Postanowiliśmy że zabierzemy go ze sobą . Mat przerzucił go sobie przez ramię i pobiegliśmy . Droga zajęła nam trochę więcej czasu . Trudno było nam się kontrolować i jednocześnie tropić . Wreszcie dotarliśmy . Lindsay czekała na nas z Jessicą . Gdy tylko nas wyczuły ruszyły w naszą stronę . Zatrzymaliśmy się. Po sekundzie już stały przed nami . Przez chwilę uważnie nam się przyglądały .
L-Co z nim zrobimy ? Przecież on już prawie umarł .
S-Jest w trakcie przemiany .
L-Co?
S-Umierał . Co miałam zrobić ?
J-Widział was ktoś ?
M-Nie . Nikogo nie było .
J-Zaprowadźmy go do pokoju .
S-Najlepiej nie przyprowadzać do domu ludzi .
J-Zajmę się tym .
Uśmiechnęłam się do Jessici i ruszyliśmy w stronę budynku . W środku nie zastaliśmy nikogo . Mat zaniósł Alberta na górę . Cały czas szłam za nim . Obserwowałam każdy jego ruch . Przyglądałam się uważnie młodemu chłopakowi . Jad jeszcze nie działał . Zerknęłam na Mata .
S-Jesteś pewien , że jad zadziała ?
M-Poczekaj jeszcze chwilę .
S-Mogę spróbować jeszcze raz .
M-To dobry pomysł .
Podeszłam do chłopaka i odkryłam mu jego szyję . Przykucnęłam przy nim i zbliżyła usta do jego ciała . Nieoczekiwanie usłyszałam w głowie krzyki . Albert krzyczał . Słyszałam jego głos . Był straszny . On bardzo się męczył . Jeszcze gorzej niż Lindsay . Nie miałam siły od niego odejść . Nie mogłam kontrolować swoim ciałem . Na szczęście Mat mnie odciągnął i w jednej chwili przeniósł na zewnątrz kawałek od domu . Postawił mnie na ziemi i spojrzał w oczy .
M-Już w porządku ?
S-Tak . Czemu jesteśmy tak daleko ?
M-Wtedy byłaś człowiekiem i nie słyszałaś wszystkiego . Teraz jesteś wampirem i jest gorzej .
S-Możemy wrócić . Dam radę .
M-Jesteś pewna ?
S-Tak .
Mat złapał mnie za rękę i odwrócił się w stronę domu . Zbliżaliśmy się powoli . Starałam się zapanować nad swoimi umiejętnościami . Już na samym początku nie było łatwo . Ciągle słyszałam krzyki , ale nie powiedziałam o tym nikomu. Nie chciałam żeby z mojego powodu znów były jakieś komplikacje. Do końca niedzieli przesiedzieliśmy w salonie . Nawet noc spędziliśmy na dole . Wczesnym rankiem Mat przyniósł mi zmienne ubrania i kazał się przebierać w dolnej łazience. Kiedy już wszyscy byliśmy gotowi pojechaliśmy do szkoły. Z Albertem została Lindsay . Gdyby coś się stało miała dzwonić . Na parkingu szkolnym było wielkie zamieszanie . Nie wiedziałam dlaczego . Nie mogłam wyczytać tego z żadnych myśli . Weszliśmy do budynku. Wtedy okazało się , że do szkoły przyjechała policja . Przesłuchiwali każdego ucznia po kolei . Oczywiście w czasie zajęć. Przyszła moja kolej . Była już czwarta godzina . Wypadło na chemię . Do klasy wszedł funkcjonariusz i poprosił mnie o wyjście . Posłusznie wyszłam za nim . Zatrzymaliśmy się przed jakąś klasą. Nagle otworzyły się drzwi . Ktoś wpuścił mnie do środka i kazał usiąść na krześle . Rozmawiałam z kobietą . Wyszukałam w jej głowie nazwiska . Nazywała się Lucy Corney .
L-Dzień dobry . Pewnie nazywasz się Sara Smitch . Jestem Lucy .
S-Miło mi . Może mi pani powiedzieć o co tu chodzi ?
L-Oczywiście. Mianowicie niedaleko waszego miasteczka ginie bardzo dużo nastolatków . Ostatnio zaginęła twoja koleżanka Amanda. Wraz z nią uprowadzono więcej dziewczynek . Jednak teraz porywacz uprowadza także chłopców . Ostatnio zaginął Albert Siddlell . Przed nim Oswald Grave . To bardzo nietypowa sprawa. Dlatego muszę zadać ci kilka pytań .
S-Rozumiem .
L-A więc pokaże ci kilka zdjęć . Chciałabym żebyś powiedziała , czy kiedykolwiek widziałaś tych ludzi .
Pani Corney wyjęła z teczki około ośmiu zdjęć . Rozłożyła wszystkie przede mną i spytała czy kogoś rozpoznaję . Przez chwilę zastanawiałam się nad jednym aż nagle ujrzałam zdjęcie Diego . Impulsywnie pokazałam na zdjęcie palcem . To był błąd z mojej strony .
L-A więc tego rozpoznajesz ?
S-Chyba tak . Zdaję mi się , że widziałam go kiedyś w mieście .
L-Dobrze . A może jeszcze kogoś ?
S-Niestety .
L-W takim razie jesteś wolna . Pamiętaj żebyś uważała .
S-Oczywiście .
Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam . Po przesłuchaniu zostałam zwolniona do domu , jak każdy uczeń . Na szczęście nie musiałam czekać na Mata . Jego przesłuchiwali w innej sali w tym samym czasie. Po wyjściu ze szkoły od razu pojechaliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz