Wiedziałam , że Mat jest na mnie zły , ale nie przejmowałam się. To było niesprawiedliwe. Nawet Lindsay mogła pomagać , a ja nie . Bardzo mi się to nie podobało. Starałam się nie zwracać uwagi na Mata tylko wypatrywać blondyna . Staliśmy około trzydziestu minut. Po takim czasie zaczęło mi się trochę nudzić. Usiadłam na ziemi i nasłuchiwałam. Nagle , niespodziewanie usłyszałam wycie wilka. To Paul . Dawał znak. Mat go chyba nie słyszał , ale dlaczego . Spojrzałam w jego stronę , ale on stał nieruchomo . Jakby nic nie słyszał.
S-Nie słyszałeś ?
M-Czego ?
S-Paul dawał znak .
M-Paul wchodzi na zmianę za jakieś pięć minut .
S-Ale ja słyszałam .
M-Sara , nie przesadzaj . Wydawało ci się.
Świetnie . Mat mnie nie słuchał . Oparłam się o drzewo . Znów nasłuchiwałam . Minęło jakieś dziesięć minut i znów wycie wilka. Spojrzałam na Mata. Był zmieszany . Nie wiedział czy ma mnie zostawić , czy biec samemu. Złapał mnie za rękę i zaczął biec. Wołanie Paula było coraz głośniejsze. Nagle ucichło. Mat zatrzymał się . Zaczął się rozglądać. Zerknął na mnie . Znów złapał mnie za rękę . Podał mi telefon i przekazał mi w myślach żebym zadzwoniła po Kate i Sama . Bardzo się zdziwiłam . Mat nigdy nie prosił ich o pomoc . Diego naprawdę musiał być groźny . Po szybkiej rozmowie z przyjaciółmi oddałam telefon Matowi.
S-Co się dzieje ?
M-Jeszcze nie wiem . Nie mogę wyczuć Paula.
S-Nie czujesz go ?
M-A ty ?
S-Słabo , ale rozpoznaje jego zapach .
M-Dasz radę nas zaprowadzić.
S-Postaram się.
Mat podał mi rękę . Spojrzałam na niego , a potem zamknęłam oczy i próbowałam znaleźć jakiś trop. Szło mi całkiem nieźle. Po piętnastu minutach zapach był silniejszy . Wtedy zaczął prowadzić Mat . Dzięki niemu poruszaliśmy się znacznie szybciej. Nagle usłyszałam w głowie jakiś nieznajomy głos. Ktoś był niedaleko . Ale to nie był Diego . To ktoś inny. Zatrzymałam się . Mat dziwnie na mnie spojrzał .
S-Ktoś tu jest .
M-Nikogo nie czuję .
S-Ja też , ale kogoś słyszę.
M-Kto to ?
S-To nie Diego . Osoba , którą słyszę to chyba kobieta. Ona nas obserwuje .
M-To Lea.
S-Skąd wiesz ? Właśnie tego się dowiedziałam , znasz ją ?
M-To bliska osoba Diego .
S-Ona jest coraz bliżej .
M-Musimy uciekać.
S-Chyba nie zdążymy.
Zaczęliśmy biec. Nigdzie już nie słyszałam myśli nieznajomej mi kobiety , ale teraz oboje czuliśmy kilka nieznanych zapachów. Mat przyspieszył . Złapał mnie za rękę . Biegliśmy naprawdę bardzo szybko. Wtedy znów usłyszeliśmy wycie Paula . Zmierzaliśmy w tamtą stronę. Wyczuliśmy zapach Jessici i Mikea . Przynajmniej nie byliśmy sami . W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Przed nami stało małe stado wilków , Jessica , Mike , Jane i Lindsay. Zastanawiałam się skąd wzięło się nagle tyle wilkołaków , ale w końcu usłyszałam ich myśli . Jeden z nich to tata Toma . Pewnie jest tu naprawdę wiele wilków , których nie znam .
M-Na co czekamy ?
L-Na was , na Kate , Sama i resztę rodziny pana Stark .
S-Jak to ?
L-Musieli zapolować .
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale Mat mnie uciszył . Oczywiście nikt tego nie słyszał z wyjątkiem mnie. Na pozostałych nie musieliśmy długo czekać. Wszyscy zjawili się z prawie tym samym czasie. Tom zjawił się pierwszy. On polował już nie raz , dlatego nie miał z tym żadnych trudności , ale jego rodzeństwo nigdy tego nie robiło. Przyszli jako ostatni , ale to aż tak bardzo nam nie zaszkodziło . Kiedy ich nie było Paul opowiedział nam co się ogólnie stało i z kim mamy walczyć. Potem pokazał kilka chwytów . Głównie pokazywał to rodzeństwu Toma , ale ja też nie umiałam walczyć. Oczywiście wiedział o tym tylko Mat i Tom , który dowiedział się tego dzisiaj. Kiedy byliśmy już gotowi mięliśmy rozdzielić się na kilka grup. Oczywiście ja musiałam być z Matem , ale Paul kazał żeby dołączył do nas Tom i Jane. Wiedziałam , że nie będzie wesoło ponieważ Mat będzie niemiły dla Toma i na odwrót. Do Jane nie miałam żadnych zastrzeżeń. Nic się nie odzywała , myślała tylko o tym żeby wszystko szybko się skończyło.
P-Życzę wszystkim powodzenia . W każdej grupie powinien być jeden wilk. Tak będziemy się komunikować. Poprzez wycie. Ja dołączę do Sary , Mata , Toma i Jane . Wszystko teraz się zgadza. Uważajcie na siebie.
Paul dołączył do nas . Po pięciu minutach nikogo już nie było . Każda grupa pobiegła w swoją stronę. My mieliśmy dobiec do miasta. Po drodze niczego nie spotkaliśmy . Żadnego wampira , a nawet człowieka. Gdy byliśmy już na samym końcu lasu Tom usłyszał wycie swojego ojca. Od razu wszyscy ruszyliśmy w tamtą stronę. Do mojej głowy wpadło wiele myśli. Nie mogłam się skupić. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Spojrzałam na Toma , on też miał z tym trudność. Nagle z prawej strony wyskoczyło kilka wampirów. Na nieszczęście jednej wskoczył na mnie . Próbowałam go z siebie zrzucić , ale nie miałam tyle siły co on. Bardzo bolała mnie ręka . Kiedy na nią spojrzałam wiedziałam już dlaczego. On próbował mi ją oderwać. W tym momencie wpadłam w panikę . Walnęłam go w ramię drugą ręką i próbowałam mu się wyrwać. Udało mi się. Wstałam szybko i spojrzałam dookoła . Było tu więcej wrogich wampirów niż przyjaciół. Mój przeciwnik dało o sobie znać. Dobiegł do mnie i złapał mnie za szyję. Próbował wyrwać mi głowę. Na szczęście Pul rzucił się za niego i rozszarpał. Przekazał mi w myślach , że mam się nie bać. Ale ja się nie bałam. Po prostu nie wiedziałam jak walczyć. Potem usłyszałam w głowie jeszcze jedną myśl skierowaną do mnie. Tom wołał o pomoc. Odwróciłam się i zobaczyłam , że atakuje go kilka wampirów. Od razu do niego podbiegłam i z całej siły kopnęłam jednego z brzuch. Odskoczyłam . On rozpadł się na dwie części . Nie powinnam była się tak cieszyć ponieważ kolejne dwa wampiry rzuciły się w moją stronę. Nie wiem jak to zrobiłam ,ale zanim zdążyli mnie zaatakować już leżeli martwi. Podeszłam do Toma mi pomogłam mu wstać.
Obydwoje rozejrzeliśmy się i zobaczyliśmy , że nikogo już nie ma. Mat podszedł do mnie i sprawdził czy jestem cała . Złapał mnie za rękę i znów biegliśmy w stronę , z której wydobywało się wycie już kilku wilków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz