-Walizki są już spakowane.-powiedział.-Wyruszamy od razu.
-Dokąd jedziemy.-zapytałam.
-Nie mam pojęcia.-pokręcił głową.-Matthew powiedział, że możemy pojechać do jakiegoś małego miasteczka albo na wieś.-wytłumaczył.
-A co z Tomem i Kelly?
-Moi znajomi mają im pomóc.-powiedział.-Ale od tej pory nie możesz się z nikim kontaktować.
-A co z tym domem?
-Już wystawiony na sprzedaż.- odpowiedział.- A teraz już chodźmy, nie mamy za dużo czasu.
Matthew czekał na nas pod domem, kiedy wsiadłam do samochodu od razu odjechaliśmy. Podróż trwała długo, jechaliśmy całymi dniami. Zatrzymywaliśmy się tylko żeby zatankować i żebym mogła się trochę odświeżyć. Mijały kolejne dni, a ja bałam się coraz bardziej. Chłopaki również nie byli pewni swoich decyzji. Po pięciu dniach dojechaliśmy do jakiejś małej miejscowości. Wtedy Mat wyciągnął telefon i zadzwonił do tajemniczego mężczyzny. Jak się okazało, zaczął nas kierować w jakieś nieznane mi miejsce. Po godzinie dojechaliśmy na niedużą farmę. Na podwórku czekał na nas starszy pan. Tylko Mat wysiadł z auta i wszedł z nim do środka. Po kilku minutach wyszli obydwoje. Wtedy Matthew powiedział, że możemy już wysiąść. Niepewnie otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę. Mat nadal rozmawiał z mężczyzną, ale kiwnął do nas żebyśmy się przywitali. Gdy podeszliśmy bliżej uważnie przyjrzałam się starszemu panu. Miał około sześćdziesięciu lat, wyglądał sympatycznie. Cieszył się, że Mat kupił od niego farmę, mógł wreszcie wyjechać do swojej rodziny. Po krótkiej rozmowie, Matthew zaproponował, że odwiezie mężczyznę na dworzec, tamten jeszcze bardziej się ucieszył. Po wyjęciu z auta walizek, Mat pożegnał się i odjechali. Gdy samochód powoli znikał na drodze, odwróciłam się i spojrzałam na dom. Był piękny. Może trochę zaniedbany, ale miało to swój urok.
-Pewnie chciałabyś zwiedzić nowy dom.-zaśmiał się Mat i podał mi rękę.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się.
-Muszę Cię troszkę zmartwić. -spojrzał na mnie.- Meble są dość stare, ale postaram się to załatwić. -uśmiechnął się.
-Przecież to jest farma, nie musimy mieć pięknych i nowych mebli.- powiedziałam.
-Czyli mam rozumieć, że nie będzie Ci przeszkadzać skrzypienie łóżka w nocy. -zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło.
W odpowiedzi pokręciłam tylko głową, potem Mat złapał mnie za rękę i oboje weszliśmy do środka. Rzeczywiście, meble nie wyglądały zbyt dobrze, ale wcale mi to nie przeszkadzało. W środku dom wydawał się ogromny, salon był naprawdę duży. Dziwiłam się, że ten mężczyzna nie bał się mieszkać tutaj sam. Na pewno musiało mu się nieźle nudzić.W powietrzu unosił się zapach drewna. Gdy stanęłam pośrodku salonu ujrzałam ogromne dębowe schody prowadzące na górę. Bez zastanowienia pognałam w ich stronę, ale wtedy usłyszałam jakiś trzask dochodzący z podwórka. Mat natychmiast wyskoczył z domu jak oparzony i szukał źródła hałasu. Po kilku minutach wrócił trzymając na rękach uroczego szczeniaczka.
-Właściciel farmy nie wspominał o szczeniaku.-zaśmiał się.
-Może nie wiedział o jego istnieniu, patrz jaki jest wychudzony.-wtrąciłam.-Musimy go czymś nakarmić.
-Zaraz czegoś poszukam.-uśmiechnął się i podał mi psa.
Zaczęłam go głaskać i drapać po brzuchu. W międzyczasie Mat przyniósł miseczkę z mlekiem. Psinka od razu zeskoczyła mi z kolan i ruszyła w stronę jedzenia merdając przy tym ogonkiem. Widok był uroczy. Po chwili Mat zadzwonił do Matthewa i poprosił go o zakupienie karmy. Mężczyzna poinformował nas, że zrobi o co prosimy, ale wróci dopiero jutro. Gdy rozmowa dobiegła końca posprzątaliśmy miskę i dokończyliśmy zwiedzanie domu w trójkę. Wieczorem Mat zrobił mi skromną kolację, a ja znalazłam jakieś stare koce z których zrobiłam prowizoryczną leżankę dla mojego nowego pupila. Po posiłku poszliśmy z Matem na górę. Znajdowały się tam cztery pokoje, weszliśmy do jednego z nich. Była to niewielka sypialnia z dwuosobowym łóżkiem i szafkami nocnymi. W oknach wisiały szare, wyblakłe zasłony, a na ścianach stare obrazy. Wystrój tego pokoju był straszny. Bałam się tutaj spać, ale inne pokoje wyglądały pewnie tak samo.
-Powinnam wziąć prysznic, jak myślisz znajdzie się tutaj jakiś? -uśmiechnęłam się.
-Myślę, że coś skromnego się znajdzie.-zaśmiał się.-Ale staruszek wspominał coś o zimnej wodzie.- cmoknął mnie w skroń.
-Nie szkodzi, chcę się tylko odświeżyć.- powiedziałam i podeszłam do walizek, które wcześniej wniósł Mat.
-Okej, w takim razie czekam tu na Ciebie.- powiedział i puścił mi oczko.
Po wyjściu z pokoju od razu odnalazłam łazienkę. Ku mojemu zdziwieniu nie wyglądała tragicznie, wręcz przeciwnie była zadbana. Postanowiłam szybko wziąć prysznic i dołączyć do Mata. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Gdy wróciłam chłopak stał przy oknie i rozglądał się.
-Coś się stało? -zapytałam zmartwiona.
-Nie, to nic takiego. Obserwowałem okolicę. -uśmiechnął się i podszedł do mnie.-Nie musisz się już martwić kochanie. - powiedział i objął mnie w pasie.
-Mam taką nadzieję.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.
***
Po cudownej nocy na farmie obudziło mnie piskliwe szczekanie i dźwięk zamykających się drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Obok drzwi stał Matthew i pilnie obserwował mojego szczeniaczka.
-I jak Ci się podoba?-zapytałam.
-Myślałem, że to coś większego i kupiłem karmę dla dużego zwierzaka.
-Trudno, przy następnym wypadzie kupimy właściwą karmę.
-Przy następnym wypadzie, czyli dzisiaj. -krzyknął Mat z kuchni.
-Gdzieś się wybierasz?-zapytałam.
-Muszę wyjechać na jakiś czas.- stanął przede mną i odpowiedział.
-Miałeś mnie już nie zostawiać!- syknęłam.- Wiedziałam, że tak będzie.- łzy napłynęły mi do oczu.
-Przepraszam, ale nie ma innego wyjścia.- odpowiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz