko. Usiadł gdzieś w jadalni, a ja zaczęłam obierać jabłko.
niedziela, 14 lipca 2013
Przerażający koszmar
Staliśmy tam kilka sekund kiedy znowu, teraz zauważalnie zadzwonił mi telefon. Mój wzrok powędrował do kieszeni spodni gdzie znajdowała się komórka. David oddalił się ode mnie kawałek. Spojrzałam na niego, a potem złapałam za telefon. Wiedziałam kto będzie dzwonił dlatego na samą myśl się uśmiechnęłam.
-Przepraszam Cię David, ale muszę odebrać.-powiedziałam cicho i podeszłam do drzwi.
Postanowiłam pójść trochę dalej na wypadek gdyby David przypadkowo coś usłyszał. Usiadłam na jakimś fotelu i odebrałam.
-Co tak długo?
-Przepraszam, nie ma mnie w domu.-szepnęłam.
-Jeszcze nie wróciłaś?-zapytał zdziwiony.
-Jestem teraz u Angel 'i -skłamałam.
-Mam dobre wiadomości.- powiedział z entuzjazmem.
-Jakie? -cicho wrzasnęłam.
-Niedługo wracamy do domu.
-Naprawdę.
-Tak.
-Jak to możliwe ?
-No wiesz,ma się ten urok osobisty.
-Nie zaczynaj.
-No co, wystarczyło, że uśmiechnąłem się do kilku osób i już. Muszę jeszcze pojechać do Rose,a potem pakujemy się i wyjeżdżamy.
-Nie mogę się doczekać.
-Poczekaj, mam też zła wiadomość.
-Coś nie tak?
-Nie, chodzi o to, że musimy przełożyć ślub przynajmniej o tydzień później.
-To da się znieść.
-Tylko żebyś nie zmieniła zdania.
-Zastanowię się nad tym.
-Przepraszam, ale muszę już kończyć. Właśnie podjeżdżam pod hotel,w którym miałem się spotkać z Rose.
-Hotel?
-Nie denerwuj się. Obiecuję, że wrócę szybko. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Rozłączył się. Sama nie wiem czy jestem zdenerwowana, czy po prostu zazdrosna. Albo jedno i drugie. Siedzę teraz na fotelu, zaciskam pięści i patrzę w jeden punkt. To chyba nie jest normalne zachowanie. Słyszę jak ktoś się zbliża. Obok mnie przykuca David. Uważnie mi się przygląda, ale nic nie mówi.Patrzę na niego przez chwilę i moja złość gdzieś się ulatnia.
-Coś się stało?-zapytał.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś bardzo blada.-spojrzał na mnie i musnął dłonią mój policzek.
-To nic. Jedźmy już do domu. -poprosiłam.
- Okej. Wrócę tylko po kluczyki. - powiedział i odszedł.
Chwilę później byliśmy już przed budynkiem i zbliżaliśmy się w kierunku samochodu. Tym razem pojechaliśmy jego autem. W środku było bardzo zimno, ale po kilku minutach zrobiło się cieplej. Nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochotę zasnąć. Oczywiście starałam się tego nie zrobić i na szczęście wytrzymałam całą drogę. Zaparkowaliśmy pod moim domem David zgasił światła i odwrócił się w moją stronę. Przyglądał się mi przez chwilę, ale nic nie mówił. Chciałam jakoś przerwać tą ciszę,ale on zaczął pierwszy.
-Skoro jeszcze się nie odnalazłaś nie zamierzam Cię naciskać.-uśmiechnął się.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.
-Widzimy się jutro w szkole ? -zapytał.
-Niestety nie, będę uczyła się w domu.-spojrzałam na niego.
-Zgodziłaś się na to ?
-Nie miałam innego wyjścia David.- szepnęłam i cmoknęłam go w policzek.-Muszę już iść.
-Odprowadzić Cię ?
-Nie trzeba. Dam radę.
Wysiadłam z auta i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi.Gdy byłam już przy nich chłopak odjechał, a w tym samym momencie ugięły się pode mną nogi. Instynktownie złapałam za klamkę i podparłam się o ścianę. Wolno wgramoliłam się do środka. Na szczęście nikt mnie nie widział. Podpierając się o meble doszłam do schodów. Usiadłam na drugim stopniu i wtedy zakręciło mi się w głowie. Zamknęłam oczy i złapałam twarz w dłonie. Nie wiedziałam co się dzieje. Ktoś nagle złapał mnie lekko za nadgarstek. Podniosłam głowę i spojrzałam na Matthew 'a.
-Coś się stało ? - zapytał zdziwiony.
-Chyba nie. Zresztą nie wiem. -szepnęłam.
-Źle wyglądasz.- powiedział pomagając mi wstać.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się i złapałam go za koszulkę czując jak chwieję się na nogach.
-Piłaś coś ?-popatrzył na mnie i zaprowadził mnie na górę.
-Przestań. Nie jestem głupia.- warknęłam.
-Zaprowadzę Cię do pokoju, ale nie będę z Tobą siedział bo już teraz mi ciężko.-powiedział.
-Okej. Matthew przyniesiesz mi coś do picia.-zapytałam.
-Jasne. Może być sok ? - szepnął zbliżając się do drzwi.
-Yhy.-mruknęłam i położyłam się na łóżku.
Nie wiem czy Matthew wrócił, czy nie ale wiedziałam, że już tego się nie dowiem. Czułam jak moim ciałem wstrząsają drgawki. Potem przed oczami miałam tylko ciemne plamy, ale w końcu wzrok mi się wyostrzył. Widziałam bardzo znajome miejsce, a mianowicie moją drogę powrotną do domu. Widziałam teraz Angel 'ę w oknie, mężczyznę w garniturze. Wszystko tak jak przedtem tylko, że przyglądałam się temu nie jako ofiara, którą byłam tylko jako obserwator. Jako ktoś kto się temu wszystkiemu przyglądał. Widziałam swoją przerażoną minę. Ból który czułam nawet teraz. A kiedy byłam już w lesie zauważyłam w oddali David 'a. Przyglądał mi się, a ja kazałam mu uciekać. Wtedy Henry odwrócił się, podbiegł do niego i uderzył go w tył głowy. Myślałam, że chłopak umrze tak jak ja, ale wszystko się pomieszało. Zostałam ukąszona, a wtedy jad zaczął wypalać mnie od środka. Na początku przyjemnie łaskotał, a potem myślałam,że rozerwie mi gardło. Zaczęłam krzyczeć i próbować jakoś złagodzić ból. Nie wiem czego spodziewałam się po rozszarpywaniu rany lub po łapaniu się za włosy. Potem straciłam kontrolę nad ciałem i po prostu leżałam. Zobaczyłam Kate i wtedy się obudziłam. Widok w pokoju mnie przeraził. Naprzeciwko mnie siedział Matthew, który zatykał mi ręką usta. Całą mnie jakoś unieruchamiał. Miał poszarpaną bluzkę a moje paznokcie były zaciśnięte na jego szyi. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich ból. Momentalnie go puściłam i upadłam bezwładnie na łóżko.
-Co się stało ? -zapytałam łapiąc się na moją ranę na szyi.
-Przepraszam Cię David, ale muszę odebrać.-powiedziałam cicho i podeszłam do drzwi.
-Nie ma sprawy. Poczekam tutaj.-uśmiechnął się i usiadł na skraju łóżka.
-Zaraz wrócę.-odwzajemniłam uśmiech i zniknęłam za drzwiami.Postanowiłam pójść trochę dalej na wypadek gdyby David przypadkowo coś usłyszał. Usiadłam na jakimś fotelu i odebrałam.
-Co tak długo?
-Przepraszam, nie ma mnie w domu.-szepnęłam.
-Jeszcze nie wróciłaś?-zapytał zdziwiony.
-Jestem teraz u Angel 'i -skłamałam.
-Mam dobre wiadomości.- powiedział z entuzjazmem.
-Jakie? -cicho wrzasnęłam.
-Niedługo wracamy do domu.
-Naprawdę.
-Tak.
-Jak to możliwe ?
-No wiesz,ma się ten urok osobisty.
-Nie zaczynaj.
-No co, wystarczyło, że uśmiechnąłem się do kilku osób i już. Muszę jeszcze pojechać do Rose,a potem pakujemy się i wyjeżdżamy.
-Nie mogę się doczekać.
-Poczekaj, mam też zła wiadomość.
-Coś nie tak?
-Nie, chodzi o to, że musimy przełożyć ślub przynajmniej o tydzień później.
-To da się znieść.
-Tylko żebyś nie zmieniła zdania.
-Zastanowię się nad tym.
-Przepraszam, ale muszę już kończyć. Właśnie podjeżdżam pod hotel,w którym miałem się spotkać z Rose.
-Hotel?
-Nie denerwuj się. Obiecuję, że wrócę szybko. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Rozłączył się. Sama nie wiem czy jestem zdenerwowana, czy po prostu zazdrosna. Albo jedno i drugie. Siedzę teraz na fotelu, zaciskam pięści i patrzę w jeden punkt. To chyba nie jest normalne zachowanie. Słyszę jak ktoś się zbliża. Obok mnie przykuca David. Uważnie mi się przygląda, ale nic nie mówi.Patrzę na niego przez chwilę i moja złość gdzieś się ulatnia.
-Coś się stało?-zapytał.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś bardzo blada.-spojrzał na mnie i musnął dłonią mój policzek.
-To nic. Jedźmy już do domu. -poprosiłam.
- Okej. Wrócę tylko po kluczyki. - powiedział i odszedł.
Chwilę później byliśmy już przed budynkiem i zbliżaliśmy się w kierunku samochodu. Tym razem pojechaliśmy jego autem. W środku było bardzo zimno, ale po kilku minutach zrobiło się cieplej. Nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochotę zasnąć. Oczywiście starałam się tego nie zrobić i na szczęście wytrzymałam całą drogę. Zaparkowaliśmy pod moim domem David zgasił światła i odwrócił się w moją stronę. Przyglądał się mi przez chwilę, ale nic nie mówił. Chciałam jakoś przerwać tą ciszę,ale on zaczął pierwszy.
-Skoro jeszcze się nie odnalazłaś nie zamierzam Cię naciskać.-uśmiechnął się.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.
-Widzimy się jutro w szkole ? -zapytał.
-Niestety nie, będę uczyła się w domu.-spojrzałam na niego.
-Zgodziłaś się na to ?
-Nie miałam innego wyjścia David.- szepnęłam i cmoknęłam go w policzek.-Muszę już iść.
-Odprowadzić Cię ?
-Nie trzeba. Dam radę.
Wysiadłam z auta i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi.Gdy byłam już przy nich chłopak odjechał, a w tym samym momencie ugięły się pode mną nogi. Instynktownie złapałam za klamkę i podparłam się o ścianę. Wolno wgramoliłam się do środka. Na szczęście nikt mnie nie widział. Podpierając się o meble doszłam do schodów. Usiadłam na drugim stopniu i wtedy zakręciło mi się w głowie. Zamknęłam oczy i złapałam twarz w dłonie. Nie wiedziałam co się dzieje. Ktoś nagle złapał mnie lekko za nadgarstek. Podniosłam głowę i spojrzałam na Matthew 'a.
-Coś się stało ? - zapytał zdziwiony.
-Chyba nie. Zresztą nie wiem. -szepnęłam.
-Źle wyglądasz.- powiedział pomagając mi wstać.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się i złapałam go za koszulkę czując jak chwieję się na nogach.
-Piłaś coś ?-popatrzył na mnie i zaprowadził mnie na górę.
-Przestań. Nie jestem głupia.- warknęłam.
-Zaprowadzę Cię do pokoju, ale nie będę z Tobą siedział bo już teraz mi ciężko.-powiedział.
-Okej. Matthew przyniesiesz mi coś do picia.-zapytałam.
-Jasne. Może być sok ? - szepnął zbliżając się do drzwi.
-Yhy.-mruknęłam i położyłam się na łóżku.
Nie wiem czy Matthew wrócił, czy nie ale wiedziałam, że już tego się nie dowiem. Czułam jak moim ciałem wstrząsają drgawki. Potem przed oczami miałam tylko ciemne plamy, ale w końcu wzrok mi się wyostrzył. Widziałam bardzo znajome miejsce, a mianowicie moją drogę powrotną do domu. Widziałam teraz Angel 'ę w oknie, mężczyznę w garniturze. Wszystko tak jak przedtem tylko, że przyglądałam się temu nie jako ofiara, którą byłam tylko jako obserwator. Jako ktoś kto się temu wszystkiemu przyglądał. Widziałam swoją przerażoną minę. Ból który czułam nawet teraz. A kiedy byłam już w lesie zauważyłam w oddali David 'a. Przyglądał mi się, a ja kazałam mu uciekać. Wtedy Henry odwrócił się, podbiegł do niego i uderzył go w tył głowy. Myślałam, że chłopak umrze tak jak ja, ale wszystko się pomieszało. Zostałam ukąszona, a wtedy jad zaczął wypalać mnie od środka. Na początku przyjemnie łaskotał, a potem myślałam,że rozerwie mi gardło. Zaczęłam krzyczeć i próbować jakoś złagodzić ból. Nie wiem czego spodziewałam się po rozszarpywaniu rany lub po łapaniu się za włosy. Potem straciłam kontrolę nad ciałem i po prostu leżałam. Zobaczyłam Kate i wtedy się obudziłam. Widok w pokoju mnie przeraził. Naprzeciwko mnie siedział Matthew, który zatykał mi ręką usta. Całą mnie jakoś unieruchamiał. Miał poszarpaną bluzkę a moje paznokcie były zaciśnięte na jego szyi. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich ból. Momentalnie go puściłam i upadłam bezwładnie na łóżko.
-Co się stało ? -zapytałam łapiąc się na moją ranę na szyi.
czwartek, 4 lipca 2013
Wypad z przyjaciółmi
Wychodząc z domu czułam na sobie spojrzenie zawiedzionej mamy. Wiedziałam, że chciała dobrze, ale Matthew nie wytrzymałby czegoś takiego. Gdy zbliżaliśmy się do samochodu David od razu zrozumiał jak się teraz czuję i na wstępie zaczął mnie pocieszać. Byłam mu za to wdzięczna, ale nie chciałam już dłużej zadręczać się z tego powodu.Kiedy tylko odjechaliśmy z parkingu atmosfera nieco się polepszyła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z Angel'i , która poprosiła nas o wspólne zdjęcie na sali kinowej jako dowód dla rodziców, że świetnie się bawi. Oboje z David'em zaczęliśmy się strasznie śmiać, a dziewczyna strasznie się zarumieniła. Znałam mamę i tatę mojej koleżanki, ale w życiu nie pomyślałabym, że wymyślą coś takiego. Po godzinie jazdy podjechaliśmy pod zatłoczony parking w centrum miasteczka. Do kina był kawałek drogi, ale spacer na świeżym powietrzu dobrze nam wszystkim zrobi. Szliśmy chodnikami i rozmawialiśmy na różne tematy. W końcu zapytałam się moich przyjaciół jaki wybrali film. Kompletnie o tym zapomniałam. Wiedziałam, że Angela na pewno nie zgodzi się na horror, a David będzie spał na komedii. Tylko on z tutejszej okolicy podzielał moją pasję co do rodzaju filmów. W ostateczności wybrali komedię jako, że Angela nie wychodziła przez długi okres z domu. Nie byłam zadowolona ponieważ w środku kina dowiedziałam się, że to maraton i są do pooglądania aż cztery filmy. Oboje z David'em mięliśmy nieciekawe miny, ale nasza przyjaciółka wręczyła nam dwa wielkie pudełka popcorn'u , dzięki czemu od razu się rozchmurzyliśmy. Gdy znaleźliśmy się na sali kinowej i zajęliśmy miejsca musieliśmy czekać na pozostałych jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Byliśmy wściekli, ale w końcu przyszedł czas na seans. Pierwszy film już od samego początku był dość nieciekawy. Zresztą, co zawsze dzieje się w komedii romantycznej, ciągle to samo. Najchętniej przespałabym cały film, ale nie chciałam robić przykrości Angel'i , która oglądała z zafascynowaniem. Zauważyłam nawet, że w pewnym momencie zaczęła płakać. Na mnie takie filmy nie wzbudzały żadnych emocji. To, że ktoś umiera jest normalne, a w filmach to i tak fikcja. Na drugim zaczynało się już coś dziać. Pod koniec oboje z David'em wyszliśmy z sali rozprostować kości, a Angela powiedziała, że za żadne skarby nie może przegapić ani jednego momentu.
-Może kupimy bilety na jakiś inny film?-zaśmiał się cicho David.
-Lepiej nie. Nie chciałabym zdenerwować Angeli. Poza tym zostały jeszcze dwa filmy i wydaje mi się, że nie zauważy jak na tych się prześpimy.-uśmiechnęłam się.
-Też mi się tak wydaje. Zresztą raczej się nie obrazi ponieważ wie, że nie lubimy komedii.-powiedział spoglądając na mnie.-Kupić Ci coli ?
-Poproszę .- uśmiechnęłam się i odprowadziłam go wzrokiem do kasy ,sięgnęłam do kieszeni i zerknęłam na telefon.
-Możemy wracać.-oznajmił.-Chociaż wolałbym posiedzieć jeszcze chwilę.
-Wiem, ale jak film się skończy i Angela zobaczy nas, że rozmawiamy zamiast siedzieć na sali...
-Rozumiem, to się źle dla nas skończy.-zaśmiał się i złapał mnie za rękę kierując się w do wejścia.
Wchodząc po schodach do najwyższego rzędu słyszeliśmy wiele uwag kierowanych w naszą stronę. Bardzo mnie to denerwowało, ale David spojrzał na mnie i jednym skinieniem głowy kazał mi się nie denerwować. Gdy zajęliśmy miejsca film się skończył i zaraz potem zaczął się kolejny i potem kolejny. Nawet nie wiem jak zdołaliśmy to wytrzymać. Kiedy opuszczaliśmy salę było około osiemnastej. Rodzice Angel'i podjechali pod kino i zabrali ją prosto na umówioną wizytę. David zaproponował mi ,że na początku pojedziemy do niego, a potem do mnie. Na dworze powoli się ściemniało , a w powietrzu unosił się zimny podmuch wiatru. Na szczęście wzięłam ze sobą bluzę. Droga do samochodu zajęła nam znacznie mniej czasu niż wcześniej do kina. Na parkingu zostało już niewiele aut. Gdy wsiedliśmy do środka David włączył ogrzewanie i ruszył z miejsca. Tak dawno u niego nie byłam, że szczerze nie pamiętałam jak dojechać do niego domu. Po prawie dwóch godzinach jazdy chłopka zaparkował przed wielkim domem. Cała posiadłość była większa od domu, który niedawno kupiliśmy z Mat'em. Właśnie Mat. Momentalnie wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń. Nie byłam pewna czy powinnam do niego dzwonić dlatego napisałam u wiadomość informującą ,że byłam w kinie i nie mogłam odebrać. W międzyczasie David wprowadził mnie do środka swojego domu i zaprowadził do swojego pokoju. Tak naprawdę to zawsze tam czułam się najpewniej. Jego wnętrze chyba nic się nie zmieniło. Moje zdjęcia stały na biurku i szafce nocnej. Poczułam się trochę dziwnie ponieważ ja nie miałam jego zdjęć w takich miejscach. Wszystkie były teraz schowane w pudełku i leżały w mojej szafie. Właśnie przyglądałam się jednej fotografii, na której David trzyma mnie na plecach, a ja całuję go w policzek kiedy chłopak stanął za mną i otoczył mnie ramieniem.
-Stały tu cały czas aż do teraz .-szepnął mi do ucha.
-To miłe.- odpowiedziałam i zaczęłam bez skutku wydostawać się z jego objęć.
-Coś nie tak? -zapytał zmieszany.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Zachowujesz się jakoś dziwnie.-powiedział i stanął naprzeciwko mnie.
-Wydaje Ci się.-powiedziałam łagodnie.
-Sara czy ty unikasz mojej bliskości? -spytał znienacka.
-Nie. Po prostu wszystko dzieje się tak szybko.-powiedziałam cofając się do tyłu .-Nie mogę się jeszcze odnaleźć.-zahaczyłam o blat biurka.
-Nie musisz się mnie bać.-uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić.
-Może kupimy bilety na jakiś inny film?-zaśmiał się cicho David.
-Lepiej nie. Nie chciałabym zdenerwować Angeli. Poza tym zostały jeszcze dwa filmy i wydaje mi się, że nie zauważy jak na tych się prześpimy.-uśmiechnęłam się.
-Też mi się tak wydaje. Zresztą raczej się nie obrazi ponieważ wie, że nie lubimy komedii.-powiedział spoglądając na mnie.-Kupić Ci coli ?
-Poproszę .- uśmiechnęłam się i odprowadziłam go wzrokiem do kasy ,sięgnęłam do kieszeni i zerknęłam na telefon.
-Możemy wracać.-oznajmił.-Chociaż wolałbym posiedzieć jeszcze chwilę.
-Wiem, ale jak film się skończy i Angela zobaczy nas, że rozmawiamy zamiast siedzieć na sali...
-Rozumiem, to się źle dla nas skończy.-zaśmiał się i złapał mnie za rękę kierując się w do wejścia.
Wchodząc po schodach do najwyższego rzędu słyszeliśmy wiele uwag kierowanych w naszą stronę. Bardzo mnie to denerwowało, ale David spojrzał na mnie i jednym skinieniem głowy kazał mi się nie denerwować. Gdy zajęliśmy miejsca film się skończył i zaraz potem zaczął się kolejny i potem kolejny. Nawet nie wiem jak zdołaliśmy to wytrzymać. Kiedy opuszczaliśmy salę było około osiemnastej. Rodzice Angel'i podjechali pod kino i zabrali ją prosto na umówioną wizytę. David zaproponował mi ,że na początku pojedziemy do niego, a potem do mnie. Na dworze powoli się ściemniało , a w powietrzu unosił się zimny podmuch wiatru. Na szczęście wzięłam ze sobą bluzę. Droga do samochodu zajęła nam znacznie mniej czasu niż wcześniej do kina. Na parkingu zostało już niewiele aut. Gdy wsiedliśmy do środka David włączył ogrzewanie i ruszył z miejsca. Tak dawno u niego nie byłam, że szczerze nie pamiętałam jak dojechać do niego domu. Po prawie dwóch godzinach jazdy chłopka zaparkował przed wielkim domem. Cała posiadłość była większa od domu, który niedawno kupiliśmy z Mat'em. Właśnie Mat. Momentalnie wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń. Nie byłam pewna czy powinnam do niego dzwonić dlatego napisałam u wiadomość informującą ,że byłam w kinie i nie mogłam odebrać. W międzyczasie David wprowadził mnie do środka swojego domu i zaprowadził do swojego pokoju. Tak naprawdę to zawsze tam czułam się najpewniej. Jego wnętrze chyba nic się nie zmieniło. Moje zdjęcia stały na biurku i szafce nocnej. Poczułam się trochę dziwnie ponieważ ja nie miałam jego zdjęć w takich miejscach. Wszystkie były teraz schowane w pudełku i leżały w mojej szafie. Właśnie przyglądałam się jednej fotografii, na której David trzyma mnie na plecach, a ja całuję go w policzek kiedy chłopak stanął za mną i otoczył mnie ramieniem.
-Stały tu cały czas aż do teraz .-szepnął mi do ucha.
-To miłe.- odpowiedziałam i zaczęłam bez skutku wydostawać się z jego objęć.
-Coś nie tak? -zapytał zmieszany.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Zachowujesz się jakoś dziwnie.-powiedział i stanął naprzeciwko mnie.
-Wydaje Ci się.-powiedziałam łagodnie.
-Sara czy ty unikasz mojej bliskości? -spytał znienacka.
-Nie. Po prostu wszystko dzieje się tak szybko.-powiedziałam cofając się do tyłu .-Nie mogę się jeszcze odnaleźć.-zahaczyłam o blat biurka.
-Nie musisz się mnie bać.-uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić.
środa, 3 lipca 2013
Wyjazd
Jeszcze nigdy tak szybko nie wbiegłam do domu. Czułam się winna i bezradna zarazem.Nie powinnam robić nadziei David'owi , ale nie mogę mu powiedzieć o Mac'ie. Cała ta sytuacja wydaje się strasznie pogmatwana .Na całe szczęście w domu są tylko rodzice i gdzieś na górze kręci się Matthew. Zresztą i tak to niczego nie zmieni. Stało się, David mnie pocałował i będzie robił to częściej. Nie wiem jak mam mu w tym przeszkodzić. Mam udawać, że boję się ponownie z nim związać? To byłoby przecież beznadziejne. Ale co zrobiłbym Mat gdyby był teraz w domu. Wolałabym nie wiedzieć. Postanowiłam na razie zostawić tą sprawę do rana. Potem coś wymyślę, ale przynajmniej się postaram.
-Sara gdzie jest Mat ?-zawołała mama z kuchni .
-Dzisiaj go nie będzie.-krzyknęłam.-Wróci w nocy albo jakoś nad ranem.
-No dobrze. -powiedziała zbliżając się w moim kierunku.-A wie gdzie jest klucz?-zapytała.
-Nie mam pojęcia, ale da sobie radę.-uśmiechnęłam się.
-Powinnaś już iść spać. -spojrzała na mnie uważnie.
-Już idę.-zaśmiałam się i powoli poszłam w kierunku schodów.
W pokoju na moim łóżku leżał mały liścik od Mat'a. Chłopak zostawił mi wiadomość, w której informował, że wróci wcześnie rano. Właśnie tego się spodziewałam. Nie marnując już dłużej czasu na sen, poszłam wziąć szybki prysznic.Kiedy byłam już gotowa położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Około dziewiątej rano do mojego pokoju zaczęły się przedostawać promyki porannego słońca. Niestety zapomniałam zasłonić wczoraj okien więc musiałam już wstać. Dziś niedziela. Już jutro miałam zacząć uczyć się w domu. Bardzo mi się to nie podoba, ale nie mam innego wyjścia. Zrezygnowana weszłam do łazienki, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze prawie się załamałam. Zaczęłam doprowadzać się do porządku, ale w którymś momencie do środka wszedł Mat. Był ubrany i wyglądał jak zawsze bardzo seksownie.
-Wyspałaś się ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Niekoniecznie.-uśmiechnęłam się. -Wybierasz się gdzieś ? - spojrzałam na walizki stojące obok drzwi.
-Muszę wcześniej wyjechać.-powiedział spoglądając w jakiś punkt.
-Dlaczego? Coś się stało ? -wrzasnęłam.
-Nie. Wszystko w porządku.-uśmiechnął się.
-To dlaczego nie dopuszczasz mnie do swoich myśli?-zapytałam poirytowana .
-Nie lubię jak ktoś szpera mi w głowie.-szepnął i pocałował mnie w usta.
-Poczekaj.-przerwałam mu.-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Sara muszę jechać. Nie mam już czasu.-powiedział .
-Coś nie tak ? Znowu nas szukają ? -zapytałam zaniepokojona.
-Nie. Po prostu muszę szybko spotkać się z Rose.-wytłumaczył.
-A kiedy zamierzasz wrócić ? -szepnęłam zrezygnowana .
-Za tydzień, ewentualnie dwa. -odpowiedział i ponownie mnie pocałował. - Zadzwonię wieczorem.
-A co powiedziałeś moim rodzicom ? -zapytałam.
-Że muszę załatwić kilka spraw odnośnie ślubu.-uśmiechnął się.
-Mat a kiedy on się odbędzie. Ostatnio w ogóle nic nie załatwiliśmy.-powiedziałam.
-Spokojnie. Wszystko załatwię. -zaśmiał się i zaczął powoli wychodzić z pokoju.
Idąc za nim czułam się strasznie samotna. Myślałam, że zostanie chociaż tydzień dłużej. Niestety zawsze jak czegoś bardzo chcę to wszystko się komplikuje. Wychodząc na dwór zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma tutaj w pobliżu David'a , ale nikogo nie było. Kiedy Mat zapakował wszystkie walizki do bagażnika podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Rozchmurz się. Nie lubię kiedy jesteś smutna.-popatrzył na mnie i uniósł jedną brew.
-Nawet mnie nie denerwuj. Miałeś zostać dłużej. -rzuciłam.
-Przepraszam. To naprawdę ważne. -wyjaśnił.
-To dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi.-zapytałam.
-Lepiej żebyś nie wiedziała.-uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło na pożegnanie.
-Niech Ci będzie. -szepnęłam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Od razu lepiej. - zaśmiał się cicho.-Wejdź już do środka bo robi się zimno.
-Okej.Uważaj na siebie.-powiedziałam i zaczęłam zbliżać się w kierunku drzwi.
Kiedy stałam już przed wejściem Mat odjechał samochodem, a na podjazd podjechał David z Angel'ą. Oboje zaczęli mi machać. Już na sam ich widok zrobiło mi się weselej. Odruchowo zaczęłam zmierzać w ich kierunku.
-Gotowa?-zapytali niemal razem.
-Chyba mamy jeszcze trochę czasu?- uśmiechnęłam się.
-Niewiele. -odpowiedział David.
-Całe szczęście, że pojechaliśmy wcześniej po bilety.-zaśmiała się Angel'a.-Zostały cztery ostatnie.
-Dzisiaj mamy szczęście. -uśmiechnęłam się.-Wejdźcie do środka.-zaproponowałam.-Muszę się przebrać i możemy jechać.
-Okej.-powiedziałam Angel'a. -Tylko się pospiesz. Po kinie muszę jechać do lekarza.-uśmiechnęła się.
-Coś się stało ? -zapytałam.
-Nie. Mam po prostu wizytę u psychologa i zapisuję się na leczenie anoreksji.- spojrzała na nas z zadowoleniem.
-No nareszcie. - zaśmiał się David.-Lepiej się pospiesz Sara, a my poczekamy w salonie.-zaproponował.
-Okej.-powiedziałam idąc w kierunku schodów.
W pokoju zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednim dobraniem stroju. Nie bardzo wiedziałam jak i w co mam się ubrać. Przecież przeważnie siedziałam w domu, a teraz muszę iść do kina, a nie chcę wyglądać jak jakiś dziwoląg. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że zwykle jeansy i jakiś t-shirt wystarczą. Wcale nie przejmuje się jak wyglądam bo i tak tu długo nie pomieszkam. Kiedy ubrałam się w uszykowane ubrania wbiegłam do łazienki i szybko rozczesałam i ułożyłam włosy. Wyglądałam nieco lepiej niż rano. Gdy byłam już gotowa zbiegłam po schodach na dół do salonu, gdzie właśnie siedzieli moi przyjaciele z moją mamą i Matthew'em. Na ten widok zrobiło mi się słabo.
-Sara właśnie przedstawiłam twojego kolegę David'owi i Angel'i.-uśmiechnęła się mama.-Może weźmiecie go ze sobą do kina?-zapytała.
-Nie, nie trzeba.-powiedział Matthew.-Miałem na dzisiaj zaplanowany wyjazd. Chciałem porozglądać się po okolicy.-zaczął się tłumaczyć.
-Mamo z miłą chęcią byśmy go wzięli, ale na sto procent nie ma już biletów.-zaczęłam mu pomagać ponieważ wiedziałam, że nie wytrzyma na sali kinowej pełnej ludzi.
-No trudno. Może następnym razem.
-Sara gdzie jest Mat ?-zawołała mama z kuchni .
-Dzisiaj go nie będzie.-krzyknęłam.-Wróci w nocy albo jakoś nad ranem.
-No dobrze. -powiedziała zbliżając się w moim kierunku.-A wie gdzie jest klucz?-zapytała.
-Nie mam pojęcia, ale da sobie radę.-uśmiechnęłam się.
-Powinnaś już iść spać. -spojrzała na mnie uważnie.
-Już idę.-zaśmiałam się i powoli poszłam w kierunku schodów.
W pokoju na moim łóżku leżał mały liścik od Mat'a. Chłopak zostawił mi wiadomość, w której informował, że wróci wcześnie rano. Właśnie tego się spodziewałam. Nie marnując już dłużej czasu na sen, poszłam wziąć szybki prysznic.Kiedy byłam już gotowa położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Około dziewiątej rano do mojego pokoju zaczęły się przedostawać promyki porannego słońca. Niestety zapomniałam zasłonić wczoraj okien więc musiałam już wstać. Dziś niedziela. Już jutro miałam zacząć uczyć się w domu. Bardzo mi się to nie podoba, ale nie mam innego wyjścia. Zrezygnowana weszłam do łazienki, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze prawie się załamałam. Zaczęłam doprowadzać się do porządku, ale w którymś momencie do środka wszedł Mat. Był ubrany i wyglądał jak zawsze bardzo seksownie.
-Wyspałaś się ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Niekoniecznie.-uśmiechnęłam się. -Wybierasz się gdzieś ? - spojrzałam na walizki stojące obok drzwi.
-Muszę wcześniej wyjechać.-powiedział spoglądając w jakiś punkt.
-Dlaczego? Coś się stało ? -wrzasnęłam.
-Nie. Wszystko w porządku.-uśmiechnął się.
-To dlaczego nie dopuszczasz mnie do swoich myśli?-zapytałam poirytowana .
-Nie lubię jak ktoś szpera mi w głowie.-szepnął i pocałował mnie w usta.
-Poczekaj.-przerwałam mu.-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Sara muszę jechać. Nie mam już czasu.-powiedział .
-Coś nie tak ? Znowu nas szukają ? -zapytałam zaniepokojona.
-Nie. Po prostu muszę szybko spotkać się z Rose.-wytłumaczył.
-A kiedy zamierzasz wrócić ? -szepnęłam zrezygnowana .
-Za tydzień, ewentualnie dwa. -odpowiedział i ponownie mnie pocałował. - Zadzwonię wieczorem.
-A co powiedziałeś moim rodzicom ? -zapytałam.
-Że muszę załatwić kilka spraw odnośnie ślubu.-uśmiechnął się.
-Mat a kiedy on się odbędzie. Ostatnio w ogóle nic nie załatwiliśmy.-powiedziałam.
-Spokojnie. Wszystko załatwię. -zaśmiał się i zaczął powoli wychodzić z pokoju.
Idąc za nim czułam się strasznie samotna. Myślałam, że zostanie chociaż tydzień dłużej. Niestety zawsze jak czegoś bardzo chcę to wszystko się komplikuje. Wychodząc na dwór zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma tutaj w pobliżu David'a , ale nikogo nie było. Kiedy Mat zapakował wszystkie walizki do bagażnika podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Rozchmurz się. Nie lubię kiedy jesteś smutna.-popatrzył na mnie i uniósł jedną brew.
-Nawet mnie nie denerwuj. Miałeś zostać dłużej. -rzuciłam.
-Przepraszam. To naprawdę ważne. -wyjaśnił.
-To dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi.-zapytałam.
-Lepiej żebyś nie wiedziała.-uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło na pożegnanie.
-Niech Ci będzie. -szepnęłam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Od razu lepiej. - zaśmiał się cicho.-Wejdź już do środka bo robi się zimno.
-Okej.Uważaj na siebie.-powiedziałam i zaczęłam zbliżać się w kierunku drzwi.
Kiedy stałam już przed wejściem Mat odjechał samochodem, a na podjazd podjechał David z Angel'ą. Oboje zaczęli mi machać. Już na sam ich widok zrobiło mi się weselej. Odruchowo zaczęłam zmierzać w ich kierunku.
-Gotowa?-zapytali niemal razem.
-Chyba mamy jeszcze trochę czasu?- uśmiechnęłam się.
-Niewiele. -odpowiedział David.
-Całe szczęście, że pojechaliśmy wcześniej po bilety.-zaśmiała się Angel'a.-Zostały cztery ostatnie.
-Dzisiaj mamy szczęście. -uśmiechnęłam się.-Wejdźcie do środka.-zaproponowałam.-Muszę się przebrać i możemy jechać.
-Okej.-powiedziałam Angel'a. -Tylko się pospiesz. Po kinie muszę jechać do lekarza.-uśmiechnęła się.
-Coś się stało ? -zapytałam.
-Nie. Mam po prostu wizytę u psychologa i zapisuję się na leczenie anoreksji.- spojrzała na nas z zadowoleniem.
-No nareszcie. - zaśmiał się David.-Lepiej się pospiesz Sara, a my poczekamy w salonie.-zaproponował.
-Okej.-powiedziałam idąc w kierunku schodów.
W pokoju zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednim dobraniem stroju. Nie bardzo wiedziałam jak i w co mam się ubrać. Przecież przeważnie siedziałam w domu, a teraz muszę iść do kina, a nie chcę wyglądać jak jakiś dziwoląg. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że zwykle jeansy i jakiś t-shirt wystarczą. Wcale nie przejmuje się jak wyglądam bo i tak tu długo nie pomieszkam. Kiedy ubrałam się w uszykowane ubrania wbiegłam do łazienki i szybko rozczesałam i ułożyłam włosy. Wyglądałam nieco lepiej niż rano. Gdy byłam już gotowa zbiegłam po schodach na dół do salonu, gdzie właśnie siedzieli moi przyjaciele z moją mamą i Matthew'em. Na ten widok zrobiło mi się słabo.
-Sara właśnie przedstawiłam twojego kolegę David'owi i Angel'i.-uśmiechnęła się mama.-Może weźmiecie go ze sobą do kina?-zapytała.
-Nie, nie trzeba.-powiedział Matthew.-Miałem na dzisiaj zaplanowany wyjazd. Chciałem porozglądać się po okolicy.-zaczął się tłumaczyć.
-Mamo z miłą chęcią byśmy go wzięli, ale na sto procent nie ma już biletów.-zaczęłam mu pomagać ponieważ wiedziałam, że nie wytrzyma na sali kinowej pełnej ludzi.
-No trudno. Może następnym razem.
wtorek, 25 czerwca 2013
Odwiedziny
Przez resztę drogi siedziałam cicho skulona na siedzeniu. Zastanawiałam się jak długo jeszcze zdołam okłamywać moich byłych przyjaciół. Szkoda, że nie ma przy mnie Mat 'a. On zawsze potrafi każdemu zmyślić jakąś historię. Pod dom Angel 'i dojechaliśmy około trzynastej. W środku nie było chyba nikogo, ale David nalegał żebyśmy weszli ponieważ moja koleżanka od jakiegoś czasu w ogóle nie wychodzi z domu. Kiedy stanęliśmy przed dużym wejściem do budynku ogarnęła mnie fala niepewności. Nie byłam do końca przekonana czy zdołam spojrzeć na moją odmienioną koleżankę. Trudno ją sobie wyobrazić bez długich, kręconych blond loków , a jednak gdy otworzyła drzwi właśnie ją taką zastałam. Kogoś kompletnie innego . Dziewczynę wychudzoną, której wystają wszystkie kości, jej dłonie składają się z pięciu wykałaczek, a nie palców . Już na sam widok chce się płakać. Chcąc zachować resztki rozumu złapałam David 'a za rękę i jednym gestem głowy przekazałam mu, że ja również ledwo się trzymam. Rozumiał mnie bez słów. Bez pozwolenia Angel 'i wszedł do środka wprowadzając mnie za sobą.
-Czyy...czy ty też ją widzisz? -zapytała nagle wskazując na mnie palcem.
-Tak. Przyprowadziłem ją do Ciebie bo chciałem żebyś mi uwierzyła, że się w końcu odnalazła.-wyjaśnił.
-Ale to niemożliwe.-szepnęła.
-Angela, zapewniam Cię że to ja. -powiedziałam bez namysłu.
-Widzę Cię, ale nie mam pewności, że to prawda. Już kiedyś też Cię widziałam, a potem miałam wizytę u psychiatry.-oznajmiła.
-Wtedy też mnie widziałaś, ale nie mogłam wrócić ponieważ uciekałam przed moim porywaczem. Chłopak z którym tam byłam pomagał mi w ucieczce.-wyjaśniłam.
-Więc mi nie odbiło?-zapytała.
-Nie. Mówiłem Ci już kilka razy, ale mnie nie słuchałaś.-warknął David.
-Tobie nie mogłam wierzyć ponieważ moi rodzice nakłaniali Cię do wielu rzeczy.-powiedziała.
-Ale teraz już wszystko będzie dobrze. Odnalazłam się i proszę nie wracajmy do tego więcej.-uśmiechnęłam się i spojrzałam na nich.
-Z chęcią o wszystkim zapomnę. Ciekawe tylko kiedy odrosną mi włosy.-zaśmiała się i złapała kosmyk włosów.
-Myślę, że jeśli nie będziesz już więcej przechodziła metamorfozy to już wkrótce .-uśmiechnęłam się. -Może na początek coś zjesz , jesteś strasznie chuda.-zaproponowałam.
-Nie jestem głodna.-oznajmiła.
-Nawet mnie nie denerwuj. Twoje ubrania wyglądają jakby wisiały na wieszaku. Zresztą ty zawsze byłaś głodna. Nie pamiętasz ? Ile razy musiałam chować w domu przed Tobą słodycze.-zaśmiałam się.
-Sara, ale ja naprawdę nie jestem głodna.-powiedziała.
-A jak zrobię Ci twój ulubiony koktajl truskawkowy ?-zaproponowałam.
-Nie mam truskawek.-zaśmiała się.
-To nie problem. Zaraz przyjedziemy .
-Nie. Zaraz zrobię sobie jakąś kanapkę. - cicho wrzasnęła.
-Okej.
Do samego wieczora siedziałam u Angel 'i razem z David 'em. Dopiero około północy stwierdziliśmy, że powinniśmy już wracać. Rodzice mojej koleżanki byli nam bardzo wdzięczni. Kazali nam siedzieć jak najdłużej. Niestety nie da się wytrzymać całego dnia bez spania. Stwierdził David i powiedział, że przyjedziemy jutro. W drodze powrotnej rozmawialiśmy głównie o tym co będziemy robić jutro. Postanowiliśmy pojechać we trójkę do kina. Na samą myśl już nie mogłam się doczekać. Brakowało mi tutejszych koleżanek i kolegów. Nawet nie wiem jak mogłam tak długo bez nich wytrzymać. Niestety gdy tylko o tym myślę przypominam sobie o Amandzie i Albercie i innych , którzy czekają na nas kilkanaście kilometrów stąd. Gdy podjechaliśmy pod dom David zgasił silnik, ale nie zamierzał wychodzić z auta. Włączył ogrzewanie i poprosił mnie abym jeszcze trochę z nim posiedziała. Nawet jeśli by mnie o to nie poprosił to sama bym to zaproponowała.
-O której mogę jutro po Ciebie przyjechać ?-zapytał.
-Jak się wyśpisz. Wolę kiedy jesteś wyspany ponieważ nie lubię słuchać potem twoich narzekań. -zaśmiałam się.
-Ja wcale nie narzekam, ale uwielbiam jak się śmiejesz.-uśmiechnął się.
-Już zaczynasz bredzić.- odwzajemniłam uśmiech i uderzyłam go lekko w ramię.
-Ała . Zrobiłaś się jakaś agresywna .-zaśmiał się.
-Nie prowokuj bo pokażę Ci jeszcze jakiś chwyt z samoobrony- uśmiechnęłam się.
-Samoobrona, brzmi groźnie.-roześmiał się.
-Nawet bardzo. Przepraszam, ale powinnam już chyba iść. Mama wygląda z okna.-zaśmiałam się.
-Okej, ale poczekaj sekundę.-uśmiechnął się i zgasił światła w samochodzie.
-Co robisz ?- zapytałam zdziwiona.
-Skoro twoja mama nas obserwuje to nic nie zobaczy.-odpowiedział i szybkim, zdecydowanym ruchem pocałował mnie w usta.
-Muszę już iść .-powiedziałam zmieszana i wysiadłam z samochodu.
-Czyy...czy ty też ją widzisz? -zapytała nagle wskazując na mnie palcem.
-Tak. Przyprowadziłem ją do Ciebie bo chciałem żebyś mi uwierzyła, że się w końcu odnalazła.-wyjaśnił.
-Ale to niemożliwe.-szepnęła.
-Angela, zapewniam Cię że to ja. -powiedziałam bez namysłu.
-Widzę Cię, ale nie mam pewności, że to prawda. Już kiedyś też Cię widziałam, a potem miałam wizytę u psychiatry.-oznajmiła.
-Wtedy też mnie widziałaś, ale nie mogłam wrócić ponieważ uciekałam przed moim porywaczem. Chłopak z którym tam byłam pomagał mi w ucieczce.-wyjaśniłam.
-Więc mi nie odbiło?-zapytała.
-Nie. Mówiłem Ci już kilka razy, ale mnie nie słuchałaś.-warknął David.
-Tobie nie mogłam wierzyć ponieważ moi rodzice nakłaniali Cię do wielu rzeczy.-powiedziała.
-Ale teraz już wszystko będzie dobrze. Odnalazłam się i proszę nie wracajmy do tego więcej.-uśmiechnęłam się i spojrzałam na nich.
-Z chęcią o wszystkim zapomnę. Ciekawe tylko kiedy odrosną mi włosy.-zaśmiała się i złapała kosmyk włosów.
-Myślę, że jeśli nie będziesz już więcej przechodziła metamorfozy to już wkrótce .-uśmiechnęłam się. -Może na początek coś zjesz , jesteś strasznie chuda.-zaproponowałam.
-Nie jestem głodna.-oznajmiła.
-Nawet mnie nie denerwuj. Twoje ubrania wyglądają jakby wisiały na wieszaku. Zresztą ty zawsze byłaś głodna. Nie pamiętasz ? Ile razy musiałam chować w domu przed Tobą słodycze.-zaśmiałam się.
-Sara, ale ja naprawdę nie jestem głodna.-powiedziała.
-A jak zrobię Ci twój ulubiony koktajl truskawkowy ?-zaproponowałam.
-Nie mam truskawek.-zaśmiała się.
-To nie problem. Zaraz przyjedziemy .
-Nie. Zaraz zrobię sobie jakąś kanapkę. - cicho wrzasnęła.
-Okej.
Do samego wieczora siedziałam u Angel 'i razem z David 'em. Dopiero około północy stwierdziliśmy, że powinniśmy już wracać. Rodzice mojej koleżanki byli nam bardzo wdzięczni. Kazali nam siedzieć jak najdłużej. Niestety nie da się wytrzymać całego dnia bez spania. Stwierdził David i powiedział, że przyjedziemy jutro. W drodze powrotnej rozmawialiśmy głównie o tym co będziemy robić jutro. Postanowiliśmy pojechać we trójkę do kina. Na samą myśl już nie mogłam się doczekać. Brakowało mi tutejszych koleżanek i kolegów. Nawet nie wiem jak mogłam tak długo bez nich wytrzymać. Niestety gdy tylko o tym myślę przypominam sobie o Amandzie i Albercie i innych , którzy czekają na nas kilkanaście kilometrów stąd. Gdy podjechaliśmy pod dom David zgasił silnik, ale nie zamierzał wychodzić z auta. Włączył ogrzewanie i poprosił mnie abym jeszcze trochę z nim posiedziała. Nawet jeśli by mnie o to nie poprosił to sama bym to zaproponowała.
-O której mogę jutro po Ciebie przyjechać ?-zapytał.
-Jak się wyśpisz. Wolę kiedy jesteś wyspany ponieważ nie lubię słuchać potem twoich narzekań. -zaśmiałam się.
-Ja wcale nie narzekam, ale uwielbiam jak się śmiejesz.-uśmiechnął się.
-Już zaczynasz bredzić.- odwzajemniłam uśmiech i uderzyłam go lekko w ramię.
-Ała . Zrobiłaś się jakaś agresywna .-zaśmiał się.
-Nie prowokuj bo pokażę Ci jeszcze jakiś chwyt z samoobrony- uśmiechnęłam się.
-Samoobrona, brzmi groźnie.-roześmiał się.
-Nawet bardzo. Przepraszam, ale powinnam już chyba iść. Mama wygląda z okna.-zaśmiałam się.
-Okej, ale poczekaj sekundę.-uśmiechnął się i zgasił światła w samochodzie.
-Co robisz ?- zapytałam zdziwiona.
-Skoro twoja mama nas obserwuje to nic nie zobaczy.-odpowiedział i szybkim, zdecydowanym ruchem pocałował mnie w usta.
-Muszę już iść .-powiedziałam zmieszana i wysiadłam z samochodu.
wtorek, 11 czerwca 2013
Monitoring
Na samo wspomnienie o moich przyjaciołach zachciało mi się płakać. Wiedziałam, że to nie jest najlepszy moment. Gdy posprzątałam z Mat 'em po śniadaniu oboje usiedliśmy przed telewizorem co jakiś czas zerkając na drzwi , do których już właśnie ktoś zmierzał. Nie mogłam rozpoznać właściciela myśli ponieważ dawno już nie słyszałam tego głosu. Powoli zaczęłam już coś kojarzyć i wtedy przypomniałam sobie kto to. Dość przystojny, dobrze zbudowany szatyn. Był moim chłopakiem zanim zostałam porwana. A co jeśli David nadal myśli , że jesteśmy razem ? To może zdenerwować Mat 'a. Zresztą co ja powiem temu chłopakowi ? Nie wiem czy powinnam mówić, że jestem zaręczona. Przynajmniej nie tutaj. W dawnej szkole nikt się tym za bardzo nie przejmował. No może kilka dziewczyn mówiło coś o mojej rzekomej ciąży, ale to inna sprawa. U rodziców jest inaczej. Tutaj dopiero co się odnalazłam i nie powinnam mówić o mojej przyszłości . Zresztą mam udawać lekko zagubioną bo przecież mama będzie jakoś musiała wytłumaczyć mój wyjazd. O ile pozwoli mi wyjechać. Musi mi pozwolić. Nie ma innego wyjścia.
-Mam iść otworzyć ? -zapytał Mat wyciągając mnie z zamyślenia.
-Nie, ja pójdę . -powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko .
-Sara poczekaj . Coś się stało ? -złapał mnie za rękę i stanął obok .
-Nie , czemu pytasz ? -spytałam.
-Jesteś bardzo blada i jak na moje oko zbyt zimna . -wytłumaczył .
-Wydaje Ci się .-odpowiedziałam lekko zdenerwowana i podeszłam do drzwi .
-Mam iść otworzyć ? -zapytał Mat wyciągając mnie z zamyślenia.
-Nie, ja pójdę . -powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko .
-Sara poczekaj . Coś się stało ? -złapał mnie za rękę i stanął obok .
-Nie , czemu pytasz ? -spytałam.
-Jesteś bardzo blada i jak na moje oko zbyt zimna . -wytłumaczył .
-Wydaje Ci się .-odpowiedziałam lekko zdenerwowana i podeszłam do drzwi .
Przez moment się wahałam , ale w końcu otworzyłam. Na schodach stał David. W jednej ręce trzymał bukiet kwiatów , a drugą miał zaciśniętą w pięść zwisającą luźno obok uda.Gdy na niego spojrzałam , wiedziałam że jest zmieszany.
Zresztą mu się nie dziwię. Ostatnio kiedy go widziałam , wyglądał nieco
inaczej. Był niższy i drobniejszy. Na jego twarzy doskonale dostrzegam kości
policzkowe , kilkudniowy zarost który tylko dodaje mu urody. Czuję się dziwnie
ponieważ ja przy nim nie wyglądam aż tak dobrze.
-Cześć.-powiedział nagle męskim i pewnym głosem.
-Cześć.-odpowiedziałam zmieszana.
-To dla Ciebie –uśmiechnął się i wręczył mi bukiet
kwiatów.-Może wejdziemy do środka ?-zaproponował.
-Dziękuję, wejdź.-odwzajemniłam uśmiech.
Gdy weszliśmy do środka nie wiedziałam co mam robić. Z
jednej strony chciałam mu wszystko powiedzieć , ale z drugiej wolałabym go w to
nie mieszać . Oboje kierowaliśmy się do kuchni, w której zawsze często przebywaliśmy.
David oparł się o blat, a ja zaczęłam szukać jakiegoś wazon , ale w ogóle nie
orientowałam się gdzie mogę go znaleźć. Popatrzyłam na niego, a on tylko się
uśmiechnął i ruchem głowy wskazał na górną półkę. Było mi bardzo głupio
ponieważ od razu znalazłam tam to czego szukałam.
-Przepraszam, nie miałam pojęcia, gdzie są wazony
.-wyjaśniłam .
-Nie masz za co przepraszać. Dość długo Cię nie
było.-powiedział i spojrzał na mnie.-Pewnie musiałaś wszystkim mówić co się z
Tobą działo i jak byłaś traktowana , ale ja nie oczekuję tego od Ciebie
.-uśmiechnął się.
-Dziękuję. Mam już dość cały czas powtarzać to
samo.-powiedziałam.
-Chciałbym Cię tylko spytać, jak się czujesz ? –spojrzał na
mnie ze współczuciem.
-Nie jest najgorzej.-uśmiechnęłam się.-Chciałabym wiedzieć
co się działo jak mnie nie było .-powiedziałam.
-Szczerze mówiąc to było straszne. –wyznał.-Kiedy tego
wieczoru nie pojawiłaś się w domu twoim rodzice zaczęli dzwonić od wszystkich.
Zaczynając ode mnie skończywszy na koleżankach. Angela była bardzo
wystraszona.. Pamiętam jak przyjechała wtedy do mnie i powiedziała ,że widziała
jak ktoś Cię zaczepił . Na początku myślała , że to ja , ale potem przypomniało
jej się , że miałem pilnować młodszej siostry. Oboje byliśmy przestraszeni, ale
pojechaliśmy tam gdzie ostatnio Cię widziano. Już nie pamiętam , które z nas
znalazło kawałek twojego ubrania. Stwierdziłem , że muszę sprawdzić czy
przypadkiem gdzież tam nie leżysz . Gdy wchodziliśmy coraz głębiej w las Angela
coraz bardziej się bała. W pewnym momencie znalazłem kałuże krwi. Wtedy
zacząłem biec. Zapomniałem , że nie jestem sam , ale już nie znalazłem Angel ‘i
. Postanowiłem biec dalej. W końcu zauważyłem jakiegoś mężczyznę, który trzymał
Cię za szyję, widziałem cierpienie w Twoich oczach. Machinalnie przyspieszyłem
i wtedy ktoś mocno uderzył mnie w głowę. Nie wiem po jakim czasie , ale wkrótce
znalazła mnie Angela. Leżałem nieprzytomny , ledwo oddychałem , ale szybko
nadjechała pomoc i mnie uratowali.-opowiedział.
-David , ja nic nie pamiętam, nie widziałam Cię
wtedy.-wyjaśniłam.
-Musiałaś mnie widzieć bo kazałaś mi uciekać. Wtedy ten
facet odwrócił się w moją stronę, a potem ktoś uderzył mnie w głowę .
–tłumaczył.
Przepraszam, to wszystko moja wina . –powiedziałam prawie
płacząc.
-Już mnie nie przepraszaj. Wina jest tylko i wyłącznie moja.
Miałem się przecież z Tobą spotkać. Gdybym się wcześniej pospieszył nic złego
by się nie wydarzyło –tłumaczył.
-Nic już nie cofnie czasu David.-szepnęłam.
-Całe szczęście , że się odnalazłaś. Codziennie śniłaś mi
się tamtej nocy. Zawsze to samo . Wczoraj nie miałem odwagi przyjechać , do
tego Angela cały czas płacze i mówi , że boi się z Tobą spotkać.-powiedział.
-Coś z nią jest nie tak ? –zapytałam wystraszona.
-To zależy. Czasami zachowuje się normalnie , a czasami nie
da się z nią wytrzymać. Rodzice wysłali ją do psychologa , ale to jej nie
pomaga . –wyjaśnił.
-David możesz mnie do niej zawieść ?-zapytałam.
-Oczywiście. Tylko uważaj . Ostatnio trochę się zmieniła.
–powiedział zmartwiony.
-Jak bardzo zmieniła ? – powiedziałam szeptem .
-Popadła w anoreksję , ale to na samym początku twojego
zaginięcia , ścięła włosy , przefarbowała je na ciemny kolor. Nie wiem czy
poznałabyś ją na ulicy.-powiedział.
-Co? Kiedy ona to zrobiła ? –zapytałam przerażona.
-Niedawno . Mówiła , że jest z nią tak źle , że widzi Cię na
ulicach i nie może się opanować.-powiedział.
-David poczekaj chwilę. Zaraz przyjdę i będziemy mogli
jechać.-wyjaśniłam.
Gdy wyszłam z kuchni od razu zmierzałam w kierunku Mat ‘a
.Chciałam mu tylko powiedzieć ,że wychodzę i chcę być sama. Na pewno on o tym
już wiedział , ale musiałam się upewnić. Po chwili znalazłam go w salonie.
Siedział prosto i patrzył się w jakiś punkt na ścianie.
-Mat muszę zobaczyć się z Angel ’ą. -szepnęłam.
-Jedź. Telefon włożyłem Ci do bluzy . Dzisiaj nie będzie
mnie wieczorem ponieważ muszę zapolować . Wrócę dopiero rano. –odpowiedział.
-Okej .Porozmawiamy jutro.-powiedziałam i z powrotem
wróciłam do kuchni.
David nawet nie ruszył się z miejsca. Zastałam go w takiej
samej pozycji jak wychodziłam. Gdy do niego podeszłam od razu zerwał się na
nogi i zmierzał w kierunku drzwi. Nie chciałam wszystkiego opóźniać dlatego bez
słowa poszłam w jego ślady. Na korytarzu założyłam jakieś sportowe buty, luźną
bluzę z kapturem i wyszliśmy. David przyjechał do mnie samochodem ojca. Nie
dlatego , że nie posiadał swojego , ale po prostu tym lepiej się mu jeździło.
Zresztą chłopak nie wygląda na kogoś kto nie ma auta. Jego rodzina jest bardzo
bogata. Pan Haggis ma własna kancelarię adwokacką , w której pracuje moja mama
, a do tego prowadzi jeszcze jakąś firmę. Nigdy nie pytałam jaką ponieważ
często z rozmowy o pracę zahaczaliśmy temat rodziny, którego nie chciałam
poruszać. Chłopak gdy był mały stracił matkę , a jego ojciec ożenił się ponownie.
Jego wybranką jest dużo młodsza kobieta , której David nie akceptuje. Może to
nie jej wina , ale ja też za nią nie przepadałam.
-Sara chciałbym Cię o coś zapytać .-zaczął niepewnie.
-Nie ma sprawy, o co chodzi ? –zapytałam.
-Chciałbym wiedzieć czy Angela naprawdę Cię wtedy widziała.
Wiem , że to może być dla Ciebie dziwne , ale przekupiłem właściciela tamtego
kina i zdobyłem kasety z monitoringu.
-Co?- wrzasnęłam- Co widziałeś? –zapytałam wystraszona.
-Wszystko . Widziałem Ciebie . Byłaś z jakimś chłopakiem ,
który ciągle Cię osłaniał . To był twój porywacz , prawda ? –zapytał .
-Nie . On pomógł mi się uwolnić. Ciągle mnie osłaniał
ponieważ bał się , że znowu wpadniemy na tamtego psychopatę .-zaczęłam zmyślać.
-Przepraszam , chciałem po prostu wiedzieć .-powiedział i
uśmiechnął się .
-Nie ma sprawy. –odpowiedziałam.
.
niedziela, 9 czerwca 2013
Koszmar
W pewnym momencie byłam już tak zmęczona, że zasnęłam bez większego wysiłku. Tej nocy nic mi się nie śniło , jednak nad samym ranem obudziłam się z krzykiem . Na szczęście cały wrzask zagłuszyła poduszka, do której byłam przytulona. W jednej chwili do pokoju wbiegli Mat , Matthew i Kelly . Cała trójka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Kiedy przekonali się, że nic mi nie jest zostałam sama z moim narzeczonym. Chłopak usiadł na skraju łóżka i przyglądał mi się badawczo.
-Co widziałaś tym razem ? -zapytał nagle .
-Sama nie wiem. Nie śniło mi się nic , zupełnie nic.- odpowiedziałam zmieszana powoli analizując co widziałam.
- Na pewno musiałaś coś widzieć. Może to tylko zły sen, ale czegoś musiałaś się przestraszyć. - powiedział łapiąc mnie za rękę . -Postaraj się coś sobie przypomnieć .
-Mat sama się dziwię, ale jak tylko o tym pomyślę widzę tylko ciemność i nic więcej. -wytłumaczyłam .
-Okej. Nie martw się , to tylko jakiś koszmar. -powiedział uśmiechając się . -Powinnaś się położyć .
Postanowiłam posłuchać Mat 'a i jeszcze trochę pospać, ale gdy tylko zamknęłam oczy usłyszałam przeraźliwe krzyki , zaraz potem rozpoznałam ich właścicieli . To była moja rodzina i znajomi. Teraz dokładnie widziałam ich przed oczami. Niektórych osób nie rozpoznawałam, ale to nieważne. Najbardziej zaszokowało mnie to, że to ja robiłam im krzywdę. Na początku nie rozpoznawałam siebie ponieważ dziewczyna, która właśnie zgniatała kości swojemu młodszemu bratu wyglądała inaczej niż zwykle.W mojej głowie przedstawił mi się najwstrętniejszy obraz jakikolwiek widziałam. Moje oczy były krwistoczerwone, skóra tak blada , że aż biała .Z ust skapywała mi krew , którą ze smakiem oblizywałam. Ruszałam się bardzo zgrabnie, ale moje ruchy były dzikie i zwierzęce. Zachowywałam się jak wampir, którym nigdy nie chciałam się stać. Wolałabym umrzeć niż zabijać niewinnych ludzi . Kiedy otworzyłam oczy do pokoju zaczęły wkradać się promyki rannego słońca. W pomieszczeniu już unosił się zapach jajecznicy i świeżego chleba , który zawsze piekła mama . Powoli zaczęłam wstawać i wtedy zorientowałam się, że jestem strasznie zimna. To trochę dziwne ponieważ kiedy nie pije krwi to mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Byłam trochę zdenerwowana, ale postanowiłam teraz o tym nie myśleć. Weszłam do łazienki i zaczęła rozczesywać włosy. Kiedy spojrzałam w lusterko wiszące naprzeciwko mnie zamarłam . Przez moment wyglądałam tak jak w moim śnie. Dopiero po kilku minutach odważyłam się spojrzeć ponownie w lustro. Wtedy wyglądałam już normalnie. Powiedzmy , że normalnie. Miałam bardzo podkrążone oczy i nawet gruba warstwa podkładu tego nie zamaskowała. Zrezygnowana zeszłam na dół . Na szczęście nikt nie komentował mojego wyglądu. Przy śniadaniu było dość głośno ponieważ jak zwykle każdy miał coś do powiedzenia. Mnie od tego wszystkiego bolała cała głowa. Denerwowało mnie to, że mama i tata wtrącali się w sprawy odnośnie naszego ślubu. Ich pomysły nie były aż takie złe, ale oni jeszcze bardziej nakręcali Mata, a on jest po prostu niemożliwy. Jego fantazje dotyczyły najczęściej samolotu i spadochronu , ale ja w żadnym wypadku się na to nie zgodzę. Po godzinie wszyscy powoli zaczęli się zbierać. Zdziwiłam się ponieważ dzisiaj Tom i Kelly wracali do szkoły, mama i tata do pracy , a ja , Matthew i Mat zostaliśmy sami w domu . Wiedziałam jednak, że mogę spodziewać się wizyt sąsiadów , na które nie jestem chyba jeszcze gotowa. Najchętniej wróciłabym do naszego mieszkania i spokojnie ukończyłabym szkołę . Poza tym muszę zadzwonić do Amandy. Na pewno się o mnie martwi. Zresztą jest tyle osób, których już dawno nie widziałam.
-Co widziałaś tym razem ? -zapytał nagle .
-Sama nie wiem. Nie śniło mi się nic , zupełnie nic.- odpowiedziałam zmieszana powoli analizując co widziałam.
- Na pewno musiałaś coś widzieć. Może to tylko zły sen, ale czegoś musiałaś się przestraszyć. - powiedział łapiąc mnie za rękę . -Postaraj się coś sobie przypomnieć .
-Mat sama się dziwię, ale jak tylko o tym pomyślę widzę tylko ciemność i nic więcej. -wytłumaczyłam .
-Okej. Nie martw się , to tylko jakiś koszmar. -powiedział uśmiechając się . -Powinnaś się położyć .
Postanowiłam posłuchać Mat 'a i jeszcze trochę pospać, ale gdy tylko zamknęłam oczy usłyszałam przeraźliwe krzyki , zaraz potem rozpoznałam ich właścicieli . To była moja rodzina i znajomi. Teraz dokładnie widziałam ich przed oczami. Niektórych osób nie rozpoznawałam, ale to nieważne. Najbardziej zaszokowało mnie to, że to ja robiłam im krzywdę. Na początku nie rozpoznawałam siebie ponieważ dziewczyna, która właśnie zgniatała kości swojemu młodszemu bratu wyglądała inaczej niż zwykle.W mojej głowie przedstawił mi się najwstrętniejszy obraz jakikolwiek widziałam. Moje oczy były krwistoczerwone, skóra tak blada , że aż biała .Z ust skapywała mi krew , którą ze smakiem oblizywałam. Ruszałam się bardzo zgrabnie, ale moje ruchy były dzikie i zwierzęce. Zachowywałam się jak wampir, którym nigdy nie chciałam się stać. Wolałabym umrzeć niż zabijać niewinnych ludzi . Kiedy otworzyłam oczy do pokoju zaczęły wkradać się promyki rannego słońca. W pomieszczeniu już unosił się zapach jajecznicy i świeżego chleba , który zawsze piekła mama . Powoli zaczęłam wstawać i wtedy zorientowałam się, że jestem strasznie zimna. To trochę dziwne ponieważ kiedy nie pije krwi to mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Byłam trochę zdenerwowana, ale postanowiłam teraz o tym nie myśleć. Weszłam do łazienki i zaczęła rozczesywać włosy. Kiedy spojrzałam w lusterko wiszące naprzeciwko mnie zamarłam . Przez moment wyglądałam tak jak w moim śnie. Dopiero po kilku minutach odważyłam się spojrzeć ponownie w lustro. Wtedy wyglądałam już normalnie. Powiedzmy , że normalnie. Miałam bardzo podkrążone oczy i nawet gruba warstwa podkładu tego nie zamaskowała. Zrezygnowana zeszłam na dół . Na szczęście nikt nie komentował mojego wyglądu. Przy śniadaniu było dość głośno ponieważ jak zwykle każdy miał coś do powiedzenia. Mnie od tego wszystkiego bolała cała głowa. Denerwowało mnie to, że mama i tata wtrącali się w sprawy odnośnie naszego ślubu. Ich pomysły nie były aż takie złe, ale oni jeszcze bardziej nakręcali Mata, a on jest po prostu niemożliwy. Jego fantazje dotyczyły najczęściej samolotu i spadochronu , ale ja w żadnym wypadku się na to nie zgodzę. Po godzinie wszyscy powoli zaczęli się zbierać. Zdziwiłam się ponieważ dzisiaj Tom i Kelly wracali do szkoły, mama i tata do pracy , a ja , Matthew i Mat zostaliśmy sami w domu . Wiedziałam jednak, że mogę spodziewać się wizyt sąsiadów , na które nie jestem chyba jeszcze gotowa. Najchętniej wróciłabym do naszego mieszkania i spokojnie ukończyłabym szkołę . Poza tym muszę zadzwonić do Amandy. Na pewno się o mnie martwi. Zresztą jest tyle osób, których już dawno nie widziałam.
środa, 5 czerwca 2013
Pierwsi goście
Tak jak myślałam sąsiadka była już u nas za jakieś dziesięć minut . Przyprowadziła ze sobą swojego męża i oboje z niedowierzaniem wpatrywali się we mnie . Wypytywali o wszystko . Dziwiłam się ponieważ jeszcze nigdy nie musiałam tak dużo kłamać . Na szczęście Mat ułożył doskonałą historię w głowie , którą za pomocą myśli łatwo mi przedstawił . Nawet jeśli o czymś zapomniałam szybko mi o tym przypominał. Miałam wszystkim wmawiać, że mój porywacz nigdy nie pokazał mi twarzy i ze mną nie rozmawiał . W dniu porwania zostałam ogłuszona i oprócz ciemności nic nie pamiętam . Sąsiedzi bardzo mi współczuli z czego się cieszyłam ponieważ nie mówiłam zbyt przekonująco, a oni i tak się nabrali . Niestety nie byli ostatnimi ludźmi , którzy przyszli mnie odwiedzić . W domu było naprawdę wiele osób . Niektórych nawet nie rozpoznawałam . Wieczorem nie miałam już siły dlatego całym tłumaczeniem zajęła się mama . Opowiadała wszystko kilkakrotnie i bardzo jej za to dziękowałam . Około dwudziestej dom był już pusty . Mama i tata poszli do sąsiadów na dalsze rozmowy , Kelly i Tom wyjechali na weekend , a Matthew postanowił zapolować . Zostaliśmy tylko ja i Mat . Oboje byliśmy wykończeni dlatego usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś głupawą komedię bez zainteresowania . Na szczęście Mat w pewnym momencie się zdenerwował i wyłączył ją. Z powrotem usiadł obok mnie i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu . Siedzieliśmy tak w milczeniu około kilku minut, ale w końcu się nie powstrzymałam . Usiadłam mu na kolanach i zaczęłam muskać jego szyję wargami rozpinając jego bluzę . Na początku siedział bezczynnie i mi się przyglądał , ale po chwili jego usta znalazły się obok mojego ucha i po niedługim czasie odnalazły moje wargi . Jego pocałunki były pełne namiętności i tęsknoty . Czułam jak serce wali mi coraz mocnej . Nagłym ruchem ręki zdjęłam z niego górną część garderoby i rzuciłam nią na ziemie .
-Nie tutaj . -szepnął mi do ucha .
-To nie ma znaczenia . - odpowiedziałam ledwo łapiąc powietrze .
-Zaraz mogą wrócić twoi rodzice . - wyjaśnił i wziął mnie na ręce .
W jednej chwili znaleźliśmy się na górze w moim pokoju . Szybko rzuciłam go na łóżko i zaczęłam łapczywie całować . Mat również zdjął ze mnie część garderoby . Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod prysznicem . Woda działała na mnie kojąco. Strumienie wody spływały mi po całym ciele . Czułam jak Mat wchodzi we mnie i wychodzi w dziwnym rytmie . Kochaliśmy się dość długo , ale z kilkoma przerwami . Byłam wykończona , ale czułam się świetnie. Kiedy ubraliśmy się w piżamy oboje położyliśmy się w moim łóżku i rozmawialiśmy o wyjeździe Mata .
-Nie tutaj . -szepnął mi do ucha .
-To nie ma znaczenia . - odpowiedziałam ledwo łapiąc powietrze .
-Zaraz mogą wrócić twoi rodzice . - wyjaśnił i wziął mnie na ręce .
W jednej chwili znaleźliśmy się na górze w moim pokoju . Szybko rzuciłam go na łóżko i zaczęłam łapczywie całować . Mat również zdjął ze mnie część garderoby . Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod prysznicem . Woda działała na mnie kojąco. Strumienie wody spływały mi po całym ciele . Czułam jak Mat wchodzi we mnie i wychodzi w dziwnym rytmie . Kochaliśmy się dość długo , ale z kilkoma przerwami . Byłam wykończona , ale czułam się świetnie. Kiedy ubraliśmy się w piżamy oboje położyliśmy się w moim łóżku i rozmawialiśmy o wyjeździe Mata .
czwartek, 23 maja 2013
Odnaleziona
Przez moment analizowałam wszystko czego się przed chwilą dowiedziałam . Niestety nic nie wywnioskowałam ponieważ moje wizje były tak dokładne , że nadal uważam , że ta rozmowa się odbyła. Jednak nie wszystko się zgadza . Moja mama z życiu nie powiedziałaby czegoś takiego , a poza tym jak odchodziła to tylko się uśmiechała . Niestety jedno pytanie nasuwa mi się na myśl . Skoro to wizja , to czy nie powinna się spełnić ? Miałam już zapytać o to Mat 'a , ale w ostatniej chwili się wycofałam . Nie chciałam mówić mu o tym wszystkim teraz . Postanowiłam , że zachowam to dla siebie , ale wiem , że będzie to trudne .
-Sara możesz powiedzieć mi co widziałaś ?-nagle zapytał Mat.
-To nic ważnego . -uśmiechnęłam się do niego i nalałam do szklanki odrobinę soku.
-Proszę , powiedź . Chcę wiedzieć zanim znów zostaniesz przez chwilę sama . -nalegał .
-Jak to zostanę sama ? -powiedziałam zdziwiona.
-Zapomniałem Cię poinformować .-uśmiechnął się lekko .
-Mat o czym ty mówisz ? -spojrzałam na niego ze złością .
-Muszę wyjechać . -odpowiedział cicho .
-Gdzie ? Po co ? - wrzasnęłam wściekła .
-Muszę załatwić resztę spraw odnośnie twojego porwania i wrócę . Obiecuję . -powiedział spokojnie i podszedł do mnie powoli .
-Mat to się chyba nigdy nie skończy . -szepnęłam i spojrzałam mu w oczy .
-To już się skończyło . Zostało tylko kilka spraw , ważnych spraw i możemy o tym zapomnieć . -uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku . -Chyba powinnaś się już położyć .
-Na początku wytłumacz mi gdzie się wybierasz . -powiedziałam i oparłam się o blat .
-Wiem , że Ci się to nie spodoba , ale jedyną osobą , która może mi pomóc jest Rose . -westchnął i stanął obok mnie .
-Tylko nie mów mi , że to ta Rose , twoja znajoma , która nie tak dawno nas odwiedziła - powiedziałam z nadzieją o jego zaprzeczeniu .
-Przykro mi . Kocham Cię i chcę aby nasze problemy wreszcie zniknęły , dlatego wybieram się do Rose.-wyjaśnił .
-A nie możesz wziąć mnie ze sobą ? - zapytałam zrezygnowana .
-Brałem to pod uwagę , ale ze względu na to , że musisz się w końcu ujawnić koniecznie powinnaś zostać . - powiedział i spojrzał na mnie.
-Powiedz mi chociaż kiedy zamierzasz wyjechać . - szepnęłam cicho patrząc w jeden punkt .
-Zastanawiałem się nad tym i postanowiłem zostać jeszcze tydzień . -uśmiechnął się . - Teraz naprawdę powinnaś wracać do łóżka .
-No dobrze . - powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów . - Idziesz ze mną ? - zapytałam stojąc już na pierwszym stopniu .
-Jasne . -uśmiechnął się i w jednej chwili stanął obok mnie .
Na górze położyłam się i dość szybko zasnęłam . W nocy czułam , że Mat leżał ze mną przez cały czas aż do dziewiątej rano , kiedy obudziła się moja mama . Po tym jak i ja się obudziłam , przebrałam się w czyste ubrania , uczesałam i zeszłam na dół gdzie na stole w jadalni czekało już śniadanie. Usiadłam obok Mat 'a i uśmiechnęłam się do niego . Przy stole siedziało niewiele osób. Ja , mój narzeczony , Tom i Kelly . Mama nadal krzątała się po kuchni i kazała nam nie zwracać na nią uwagi . Dla dwóch wampirów siedzących obok nas było to wybawienie . Nie musieli się tłumaczyć dlaczego nie mają apetytu , albo na siłę wpychać do ust pokarm . Wreszcie było już po śniadaniu . Obie z Kelly zaczęłyśmy wszystko sprzątać , a Mat i Tom w międzyczasie zaczęli pogawędkę na temat samochodów . Wiedziałam , że oboje się nimi interesują dlatego nie chciałam im przeszkadzać . Poszłam do mamy i obserwowałam ją jak rozmawia z kimś przez telefon . Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się i rozłączyła .
-Tata pojechał na posterunek policji i powiedział , że się odnalazłaś . Nie zdążył jeszcze wrócić , a już dzwoniła sąsiadka . Powiedziała , że mi nie wierzy i że wkrótce przyjdzie Cię zobaczyć . -wytłumaczyła mi mama .
-Czyli już się zaczęło ? -zapytałam choć i tak znałam już odpowiedź .
-Tak . -westchnęła mama .
-Sara możesz powiedzieć mi co widziałaś ?-nagle zapytał Mat.
-To nic ważnego . -uśmiechnęłam się do niego i nalałam do szklanki odrobinę soku.
-Proszę , powiedź . Chcę wiedzieć zanim znów zostaniesz przez chwilę sama . -nalegał .
-Jak to zostanę sama ? -powiedziałam zdziwiona.
-Zapomniałem Cię poinformować .-uśmiechnął się lekko .
-Mat o czym ty mówisz ? -spojrzałam na niego ze złością .
-Muszę wyjechać . -odpowiedział cicho .
-Gdzie ? Po co ? - wrzasnęłam wściekła .
-Muszę załatwić resztę spraw odnośnie twojego porwania i wrócę . Obiecuję . -powiedział spokojnie i podszedł do mnie powoli .
-Mat to się chyba nigdy nie skończy . -szepnęłam i spojrzałam mu w oczy .
-To już się skończyło . Zostało tylko kilka spraw , ważnych spraw i możemy o tym zapomnieć . -uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku . -Chyba powinnaś się już położyć .
-Na początku wytłumacz mi gdzie się wybierasz . -powiedziałam i oparłam się o blat .
-Wiem , że Ci się to nie spodoba , ale jedyną osobą , która może mi pomóc jest Rose . -westchnął i stanął obok mnie .
-Tylko nie mów mi , że to ta Rose , twoja znajoma , która nie tak dawno nas odwiedziła - powiedziałam z nadzieją o jego zaprzeczeniu .
-Przykro mi . Kocham Cię i chcę aby nasze problemy wreszcie zniknęły , dlatego wybieram się do Rose.-wyjaśnił .
-A nie możesz wziąć mnie ze sobą ? - zapytałam zrezygnowana .
-Brałem to pod uwagę , ale ze względu na to , że musisz się w końcu ujawnić koniecznie powinnaś zostać . - powiedział i spojrzał na mnie.
-Powiedz mi chociaż kiedy zamierzasz wyjechać . - szepnęłam cicho patrząc w jeden punkt .
-Zastanawiałem się nad tym i postanowiłem zostać jeszcze tydzień . -uśmiechnął się . - Teraz naprawdę powinnaś wracać do łóżka .
-No dobrze . - powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów . - Idziesz ze mną ? - zapytałam stojąc już na pierwszym stopniu .
-Jasne . -uśmiechnął się i w jednej chwili stanął obok mnie .
Na górze położyłam się i dość szybko zasnęłam . W nocy czułam , że Mat leżał ze mną przez cały czas aż do dziewiątej rano , kiedy obudziła się moja mama . Po tym jak i ja się obudziłam , przebrałam się w czyste ubrania , uczesałam i zeszłam na dół gdzie na stole w jadalni czekało już śniadanie. Usiadłam obok Mat 'a i uśmiechnęłam się do niego . Przy stole siedziało niewiele osób. Ja , mój narzeczony , Tom i Kelly . Mama nadal krzątała się po kuchni i kazała nam nie zwracać na nią uwagi . Dla dwóch wampirów siedzących obok nas było to wybawienie . Nie musieli się tłumaczyć dlaczego nie mają apetytu , albo na siłę wpychać do ust pokarm . Wreszcie było już po śniadaniu . Obie z Kelly zaczęłyśmy wszystko sprzątać , a Mat i Tom w międzyczasie zaczęli pogawędkę na temat samochodów . Wiedziałam , że oboje się nimi interesują dlatego nie chciałam im przeszkadzać . Poszłam do mamy i obserwowałam ją jak rozmawia z kimś przez telefon . Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się i rozłączyła .
-Tata pojechał na posterunek policji i powiedział , że się odnalazłaś . Nie zdążył jeszcze wrócić , a już dzwoniła sąsiadka . Powiedziała , że mi nie wierzy i że wkrótce przyjdzie Cię zobaczyć . -wytłumaczyła mi mama .
-Czyli już się zaczęło ? -zapytałam choć i tak znałam już odpowiedź .
-Tak . -westchnęła mama .
wtorek, 14 maja 2013
Gniew
-Myślisz , że teraz zasnę?-spojrzałam na niego .
-Chyba powinnaś się wyspać . Nie wiem kiedy , ale już niedługo trzeba ogłosić twoje odnalezienie . -wyjaśnił i pocałował mnie w policzek.
-No dobrze , niech Ci będzie , ale chociaż mnie nie prowokuj .-powiedziałam całując go w usta.
-Ja przecież nic nie robię .-zaśmiał się.-No chyba , że masz na myśli to . -uśmiechnął się i musnął wargami moje usta przygryzając dolną wargę .
-Chyba powinniśmy przestać -powiedziałam całując go .
-Zgadzam się . -odpowiedział podciągając mi koszulkę .
-Tak myślę , że zaraz położę się spać -zaśmiałam się -Co ty na to ?
-No powinnaś -odpowiedział całując mnie po brzuchu .-No nie . -westchnął przerywając .
-Co się stało ?-zapytałam zdziwiona .
-Właśnie wrócił Matthew i obudziła się twoja mama . -wyjaśnił .
-Przestań , nie jest aż tak źle .-uśmiechnęłam się i pocałowała go w policzek .
-No właśnie , że jest . Twoja mama właśnie postanowiła Cię odwiedzić .-oznajmił .
-Co takiego ? -wrzasnęłam .
-Udawaj , że śpisz . Ja coś wymyślę . -powiedział schodząc z łóżka .
-Może zdążysz jeszcze wrócić do siebie .-szepnęłam.
-Wątpię . Twoja mama wybiera się na początku do mnie . Pójdę do kuchni i będę udawał , że coś jem.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło odchodząc .
- Mam nadzieję , że do mnie wrócisz . -powiedziałam i przyglądałam mu się jak znika za drzwiami .
Chwilę później leżałam na boku z zamkniętymi oczami . Chciałam żeby mama wróciła do swojej sypialni , w której poszłaby ponownie spać , ale tak się nie stało . Na początku tak jak mówił Mat weszła do jego pokoju. Kiedy zorientowała się , że go tam nie ma szybko przyszła do mnie . Dziwiłam się ponieważ przeszukała cały pokój . Trochę mnie to rozśmieszyło , ale starałam się nie zaśmiać . Po piętnastu minutach poszukiwań mojej mamy w końcu zostałam sama . Zaczęłam się bardziej przysłuchiwać i wychwytywać jakieś dźwięki . Na początku usłyszałam otwieranie się lodówki , potem kroki na schodach . No i na samym końcu rozmowę , z której nie zrozumiałam nic , kompletnie nic . Moja mama mówiła coś o złym odżywianiu , następnie o mnie i coś o złym stylu życia . Nie chciałam dłużej tego słuchać , dlatego wstałam z łózka i zeszła na dół pod pretekstem , że zachciało mi się pić . Kiedy weszłam do kuchni obydwoje spojrzeli na mnie z zaskoczeniem . Mat chyba w ogóle nie zwrócił uwagi , że się przemieściłam . Wyczytałam z jego myśli , że usłyszał mnie dopiero teraz dlatego uśmiechnęłam się do niego i przeniosłam wzrok na mamę .
-Cześć mamo ? Co ty tu robisz ? -zapytałam udając zdziwienie.
-Powinnam spytać o to samo . -spojrzała na mnie poważnie . -Czy wy przypadkiem się nie umówiliście ?
-Nie . Po prostu przyszłam po szklankę wody i zaraz wracam do łóżka . Chyba ty też powinnaś tam wrócić.-zaproponowałam .
-Nie mogę w to jakoś uwierzyć , że się nie umówiliście. -powiedziała spoglądając na mnie i na Mata .
-To tylko zbieg okoliczności . Zresztą Sara już wraca do pokoju -tłumaczył Mat .
-No niech wam będzie , ale lepiej żebym was więcej nie widziała -odpowiedziała
-Co się z Tobą dzieje , nie poznaję Cię . -spojrzałam na nią .
-Po prostu boję się o Ciebie . Zastanawiam się co Ci się jeszcze przydarzy. Porwania , ucieczki , czego jeszcze mam się spodziewać ? Nie chcę być niemiła , ale to wszystko dzieje się odkąd poznałaś tego chłopaka . -niemal wykrzyczała .
-Właśnie , że nie . Zostałam porwana zanim poznałam Mat 'a i nie rozumiem co Cię dzisiaj ugryzło. Ja dokonałam już wyboru i nikt mi w tym nie przeszkodzi . Dla twojej wiadomości , gdyby nie Mat już dawno bym nie żyła i bym was nawet nie odnalazła . Moim zdaniem powinnaś mu dziękować . -powiedziałam powstrzymując się od płaczu .
-Myślę , że ta rozmowa nie ma już sensu . Wracajcie do pokoi .-odpowiedziała i wyszła z kuchni .
Odprowadziłam ją wzrokiem i starałam się nie rozpłakać dopóki nie wejdzie do swojego pokoju . Niestety mi się to nie udało . Łzy same zaczęły spływać po moich polikach , niektóre wpływały mi do ust, inne skapywały na ziemię. Dopiero po chwili zorientowałam się , że stoję w objęciach Mat 'a .
-Mat dlaczego ona tak wybuchła ? -zapytałam łkając .
-Sara nie wiem co zobaczyłaś , ale to była tylko wizja . Twoja mama myślałam , że lunatykujesz . Wysłałem ją do siebie . -wyjaśnił . -Możesz mi powiedzieć co widziałaś ? -zapytał .
-Ale to musiało się dziać . Ja widziałam was i siebie , to niemożliwe . - zaczęłam .
-Przysięgam Ci , że nic się nie wydarzyło. -uśmiechnął się do mnie . -Twoja mama była bardzo zmęczona i poszła spać .
-Chyba powinnaś się wyspać . Nie wiem kiedy , ale już niedługo trzeba ogłosić twoje odnalezienie . -wyjaśnił i pocałował mnie w policzek.
-No dobrze , niech Ci będzie , ale chociaż mnie nie prowokuj .-powiedziałam całując go w usta.
-Ja przecież nic nie robię .-zaśmiał się.-No chyba , że masz na myśli to . -uśmiechnął się i musnął wargami moje usta przygryzając dolną wargę .
-Chyba powinniśmy przestać -powiedziałam całując go .
-Zgadzam się . -odpowiedział podciągając mi koszulkę .
-Tak myślę , że zaraz położę się spać -zaśmiałam się -Co ty na to ?
-No powinnaś -odpowiedział całując mnie po brzuchu .-No nie . -westchnął przerywając .
-Co się stało ?-zapytałam zdziwiona .
-Właśnie wrócił Matthew i obudziła się twoja mama . -wyjaśnił .
-Przestań , nie jest aż tak źle .-uśmiechnęłam się i pocałowała go w policzek .
-No właśnie , że jest . Twoja mama właśnie postanowiła Cię odwiedzić .-oznajmił .
-Co takiego ? -wrzasnęłam .
-Udawaj , że śpisz . Ja coś wymyślę . -powiedział schodząc z łóżka .
-Może zdążysz jeszcze wrócić do siebie .-szepnęłam.
-Wątpię . Twoja mama wybiera się na początku do mnie . Pójdę do kuchni i będę udawał , że coś jem.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło odchodząc .
- Mam nadzieję , że do mnie wrócisz . -powiedziałam i przyglądałam mu się jak znika za drzwiami .
Chwilę później leżałam na boku z zamkniętymi oczami . Chciałam żeby mama wróciła do swojej sypialni , w której poszłaby ponownie spać , ale tak się nie stało . Na początku tak jak mówił Mat weszła do jego pokoju. Kiedy zorientowała się , że go tam nie ma szybko przyszła do mnie . Dziwiłam się ponieważ przeszukała cały pokój . Trochę mnie to rozśmieszyło , ale starałam się nie zaśmiać . Po piętnastu minutach poszukiwań mojej mamy w końcu zostałam sama . Zaczęłam się bardziej przysłuchiwać i wychwytywać jakieś dźwięki . Na początku usłyszałam otwieranie się lodówki , potem kroki na schodach . No i na samym końcu rozmowę , z której nie zrozumiałam nic , kompletnie nic . Moja mama mówiła coś o złym odżywianiu , następnie o mnie i coś o złym stylu życia . Nie chciałam dłużej tego słuchać , dlatego wstałam z łózka i zeszła na dół pod pretekstem , że zachciało mi się pić . Kiedy weszłam do kuchni obydwoje spojrzeli na mnie z zaskoczeniem . Mat chyba w ogóle nie zwrócił uwagi , że się przemieściłam . Wyczytałam z jego myśli , że usłyszał mnie dopiero teraz dlatego uśmiechnęłam się do niego i przeniosłam wzrok na mamę .
-Cześć mamo ? Co ty tu robisz ? -zapytałam udając zdziwienie.
-Powinnam spytać o to samo . -spojrzała na mnie poważnie . -Czy wy przypadkiem się nie umówiliście ?
-Nie . Po prostu przyszłam po szklankę wody i zaraz wracam do łóżka . Chyba ty też powinnaś tam wrócić.-zaproponowałam .
-Nie mogę w to jakoś uwierzyć , że się nie umówiliście. -powiedziała spoglądając na mnie i na Mata .
-To tylko zbieg okoliczności . Zresztą Sara już wraca do pokoju -tłumaczył Mat .
-No niech wam będzie , ale lepiej żebym was więcej nie widziała -odpowiedziała
-Co się z Tobą dzieje , nie poznaję Cię . -spojrzałam na nią .
-Po prostu boję się o Ciebie . Zastanawiam się co Ci się jeszcze przydarzy. Porwania , ucieczki , czego jeszcze mam się spodziewać ? Nie chcę być niemiła , ale to wszystko dzieje się odkąd poznałaś tego chłopaka . -niemal wykrzyczała .
-Właśnie , że nie . Zostałam porwana zanim poznałam Mat 'a i nie rozumiem co Cię dzisiaj ugryzło. Ja dokonałam już wyboru i nikt mi w tym nie przeszkodzi . Dla twojej wiadomości , gdyby nie Mat już dawno bym nie żyła i bym was nawet nie odnalazła . Moim zdaniem powinnaś mu dziękować . -powiedziałam powstrzymując się od płaczu .
-Myślę , że ta rozmowa nie ma już sensu . Wracajcie do pokoi .-odpowiedziała i wyszła z kuchni .
Odprowadziłam ją wzrokiem i starałam się nie rozpłakać dopóki nie wejdzie do swojego pokoju . Niestety mi się to nie udało . Łzy same zaczęły spływać po moich polikach , niektóre wpływały mi do ust, inne skapywały na ziemię. Dopiero po chwili zorientowałam się , że stoję w objęciach Mat 'a .
-Mat dlaczego ona tak wybuchła ? -zapytałam łkając .
-Sara nie wiem co zobaczyłaś , ale to była tylko wizja . Twoja mama myślałam , że lunatykujesz . Wysłałem ją do siebie . -wyjaśnił . -Możesz mi powiedzieć co widziałaś ? -zapytał .
-Ale to musiało się dziać . Ja widziałam was i siebie , to niemożliwe . - zaczęłam .
-Przysięgam Ci , że nic się nie wydarzyło. -uśmiechnął się do mnie . -Twoja mama była bardzo zmęczona i poszła spać .
niedziela, 5 maja 2013
Kandydat
Stojąc tak przez chwilę przed budynkiem uświadomiłam sobie , że niepotrzebnie się boję . Przecież wszyscy czekają właśnie na mnie . Na samą myśl o zobaczeniu rodziców poczułam się lepiej . Spojrzałam tylko na Matthew' a wyciągającego moje bagaże i wtedy byłam pewna , że chcę wejść do środka . Powoli i ostrożnie weszłam na pierwszy stopień schodów , kolejne trzy pokonałam już szybciej . Stanęłam chwilę przed wejściem i złapałam za klamkę . Jednym zwinnym ruchem uchyliłam drzwi . Niedaleko nich stała moja mama , za nią mój tata . W salonie słyszałam rozmawiającą Kelly i mojego brata Tom' a . Gdy spojrzałam na moich rodziców łzy popłynęły mi po poliku. Wtedy mama podeszła do mnie i przytuliła chyba najmocniej jak potrafiła .
-Nareszcie jesteś . -szepnęła mi cicho do ucha .-Tak długo czekaliśmy . -uśmiechnęła się i spojrzała na mojego towarzysza .
-Ja też nie mogłam się doczekać kiedy was zobaczę . -powiedziałam wyciągając telefon . -Muszę powiadomić Mata , że już wróciłam .-oznajmiłam .
-Spokojnie , Kelly już to zrobiła .-odpowiedziała pogodnie mama . -Jesteś głodna ? -zapytała z troską .
-Nie , teraz chętnie bym odpoczęła . -wyjaśniłam .
-Oczywiście . Pokój już czeka - uśmiechnęła się mama i złapała mnie za rękę .
Po kilku minutach siedziałam na łóżku w swoim pokoju . Brakowało mi tylko jednego . Oczywiście Mat' a . Zanim przyjechał zdążyłam już wziąć prysznic , przebrać się i położyć . W trakcie wykonywania tych kilku czynności mama zajrzała do mnie już chyba dziesięć razy . Z jednej strony cieszyłam się , że tak jej na mnie zależy , ale z drugiej trochę mnie to irytowało . W końcu nie miałam już siły dłużej czekać . Zgasiłam lampkę w pokoju i zamknęłam oczy . Zasnęłam bardzo szybko ponieważ byłam strasznie zmęczona podróżą . Obudziłam się jednak w środku nocy . Zapaliłam światło i zaczęłam szukać Mat' a . Na początku go nie widziałam , a okazało się , że jest obok mnie . Na jego widok od razu się ucieszyłam .
-Powinnaś spać .-powiedział uśmiechając się .
-Czekałam na Ciebie . -oznajmiłam - Gdzie byłeś ?
-Mówiłem , że muszę jeszcze obszukać teren . Poza tym nie chciałem żebyś udawała , że nie jesteś zmęczona .-szepnął .
-Nie udawałabym .- powiedziałam poważnie patrząc na niego .
-Niech Ci będzie . -zaśmiał się . - A tak w ogóle to skąd twoja mama zna Matthew' a ?
-Ona go zna ? -zapytałam zdziwiona .
-Tak mi się wydaje . Chłopak założył chyba soczewki i teraz ciągle z nią rozmawia . Z tego co wywnioskowałem twoja mama twierdzi , że jest lepszym kandydatem na męża niż ja. - oznajmił
-Co ? O czym ona mówi ? -wrzasnęłam .
-Ciszej . Nie denerwuj się .-mruknął mi do ucha . - I tak już nic nas nie rozdzieli -szepnął i pocałował mnie w szyję . -A teraz idź spać .
-Nareszcie jesteś . -szepnęła mi cicho do ucha .-Tak długo czekaliśmy . -uśmiechnęła się i spojrzała na mojego towarzysza .
-Ja też nie mogłam się doczekać kiedy was zobaczę . -powiedziałam wyciągając telefon . -Muszę powiadomić Mata , że już wróciłam .-oznajmiłam .
-Spokojnie , Kelly już to zrobiła .-odpowiedziała pogodnie mama . -Jesteś głodna ? -zapytała z troską .
-Nie , teraz chętnie bym odpoczęła . -wyjaśniłam .
-Oczywiście . Pokój już czeka - uśmiechnęła się mama i złapała mnie za rękę .
Po kilku minutach siedziałam na łóżku w swoim pokoju . Brakowało mi tylko jednego . Oczywiście Mat' a . Zanim przyjechał zdążyłam już wziąć prysznic , przebrać się i położyć . W trakcie wykonywania tych kilku czynności mama zajrzała do mnie już chyba dziesięć razy . Z jednej strony cieszyłam się , że tak jej na mnie zależy , ale z drugiej trochę mnie to irytowało . W końcu nie miałam już siły dłużej czekać . Zgasiłam lampkę w pokoju i zamknęłam oczy . Zasnęłam bardzo szybko ponieważ byłam strasznie zmęczona podróżą . Obudziłam się jednak w środku nocy . Zapaliłam światło i zaczęłam szukać Mat' a . Na początku go nie widziałam , a okazało się , że jest obok mnie . Na jego widok od razu się ucieszyłam .
-Powinnaś spać .-powiedział uśmiechając się .
-Czekałam na Ciebie . -oznajmiłam - Gdzie byłeś ?
-Mówiłem , że muszę jeszcze obszukać teren . Poza tym nie chciałem żebyś udawała , że nie jesteś zmęczona .-szepnął .
-Nie udawałabym .- powiedziałam poważnie patrząc na niego .
-Niech Ci będzie . -zaśmiał się . - A tak w ogóle to skąd twoja mama zna Matthew' a ?
-Ona go zna ? -zapytałam zdziwiona .
-Tak mi się wydaje . Chłopak założył chyba soczewki i teraz ciągle z nią rozmawia . Z tego co wywnioskowałem twoja mama twierdzi , że jest lepszym kandydatem na męża niż ja. - oznajmił
-Co ? O czym ona mówi ? -wrzasnęłam .
-Ciszej . Nie denerwuj się .-mruknął mi do ucha . - I tak już nic nas nie rozdzieli -szepnął i pocałował mnie w szyję . -A teraz idź spać .
piątek, 3 maja 2013
Powrót
Nie chciałam się z nim dłużej kłócić , dlatego postanowiłam się nie odzywać . Wiedziałam , że dla niego to jeszcze gorsze od małej sprzeczki , ale nie miałam dzisiaj ochoty na wyjaśnianie dlaczego samochód nie jest mi potrzebny .Oczywiście chwilę później byliśmy już pogodzeni . Mat nie chciał mnie bardziej denerwować dlatego zmienił temat . Opowiadał mi o tym co robił gdy mnie nie było . Jego historie były bardzo interesujące , jednak niektóre mnie niepokoiły . Choćby na przykład to , że Amanda przyjeżdża do naszego mieszkania i codziennie o nas pyta . Z ustalonej przez nas wszystkich wersji wynika , że teraz jesteśmy w innym mieście ponieważ zachorowałam i uczę się w domu . Moja przyjaciółka jednak w to nie wierzy . Stara się do mnie dodzwonić , ale bez skutku ponieważ mój dawny numer już nie istnieje . Zresztą teraz nie kontaktuje się z nikim jeśli nie dostanę pozwolenia . To bardzo męczące nie móc porozmawiać z rodzicami lub przyjaciółmi .
***
Takim sposobem minął chyba tydzień . Oboje z Matem byliśmy zadowoleni , że wreszcie wracamy . Nie wiem dlaczego siedem długich dni mam już za sobą . Może dlatego , że jestem z moim narzeczonym . Nie mam pojęcia , ale cieszę się , że wkrótce spotkam się z rodzicami i będę w moim starym domu . Wtedy będę mogła skontaktować się z Amandą , opowiedzieć jej zmyśloną historię , ale jednak z nią porozmawiać. Dowiem się co mnie ominęło , jak wszyscy zareagowali na mój nagły wyjazd i czy porwania się już wreszcie skończyły . Gdy wjeżdżaliśmy do mojego rodzinnego miasteczka na ulicy stał znajomy mi samochód . W środku siedział Matthew . Zdziwiłam się ponieważ zatrzymaliśmy się zaraz za nim .
-Mat co się dzieje ? -zapytałam lekko wystraszona .
-Spokojnie . To mój plan . Wiesz żeby twoi rodzice mnie nie zabili , jak to ty mówisz -zaśmiał się i wysiadł z auta . -Musimy przepakować twoje rzeczy . Do domu wrócisz z Matthew' em , zadzwonisz do mnie zaraz jak wejdziesz do środka i poinformujesz mnie o swoim powrocie . Postaram się przyjechać jak najpóźniej żeby nie było podejrzeń . -wyjaśnił .
-Nie musisz przecież tak długo czekać . Powiem im , że zadzwoniłam do Ciebie po drodze . -uśmiechnęłam się i stanęłam obok niego .
-O tym też pomyślałem , ale wolałbym zbadać okolicę , tak na wszelki wypadek -powiedział podając bagaże Matthew' owi .
-Myślisz , że coś może nam jeszcze zagrażać ? -zapytałam i podeszłam do drugiego samochodu .
-Mam nadzieję , że nie . -uśmiechnął się i podszedł do mnie . -Lepiej już jedź . Powiedziałem twoim rodzicom , że będziesz przed dwudziestą .-szepnął mi do ucha .
-Niech Ci będzie -odpowiedziałam i musnęłam ustami jego dolną wargę . -Nie każ na siebie długo czekać .
-O to się nie martw -zaśmiał się odwzajemniając pocałunek .
Chwilę później siedziałam już w samochodzie z Matthew' em . Mat stał za nami i nie ruszył z miejsca dopóki nie zniknęliśmy za zakrętem . Kolejne kawałki drogi mijaliśmy bardzo szybko . Już po trzydziestu minutach widziałam swój dom . W jego wyglądzie nic się nie zmieniło . Gdy chłopak podjechał pod budynek serce zaczęło mi walić jak oszalałe . Spojrzałam na mojego kierowce i nie wiedziałam co mam dalej robić .
-Mogę iść z Tobą , jeśli chcesz -zaproponował i spojrzał na mnie .
-Chcę . Musisz tylko .. No wiesz -wydukałam .
-Wiem . Założyć okulary . -powiedział poważnie . -Nie musisz się bać tego powiedzieć . -wyjaśnił .
-Przepraszam , nie chciałam Cię urazić . - odpowiedziałam i wyjrzałam przez szybę na oświetlone wejście .
-Taki już jestem -uśmiechnął się .Idziemy ? Bo chyba ktoś się już nie może doczekać -zaproponował i wskazał głową na postać stojącą w oknie .
-Tak . -odwzajemniłam uśmiech i wyszłam z samochodu.
***
Takim sposobem minął chyba tydzień . Oboje z Matem byliśmy zadowoleni , że wreszcie wracamy . Nie wiem dlaczego siedem długich dni mam już za sobą . Może dlatego , że jestem z moim narzeczonym . Nie mam pojęcia , ale cieszę się , że wkrótce spotkam się z rodzicami i będę w moim starym domu . Wtedy będę mogła skontaktować się z Amandą , opowiedzieć jej zmyśloną historię , ale jednak z nią porozmawiać. Dowiem się co mnie ominęło , jak wszyscy zareagowali na mój nagły wyjazd i czy porwania się już wreszcie skończyły . Gdy wjeżdżaliśmy do mojego rodzinnego miasteczka na ulicy stał znajomy mi samochód . W środku siedział Matthew . Zdziwiłam się ponieważ zatrzymaliśmy się zaraz za nim .
-Mat co się dzieje ? -zapytałam lekko wystraszona .
-Spokojnie . To mój plan . Wiesz żeby twoi rodzice mnie nie zabili , jak to ty mówisz -zaśmiał się i wysiadł z auta . -Musimy przepakować twoje rzeczy . Do domu wrócisz z Matthew' em , zadzwonisz do mnie zaraz jak wejdziesz do środka i poinformujesz mnie o swoim powrocie . Postaram się przyjechać jak najpóźniej żeby nie było podejrzeń . -wyjaśnił .
-Nie musisz przecież tak długo czekać . Powiem im , że zadzwoniłam do Ciebie po drodze . -uśmiechnęłam się i stanęłam obok niego .
-O tym też pomyślałem , ale wolałbym zbadać okolicę , tak na wszelki wypadek -powiedział podając bagaże Matthew' owi .
-Myślisz , że coś może nam jeszcze zagrażać ? -zapytałam i podeszłam do drugiego samochodu .
-Mam nadzieję , że nie . -uśmiechnął się i podszedł do mnie . -Lepiej już jedź . Powiedziałem twoim rodzicom , że będziesz przed dwudziestą .-szepnął mi do ucha .
-Niech Ci będzie -odpowiedziałam i musnęłam ustami jego dolną wargę . -Nie każ na siebie długo czekać .
-O to się nie martw -zaśmiał się odwzajemniając pocałunek .
Chwilę później siedziałam już w samochodzie z Matthew' em . Mat stał za nami i nie ruszył z miejsca dopóki nie zniknęliśmy za zakrętem . Kolejne kawałki drogi mijaliśmy bardzo szybko . Już po trzydziestu minutach widziałam swój dom . W jego wyglądzie nic się nie zmieniło . Gdy chłopak podjechał pod budynek serce zaczęło mi walić jak oszalałe . Spojrzałam na mojego kierowce i nie wiedziałam co mam dalej robić .
-Mogę iść z Tobą , jeśli chcesz -zaproponował i spojrzał na mnie .
-Chcę . Musisz tylko .. No wiesz -wydukałam .
-Wiem . Założyć okulary . -powiedział poważnie . -Nie musisz się bać tego powiedzieć . -wyjaśnił .
-Przepraszam , nie chciałam Cię urazić . - odpowiedziałam i wyjrzałam przez szybę na oświetlone wejście .
-Taki już jestem -uśmiechnął się .Idziemy ? Bo chyba ktoś się już nie może doczekać -zaproponował i wskazał głową na postać stojącą w oknie .
-Tak . -odwzajemniłam uśmiech i wyszłam z samochodu.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Auto
To , czego dowiedziałam się przed chwilą od Matthew 'a było dla mnie niezłym szokiem . Myślałam , że chłopak nie będzie chciał nam pozwolić razem wracać , ale się myliłam . Z jednej strony bardzo się cieszyłam , ale z drugiej było mi go żal . Z tego co wywnioskowałam z jego myśli nie bardzo miał do kogo wracać . Powiedział nam , że wyjeżdża za granicę , ale to i tak niczego nie zmienia . Chciałabym mu jakoś pomóc , tylko nie wiem jak . Chłopak jest przecież taki skryty . W ogóle się nie odzywa . Ostatnio nawiązałam z nim lepszy kontakt , ale to chyba przejściowe . Mat kazał mi się tym nie przejmować . Nie mogłam przecież wtrącać się w życie aż tylu ludzi . Postanowiłam po prostu o nim zapomnieć .
-Pójdę się spakować.- powiedziałam do chłopaków stojących niedaleko mnie .
Mat tylko skinął głową i się uśmiechnął . Matthew nawet nie drgnął . Patrzył ciągle w jakiś punkt w przestrzeni . Kiedy zostali sami z pokoju , w którym przebywali usłyszałam rozmowę . Nie wiedziałam czego dotyczyła , ale nie chciałam też się w to wtrącać. Około piętnastu minut później do pomieszczenia , w którym się znajdowałam przyszedł Mat . Pomógł mi wszystko poskładać i wyniósł walizki na korytarz .
-Musimy jechać . Matthew jedzie do twoich rodziców . Wydaje mi się , że będzie przed nami , ale nie musisz się o nic martwić . -oświadczył .
-Jeśli moi rodzice się o tym dowiedzą to będą chcieli Cię zabić . - stwierdziłam i popatrzyłam mu w oczy .
-Dam sobie radę . -uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
-Mat , może powinniśmy to jeszcze przemyśleć ? -zapytałam , choć wiedziałam że już nie da się tego odkręcić .
-Zobaczysz , jeszcze coś wymyślę . -uśmiechnął się i otworzył drzwi od pokoju .
-Mam taką nadzieję .-szepnęłam i poszłam za nim .
Chwilę później staliśmy oboje w recepcji i wymeldowywaliśmy się . Kobieta , która nas obsługiwała była bardzo nieufna . Przyglądała się nam bardzo uważnie . Zerkała na mnie , na Mata i znów na mnie i tak w kółko . Na szczęście po minucie mogliśmy już wychodzić . Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ czułam się dziwnie stojąc przed nią słuchając o czym myśli . Gdy byliśmy już na parkingu nie mogłam znaleźć naszego samochodu . Pomyślałam wtedy , że pojechał nim Matthew . Zastanawiałam się którym pojedziemy . Naprzeciwko nas stały dwa samochody , po mojej prawej trzy i to tyle . Podejrzewałam , że naszym autem będzie to nowe i błyszczące volvo stojące przed nami . Oczywiście się nie myliłam . Mat bardzo lubił samochody . Samo słowo samochody to za mało . Miał słabość do szybkich i drogich aut , na które mógł sobie pozwolić . Podchodząc bliżej uważnie mu się przyjrzałam . Bardzo dobrze się prezentował , z czego mój przyszły mąż zapewne bardzo się cieszył .
-Kiedy go kupiłeś ? -zapytałam spoglądając na samochód .
-Niedawno . Stwierdziłem , że muszę mieć jakieś auto . -uśmiechnął się i otworzył mi drzwi .
-No tak . Ostatnio jedno rozbiłam . - zaśmiałam się i wsiadłam do środka .
-Tobie też kupiłem .- oznajmił .
-Co ? Ale przecież ja mam auto . - odpowiedziałam zdenerwowana .
-Teraz masz nowe . Ostatnio przecież je komuś dałaś , nie pamiętasz ?- powiedział uśmiechając się szeroko.
-Pamiętam , ale ja nie chcę nowego samochodu . - westchnęłam .
-On ledwo różni się od starego . No może jest nowszy i szybszy . -uśmiechnął się i złapał mnie za rękę .
-I droższy . - powiedziałam i spojrzałam na niego .
-Sara , przecież wiesz , że nie musimy się martwić o pieniądze . -odpowiedział spokojnie .
-Mat , ale to bardzo podejrzane . Mamy wielki dom , dwa samochody i chcemy się dostać do jednej z kilku najlepszych szkół . To nie jest normalne. -wyjaśniłam .
-Damy radę . Nie musisz się o to martwić . -uśmiechnął się i pocałował mnie w usta .
-Pójdę się spakować.- powiedziałam do chłopaków stojących niedaleko mnie .
Mat tylko skinął głową i się uśmiechnął . Matthew nawet nie drgnął . Patrzył ciągle w jakiś punkt w przestrzeni . Kiedy zostali sami z pokoju , w którym przebywali usłyszałam rozmowę . Nie wiedziałam czego dotyczyła , ale nie chciałam też się w to wtrącać. Około piętnastu minut później do pomieszczenia , w którym się znajdowałam przyszedł Mat . Pomógł mi wszystko poskładać i wyniósł walizki na korytarz .
-Musimy jechać . Matthew jedzie do twoich rodziców . Wydaje mi się , że będzie przed nami , ale nie musisz się o nic martwić . -oświadczył .
-Jeśli moi rodzice się o tym dowiedzą to będą chcieli Cię zabić . - stwierdziłam i popatrzyłam mu w oczy .
-Dam sobie radę . -uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
-Mat , może powinniśmy to jeszcze przemyśleć ? -zapytałam , choć wiedziałam że już nie da się tego odkręcić .
-Zobaczysz , jeszcze coś wymyślę . -uśmiechnął się i otworzył drzwi od pokoju .
-Mam taką nadzieję .-szepnęłam i poszłam za nim .
Chwilę później staliśmy oboje w recepcji i wymeldowywaliśmy się . Kobieta , która nas obsługiwała była bardzo nieufna . Przyglądała się nam bardzo uważnie . Zerkała na mnie , na Mata i znów na mnie i tak w kółko . Na szczęście po minucie mogliśmy już wychodzić . Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ czułam się dziwnie stojąc przed nią słuchając o czym myśli . Gdy byliśmy już na parkingu nie mogłam znaleźć naszego samochodu . Pomyślałam wtedy , że pojechał nim Matthew . Zastanawiałam się którym pojedziemy . Naprzeciwko nas stały dwa samochody , po mojej prawej trzy i to tyle . Podejrzewałam , że naszym autem będzie to nowe i błyszczące volvo stojące przed nami . Oczywiście się nie myliłam . Mat bardzo lubił samochody . Samo słowo samochody to za mało . Miał słabość do szybkich i drogich aut , na które mógł sobie pozwolić . Podchodząc bliżej uważnie mu się przyjrzałam . Bardzo dobrze się prezentował , z czego mój przyszły mąż zapewne bardzo się cieszył .
-Kiedy go kupiłeś ? -zapytałam spoglądając na samochód .
-Niedawno . Stwierdziłem , że muszę mieć jakieś auto . -uśmiechnął się i otworzył mi drzwi .
-No tak . Ostatnio jedno rozbiłam . - zaśmiałam się i wsiadłam do środka .
-Tobie też kupiłem .- oznajmił .
-Co ? Ale przecież ja mam auto . - odpowiedziałam zdenerwowana .
-Teraz masz nowe . Ostatnio przecież je komuś dałaś , nie pamiętasz ?- powiedział uśmiechając się szeroko.
-Pamiętam , ale ja nie chcę nowego samochodu . - westchnęłam .
-On ledwo różni się od starego . No może jest nowszy i szybszy . -uśmiechnął się i złapał mnie za rękę .
-I droższy . - powiedziałam i spojrzałam na niego .
-Sara , przecież wiesz , że nie musimy się martwić o pieniądze . -odpowiedział spokojnie .
-Mat , ale to bardzo podejrzane . Mamy wielki dom , dwa samochody i chcemy się dostać do jednej z kilku najlepszych szkół . To nie jest normalne. -wyjaśniłam .
-Damy radę . Nie musisz się o to martwić . -uśmiechnął się i pocałował mnie w usta .
niedziela, 14 kwietnia 2013
Pokój
Po tym jak Mat powiedział mi , że za mną tęsknił , mój głód zniknął . Nie chciałam jeść , ale musiałam dać się namówić chociaż na skromne śniadanie . Nie mogąc już dłużej czekać wróciliśmy do pokoju . Przez drogę ustaliliśmy , że musimy poinformować Matthew 'a o naszym pomyśle . Chłopak nie będzie zadowolony , ale jakoś go przekonamy .
-Jesteś pewna , że chcesz iść ze mną go namówić ?
-Tak . Może razem pójdzie nam lepiej .
-Skoro tak uważasz niech Ci będzie .
Wchodząc do naszego pokoju hotelowego zorientowałam się , że nikogo w nim nie ma . Wtedy przypomniało mi się , że Matthew przecież wychodził . Miałam już się wycofać , ale Mat złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie . Staliśmy teraz wpatrując się w swoje oczy . On uważnie śledził mój każdy ruch , a ja skupiłam się na jego kuszących ustach . I nagle on zrobił ten pierwszy krok . Złapał moją twarz w dłonie najdelikatniej jak potrafił i musnął wargami moje usta . W tym pocałunku było coś nadzwyczajnego . Nie był tak jak inne , on był czymś , czego nie mogłam opisać . Miałam wrażenie , że minęły wieki odkąd się z nim całowałam . Chciałam móc już nigdy się od niego nie oderwać , ale wtedy przerwał nam telefon . Oczywiście dzwonił telefon Mata . Spojrzałam na niego z nadzieją , że nie odbierze i całe szczęście nie zrobił tego . Szybko i zwinnie wyjął aparat z kieszeni i rzucił nim na sofę stojącą niedaleko nas .
-Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał . -zaśmiał się i ponownie pocałował mnie w usta .
Moją odpowiedzią było milczenie . Nie mogłam nic mówić ponieważ rozkoszowałam się każdym pocałunkiem . Mat był bardzo ostrożny . Każdy jego ruch był idealny . Łapiąc mnie w tali i przysuwając do siebie nie poczułam nawet , że lekko unoszę się w powietrzu . Staliśmy teraz oboje objęci w swoich ramionach . On całował całe moje usta w sposób nigdy dotąd mi nie znany i ja trzymająca jego szyję i pilnująca żeby ta chwila się nie kończyła . To było jak niekończąca się przyjemność .
-Kocham Cię - szepnął mi nagle do ucha , następnie całując moją szyję .
-Kocham Cię - odpowiedziałam chociaż domyślałam się , że on i tak już to wiedział .
-Sądzisz , że możemy zostać tutaj przez chwilę ? -zapytał wpatrując się w moje oczy .
-Myślę , że tak . -uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego .
Mat złapał mnie w tali i zaczął całować moje usta . Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność , ale wtedy do pokoju wszedł Matthew . Oboje spojrzeliśmy na niego . Chłopak musiał być bardzo zawstydzony ponieważ spuścił wzrok i chciał już wychodzić .
-Czekaj . -zawołałam .
-Mogę dać wam trochę czasu . -odpowiedział nie odwracając się .
-Nie trzeba . -wtrącił się Mat .
-Musimy z Tobą porozmawiać Matthew . - wyjaśniłam .
-O czym mianowicie ? - zapytał obojętnym tonem .
-O naszym powrocie . - powiedziałam .
-Domyśliłem się , że będziecie chcieli wracać razem . Nie mam pojęcia czy mam się zgodzić , czy w ogóle was nie słuchać . Doszedłem do wniosku , że możecie ostatecznie wracać sami , ale nie mieszajcie w to mnie. Postanowiłem wyjechać za granicę . Chciałbym skończyć szkołę i zacząć pracować .
-To świetnie . - odpowiedział Mat .
-Ale kiedy masz zamiar wyjechać ? -zapytałam .
-Zastanawiałem się nad wrześniem , ale wciąż to rozważam -wyjaśnił.
-Jesteś pewna , że chcesz iść ze mną go namówić ?
-Tak . Może razem pójdzie nam lepiej .
-Skoro tak uważasz niech Ci będzie .
Wchodząc do naszego pokoju hotelowego zorientowałam się , że nikogo w nim nie ma . Wtedy przypomniało mi się , że Matthew przecież wychodził . Miałam już się wycofać , ale Mat złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie . Staliśmy teraz wpatrując się w swoje oczy . On uważnie śledził mój każdy ruch , a ja skupiłam się na jego kuszących ustach . I nagle on zrobił ten pierwszy krok . Złapał moją twarz w dłonie najdelikatniej jak potrafił i musnął wargami moje usta . W tym pocałunku było coś nadzwyczajnego . Nie był tak jak inne , on był czymś , czego nie mogłam opisać . Miałam wrażenie , że minęły wieki odkąd się z nim całowałam . Chciałam móc już nigdy się od niego nie oderwać , ale wtedy przerwał nam telefon . Oczywiście dzwonił telefon Mata . Spojrzałam na niego z nadzieją , że nie odbierze i całe szczęście nie zrobił tego . Szybko i zwinnie wyjął aparat z kieszeni i rzucił nim na sofę stojącą niedaleko nas .
-Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał . -zaśmiał się i ponownie pocałował mnie w usta .
Moją odpowiedzią było milczenie . Nie mogłam nic mówić ponieważ rozkoszowałam się każdym pocałunkiem . Mat był bardzo ostrożny . Każdy jego ruch był idealny . Łapiąc mnie w tali i przysuwając do siebie nie poczułam nawet , że lekko unoszę się w powietrzu . Staliśmy teraz oboje objęci w swoich ramionach . On całował całe moje usta w sposób nigdy dotąd mi nie znany i ja trzymająca jego szyję i pilnująca żeby ta chwila się nie kończyła . To było jak niekończąca się przyjemność .
-Kocham Cię - szepnął mi nagle do ucha , następnie całując moją szyję .
-Kocham Cię - odpowiedziałam chociaż domyślałam się , że on i tak już to wiedział .
-Sądzisz , że możemy zostać tutaj przez chwilę ? -zapytał wpatrując się w moje oczy .
-Myślę , że tak . -uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego .
Mat złapał mnie w tali i zaczął całować moje usta . Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność , ale wtedy do pokoju wszedł Matthew . Oboje spojrzeliśmy na niego . Chłopak musiał być bardzo zawstydzony ponieważ spuścił wzrok i chciał już wychodzić .
-Czekaj . -zawołałam .
-Mogę dać wam trochę czasu . -odpowiedział nie odwracając się .
-Nie trzeba . -wtrącił się Mat .
-Musimy z Tobą porozmawiać Matthew . - wyjaśniłam .
-O czym mianowicie ? - zapytał obojętnym tonem .
-O naszym powrocie . - powiedziałam .
-Domyśliłem się , że będziecie chcieli wracać razem . Nie mam pojęcia czy mam się zgodzić , czy w ogóle was nie słuchać . Doszedłem do wniosku , że możecie ostatecznie wracać sami , ale nie mieszajcie w to mnie. Postanowiłem wyjechać za granicę . Chciałbym skończyć szkołę i zacząć pracować .
-To świetnie . - odpowiedział Mat .
-Ale kiedy masz zamiar wyjechać ? -zapytałam .
-Zastanawiałem się nad wrześniem , ale wciąż to rozważam -wyjaśnił.
sobota, 6 kwietnia 2013
Niespodzianka
Mat zachowywał się dziwnie , a może to nie był on . Nie wiem dlaczego zachciało mi się pić wino w tym właśnie momencie , ale teraz wiem , że to nie był najlepszy pomysł . Wydaje mi się , że mój przyszły mąż siedzi obok mnie , ale zachowuje się jakby nim nie był . Nawet na mnie nie patrzył . Sama nie wiem dlaczego . Może i wypiłam całe wino , ale chyba potrafię go rozpoznać . Tak bardzo za nim tęskniłam , a on mnie unika . On nie może być tylko moim złudzeniem . Przecież go dotykam . Wyraźnie czuję jego dłoń . Nie wiem dlaczego mi się wyrywa , ale to musi być on .
-Mat dlaczego mi to robisz ? Co się z tobą dzieje ? Nie kochasz mnie już ?
-Sara , proszę porozmawiajmy rano .
-Nie . Wiesz jak dawno Cię nie widziałam . Nie liczę dni , w których widzieliśmy się przelotnie . Wiesz jak za tobą tęskniłam . To dla mnie bardzo trudne ,a ty mnie jeszcze odtrącasz .
-To nie tak . Nie obrażaj się na mnie . Jesteś już zmęczona . Powinnaś iść spać .
-Nie chcę . Boję się , że jak zasnę to rano Cię nie zobaczę .
-Obiecuję Ci , że zobaczysz .
-Skąd mam wiedzieć czy nie kłamiesz ?
-A czy Mat Cię kiedyś okłamał ? To znaczy czy ja Cię kiedyś okłamałem ?
-Tak .
-No , ale teraz jest inna sytuacja .
-Nieprawda . Ty kłamiesz właśnie w takich sytuacjach .
-Chyba się dzisiaj nie dogadamy . Może pooglądamy film ? Wtedy szybciej zaśniesz .
-Okej , ale nie zamierzam zasypiać .
Położyłam się na sofie obok niego i oparłam głowę o jego ramię . Czułam bijące od niego zimno , ale już się do tego przyzwyczaiłam . Wcale mi to nie przeszkadzało . Najwyraźniej tylko mi . Chłopak starał się ode mnie odsunąć , ale nie pozwoliłam mu . Dziwnie się zachowywał , ale z tego co zrozumiałam to dzisiaj się nie dogadamy .
-Jak myślisz kiedy przyjdzie Matthew ?
-Co ?
-No poluje dzisiaj dłużej niż zwykle . Widziałeś się z nim ?
-Nie .
-Może powinniśmy go poszukać ?
-Poradzi sobie .
-Mat on się słabo kontroluje .
-Da radę .
-Mam taką nadzieję .
-A tak w ogóle to skąd wiesz , że słabo się kontroluje ?
-Zaatakował mnie , ale sama go sprowokowałam .
-Nie bałaś się ?
-Nie . On nie jest niebezpieczny .
-To dlaczego Cię zaatakował ?
-Nie wiem . Nie mówmy o nim . Jest całkiem miły . Chyba go polubiłam .
-Serio ?
-Tak . Myślę , że nie jesteś zazdrosny .
-Nie jestem .
Chwilę potem nie byłam już w stanie rozmawiać . Na początku byłam zajęta oglądaniem , a potem zasnęłam. Nie wiem nawet dokładnie kiedy to się stało . Obudziłam się bardzo wcześnie rano . Było około piątej . Ledwo zeszłam z łóżka . Poszłam do łazienki i zobaczyłam jak strasznie wyglądam . Miałam potargane włosy , wory pod oczami i naprawdę nieświeży wygląd twarzy . Od razu zabrałam się za poranną toaletę . Po trzydziestu minutach wyglądałam nieco lepiej . Zdążyłam nawet wziąć szybki prysznic. Wychodząc do pokoju owinęłam się ręcznikiem .Na początku zaczęła po prostu szukać ubrań do przebrania , ale potem zaczęła krzyczeć . W drzwiach stał Matthew . Chłopak cały czas mi się przyglądał .
-Co ty tu robisz ?
-Stoję . Nie widać ?
-To nie jest śmieszne . Coś się stało ?
-Tak . Dzisiaj wyjeżdżamy nieco później .
-Dlaczego ?
-Niedaleko stąd był wypadek .
-Rozumiem . A teraz możesz wyjść ?
-Oczywiście .
Matthew wyszedł z pokoju . Byłam mu wdzięczna . Szybko zaczęłam się ubierać. Nie zostało mi już zbyt wiele czystych ubrań . Nie czekając dłużej poszłam do łazienki wysuszyć włosy . Usłyszałam wtedy wołanie z pokoju . Bez chwili zastanowienia wyszłam od siebie . Przy drzwiach wyjściowych stał Matthew .
-Muszę wyjść .
-A co ze mną ?
-Poradzisz sobie chwilę sama .
-Jasne .
-Przyniosę Ci śniadanie więc nigdzie nie wychodź . Okej ?
-Okej .
Chwilę później chłopaka już nie było . Nie stojąc już dłużej przed drzwiami poszłam z powrotem do łazienki. Po kilku minutach włosy były już suche . Postanowiłam nie wiązać ich dzisiaj . Zaczęłam je układać i wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju . Szybko się odwróciłam i zobaczyłam za sobą Mata . Mojego Mata. Był uśmiechnięty jak zawsze .
-Co ty tu robisz ?
-Ej , nie tego się spodziewałem od Ciebie usłyszeć .
-Po prostu nie mogę uwierzyć , że Cię widzę .
-Wszystkiego najlepszego! . Dziś twoje urodziny .
-Jak się tu znalazłeś ?
-Mam swoje sposoby .
-Przecież miałeś się ukrywać .
-Wiem , ale nie mogłem się powstrzymać .
-A co z rodzicami ?
-Powiedziałem im , że wybieram się do naszego mieszkania .
-Mat przecież jak oni się dowiedzą to Cię zabiją .
-Jestem niezniszczalny .
-No fakt .
Byłam zaskoczona , szczęśliwa i zachwycona . Odwiedziny Mata to ostatnia rzecz jakiej bym się spodziewała . Wiedziałam , że teraz tak po prostu nie pozwolę mu wrócić .
-Mat nie musisz mi tego mówić . Ja wiem , że oni myślą o różnych rzeczach , ale to moi rodzice . Oni nie zmienią się tak z dnia na dzień . Kiedy wrócę nadal nie będę mogła dzielić z tobą jednego pokoju , może po ślubie zmienią zdanie , ale na pewno dostawią do pokoju jeszcze jedno łóżko . Dla nich zawsze będę ich małą córeczką . Już dawno się z tym pogodziłam .
-Myślisz , że mnie zaakceptują ?
-Oni już Cię akceptują .
-Mat dlaczego mi to robisz ? Co się z tobą dzieje ? Nie kochasz mnie już ?
-Sara , proszę porozmawiajmy rano .
-Nie . Wiesz jak dawno Cię nie widziałam . Nie liczę dni , w których widzieliśmy się przelotnie . Wiesz jak za tobą tęskniłam . To dla mnie bardzo trudne ,a ty mnie jeszcze odtrącasz .
-To nie tak . Nie obrażaj się na mnie . Jesteś już zmęczona . Powinnaś iść spać .
-Nie chcę . Boję się , że jak zasnę to rano Cię nie zobaczę .
-Obiecuję Ci , że zobaczysz .
-Skąd mam wiedzieć czy nie kłamiesz ?
-A czy Mat Cię kiedyś okłamał ? To znaczy czy ja Cię kiedyś okłamałem ?
-Tak .
-No , ale teraz jest inna sytuacja .
-Nieprawda . Ty kłamiesz właśnie w takich sytuacjach .
-Chyba się dzisiaj nie dogadamy . Może pooglądamy film ? Wtedy szybciej zaśniesz .
-Okej , ale nie zamierzam zasypiać .
Położyłam się na sofie obok niego i oparłam głowę o jego ramię . Czułam bijące od niego zimno , ale już się do tego przyzwyczaiłam . Wcale mi to nie przeszkadzało . Najwyraźniej tylko mi . Chłopak starał się ode mnie odsunąć , ale nie pozwoliłam mu . Dziwnie się zachowywał , ale z tego co zrozumiałam to dzisiaj się nie dogadamy .
-Jak myślisz kiedy przyjdzie Matthew ?
-Co ?
-No poluje dzisiaj dłużej niż zwykle . Widziałeś się z nim ?
-Nie .
-Może powinniśmy go poszukać ?
-Poradzi sobie .
-Mat on się słabo kontroluje .
-Da radę .
-Mam taką nadzieję .
-A tak w ogóle to skąd wiesz , że słabo się kontroluje ?
-Zaatakował mnie , ale sama go sprowokowałam .
-Nie bałaś się ?
-Nie . On nie jest niebezpieczny .
-To dlaczego Cię zaatakował ?
-Nie wiem . Nie mówmy o nim . Jest całkiem miły . Chyba go polubiłam .
-Serio ?
-Tak . Myślę , że nie jesteś zazdrosny .
-Nie jestem .
Chwilę potem nie byłam już w stanie rozmawiać . Na początku byłam zajęta oglądaniem , a potem zasnęłam. Nie wiem nawet dokładnie kiedy to się stało . Obudziłam się bardzo wcześnie rano . Było około piątej . Ledwo zeszłam z łóżka . Poszłam do łazienki i zobaczyłam jak strasznie wyglądam . Miałam potargane włosy , wory pod oczami i naprawdę nieświeży wygląd twarzy . Od razu zabrałam się za poranną toaletę . Po trzydziestu minutach wyglądałam nieco lepiej . Zdążyłam nawet wziąć szybki prysznic. Wychodząc do pokoju owinęłam się ręcznikiem .Na początku zaczęła po prostu szukać ubrań do przebrania , ale potem zaczęła krzyczeć . W drzwiach stał Matthew . Chłopak cały czas mi się przyglądał .
-Co ty tu robisz ?
-Stoję . Nie widać ?
-To nie jest śmieszne . Coś się stało ?
-Tak . Dzisiaj wyjeżdżamy nieco później .
-Dlaczego ?
-Niedaleko stąd był wypadek .
-Rozumiem . A teraz możesz wyjść ?
-Oczywiście .
Matthew wyszedł z pokoju . Byłam mu wdzięczna . Szybko zaczęłam się ubierać. Nie zostało mi już zbyt wiele czystych ubrań . Nie czekając dłużej poszłam do łazienki wysuszyć włosy . Usłyszałam wtedy wołanie z pokoju . Bez chwili zastanowienia wyszłam od siebie . Przy drzwiach wyjściowych stał Matthew .
-Muszę wyjść .
-A co ze mną ?
-Poradzisz sobie chwilę sama .
-Jasne .
-Przyniosę Ci śniadanie więc nigdzie nie wychodź . Okej ?
-Okej .
Chwilę później chłopaka już nie było . Nie stojąc już dłużej przed drzwiami poszłam z powrotem do łazienki. Po kilku minutach włosy były już suche . Postanowiłam nie wiązać ich dzisiaj . Zaczęłam je układać i wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju . Szybko się odwróciłam i zobaczyłam za sobą Mata . Mojego Mata. Był uśmiechnięty jak zawsze .
-Co ty tu robisz ?
-Ej , nie tego się spodziewałem od Ciebie usłyszeć .
-Po prostu nie mogę uwierzyć , że Cię widzę .
-Wszystkiego najlepszego! . Dziś twoje urodziny .
-Jak się tu znalazłeś ?
-Mam swoje sposoby .
-Przecież miałeś się ukrywać .
-Wiem , ale nie mogłem się powstrzymać .
-A co z rodzicami ?
-Powiedziałem im , że wybieram się do naszego mieszkania .
-Mat przecież jak oni się dowiedzą to Cię zabiją .
-Jestem niezniszczalny .
-No fakt .
Byłam zaskoczona , szczęśliwa i zachwycona . Odwiedziny Mata to ostatnia rzecz jakiej bym się spodziewała . Wiedziałam , że teraz tak po prostu nie pozwolę mu wrócić .
***
Tak dawno go nie widziałam , że nie mogłam się na niego napatrzeć . Oboje postanowiliśmy pójść coś zjeść. Miałam dobrze się najeść , spędzić z nim trochę czasu i wyjechać w dalszą podróż . Ostatnia czynność najbardziej nie przypadła mi do gustu . Nie chciałam znów zostać sama . Na szczęście mogłam teraz cieszyć się jego obecnością .
-Na jak długo zostaniesz ?
-Jeszcze nie wiem .
-Mat pytam poważnie .
-Wiem . Postaram się przekonać Matthew' a żeby załatwił sobie jakieś auto i wrócił bez nas .
-Jak to ?
-Myślałaś , że Cię teraz zostawię . Przyjechałem ponieważ nie mogłem już dłużej znieść tego czekania . Całymi dniami siedziałem w twoim pokoju , przeglądałem twoje zdjęcia . Nawet twoi rodzice już nie proponują mi jedzenia . Oni wiedzą , że coś jest nie tak , ale chyba boją się zapytać . Wiem , że oni woleliby innego męża dla Ciebie , ale ja jestem szalenie w tobie zakochany i nie wyobrażam sobie życia bez twojej obecności .-Mat nie musisz mi tego mówić . Ja wiem , że oni myślą o różnych rzeczach , ale to moi rodzice . Oni nie zmienią się tak z dnia na dzień . Kiedy wrócę nadal nie będę mogła dzielić z tobą jednego pokoju , może po ślubie zmienią zdanie , ale na pewno dostawią do pokoju jeszcze jedno łóżko . Dla nich zawsze będę ich małą córeczką . Już dawno się z tym pogodziłam .
-Myślisz , że mnie zaakceptują ?
-Oni już Cię akceptują .
Subskrybuj:
Posty (Atom)