środa, 31 lipca 2013

Pierwsze wyjaśnienia

Nie wiedziałam o co mam jeszcze zapytać i czy w ogóle powinnam to robić. Stwierdziłam, że już niedługo muszę zadzwonić do David 'a i Angel 'i. Powinnam wyjaśnić im dlaczego wyjeżdżam i wytłumaczyć, że nie wrócę już tutaj na stałe. Pewnie będę musiała dużo nakłamać, ale jakoś się do tego przyzwyczaiłam.
-Chyba powinniśmy wracać do środka.-powiedziałam i zaczęłam się podnosić.
-Skoro jesteś już gotowa.-uśmiechnął się i otworzył drzwi.
-Muszę zadzwonić.
-Nie jestem pewien czy ktokolwiek odbierze.-parsknął śmiechem.
-Nie jest aż tak wcześnie. Poza tym nie zaszkodzi jak kogoś obudzę.-uśmiechnęłam się lekko.
-Okej, w takim razie zostawiam Cię samą.-powiedział i poszedł na górę.

Kiedy Matthew zginął na schodach stałam jeszcze kilka sekund i patrzyłam w jeden punkt. Nie byłam pewna, czy jestem w stanie teraz z kimkolwiek rozmawiać. Niestety musiałam i byłam pewna, że lada chwila przyjedzie do mnie David. Postanowiłam nie czekać zbyt długo dlatego poszłam do kuchni i wybrałam jego numer. Nie musiałam aż tak długo czekać.
-Która jest godzina ? -odezwał się ospale David.
-Przepraszam, nie wiedziałam ,że jeszcze śpisz.
-Sara to ty? Dlaczego teraz dzwonisz ?
-Muszę z Tobą porozmawiać.
-O czym?
-Wiem, że będziesz temu przeciwny, ale muszę wyjechać.
-Co? O czym ty mówisz? Pewnie się nie wyspałaś i jeszcze lunatykujesz.
-David wiem ,że dopiero przyjechałam, ale nie potrafię się odnaleźć. Moja mama zapisała mnie do bardzo dobrego psychologa, ale niestety on mieszka daleko stąd więc muszę wyjechać.
-Nie to nie może się tak skończyć ! -krzyknął.- Zaraz u Ciebie będę. Nie wyjeżdżaj, proszę.
-To już nie zależy ode mnie.

Rozłączył się. Wiem, że jest bardzo zły. Wiedziałam kiedy się denerwuje chociaż rzadko widziałam go w takim stanie. Nie chciałam żeby przyjeżdżał ponieważ wtedy zacznę płakać i będę musiała udawać, że zbzikowałam. Po co w ogóle tu przyjeżdżaliśmy. Kiedy odłożyłam telefon na blat kuchenny poszłam po schodach na górę i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam kosmetyczkę i zmierzałam do łazienki. Umyłam zęby, ułożyłam włosy , miałam jeszcze wziąć prysznic, ale postanowiłam zejść na dół. Przez kilka minut siedziałam sama w salonie, potem chodziłam po kuchni, aż w końcu wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. David zjawił się bardzo szybko. Był w dresie, nie był ogolony. Miał zaspane oczy, ale i tak widniała w nich furia.
-Co się dzieje ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Muszę wyjechać.
-Sara nie pozwolę Ci. -warknął.
-Chodźmy stąd. W domu jeszcze wszyscy śpią.
-Od kiedy wiesz?
-Dowiedziałam się dzisiaj. Powiedziałabym Ci wcześniej gdybym sama wiedziałam .
-Teraz nie wiem czy powinienem wierzyć komukolwiek.
-David nie mów tak. Ja muszę wyjechać to dla mojego dobra.
-A pomyślałaś o innych?- krzyknął.
 -Jedźmy gdzieś.Nie chcę żeby ktoś się obudził.
-Okej. Ale błagam Cię nie mów nic w samochodzie.
-Dlaczego ?
-Bo nie chcę spowodować żadnego wypadku.
-David nawet tak nie myśl. Lepiej się przejdźmy.
-Sara cały czas myślę o Tobie, wiesz jak mi ulżyło kiedy się znalazłaś , byłem taki zadowolony jak twoja mama pozwoliła mi przyjechać, a teraz musisz wyjechać. Przecież jesteś normalna.
-Wcale, że nie!
-To wytłumacz mi co z Tobą nie tak.
-Nie mogę spać w nocy. Najczęściej budzę się z krzykiem i zobacz co dzisiaj sobie zrobiłam.-powiedziałam i odsłoniłam ręką włosy ukazując rozdrapaną bliznę.
-Opatrzył Ci to ktoś ?
-Tak. Nie musisz się o to martwić, nie musisz martwić się o mnie. Będę miała świetną opiekę. Możesz o mnie zapomnieć.
-O czym ty mówisz?
-David ja tutaj już nie wrócę na stałe. Gdy tylko przerobię materiał, przygotuję się do testu, potem studia i jakaś praca.
-Sara, a rodzina? Wiem, że pewnie jeszcze o tym nie myślałaś, ale ja zawsze Ciebie wyobrażałem sobie jako żonę.
-David o czym ty mówisz? Ja nie potrafię komukolwiek zaufać. Nawet własnym rodzicom. Chciałabym żebyś o mnie zapomniał i znalazł nową dziewczynę.
-Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Zaopiekuj się Angel 'ą. Ona Ciebie potrzebuje. Jeszcze jej nie powiedziałam.
-Ja nie zrobię tego za Ciebie.
-Wiem David, ale ona ma twoją przyjaźń i wiem, że jej pomożesz.
- Nie rozumiem, nie mogę w to uwierzyć.-usiadł na chodniku i zakrył dłońmi twarz.
-David proszę musisz mi pomóc.-przykucnęłam naprzeciwko niego i złapałam go za rękę.
-Nie mogę znów Cię stracić.
-Będę dzwoniła.
-Wiesz, że to niczego nie zmieni. Gdy znajdziesz jakiegoś innego chłopaka zapomnisz o mnie i wiem, że tak będzie.
-Nie mów tak.-szepnęłam i zaczęłam wycierać łzy z policzków.
-Nie płacz. Nie przeze mnie. - popatrzył na mnie i przytulił.
-Ty też znajdziesz dziewczynę i muszę Ci powiedzieć, że będzie ona niezłą szczęściarą.-uśmiechnęłam się.
-Ale ja wciąż Cię kocham.- popatrzył na mnie i musnął wargami moje usta.

Odwzajemniłam pocałunek i przytuliłam się do niego.Siedzieliśmy tak jakieś piętnaście minut. Wtedy zadzwonił jego telefon. Zastanawiałam się kto to. Po chwili okazało się, że to moja mama. Pytała czy jestem z nim i zaczęła mu tłumaczyć, że nie zachowuje się ostatnio normalnie. Z jednej strony się cieszyłam, że mama mi pomagała, ale z drugiej nie chciałam żeby aż tak kłamała.
-Twoja mama kazała nam niedługo wracać. Musimy jeszcze iść do Angeli. Dasz radę tamtędy przejść ?
-Tak.
-Będziesz mnie informował jak ona się czuje?
-Jasne. Ale ty też będziesz mnie informowała. Chce wiedzieć o wszystkim, nawet o chłopakach.
-Okej. Tylko nie zapomnij, że ty byłeś moim pierwszym chłopakiem.
-W życiu o tym nie zapomnę.

Byłam w stanie tylko się uśmiechnął. Im bliżej byliśmy domu mojej przyjaciółki tym trudniej mi się oddychało. Wiedziałam, że David się nią zajmie, ale nie chce by ktokolwiek przeze mnie cierpiał. Gdy staliśmy przed jej domem nie byłam pewna czy chcę jej o tym powiedzieć. David zadzwonił do drzwi, a potem wybrał numer na komórce. Po dziesięciu minutach zeszła do nas. Wyglądała ładnie tak jak zawsze, mimo swojego nowego wyglądu.
 - Możemy pogadać?-zapytał David.
-Czemu tak wcześnie?
-To poważna sprawa.
-Okej. Wchodźcie. -zaprosiła nas do środka.

Po wejściu do jej pokoju Angela poszła się przebrać, a my zostaliśmy sami. Postanowiłam podejść do okna, w którym kiedyś widziała mnie moja przyjaciółka. Znów widziałam siebie jak w moim koszmarze tylko teraz była to moja wyobraźnia. Musiałam podtrzymać się ściany żebym przypadkiem nie upadła i wtedy podszedł do mnie David i zauważył, że leci mi krew z nosa. Dość szybko zareagował. Nie mógł znaleźć żadnego ręcznika dlatego zaprowadził mnie do łazienki, kazał stanąć mi nad umywalką. W międzyczasie znalazł jakiś materiał, z którego zrobił mi zimny okład na szyję i czoło. Po kilku minutach mi przeszło i czułam się znacznie lepiej.
-David już w porządku.
-Na pewno ?
-Tak. Wracajmy do Angel 'i

piątek, 26 lipca 2013

Rozmowa

Postanowiłam porozmawiać z nim i wyjaśnić kilka spraw. Gdy zerwałam się z miejsca, szybko wyszłam z kuchni i wtedy go usłyszałam.
-Zostań tam gdzie jesteś.-zawołał.
-Coś się stało?-zapytałam.
-To chyba ja powinienem zapytać. Nie wiem czy zauważyłaś, ale krwawisz.-powiedział.
-Co?
-Rozdrapałaś bliznę.

W tym momencie złapałam się za szyję i poczułam na dłoni ciepłą maź.Szybko pobiegłam do kuchni i znalazłam na podłodze kałużę krwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co robić ponieważ usłyszałam jak ktoś kręci się na górze. Na szczęście już po kilku sekundach uspokoiłam się i zaczęłam wycierać podłogę jakąś ścierką. Wrzuciłam ją do kosza, a potem przyłożyłam do szyi kawałek ręcznika papierowego. Gdy wszystko było już w miarę ogarnięte do kuchni weszła zaspana mama.
-Sara, kochanie co ty tu robisz?
-Myślę, że to, co ty.-uśmiechnęłam się i zasłoniłam włosami bliznę.
-Musisz się wyspać bo jutro rozpoczynasz naukę w domu.
-Mamo niestety wszystkie plany się zmienią.
-Co ty pleciesz ? Jesteś zmęczona. Idź się położyć.
-Mamo, ale to prawda. Matthew wytłumacz jej bo ostatnio tylko Ciebie słucha. W międzyczasie ja wyniosę śmieci.
-Dobrze.-krzyknął i po chwili wyłonił się zza ściany.

Nie chciałam się z to mieszać ponieważ nie lubiłam kłócić się z mamą, a Matthew  'owi było to obojętne. Wychodząc na dwór tak wcześnie, nie pomyślałam o tym w czym jestem ubrana ani czy ktoś mnie obserwuje. Kiedy wyrzuciłam worek z zakrwawioną ścierką odetchnęłam z ulgą i usiadłam na schodach przed domem. Nie wiem czy czekałam aż ktoś do mnie wyjdzie, czy po prostu nie chciałam rozmawiać z mamą. Siedziałam dość długo i w końcu wyszedł do mnie Matthew. Podał mi moją bluzę i usiadł obok. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć i czy mama dobrze to przyjęła, wiem tyle, że cieszyłam się z jego przyjścia. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam cicho płakać.
-Jeszcze Cię nie rozgryzłem .-zaśmiał się pod nosem.
-Co ?- szepnęłam przerywając płacz.
-Byłem z Tobą w wielu sytuacjach i chyba płaczesz dopiero teraz. Jestem zaskoczony, myślałem że nic nie jest w stanie Cię złamać.
-Jak jej to wytłumaczyłeś?
-Tak jak Tobie. Powiedziałem, że powinnaś wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałaś, podjąć naukę i pójść na co najmniej jedną wizytę do psychologa.

czwartek, 25 lipca 2013

Telefon

Oczywiście nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie. Matthew tylko pokręcił głową i usiadł bliżej mnie na łóżku. Przez kilka sekund mi się przyglądał, a potem zaczął nad czymś poważnie zastanawiać. Próbowałam dostać się do jego myśli, ale skutecznie mnie unikał. Dokładnie tak jak Mat.
-Powinniśmy go powiadomić.-powiedział.
-Komu?-zapytałam zdziwiona.
-A jak myślisz ? Przecież jak coś Ci się stanie to on mnie zabiję. Ostatnio myślałem poważnie nad swoim życiem i nie chcę go jednak tak szybko stracić.- lekko się uśmiechnął.
-Proszę, nie mówmy mu. Będzie lepiej jak nikt się o tym nie dowie.-poprosiłam i popatrzyłam na niego.
-Sama dobrze wiesz,że to co się przed chwilą tutaj wydarzyło nie jest normalne.A gdyby zamiast mnie siedziała tutaj twoja mama już dawno przestałaby oddychać.-wyjaśnił.
-Myślisz, że jak powiemy Mat 'owi to on coś zmieni? -zapytałam. -Przecież on nic nie może zrobić.
-Owszem może.-spoważniał i spojrzał na mnie uważnie.
-Ciekawe jak. Może powinnam iść do jakiegoś lekarza.-zapytałam z ironią w głosie.
-Sądzę, że załatwił by Ci wizytę u dobrego psychologa.- powiedział spokojnie.
-Myślisz, że jestem nienormalna?-wrzasnęłam.
-Wcale tego nie powiedziałem, ani tak nie myślałem. Zastanawiam się tylko nad tym dlaczego nie rozmawiałaś jeszcze z kimś o tym co przeżyłaś. -odpowiedział.
-Matthew, ja nie potrzebuję pomocy ponieważ nic mi nie jest. -wyjaśniłam.
-Sara widzę jak się zachowujesz i uwierz mi nie wygląda to najlepiej. Ten twój kolega myśli, że wszystko jest tak jak dawniej, a ty za wszelką cenę nie chcesz mu wyjaśnić, że wszystko się zmieniło. Jak dla mnie to nie jest normalne, nie wspominając już o dzisiejszej nocy. -powiedział.
-Okej powiem mu, że z tego już nic nie będzie, ale proszę nie mów Mat 'owi.
-Jasne, ja będę milczał aż nagle coś się komuś stanie ? Nie uważasz, że to nie jest w porządku wobec niego. Dziewczyno już niedługo będziecie małżeństwem.
-Niech Ci będzie, ale jest jeden warunek.-powiedziałam.
-Okej, tylko zrób to jeszcze dzisiaj. Więc jaki jest twój warunek ?
-Sama mu o tym powiem.-szepnęłam.
-Jesteś pewna ?
-Chyba tak.
-Ostrzegam Cię jednak,  że jeśli tego nie zrobisz zabiorę Ci telefon i sam mu o tym powiem.-powiedział.

W odpowiedzi tylko skinęłam głową i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy trzymałam już komórkę w dłoni wybrałam numer. Nie czekałam zbyt długo żeby usłyszeć głos Mat 'a.
-Cześć kotku, sprawdzasz mnie?-zaśmiał się.
-Nie, muszę Ci o czymś powiedzieć.-szepnęłam.
-Coś się stało? -zapytał zaskoczony.
-Niezupełnie.
-W takim razie co chcesz mi powiedzieć?
-Obawiam się, że będziesz musiał wrócić wcześniej.
-Co takiego się stało ? Sara, czy coś jest nie tak ?
-Prawie wszystko w porządku, ale nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.
-Najlepiej powiedz prawdę.
-Okej. Postaram się. No więc przed chwilą obudziłam się z krzykiem i próbowałam udusić Matthew 'a. Od jakiegoś czasu jestem bardzo blada i zimna albo cała rozpalona. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale chcę wrócić do domu.
-Czy ktoś to widział?
-Nie, ale obawiam się, że to wkrótce może wyjść na jaw.
-Nie jest dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej. Może nawet jutro wieczorem. Powiedz rodzicom, że wyjeżdżamy. Spakuj walizki i czekaj. Matthew niech też będzie gotowy bo może nam jeszcze pomóc. Chociaż zadzwonię po Paul 'a. On Cię zawiezie, a ja załatwię Ci indywidualne nauczanie. Gdy opanujesz materiał wrócimy do szkoły. Musisz pożegnać się ze znajomymi i powiedzieć im, że jedziesz na specjalne leczenie.
-Moja mama się nie zgodzi.
-Uwierz mi, że się zgodzi. Przepraszam ale naprawdę muszę już kończyć. Poproś kogoś to pomoże Ci w pakowaniu, a i nie martw się o jutrzejsze lekcje, zaraz je odwołam. Do jutra .

Rozłączyłam się i zerwałam się na równe nogi. Wyjęłam z szafy walizki i zaczęłam kolejno zapełniać je ubraniami. Matthew również zaczął wszystko pakować. Po kilku minutach wszystko było spakowane. Zostawiłam sobie dres na drogę i kosmetyczkę . Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść, Matthew poszedł za mną, ale trzymał się dosyć daleko. Usiadł gdzieś w jadalni, a ja zaczęłam obierać jabłko.

niedziela, 14 lipca 2013

Przerażający koszmar

Staliśmy tam kilka sekund kiedy znowu, teraz zauważalnie zadzwonił mi telefon. Mój wzrok powędrował do kieszeni spodni gdzie znajdowała się komórka. David oddalił się ode mnie kawałek. Spojrzałam na niego, a potem złapałam za telefon. Wiedziałam kto będzie dzwonił dlatego na samą myśl się uśmiechnęłam.
-Przepraszam Cię David, ale muszę odebrać.-powiedziałam cicho i podeszłam do drzwi.
-Nie ma sprawy. Poczekam tutaj.-uśmiechnął się i usiadł na skraju łóżka.
-Zaraz wrócę.-odwzajemniłam uśmiech i zniknęłam za drzwiami.

Postanowiłam pójść trochę dalej na wypadek gdyby David przypadkowo coś usłyszał. Usiadłam na jakimś fotelu i odebrałam.
-Co tak długo?
-Przepraszam, nie ma mnie w domu.-szepnęłam.
-Jeszcze nie wróciłaś?-zapytał zdziwiony.
-Jestem teraz u Angel 'i -skłamałam.
-Mam dobre wiadomości.- powiedział z entuzjazmem.
-Jakie? -cicho wrzasnęłam.
-Niedługo wracamy do domu.
-Naprawdę.
-Tak.
-Jak to możliwe ?
-No wiesz,ma się ten urok osobisty.
-Nie zaczynaj.
-No co, wystarczyło, że uśmiechnąłem się do kilku osób i już. Muszę jeszcze pojechać do Rose,a potem pakujemy się i wyjeżdżamy.
-Nie mogę się doczekać.
-Poczekaj, mam też zła wiadomość.
-Coś nie tak?
-Nie, chodzi o to, że musimy przełożyć ślub przynajmniej o tydzień później.
-To da się znieść.
-Tylko żebyś nie zmieniła zdania.
-Zastanowię się nad tym.
-Przepraszam, ale muszę już kończyć. Właśnie podjeżdżam pod hotel,w którym miałem się spotkać z Rose.
-Hotel?
-Nie denerwuj się. Obiecuję, że wrócę szybko. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.

Rozłączył się. Sama nie wiem czy jestem zdenerwowana, czy po prostu zazdrosna. Albo jedno i drugie. Siedzę teraz na fotelu, zaciskam pięści i patrzę w jeden punkt. To chyba nie jest normalne zachowanie. Słyszę jak ktoś się zbliża. Obok mnie przykuca David. Uważnie mi się przygląda, ale nic nie mówi.Patrzę na niego przez chwilę i moja złość gdzieś się ulatnia.
-Coś się stało?-zapytał.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś bardzo blada.-spojrzał na mnie i musnął dłonią mój policzek.
-To nic. Jedźmy już do domu. -poprosiłam.
- Okej. Wrócę tylko po kluczyki. - powiedział i odszedł.

Chwilę później byliśmy już przed budynkiem i zbliżaliśmy się w kierunku samochodu. Tym razem pojechaliśmy jego autem. W środku było bardzo zimno, ale po kilku minutach zrobiło się cieplej. Nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochotę zasnąć. Oczywiście starałam się tego nie zrobić i na szczęście wytrzymałam całą drogę. Zaparkowaliśmy pod moim domem David zgasił światła i odwrócił się w moją stronę. Przyglądał się mi przez chwilę, ale nic nie mówił. Chciałam jakoś przerwać tą ciszę,ale on zaczął pierwszy.
-Skoro jeszcze się nie odnalazłaś nie zamierzam Cię naciskać.-uśmiechnął się.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.
-Widzimy się jutro w szkole ? -zapytał.
-Niestety nie, będę uczyła się w domu.-spojrzałam na niego.
-Zgodziłaś się na to ?
-Nie miałam innego wyjścia David.- szepnęłam i cmoknęłam go w policzek.-Muszę już iść.
-Odprowadzić Cię ?
-Nie trzeba. Dam radę.

Wysiadłam z auta i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi.Gdy byłam już przy nich chłopak odjechał, a w tym samym momencie ugięły się pode mną nogi. Instynktownie złapałam za klamkę i podparłam się o ścianę. Wolno wgramoliłam się do środka. Na szczęście nikt mnie nie widział. Podpierając się o meble doszłam do schodów. Usiadłam na drugim stopniu i wtedy zakręciło mi się w głowie. Zamknęłam oczy i złapałam twarz w dłonie. Nie wiedziałam co się dzieje. Ktoś nagle złapał mnie lekko za nadgarstek. Podniosłam głowę i spojrzałam na Matthew 'a.
-Coś się stało ? - zapytał zdziwiony.
-Chyba nie. Zresztą nie wiem. -szepnęłam.
-Źle wyglądasz.- powiedział pomagając mi wstać.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się i złapałam go za koszulkę czując jak chwieję się na nogach.
-Piłaś coś ?-popatrzył na mnie i zaprowadził mnie na górę.
-Przestań. Nie jestem głupia.- warknęłam.
-Zaprowadzę Cię do pokoju, ale nie będę z Tobą siedział bo już teraz mi ciężko.-powiedział.
-Okej. Matthew przyniesiesz mi coś do picia.-zapytałam.
-Jasne. Może być sok ? - szepnął zbliżając się do drzwi.
-Yhy.-mruknęłam i położyłam się na łóżku.

Nie wiem czy Matthew wrócił, czy nie ale wiedziałam, że już tego się nie dowiem. Czułam jak moim ciałem wstrząsają drgawki. Potem przed oczami miałam tylko ciemne plamy, ale w końcu wzrok mi się wyostrzył. Widziałam bardzo znajome miejsce, a mianowicie moją drogę powrotną do domu. Widziałam teraz Angel 'ę w oknie, mężczyznę w garniturze. Wszystko tak jak przedtem tylko, że przyglądałam się temu nie jako ofiara, którą byłam tylko jako obserwator. Jako ktoś kto się temu wszystkiemu przyglądał. Widziałam swoją przerażoną minę. Ból który czułam nawet teraz. A kiedy byłam już w lesie zauważyłam w oddali David 'a. Przyglądał mi się, a ja kazałam mu uciekać. Wtedy Henry odwrócił się, podbiegł do niego i uderzył go w tył głowy. Myślałam, że chłopak umrze tak jak ja, ale wszystko się pomieszało. Zostałam ukąszona, a wtedy jad zaczął wypalać mnie od środka. Na początku przyjemnie łaskotał, a potem myślałam,że rozerwie mi gardło. Zaczęłam krzyczeć i próbować jakoś złagodzić ból. Nie wiem czego spodziewałam się po rozszarpywaniu rany lub po łapaniu się za włosy. Potem straciłam kontrolę nad ciałem i po prostu leżałam. Zobaczyłam Kate i wtedy się obudziłam. Widok w pokoju mnie przeraził. Naprzeciwko mnie siedział Matthew, który zatykał mi ręką usta. Całą mnie jakoś unieruchamiał. Miał poszarpaną bluzkę a moje paznokcie były zaciśnięte na jego szyi. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich ból. Momentalnie go puściłam i upadłam bezwładnie na łóżko.
-Co się stało ? -zapytałam łapiąc się na moją ranę na szyi.

czwartek, 4 lipca 2013

Wypad z przyjaciółmi

Wychodząc z domu czułam na sobie spojrzenie zawiedzionej mamy. Wiedziałam, że chciała dobrze, ale Matthew nie wytrzymałby czegoś takiego. Gdy zbliżaliśmy się do samochodu David od razu zrozumiał jak się teraz czuję i na wstępie zaczął mnie pocieszać. Byłam mu za to wdzięczna, ale nie chciałam już dłużej zadręczać się z tego powodu.Kiedy tylko odjechaliśmy z parkingu atmosfera nieco się polepszyła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z Angel'i , która poprosiła nas o wspólne zdjęcie na sali kinowej jako dowód dla rodziców, że świetnie się bawi. Oboje z David'em zaczęliśmy się strasznie śmiać, a dziewczyna strasznie się zarumieniła. Znałam mamę i tatę mojej koleżanki, ale w życiu nie pomyślałabym, że wymyślą coś takiego. Po godzinie jazdy podjechaliśmy pod zatłoczony parking w centrum miasteczka. Do kina był kawałek drogi, ale spacer na świeżym powietrzu dobrze nam wszystkim zrobi. Szliśmy chodnikami i rozmawialiśmy na różne tematy. W końcu zapytałam się moich przyjaciół jaki wybrali film. Kompletnie o tym zapomniałam. Wiedziałam, że Angela na pewno nie zgodzi się na horror, a David będzie spał na komedii. Tylko on z tutejszej okolicy podzielał moją pasję co do rodzaju filmów. W ostateczności wybrali komedię jako, że Angela nie wychodziła przez długi okres z domu. Nie byłam zadowolona ponieważ w środku kina dowiedziałam się, że to maraton i są do pooglądania aż cztery filmy. Oboje z David'em mięliśmy nieciekawe miny, ale nasza przyjaciółka wręczyła nam dwa wielkie pudełka popcorn'u , dzięki czemu od razu się rozchmurzyliśmy. Gdy znaleźliśmy się na sali kinowej i zajęliśmy miejsca musieliśmy czekać na pozostałych jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Byliśmy wściekli, ale w końcu przyszedł czas na seans. Pierwszy film już od samego początku był dość nieciekawy. Zresztą, co zawsze dzieje się w komedii romantycznej, ciągle to samo. Najchętniej przespałabym cały film, ale nie chciałam robić przykrości Angel'i , która oglądała z zafascynowaniem. Zauważyłam nawet, że w pewnym momencie zaczęła płakać. Na mnie takie filmy nie wzbudzały żadnych emocji. To, że ktoś umiera jest normalne, a w filmach to i tak fikcja. Na drugim zaczynało się już coś dziać. Pod koniec oboje z David'em wyszliśmy z sali rozprostować kości, a Angela powiedziała, że za żadne skarby nie może przegapić ani jednego momentu.
-Może kupimy bilety na jakiś inny film?-zaśmiał się cicho David.
-Lepiej nie. Nie chciałabym zdenerwować Angeli. Poza tym zostały jeszcze dwa filmy i wydaje mi się, że nie zauważy jak na tych się prześpimy.-uśmiechnęłam się.
-Też mi się tak wydaje. Zresztą raczej się nie obrazi ponieważ wie, że nie lubimy komedii.-powiedział spoglądając na mnie.-Kupić Ci coli ?
-Poproszę .- uśmiechnęłam się i odprowadziłam go wzrokiem do kasy ,sięgnęłam do kieszeni i zerknęłam na telefon.
-Możemy wracać.-oznajmił.-Chociaż wolałbym posiedzieć jeszcze chwilę.
-Wiem, ale jak film się skończy i Angela zobaczy nas, że rozmawiamy zamiast siedzieć na sali...
-Rozumiem, to się źle dla nas skończy.-zaśmiał się i złapał mnie za rękę kierując się w do wejścia.

Wchodząc po schodach do najwyższego rzędu słyszeliśmy wiele uwag kierowanych w naszą stronę. Bardzo mnie to denerwowało, ale David spojrzał na mnie i jednym skinieniem głowy kazał mi się nie denerwować. Gdy zajęliśmy miejsca film się skończył i zaraz potem zaczął się kolejny i potem kolejny. Nawet nie wiem jak zdołaliśmy to wytrzymać. Kiedy opuszczaliśmy salę było około osiemnastej. Rodzice Angel'i podjechali pod kino i zabrali ją prosto na umówioną wizytę. David zaproponował mi ,że na początku pojedziemy do niego, a potem do mnie. Na dworze powoli się ściemniało , a w powietrzu unosił się zimny podmuch wiatru. Na szczęście wzięłam ze sobą bluzę. Droga do samochodu zajęła nam znacznie mniej czasu niż wcześniej do kina. Na parkingu zostało już niewiele aut. Gdy wsiedliśmy do środka David włączył ogrzewanie i ruszył z miejsca. Tak dawno u niego nie byłam, że szczerze nie pamiętałam jak dojechać do niego domu. Po prawie dwóch godzinach jazdy chłopka zaparkował przed wielkim domem. Cała posiadłość była większa od domu, który niedawno kupiliśmy z Mat'em. Właśnie Mat. Momentalnie wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń. Nie byłam pewna czy powinnam do niego dzwonić dlatego napisałam u wiadomość informującą ,że byłam w kinie i nie mogłam odebrać. W międzyczasie David wprowadził mnie do środka swojego domu i zaprowadził do swojego pokoju. Tak naprawdę to zawsze tam czułam się najpewniej. Jego wnętrze chyba nic się nie zmieniło. Moje zdjęcia stały na biurku i szafce nocnej. Poczułam się trochę dziwnie ponieważ ja nie miałam jego zdjęć w takich miejscach. Wszystkie były teraz schowane w pudełku i leżały w mojej szafie. Właśnie przyglądałam się jednej fotografii, na której David trzyma mnie na plecach, a ja całuję go w policzek kiedy chłopak stanął za mną i otoczył mnie ramieniem.
-Stały tu cały czas aż do teraz .-szepnął mi do ucha.
-To miłe.- odpowiedziałam i zaczęłam bez skutku wydostawać się z jego objęć.
-Coś nie tak? -zapytał zmieszany.
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-Zachowujesz się jakoś dziwnie.-powiedział i stanął naprzeciwko mnie.
-Wydaje Ci się.-powiedziałam łagodnie.
-Sara czy ty unikasz mojej bliskości? -spytał znienacka.
-Nie. Po prostu wszystko dzieje się tak szybko.-powiedziałam cofając się do tyłu .-Nie mogę się jeszcze odnaleźć.-zahaczyłam o blat biurka.
-Nie musisz się mnie bać.-uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić.

środa, 3 lipca 2013

Wyjazd

Jeszcze nigdy tak szybko nie wbiegłam do domu. Czułam się winna i bezradna zarazem.Nie powinnam robić nadziei David'owi , ale nie mogę mu powiedzieć o Mac'ie. Cała ta sytuacja wydaje się strasznie pogmatwana     .Na całe szczęście w domu są tylko rodzice i gdzieś na górze kręci się Matthew. Zresztą i tak to niczego nie zmieni. Stało się, David mnie pocałował i będzie robił to częściej. Nie wiem jak mam mu w tym przeszkodzić. Mam udawać, że boję się ponownie z nim związać? To byłoby przecież beznadziejne. Ale co zrobiłbym Mat gdyby był teraz w domu. Wolałabym nie wiedzieć. Postanowiłam na razie zostawić tą sprawę do rana. Potem coś wymyślę, ale przynajmniej się postaram.
-Sara gdzie jest Mat ?-zawołała mama z kuchni .
-Dzisiaj go nie będzie.-krzyknęłam.-Wróci w nocy albo jakoś nad ranem.
-No dobrze. -powiedziała zbliżając się w moim kierunku.-A wie gdzie jest klucz?-zapytała.
-Nie mam pojęcia, ale da sobie radę.-uśmiechnęłam się.
-Powinnaś już iść spać. -spojrzała na mnie uważnie.
-Już idę.-zaśmiałam się i powoli poszłam w kierunku schodów.

W pokoju na moim łóżku leżał mały liścik od Mat'a. Chłopak zostawił mi wiadomość, w której informował, że wróci wcześnie rano. Właśnie tego się spodziewałam. Nie marnując już dłużej czasu na sen, poszłam wziąć szybki prysznic.Kiedy byłam już gotowa położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Około dziewiątej rano do mojego pokoju zaczęły się przedostawać promyki porannego słońca. Niestety zapomniałam zasłonić wczoraj okien więc musiałam już wstać. Dziś niedziela. Już jutro miałam zacząć uczyć się w domu. Bardzo mi się to nie podoba, ale nie mam innego wyjścia. Zrezygnowana weszłam do łazienki, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze prawie się załamałam. Zaczęłam doprowadzać się do porządku, ale w którymś momencie do środka wszedł Mat. Był ubrany i wyglądał jak zawsze bardzo seksownie.
-Wyspałaś się ? -zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Niekoniecznie.-uśmiechnęłam się. -Wybierasz się gdzieś ? - spojrzałam na walizki stojące obok drzwi.
-Muszę wcześniej wyjechać.-powiedział spoglądając w jakiś punkt.
-Dlaczego? Coś się stało ? -wrzasnęłam.
-Nie. Wszystko w porządku.-uśmiechnął się.
-To dlaczego nie dopuszczasz mnie do swoich myśli?-zapytałam poirytowana .
-Nie lubię jak ktoś szpera mi w głowie.-szepnął i pocałował mnie w usta.
-Poczekaj.-przerwałam mu.-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Sara muszę jechać. Nie mam już czasu.-powiedział .
-Coś nie tak ? Znowu nas szukają ? -zapytałam zaniepokojona.
-Nie. Po prostu muszę szybko spotkać się z Rose.-wytłumaczył.
-A kiedy zamierzasz wrócić ? -szepnęłam zrezygnowana .
-Za tydzień, ewentualnie dwa. -odpowiedział i ponownie mnie pocałował. - Zadzwonię wieczorem.
-A co powiedziałeś moim rodzicom ? -zapytałam.
-Że muszę załatwić kilka spraw odnośnie ślubu.-uśmiechnął się.
-Mat a kiedy on się odbędzie. Ostatnio w ogóle nic nie załatwiliśmy.-powiedziałam.
-Spokojnie. Wszystko załatwię. -zaśmiał się i zaczął powoli wychodzić z pokoju.

Idąc za nim czułam się strasznie samotna. Myślałam, że zostanie chociaż tydzień dłużej. Niestety zawsze jak czegoś bardzo chcę to wszystko się komplikuje. Wychodząc na dwór zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie ma tutaj w pobliżu David'a , ale nikogo nie było. Kiedy Mat zapakował wszystkie walizki do bagażnika podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Rozchmurz się. Nie lubię kiedy jesteś smutna.-popatrzył na mnie i uniósł jedną brew.
-Nawet mnie nie denerwuj. Miałeś zostać dłużej. -rzuciłam.
-Przepraszam. To naprawdę ważne. -wyjaśnił.
-To dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi.-zapytałam.
-Lepiej żebyś nie wiedziała.-uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło na pożegnanie.
-Niech Ci będzie. -szepnęłam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Od razu lepiej. - zaśmiał się cicho.-Wejdź już do środka bo robi się zimno.
-Okej.Uważaj na siebie.-powiedziałam i zaczęłam zbliżać się w kierunku drzwi.

Kiedy stałam już przed wejściem Mat odjechał samochodem, a na podjazd podjechał David z Angel'ą. Oboje zaczęli mi machać. Już na sam ich widok zrobiło mi się weselej. Odruchowo zaczęłam zmierzać w ich kierunku.
-Gotowa?-zapytali niemal razem.
-Chyba mamy jeszcze trochę czasu?- uśmiechnęłam się.
-Niewiele. -odpowiedział David.
-Całe szczęście, że pojechaliśmy wcześniej po bilety.-zaśmiała się Angel'a.-Zostały cztery ostatnie.
-Dzisiaj mamy szczęście. -uśmiechnęłam się.-Wejdźcie do środka.-zaproponowałam.-Muszę się przebrać i możemy jechać.
-Okej.-powiedziałam Angel'a. -Tylko się pospiesz. Po kinie muszę jechać do lekarza.-uśmiechnęła się.
-Coś się stało ? -zapytałam.
-Nie. Mam po prostu wizytę u psychologa i zapisuję się na leczenie anoreksji.- spojrzała na nas z zadowoleniem.
-No nareszcie. - zaśmiał się David.-Lepiej się pospiesz Sara, a my poczekamy w salonie.-zaproponował.
-Okej.-powiedziałam idąc w kierunku schodów.

W pokoju zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednim dobraniem stroju. Nie bardzo wiedziałam jak i w co mam się ubrać. Przecież przeważnie siedziałam w domu, a teraz muszę iść do kina, a nie chcę wyglądać jak jakiś dziwoląg. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że zwykle jeansy i jakiś t-shirt wystarczą. Wcale nie przejmuje się jak wyglądam bo i tak tu długo nie pomieszkam. Kiedy ubrałam się w uszykowane ubrania wbiegłam do łazienki i szybko rozczesałam i ułożyłam włosy. Wyglądałam nieco lepiej niż rano. Gdy byłam już gotowa zbiegłam po schodach na dół do salonu, gdzie właśnie siedzieli moi przyjaciele z moją mamą i Matthew'em. Na ten widok zrobiło mi się słabo.
-Sara właśnie przedstawiłam twojego kolegę David'owi i Angel'i.-uśmiechnęła się mama.-Może weźmiecie go ze sobą do kina?-zapytała.
-Nie, nie trzeba.-powiedział Matthew.-Miałem na dzisiaj zaplanowany wyjazd. Chciałem porozglądać się po okolicy.-zaczął się tłumaczyć.
-Mamo z miłą chęcią byśmy go wzięli, ale na sto procent nie ma już biletów.-zaczęłam mu pomagać ponieważ wiedziałam, że nie wytrzyma na sali kinowej pełnej ludzi.
-No trudno. Może następnym razem.