Kiedy Mat i Lindsay pobiegli w stronę lasu poczułam się jakoś dziwnie. Popatrzyłam na Paula stojącego za mną. Nie ruszał się , a jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć.
S- Paul ja nie wrócę dzisiaj do ciebie .
P-Dlaczego , coś się stało ?
S- Nie . Muszę przemyśleć kilka spraw.
P-Rozumiem. Ale gdybyś miała jakieś wątpliwości to przychodź do mnie.
S-Oczywiście.
Paul pobiegł w stronę domu , a ja postałam tam jeszcze chwilę. Zastanawiałam się co będzie ze mną dalej. Jak potoczy się moje dalsze życie. Moje pytania i myśli w głowie mnie przerastały. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Pobiegłam w stronę lasu . Wyczuwałam cały czas Mata . Skręciłam w lewo i zaczęłam biec tak szybko jak mogłam. Łzy skapywały co całej mojej twarzy . Po godzinie zatrzymałam się. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam naprawdę głośno krzyczeć. Mój potężny głos odbijał się od drzew. Nie mogłam zrozumieć co mną kierowało . Wstałam i kopnęłam z całej siły w pień drzewa. Z hukiem upadło na ziemię. Byłam załamana. Musiałam poprawić sobie czymś humor. Zaczęłam tropić. Za kilka minut znalazłam małe stado . Od razu podbiegłam i zaczęłam polować. Miałam tego nie robić tak często ale to poprawiało mi humor. Polując poplamiłam sobie całe ubranie. Byłam na siebie zła. Znów kopnęłam w drzewo . Potem kolejne i kolejne. Padały jak zapałki. Chciałam brać się za następne ale wtedy poczułam zapach człowieka. Był bardzo słodki. Wypełnił cały mój nos . Nie mogłam się opanować. Biegłam w jego kierunku. Zatrzymałam się kiedy zobaczyłam właściciela. Był bardzo przystojny . Najładniejszy chłopak , którego kiedykolwiek widziałam. Wyglądał jak z moich marzeń. Był ładniejszy nawet od Mata. Nie mogłam mu się oprzeć. Zbliżyłam się. Jeszcze mnie nie widział . Starałam się żeby mnie na razie nie zobaczył. Obserwowałam go. Potem wczytałam się w jego myśli. Nazywał się Tom , tak jak mój brat. Szukał swojego psa , a dokładniej psa mamy. Podeszłam bliżej. Stałam już centralnie za nim .
T-Kto tu jest ?
Milczałam. Chciałam zobaczyć jak się zachowa. Odwróciłam się i odeszłam kawałek , by podejść z innej strony. Kiedy szłam poczułam że ktoś jest za mną. To on. Stał i patrzył na mnie.
T- Jesteś wampirem , prawda ?
Kiedy to usłyszałam zaczęłam biec. Zostałam zdemaskowana. Biegłam około piętnastu minut ponieważ nie chciałam żeby znów na mnie wpadł. Stanęłam obok drzewa i oparłam się o nie. Znów go zobaczyłam. Biegł tak szybko jak ja . Chciałam pobiec dalej ale wtedy on rzucił się na mnie. Nie wiedziałam co mam robić. Odepchnęłam go mocno ale on nawet się nie ruszył. Zaczęłam się szarpać.
T-Uspokój się . Nic ci nie zrobię. Puszczę cie ale musisz obiecać że nie uciekniesz .
S-Dobra. Puszczaj mnie.
Wahał się , ale w końcu mnie zostawił. Podał mi rękę i chciał pomóc wstać ale nie skorzystałam z jego oferty. Wstałam o własnych siłach i zaczęłam się mu przyglądać. Był idealnie zbudowany.
S-Kim jesteś ?
T- Nie ważne . Najpierw powiedz kim ty jesteś ?
S- Chyba już wiesz .
T-Gdybyś była wampirem na pewno byś mnie zaatakowała.
S- Nie będę ci się tłumaczyć.
T-Nie musisz . Twoja bluzka wszystko zdradza . Widać że ktoś się bardzo opierał.
Wtedy przypomniałam sobie , że moja koszulka jest rozdarta i mam na sobie nie swoją kurtkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz