Mat zjawił się w domu późnym wieczorem. Chciałam na niego poczekać ale gdy się zjawił zasnęłam. Obudziłam się dosyć późno . Mat pomógł mi się ubrać i zniósł mnie na dół. Uszykował mi śniadanie . Wzięłam je do samochodu. Ledwo zdążyliśmy na pierwszą lekcję. Nauczyciel był dla nas wyrozumiały z powodu mojej kontuzji . Po lekcjach pojechaliśmy do domu. Kiedy weszłam do pokoju nie uwierzyłam. Na środku stała wielka żywa choinka. Mat podszedł bliżej mnie .
M-Podoba ci się ?
S-Bardzo .
M- Wszystkie ozdoby leżą za nią.
Gdy się odwróciłam zobaczyłam stos pudełek. Podeszłam bliżej. Otworzyłam jedno. Było w nim pełno bombek . Zaczęliśmy ubierać naszą choinkę. Mat pomagał mi za każdym razem kiedy chciałam coś zawiesić. Skończyliśmy około szesnastej . Odrabialiśmy lekcje . Wtedy zadzwonił telefon. To Tom.
S- Cześć Tom . Coś się stało ?
T- Słyszałem że w waszym miasteczku ostatnio coś się działo .
S- Tak. Nie musisz się martwić.
T- Możemy z Kelly pomóc. Za tydzień będzie przerwa świąteczna.
S- Na razie nie ma takiej potrzeby. Poradzimy sobie. A jeśli chcecie nas odwiedzić to możecie wpaść.
T-Pewnie. Na pewno przyjedziemy.
***
M-Kto dzwonił ?
S-Tom. Pytał czy mamy kłopoty .
M- Aha. Przyjadą ?
S- Powiedział że tak .
Przez resztę dnia leżałam w łóżku . Bardzo bolała mnie głowa. Zasnęłam bardzo wcześnie. Przebudziłam się w nocy. Obudził mnie ból w ręce . Chciałam ją poruszyć ale wtedy wrzasnęłam .
M- Co cię boli ?
S- Ręka. Nie mogę nią ruszać .
Pojechaliśmy do szpitala. Okazało się że ręka była źle zagipsowana i zaczęła się źle zrastać. Dostałam nowy gips i lekarze nie chcieli mnie wypuścić. Musiałam zostać na dwa dni w szpitalu. Kiedy zostałam już wypisana lekarze kazali mi do końca tygodnia leżeć w domu. Gdy wyszliśmy na zewnątrz noga już nie bolała. Mogłam chodzić o własnych siłach. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz