Przebudziłam się rano. Było bardzo wcześnie. W domu byli wszyscy . Nawet Kate i Sam . Przyjeżdżali prawie w każdy weekend. Poszłam do łazienki . Poprawiłam włosy , umyłam zęby i ubrałam się w coś. Założyłam dres. Zeszłam na dół. Przywitałam się z wszystkimi. Mat zaprowadził mnie do kuchni i zrobił mi śniadanie. Zjadłam wszystko i wróciliśmy do salonu. Kate mówiła dużo o sobie i Samie . Potem zaczęła mówić o nas . Dokładniej to o naszym ślubie. Ja starałam się jednak o tym nie myśleć. To trochę denerwujące. Wszyscy wypytują mnie o szczegóły ,a my nie ustaliliśmy jeszcze daty. Kiedy wstał Conor i zszedł na dół z Jessicą poczułam się lepiej. Teraz Kate będzie wypytywała ich o przyszłość , a mnie i Mata zostawi w spokoju. Siedzieliśmy w salonie pół dnia. Przegadaliśmy już wszystkie możliwe tematy . Wtedy do domu przyszedł Paul . Rozsiadł się obok mnie i włączył się do rozmowy.
P-Łowczynie wyjechały.
J-Czyli możemy jechać na polowanie ?
P-Oczywiście.
M-To dobrze.
K- My też zapolujemy. W akademiku nie możemy czuć się tak swobodnie.
J- No to w drogę.
M- Ja zostanę z Sarą. Pojadę później.
S- Nie żartuj. Nie zostanę sama.
P-Zaopiekuję się nią.
M- To nie jest dobry pomysł.
S- Nie przesadzaj.
Mat popatrzył na mnie ze złością w oczach . Pocałował mnie w czoło i wszyscy wybiegli. Zostaliśmy tylko my : ja , Paul i Conor. Gdy tylko zatraciłam zapachy moich przyjaciół wstałam i poszłam do kuchni. Nie wiem dlaczego zaczęłam robić obiad. Zawsze jadłam tylko przekąski . Ugotowałam spaghetti . Chłopakom smakowało ale mi nie bardzo. Położyłam się przed telewizorem i oglądałam jakiś pokaz mody. Był bardzo nudny ale nie chciało mi się sięgnąć pilota. Oparłam głowę o poduszkę . Zamknęłam oczy i po kilku minutach zasnęłam . Nie wiem jak długo spałam ,ale gdy się obudziłam w domu byli znów wszyscy . Leżałam na swoim łóżku. Spojrzałam na zegarek była osiemnasta. Wstałam z łóżka i zakręciło mi się w głowie . Usiadłam . Przetarłam kilka razy oczy i poszłam do łazienki . Poprawiłam włosy i zeszłam na dół . W salonie siedziała tylko Kate z Samem i Matem . Poza nimi nikogo już nie było . Przysiadłam się obok Mata na sofie i słuchałam rozmów. Około dwudziestej Kate i Sam pojechali . Zostałam z Matem sama. Przysunęłam się bliżej i oparłam o jego . Był bardzo zimny . Zrobiło mi się przyjemnie .
M- Jesteś bardzo gorąca. Chyba masz gorączkę.
S- Wydaje ci się . Czuję się świetnie.
M- Lepiej to sprawdźmy .
Mat ostrożnie wstał i poszedł po termometr . Zmierzyłam temperaturę i rzeczywiście miałam wysoką gorączkę. Mat zadzwonił do Kate. Zjawiła się w domu bardzo szybko. Zbadała mnie , a potem podała jakiś lek . Nie poczułam się po nim dobrze . Szybko wstałam i pobiegłam do toalety . Zaczęłam wymiotować. Na szczęście zdążyłam. Kiedy już mi przeszło przemyłam twarz i zobaczyłam że Mat cały czas to wszystko obserwował. Odwróciłam się w jego stronę. Podszedł do mnie , wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Kate ponownie opuściła dom , a ja w tym czasie umyłam zęby . Położyłam się na łóżku i zasnęłam . W dzisiejszym dniu spałam dość długo. Znów miałam koszmar. Śniło mi się że jestem w lesie. Szukałam kogoś. Było już ciemno więc nie szło mi najlepiej. Słyszałam krzyki i wołanie o pomoc. Wtedy ujrzałam twarz Lindsay. Ktoś ją trzymał i kąsał. Druga osoba spijała z niej krew. Ruszyłam jej na pomoc ,ale ktoś mnie złapał. Odwróciłam się i zobaczyłam Mata . Go też ktoś złapał . Mat próbował się wyrwać ale ktoś kopnął go i upadł na ziemię. Zaczęła krzyczeć . Zatkano mi usta. Wampir który to zrobił miał na nadgarstku zegarek . Spojrzałam na godzinę. Było już po jedenastej . Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam że wszyscy moi przyjaciele zostali schwytani. Nie było tylko Paula. Chwilę potem usłyszałam jakiś trzask. Wampir rzucił Lindsay o ziemię. Powoli zbliżał się do mnie . Obnażył kły. Wtedy się obudziłam. Byłam cała gorąca. Spojrzałam na Mata . Patrzył na mnie jak na dziwoląga.
S- Lindsay. Ona zginie. Musimy ją ratować.
Mat nie zdążył się odezwać ponieważ usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Nie należał do Lindsay. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do wszystkich . Mat również. Wybiegliśmy z domu . Zmierzaliśmy w kierunku krzyków. Byliśmy już niedaleko .Wyczułam myśli siedmiu osób. Jednego człowieka i sześciu wampirów. Staliśmy już niedaleko . Wtedy okazało się że schwytali oni Lindsay. Ona nie była do końca świadoma tego co się z nią dzieje. Popatrzyliśmy na nich . Zbliżyło się do nas dwóch wampirów. Zaczęli na atakować. Starałam się bronić ale nie miałam tyle siły co oni. Mat za to radził sobie znakomicie. Pokonał jednego przeciwnika. Podbiegł do mnie i wyrwał mnie z nieznanych rąk . Prawie go zabił ale doskoczyło do niego jeszcze trzech . Do mnie doszedł jeden . Próbowałam z nim walczyć ale uderzając go bardziej raniłam siebie. Lindsay zaczynała się niepokoić. Zaczęła się szarpać ale to nie dawało żadnych skutków. Jeden z wampirów stojących blisko niej przysunął ją bliżej siebie i pocałował w usta. Potem odsłonił jej szyję i przyłożył tam usta. Znów ją pocałował . Po kilku sekundach zaczęła krzyczeć. Wiedziałam co się dzieje . Nie mogłam tego wytrzymać. Musiałam się jakoś wydostać. W tym momencie pojawili się Mike i Jane. Jessica została i pilnowała Conora. Zrobiło się lekkie zamieszanie. Wampir który mnie trzymał nie wiedział co robić. Postanowiłam działać. Zaczęłam się szarpać. Nie wiem jak ale udało mi się złapać jakiś odłamek kamienia. Chwyciłam go w dłonie i przejechałam po swojej dłoni. Poczułam zapach swojej krwi . Nie tylko ja. Chłopak , który mnie trzymał stracił panowanie. Złapał mnie mocniej . Wtedy podbiegł do niego Mat i z całej siły odepchnął. Mat popatrzył na moją rękę i kazał mi ją czymś owinąć . Wampiry , które stały obok Lindsay podchodziły do mnie. Zaczęłam się cofać. Straciłam równowagę , ale wtedy zza krzaków wyleciał Paul w postaci wilka. Przeskoczył mnie i stanął przed nimi. Rozszarpał ich na strzępy. Spojrzałam przed niego. Zobaczyłam Lindsay. Wołała o pomoc. Rzuciłam się biegiem w jej kierunku. Znalazłam się przy niej bardzo szybko. Mogłabym wyssać jej jad ale wtedy by umarła. Miała połamane kości. Ledwo oddychała. Złapałam ją za rękę .
S-Lindsay słyszysz mnie ? To ja Sara .
L- Boli . To strasznie boli .
S-Wytrzymasz . Musisz przejść przemianę.
L-Sara proszę zrób coś. Nie chcę żeby to tak bolało.
Zaczęłam głaskać ją po głowie. W pewnym momencie się odwróciłam. Przeciwników już prawie nie było . Mat pomagał Jane. Zawołałam go. Jane pomógł Paul ,a Mat znalazł się obok mnie . Popatrzył na Lindsay i spojrzał na mnie .
M-Nic nie można zrobić .
S- Kości się zrosną. Ona może żyć .
M-Sara to niemożliwe.Lindsay nie ma żadnej całej kości . Umrze jeśli nie stanie się wampirem .
S-Ale co powiemy Conorowi.
M-On to zrozumie.
S-Ale jego rodzice będą załamani .
M- Dadzą sobie radę.
Nie mogłam już powiedzieć nawet słowa ponieważ do moich oczu napłynęły łzy. Zaczęłam płakać. Mat przytulił mnie do siebie i wziął na ręce. Szedł wolno. Niósł mnie do samego domu. Postawił mnie dopiero w salonie. W domu Mike położył Lindsay na łóżku w pokoju na górze. Jane zadzwoniła po Conora i Jessicę. Nic im nie powiedziała. Mat poprosił żebym zrobiła to ja. Weszłam do łazienki umyłam twarz. Chciałam zachować się odpowiedzialnie. Wyszłam z pomieszczenia i usiadłam obok Mata. Starałam się o tym nie myśleć. Po dziesięciu minutach do domu wbiegł Conor. Wstałam i stanęłam naprzeciwko niego .Popatrzył na mnie i spojrzał prosto w oczy. Na moich policzkach znalazły się łzy.
C-Gdzie jest Lindsay ?
S-Przykro mi Conor . Nie mieliśmy innego wyjścia.
C-Zabiłaś moją siostrę .Jak mogłaś ?!
S-Conor ona jest na górze . Nie powinnam ci tego mówić. Nie powinieneś jej teraz oglądać.
C- Ona żyje ?
S-Niestety nie.
C-To dlaczego nie mogę zobaczyć jej ciała.
S-Ponieważ ona zostanie wampirem .
C-Zwariowaliście ? Nie mogliście jej uratować ?
S-Przykro mi ale nie dało rady. Ma połamane wszystkie kości .
C-Muszę ją zobaczyć.
Okrążył mnie i wszedł po schodach na górę. Poszła za nim Jessica i Mike . Ja usiadłam na łóżku i patrzyłam w ziemię.
M- Chodź. Pojedziemy gdzieś.
S- Nie . Zostańmy.
M- Zostawmy Conora samego z Jessicą. Tak będzie lepiej. Poczekaj chwilę . Przyniosę ci nową bluzkę . Ta jest cała zakrwawiona.
S-Okej.
Stałam dosłownie trzy sekundy. Mat podał mi jakąś bluzkę. Od razu ją zmieniła a starą wyrzuciłam do kosza. Mat wziął z lodówki jakieś jedzenie i wyszliśmy . Wziął mnie na ręce i zaczął biec przed siebie. Biegł pół godziny. Zatrzymaliśmy się dość daleko od domu .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz