niedziela, 18 listopada 2012

Szpital

Kiedy się obudziłam w oczy zaczęły mi świecić jakieś lampy. Nie mogłam się podnieść. Ręce miałam obandażowane , na nogach brzuchu i twarzy miałam pełno kabli. Źle mi się oddychało ponieważ w nosie też miałam jakieś rurki. Zaczęłam ruszać nogami. Na szczęście nie bolały. Otworzyłam oczy szerzej i zobaczyłam że na sali nie ma Mata. Zdenerwowałam się . Jednak cały czas kogoś czułam. Przekręciłam głowę na drugą stronę . Siedział  tam Oliver. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się sztucznie.

O-Dobrze się czujesz ?

S-Tak. Dziękuję.

O-Za co ? To przecież wszystko przeze mnie.

S- Wiem że ty pomogłeś Matowi i wydaje mi się że wiedziałeś o tym że do niego dzwoniłam.

O-Wiedziałem. Ale ja nie chciałem być taki jak oni. Wiele razy walczyłem ale tylko dlatego żeby mnie nie zabili.

S- Rozumiem.

O- Dobra ja będę się już zbierał.

S-Poczekaj. Ja wiem o twojej rodzinie . Bardzo mi przykro . Ale mam radę . Spotkaj się z twoją żoną . Ja spotkałam się z bratem a on już wiedział o wampirach. To nie musi być wcale zły pomysł.

O-Dziękuje.

Z sali wyszedł Oliver ale za chwilę wszedł Mat. Miał przerażoną minę. Unikał mojego spojrzenia. Usiadł obok łóżka i wziął mnie za rękę. Gładził ją swoją dłonią. Milczeliśmy przez dłuższy czas ale ja nie mogłam już dłużej wytrzymać.

S- Coś ze mną nie tak ?

M- Wydaje mi się że wszystko  w porządku . A boli cię coś ?

S- Nie ale nie rozumiem dlaczego patrzysz na mnie jakby się coś stało.

M-Ledwo przeżyłaś. Straciłaś bardzo dużo krwi. Leżałaś nieprzytomna ponad cztery dni.

S-Naprawdę ? Przepraszam , nie wiedziałam .

M- Nie przepraszaj. To moja wina. Nie powinienem zostawić cię samej w domu. Mogłem poczekać z polowaniem.

S-Mat nic się nie stało. Wypadki się zdarzają.

M- Ale w naszym przypadku bardzo często.

W szpitalu leżałam kolejne trzy dni. Lekarze wypuścili mnie ale miałam naprawdę uważać. W domu byłam tylko z Matem. Codziennie dzwonił do mnie Tom i pytał o zdrowie. Wyzdrowiałam ale już było po świętach. W szpitalu spędzałam sylwestra i nowy rok. Lekarze pozwolili napić mi się jakiegoś gazowanego napoju bo o szampanie nawet nie było mowy.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz